Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Odbudowa związku po kryzysie, zdradzie, separacji, rozwodzie - STANDARD-Zdradzona przez męża

Anonymous - 2011-12-07, 18:58
Temat postu: STANDARD-Zdradzona przez męża
Witam serdecznie.
Jak wiele innych kobiet zostałam zdradzona przez męża.Przez mojego tak kochanego męża.Był całym moim światem.Mamy dwoje wspaniałych dzieci.I nagle dowiaduję się,że mój mąż miał krótki romans.Dowiedziałam się krótko po fakcie.Przepraszał,błagał o przebaczenie.Zaproponował nawet odnowienie przysięgi małżeńskiej w Kościele.Nie zrobiliśmy tego,bo ja już raz przysięgałam i to mi wystarczy,a dla niego chyba wiele ona nie znaczy.Mam podstawy,by mu wybaczyć.Bardzo o to prosi,jest teraz wspaniałym człowiekiem.Cały problem w tym,że ja nie potrafię.A to niedługo minie 10 miesięcy.
Nie potrafię przestać o tym myśleć i rozmawiać.Jestem u kresu wytrzymałości psychicznej.
Odsunęłam się zupełnie od Boga.Chyba największy problem mam z ponownym zaufaniem mu.Tak bardzo boję się ponownego zranienia.
Pomóżcie mi proszę przetrwać te trudne chwile.

Anonymous - 2011-12-07, 19:29

Strapiona,
Witaj na forum.
Chętnie jako społeczność wspomożemy Cię w trudnych chwilach. W pełni rozumiemy stan rozżalenia,złość i nerwy jakie towarzyszą takiej sytuacji. Jednak zachęcamy zawsze wszystkich do przytulenia się do Serca Jezusa i Maryi. Oni najlepiej koją wszelkie smutki i leczą rany oraz wyprowadzają z najgorszych kłopotów.
Najlepiej zacząć od konfesjonału i spokojnej rozmowy ze spowiednikiem. Pozwól się poprowadzić w takiej spowiedzi Duchowi Św. To bardzo oczyszczające i dobroczynne działanie Miłości Miłosiernej. Potem możesz np. na Adoracji wyrzucić z siebie wszystkie smutki, wątpliwości i niepewności.
Dla Ciebie z dzisiejszego czytania podczas rekolekcji, w których uczestniczyłam:
" (14) Nie bój się, robaczku Jakubie, nieboraku Izraelu! Ja cię wspomagam - wyrocznia Pana - odkupicielem twoim - Święty Izraela.
(15) Oto Ja przemieniam cię w młockarskie sanie, nowe, o podwójnym rzędzie zębów: ty zmłócisz i wykruszysz góry, zmienisz pagórki w drobną sieczkę;
(16) ty je przewiejesz, a wicher je porwie i trąba powietrzna rozmiecie. Ty natomiast rozradujesz się w Panu, chlubić się będziesz w Świętym Izraela. "
(Ks. Izajasza 41:14-16, Biblia Tysiąclecia)
Te góry to wszelkie problemy jakie dziś piętrzą się przed Tobą, a te zęby to moc jaką Bóg Ci powierzy, gdy Mu zaufasz. :mrgreen:
Strapiona napisał/a:
Chyba największy problem mam z ponownym zaufaniem mu.Tak bardzo boję się ponownego zranienia.

Nie bój się zaufać Bogu. On Cię nie zrani, ale rany uleczy, zwłaszcza gdy w sercu będzie potrzeba przebaczenia. Jesli masz jakieś problemy z tym to poproś Jezusa lub Maryję,żeby Ci pomogli wybaczyć z serca. Pokażą Ci drogę jaką trzeba przebyć, aby wybaczyć.

A od ludzi możesz także otrzymać oprócz modlitewnego wsparcia całkiem konkretną pomoc-terapia psychologiczna, rekolekcje, audycje, wygadanie się na forum lub spotkanie w realu - Ognisku na Skaryszewskiej w Warszawie lub np. w Płocku.
Zerknij na górę strony startowej, tom są linki do Ognisk, zdecyduj gdzie masz najbliżej.
Możesz także skorzystać ze spotkania na skypie jeśli masz taką potrzebę i możliwość.
Mamy wiele propozycji, ale najskuteczniej działają, gdy są przyjmowane z kolan przed Jezusem . :-D

A do tego pisz, pisz co Ci w duszy i sercu gra. Zwykła rozmowa z Bogiem i człowiekiem przynosi wiele darów z Nieba. :-D

Anonymous - 2011-12-07, 21:56

Witaj Strapiona!
U mnie właśnie mija 3 lata jak dowiedziałam się o romansie mojego męża i to wcale nie takim krótkim. Też nia ma dnia żebym o tym chociaż prze chwilę nie myślała, jest lepiej, znacznie już spokojniej, bez tego żalu który był na początku. Dzięki Bogu jesteśmy razem :-) , przeszliśmy wiele, indywidualne spotkania z psychologiem, 12-Kroków oraz terapię małżeńską. Gorąco polecam terapę małżeńską (oczywiście inne formy pomocy również)...najlepiej jeśli to możliwe w ośrodku katolickim np. na ul. Skaryszewskiej w Warszawie.
W najgorszym okresie dla mnie udałam się do lekarza po leki przecidepresyjne i ta Pani zapytała mnie wówczas, czy przeszliście terapię. Odpowiedziałm nie, nie przeszliśmy, a ona na to konicznie udajcie się, bo bez tego nie dacie rady. Teraz z perspektywy czasu wiem, że kobieta ta miała rację...nie dalibyśmy rady (to co sie wtedy działo w naszym domu przechodziło ludzkie pojęci :-D ) Kiedy na początku psycholog powiedziała do mnie jeżeli przetrwacie tak wielki kryzys to Wasze małżenstwo będzie lepsze, bardziej wrażliwe, dojrzałe...Pomyślałam sobie wtedy, że w życiu nie słyszałam większych głupot...jak może byc lepsze jak mąż mnie zdradzał. Tak, z całą swiadomością mogę potwierdzic, że gdyby nie te czasami jeszcze powracajęce myśli (mam nadzieję, że do też minie) to nasze małżeństwo jest o wiele lepsze.
Dlatego, jeśli mąż żałuje, przeprasza, stara się itd...udajcie się na terapię, wykorzystaj to...Ratujcie to małżeństwo, bo naprawdę warto... pozdrawiam i życzę wytrwałości.

Anonymous - 2011-12-08, 21:09

Witaj !
Daj szansę Bogu dostałaś bardzo dużo nawet nie wiesz jak bardzo chciałabym usłyszeć od
męża ze chce wrócić modlę się o to każdego dnia, Twojego męża Bóg opamiętał błagam Cię nie zmarnuj tego, wiem że Ci ciężko też jestem tą zdradzaną mąż jest z inną kobietą
do mnie jest wrogo nastawiony wiele razy usłyszała "nie kocham cię".
Widzisz ja mężowi wybaczyłam i można powiedzieć że każdego dnia wybaczam to cudowne uczucie czuję się lekko - zrób tak zamknij oczy i powiedz Bogu "bądź wola Twoja
"i zawsze gdy pomyślisz o zdradzie męża to odmawiaj "pod Twoją obronę..." tyle razy ąz twoje myśli będą gdzie indziej....
Pomyśl tak jesteś jak motyl czyli żyjesz tu tylko na chwilę nie zmarnuj drugiej szansy twojego małżeństwa i pamiętaj wina jest po obu stronach wiem że Cię to może złości,ale gdy się głębiej zastanowimy nad tym to to jest prawda.
Jak powiesz NIE do końca życia będziesz sama i nie będziesz wiedziała jak mogło być gdy
byś powiedziała TAK
Nie bój się co będzie i jak będzie jeżeli będziecie się modlić razem z mężem to nic nie rozwali waszego małżeństwa i jeszcze mam taką myśl nie chcesz odnowy przysięgi małżeńskiej to może w zamian jedzcie z mężem do Częstochowy podziękować Matce Bożej zobaczysz jak ona Cię zmieni i podpowie co dalej.

Anonymous - 2011-12-10, 21:19

Bardzo dziękuję za odpowiedzi i rady,ale zdecydowanie proszę o jeszcze.
Tak trudno jest żyć.Nie godzę się z tym co się stało.Jak to jest,że druga kobieta nie myśli o tym jak krzywdzi inną,a co najważniejsze dzieci.Można być tak bezdusznym?

Anonymous - 2011-12-10, 22:37

oj można, można - moja teściowa rozmawiała z "obecną partnerką" mojego męża i usłyszała, że to jest jego wybór. one są niewinne. argumenty typu- że nigdy nie jest dobry moment na odejście (moje drugie dziecko miało 4 tygodnie jak ta otworzyła drzwi na oścież), że potem było coraz trudniej... - a mój mąż już nie chciał mieć rodziny, a ona chce być z nim. co w tym złego? - no i tyle w tym temacie.
Jakie wartości prezentują takie osoby?

Anonymous - 2011-12-12, 15:19

Kurczę, no.

Wiecie co? Doskonale rozumiem Wasze frustracje związane z kochanką męża. No po prostu każde włókno tej nienawiści mam wypreparowane, obejrzane pod lupa i zakonserwowane. I staram sie do tych słojów nie zaglądać.

No ale.

Musimy sobie jasno powiedzieć, że wypychanie żalu i poczucia krzywdy w stronę kobiety, z którą MÓJ MĄŻ miał romans to jednak jakieś piramidalne samooszustwo. I nei przynosi uleczenia. Ja wiem, że to jest najtrudniej, facet jednak sie moze postarać, jest blisko, w końcu wiążą nas układy finansowo-partnersko-uczuciowe. Jemu łatwiej wybaczyć bo chcemy wybaczyć. Jego łatwiej karać, bo go boli, jak odmawiamy wybaczenia. No ale kurczę, nie dajcie sie własnym umysłom wmanewrować w poczucie, ze jesteśmy lepsze, bo NIGDY BYŚMY TEGO NIE ZROBIŁY DRUGIEJ KOBIECIE. No guzik prawda. Mogę powiedzieć, że nie zrobiłabym człowiekowi, któremu ślubowałam, ale innej kobiecie.... przecież wystarczy trochę znać życie, żeby wiedzieć, ze to tak nie działa.
Bo kochanki to są albo pozbawione skrupułów, polujące na samca i jego zasoby zdeterminowane kobiety, albo zakochane i zwiedzione przez naszych mężów (tak było w moim przypadku) słabe kobiety. Tak czy tak, to on, mężczyzna jest odpowiedzialny za to, co uczynił mnie i dzieciom. Ale też jej, bo skrzywdził ją bez wątpienia bardzo.

Droga Strapiona Autorko, ze swojego doświadczenia powiem tylko tyle - nie staraj się poczucia własnej wartości odbudowywać w odniesieniu do tamtej kobiety. Unikaj w sobie jak ognia wszelkich porównań, zestawień i analiz SWOT. Odsuwaj te myśli w sobie. One są zrozumiałe, typowo kobiece, biologicznie uwarunkowane i mozna z nimi walczyć.
Skoro mąż wrócił, to znaczy, ze tej analizy dokonał już wcześniej, na Twoją korzyść. WYBRAŁ CIEBIE. Jednak.
Widzi wartość w Tobie jako kobiecie, tamta szybko zblaknie. U facetów tak to działa (podobno, panowie???). Przygotuj sie na etap, kiedy on juz dawno to pogrzebie i tylko za Twoją sprawą będzie ją miał przed oczami - obyś tego uniknęła, w moim małżeństwie to był najtrudniejszy czas, dawno już wszystko wygladało jak polukrowane, a tu pęknięcia wciąż. Wypłakuj sie do przyjaciółek, ale nie pozwól jej zwyciężyć Waszego młżeństwa na nowo.
Ok, ona wygrała bitwę. Haniebnie nas potraktowano, leżymy na kupie parującego mięsa. Ale trzeba zebrać siły i zawalczyć. O dzieci. O dom. O siebie.
Najgorsze zresztą masz za sobą, już dobrze wiesz po 10 miesiącach, że dasz radę. Prawda? Dasz radę!

Niech Cię Bóg prowadzi na drodze wybaczenia.
S.

PS. O, mnie tez niech prowadzi. Gdybys wiedziała, jak ja z nią walczyłam w sobie.... Zresztą walczę wciąż, żeby jej nie było.

Anonymous - 2011-12-12, 22:46

Sagita-masz świętą rację.Ta dziewczyna jest rzeczywiście obecna w naszym domu tylko dzięki mnie.Chyba to ja nie daję mu o niej zapomnieć,bo nie było dnia,żebym do tego tematu nie wracała.Nie mogę się pogodzić z
tym,co się stało,nie umiem wybaczyć.Na temat jej winy tak tylko sobie rozmyślałam,bo wiem,ze mój mąż wiele kłamstw jej opowiedział,żeby być atrakcyjnym w jej oczach. Najgorsze jest to,że nie umiem mu w najmniejszym stopniu zaufać,a bez tego nasze wspólne życie będzie bezwartościowe.

Anonymous - 2011-12-13, 12:38

Strapiona Autorko,

przecież fakt, że go (męża) nei wywaliłaś z domu świadczy o tym, że chcesz ufać i że ufasz. Może to na razie poranione, może niepewne siebie, ale jednak zaufanie. Naprawdę rozumiem Cie tak, że aż mi niedobrze na tę myśl. Ja należe do osób, które lojalność, wierność danemu słowu cenią nad inne przymioty. Więc nie można chyba było mnie zranić bardziej.
Dlatego staram się prosić o Dar Mądrości. Zrób to też, jeśli jesteś wierząca.

Moje doświadczenie mówi, że to wybaczenie mężowi to proces okropnie trudny, przede wszystkim dlatego, że kiedy go podejmujesz jako ofiara krzywdy, to cały czas masz uczucie jałowego biegu. To znaczy niby chcesz, wolą, rozumem, ustami powtarzasz jak mantrę słowa pojednania, a duszą nei dajesz rady. Skręca cie rozpacz już nei tylko z powodu faktu zdrady, ale też z powodu jakby odbitej fali, niemożności wybaczenia, braku owoców katorżniczych starań. Upadasz wciąż i wciąż, nie masz sił tego dalej nieść.
I jest to w pewnym sensie prawda. To jest trochę jak moment wyjścia na pustynię. W życiu duchowym takie momenty sie zdarzają, wierzę, ze to dotyczy też małżeństwa. To taki właśnie czas. Tak na to popatrz - ze środka nie potrafisz ocenić, jakie owoce przynosi Twoje trwanie mimo goryczy. Mało tego, doświadczysz tym silniejszych pokus, zeby to skończyć, ODCIĄĆ CIERPIENIE I KOCHANKE WRAZ Z MĘŻEM. I na ślepo musisz uwierzyć, że ten proces ma swoją dynamikę. Podejmowane codziennie, co godzinę wybaczenie za którymś razem zaskoczy. Jakby ćwiczy się to wybaczenie, dorasta pomalutku do rozmiaru wyrządzonej krzywdy. Kiedy ktoś cię potrąci w kolejce, wystarczy jedno drgnienie woli, by wybaczyć. Ale na ruinę cąłego życia, wartości, wiary, poczucia bezpieczeństwa tych drgnień musi być miliony. Rok, dwa....czasem pół życia.

To, czym mogę zaświadczyć, to fakt, ze samo świadome podejmowanie tego ciężaru leczy - najpierw innych, dzieci, meża, pewnie też kochankę. I niepostrzeżenie leczy też samą mnie. To nie jest jakiś moment konkretny, raczej jak poczucie, ze zrobiło sie cieplej w pokoju. Nie wiesz, kiedy włączono ogrzewanie, ale zrzucasz koc.
A drugie to to, ze efekty wcale nie są oczywiste i trwałe - jeśli się spodziewasz, ze obudzisz sie pewnego dnia, pomyślisz o TYM i nic, no to chyba tak nie jest.

Jedno jest pewne, radzę to za Różą z tego forum - odwracaj myśli i wolę od kochanki. Odcinaj ją, nie przywołuj w rozmowach. A już przede wszystkim trzymaj ją z dala od łóżka i Waszej intymności. Musisz ją szybko zastąpić, to będzie tym trwalsze, że on (mąż) zrobi wszystko, by ją wypchnąć wraz ze wstydem. Jak Ci źle, paskudnie, to pogadaj z przyjaciółką, popłacz w wannie. Wiesz, to jest trochę tak, jak strategia uwodzenia faceta: trzeba działać z rozwagą, włączyć rozum i wziąć trochę emocje na wodze. W sumie mnie to kiepsko szło, ale teraz widzę to wyraźnie. Mam koleżankę, która postanowiła uwieść żonatego gościa. Uderza dokładnie tam, gdzie jest w nim deficyt z żoną.
No to czas przejąć oręż!
Walczysz po właściwej stronie, nie trać ducha.
S.

Anonymous - 2011-12-13, 13:35

Nie rozmawiać o niej - to pierwszy krok... W miarę jak postąpisz w tym, ona będzie stawała się coraz mniej obecną także w Twoich myślach. Zrozpaczona, moja prośba - postaraj się wytrzymać tydzień bez mówienia o niej. Tyle naprawdę można, a potem sama oceń jak to działa pozytywnie na Ciebie , na męża. Potem kolejny tydzień... Popełniałam ten sam błąd, aż stwierdziłam, że cierpliwość po stronie męża niebezpiecznie wyczerpuje się... Koniec rozmów, a raczej monologów o niej, o zdradzie - przyniósł nam wyczekiwaną ulgę i spowodował przewrót jeśli chodzi o naprawę naszych relacji.
Anonymous - 2011-12-13, 20:33

Strapiona przepraszam że wtrącam się do twojego forum ale... Mój mąż mnie zdradził ponad dwa lata temu - wszystko wróciło "do normy" (hehe
) tzn mąż został ze mną, urodził nam się syn i można by pomyśleć że jest ok. Nie rozmawiamy o zdradzie, nie rozmawiamy o jego koleżance... Ale czy to na pewno dobrze? On z nią dalej pracuje w jednym pokoju i nie ma mowy o zmianie pracy. Więc od dwóch lat mąż opowiada o pracy jakby tam koleżanki nie było a i ja zadaje pytania jakby jej tam nie było. Ale ONA TAM JEST. Myślę o tym kiedy on wychodzi do pracy, kiedy pracuje i kiedy wraca. To wszystko prawda o tych etapach o których piszecie ale fakt, że mój mąż dalej ma kontakt z babą nie pozwala mi ruszyć dalej. Więc czy unikanie rozmów o babie jest na pewno dobre?

Anonymous - 2011-12-13, 21:59

W temacie zdrady :
( Róża , Lidka - nie czytałem całego wątku ,ale ............. )

Właśnie przed chwilą wysłuchałem kazania księdza Piotra
z 28 sierpnia 2005 roku
......... i tam było jak zachować się - coś w stylu " rozprawić się z tym raz a dobrze ,
nie ukrywać , ale potem już pewnie do tego nigdy nie wracać "
( tak ja to jakoś zrozumiałem )

.................tam tylko kilka zdań było , ale warto wysłuchać

Anonymous - 2011-12-14, 08:30

Cytat:
rozprawić się z tym raz a dobrze ,
nie ukrywać , ale potem już pewnie do tego nigdy nie wracać

Niech to będzie nawet kilka razy, a dobrze :-D , ale nie ...w nieskończoność.

Anonymous - 2011-12-14, 21:20

róża napisał/a:
Cytat:
rozprawić się z tym raz a dobrze ,
nie ukrywać , ale potem już pewnie do tego nigdy nie wracać

Niech to będzie nawet kilka razy, a dobrze :-D , ale nie ...w nieskończoność.


niech to bedzie kilka razy , z miłością :-) i oczywiście nie ...w nieskończoność


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group