Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Odbudowa związku po kryzysie, zdradzie, separacji, rozwodzie - koniec bajki czyli kryzys jako początek

Anonymous - 2011-12-18, 08:20

Satine napisał/a:


Odpowiadasz tylko za swoją przysięgę. Nie żony.
TYLKO od siebie możesz oczekiwać jej spełnienia.



Satine - a ja myślę, że mogę oczekiwać spełnienia przysięgi małżeńskiej od małżonka.
Skoro ktoś MNIE przysięgał i to przed Bogiem, to mogę oczekiwać, że to spełni.
Przecież to nie była jakaś prywatna przysięga składana Bogu, tylko konkretnej osobie przy świadkach.
Wprzeciwnym razie, jaki sens przysięgać cokolwiek?

Aga - Przytulam i wspieram duchowo. Większość Twojej opowieści odnajduję i u siebie...

Anonymous - 2011-12-18, 08:59

perelka_ napisał/a:
Satine - a ja myślę, że mogę oczekiwać spełnienia przysięgi małżeńskiej od małżonka.
Skoro ktoś MNIE przysięgał i to przed Bogiem, to mogę oczekiwać, że to spełni.

I fajnie perelka że padło takie twoje zdanie....
-całe zamieszanie ,fakt niepotrzebne w temacie autorki...rozbiło sie o sens...

czym innym jest "moge oczekiwać"....a czym innym jest "wymagać jako obowiązek"

bo czy sie nam chce ..czy nie
kazdy człowiek jest wolny...odpowiada własnym sumieniem przed soba.....i za wypełnienie tego odpowiada przed samym Bogiem.....


a skoro jest jeszcze w nim wiara..sa resztki umiłowania Boga....jako katolik...winien iśc w tym kierunku realizacji zabowiązania....

i tu także nic na siłe.....bo Bóg jest cierpliwy :-) :-)

i o nic innego nie chodziło ....nawet w tej brutalnej wymianie zdan
jeno o zrozumienie

że człowiek ..człowieka do niczego nie zmusi ..wbrew jego woli
...ani do miłości...ani do małżeństwa...ani do szacunku....ani do więzi emocjonalnej....

Bo kto chce reszte zycia spedzić w miłości koło kogos kto został z nami z musu???
warto tak???

Zatem kiedys tam wczesniej każdy z nas stawał na ślubnym kobiercu...
inny,kochany,ktos chciał spedzac reszte zycia wspólnie....

czas ,niekiedy nasza postawa,nasze zachowania to pozacierały,zniechecały....
cos poszło nie tak....

a skoro
myśla przewodnią forum jest............
podejmij przemianę siebie,poszukaj siebie z tamtych lat,zmień w sobie to coś co mogło doprowadzic do....
staraj sie pokochac wspólmałzonka-zamiast stwarzac z niego wroga....

nienawiśc -rodzi nienawiśc
zło-rodzi zło
odrzucenie-rodzi odrzucenie

a

dobro-rodzi dobro
miłośc-daje miłośc

a w tym wszystkim ma byc pokora i prawda Boża w sercu
a rola tych co przez cos na włąsnym grzbiecie do czegos doszli

..jest i tez niekiedy głosno wrzasnąć

pozdrawiam i miłego dnia

Anonymous - 2011-12-18, 10:41

perelka_ napisał/a:
Satine - a ja myślę, że mogę oczekiwać spełnienia przysięgi małżeńskiej od małżonka.
Skoro ktoś MNIE przysięgał i to przed Bogiem, to mogę oczekiwać, że to spełni.
Przecież to nie była jakaś prywatna przysięga składana Bogu, tylko konkretnej osobie przy świadkach.
Wprzeciwnym razie, jaki sens przysięgać cokolwiek?


Wiara
Nadzieja
Miłość


Widzisz, gdzieś tam słówko "oczekiwanie, wymaganie od kogoś czegoś"?

Czym innym jest Nadzieja (z tą wartością idziemy do ślubu), a czym innym oczekiwanie. Możesz mieć nadzieję, wręcz powinnaś mieć nadzieję, że małżonek wypełni słowa swojej przysięgi.

Oczekiwania czegokolwiek od innych osób - choćby i małżonków sprzed ołtarza, dzieci, rodziców - najczęściej kończy się frustracją.

Idę do ołtarza z Wiarą w Boga i Jego Obecność na uroczystości ( świadkowie nie są ważni, to tylko oprawa, do której przywiązujemy wciąż za wielką wagę niestety)
Idę do ołtarza z Nadzieją, że będę w stanie dotrzymać słów przysięgi, a Bóg będzie zapraszany przez nas do naszego życia jak w dniu ślubu.
Idę do ołtarza z Miłością - kocham, więc daję. Nie oczekuję zapłaty za moje dawanie (np. w postaci spełnienia przysięgi), bo miłość to nie handel - coś za coś.
Mogę mieć nadzieję, że będzie tak zawsze, ale oczekiwać? Nie.

Ja tak to rozumiem, Perełko.

Z Panem Bogiem.

Anonymous - 2011-12-18, 15:26

.......... napewno wiecie jak to jast , kiedy już , już macie kliknąć "wyślij"
........ i gaśnie na momencik , chwilunię światło :-?

Zatem , tym razem "skrótowo" niestety .
:-> Perełko , myślę identycznie ( dokładnie to miałem napisać już wcześniej )
Łącznie z tym pytaniem o sens przysięgi .

Przysięgamy małżonkowi , nie Bogu .
Bogu nasza przysięga do niczego nie potrzebna .
Przysięgamy za to PRZED Bogiem , zatem to przysięganie musi być
szczególnie ważne !!!

Teraz tak praktycznie .
Jednym z celów małżeństwa jest posiadanie dzieci .
Wiecej , bez akceptacji tego faktu małżeństwo uważa się za zawarte nieważnie .
Zatem wnioskować można , że ostateczną formą "bożego zamysłu" jest RODZINA .
Samo zaś małżeństwo "zaczątkiem" , warunkiem koniecznym .
Skoro już rodzina zaistniała , jest "ważniejsza" niż samo małżeństwo .
Dobro rodziny , ponad "interesy" osobiste małżonków .
Agnieszka z mężem mają dwoje kilkuletnich dzieci .
Stanowią rodzinę i małżeństwo , nie małżeństwo i rodzinę .
Nawet tak na logikę - dzieci są tym słabszym ogniwem rodziny , zależnym , bezbronnym .
Ich dobro powinno być zabezpieczone szczególnie .
I nawet w prawie tak stoi : tzw ."ujemne przesłanki rozwodu" - dobro małoletnich .
Moim zdaniem , mąż Agnieszki ma OBOWIĄZEK pozostać wierny przysiędze .
To czy ją TERAZ kocha , W TEJ CHWILI jest szczęśliwy - nie ma żadnego znaczenia wg. mnie .
Powinien pozostać , choćby "tylko" dla dzieci .
Ma obowiązek STARAĆ SIĘ ją kochać , a ona "dać" się pokochać" i kochać .
........... trudno mi jakoś uwierzyć , że można być lepszym mężem , lepszym ojcem
pozostając z dala od rodziny ( no chyba , że odbywa rekolekcje :-> )



P.s. Tak na marginesie .
Wielu "nowych" wchodząc na forum pisze -WY .
Tu nie ma WY , zauważyłem , że czasem nasze poglądy bardzo się różnią ,
i to chyba normalne . ;-)
Pewnie różnie też Bóg nas "obdażył talentami"
............. i "siebie" nie przeskoczymy .
Może każdy ma dojść do "swej własnej świętości" , własną drogą .
Więcej NAS jednak chyba łączy niż dzieli , nie zapominajmy o tym .
No a tak wogóle ........... to chyba szczytem wiedzy
jest zdobycie tej świadomości " wiem , że nic nie wiem " . ( niewiele przynajmniej )


A , i jeszcze jedno .
Takie mam spostrzeżenie .
Może warto , napisać do kogoś na priv , trochę bardziej "poznać sprawę"
wymienić kilka chociaż maili ( na priv ) --------- "rady , spostrzeżenia" będą bardziej trafne
a potem na forum dopiero ( jak i sam zainteresowany "wyłoży" sprawę dokładniej )
Bo tak ogólnie to można doradzać : zmień siebie , módl się ........ czytaj itd.
( oczywiście i te rady są BEZCENNE , zwłaszcza czyjaś modlitwa )

Norbert Napisał :
Cytat:
bo czy sie nam chce ..czy nie
kazdy człowiek jest wolny...odpowiada własnym sumieniem przed soba.....i za wypełnienie tego odpowiada przed samym Bogiem.....

Wg. mnie jednak człowiek jest też istotą społeczną z wyboru samego Boga .
Sam Jezus był sądzony ............ i co powiedział Piłatowi : nie miałbyś władzy nademną ,
gdyby ci jej nie dano" ( i odpowiedzialność )
Inaczej "róbta co chceta" - w imię "wolności" .
Wątpię , żeby Bogu o taką wolność chodziło .

Odpowie przed Bogiem , bo "cokolwiek uczyniliście tym najmniejszym ....... " ,
bo odpowiada moralnie przed własnymi dziećmi , żoną , rodziną
( i tak też jest póki co jeszcze odbierany - "porzucenie" rodziny
nie jest powodem do chwały )

Anonymous - 2011-12-18, 19:47

mare nie zaznaczaj moich fragmentów i nie odnoś sie do nich


SKORO APELOWAŁEŚ
TOTALNA NIECHĘC DO MOJEJ OSOBY



.................zaznacz norbert1 ignoruj

i problem masz z głowy
i to chocby bedzie pierwsza lekcja:
spójności
w mowie i czynie
perelka poniewaz rozwija sie mysl o jakiej napisałas...
omijając te wszystkie rozważania...wiara..przysiega..obowiązek...
zadam tylko proste pytania

1.czy lepiej żyć obok człowieka jaki juz nas nie kocha i nic do nas nie czuje ???


czy

2.zyc obok człowieka jaki darzy nas uczuciem,wspiera,wspólnie przezywa chwile???


3.czy wzrastające dzieci w rodzinie jakiej jest brak miłości miedzy rodzicami -a w to miejsce weszła obojętnośc i nienawiść jest lepsza???


czy

4.wzrastające dzieci w rodzinie jakiej jest miłośc i wzajemny szacunek rodziców wzgledem siebie????


5.czy zatrzymanie współmałzona przy sobie siłą zagwarantuje że tak bedzie zawsze????

Anonymous - 2011-12-18, 22:11

Norbert, sam na pewno czujesz różnicę, że pomiędzy "mieć oczekiwania" a "swoje oczekiwania egzekwować siłą" - jest różnica. Każdy z nas pisze gł. na podstawie własnych doświadczeń, więc siłą rzeczy to co opisujemy może być czymś innym choć opisywanym takimi samymi słowami, i odwrotnie....

Oczywiście to co wypunktowywujesz - fajnie byłoby jakby tak było, że jest miłość, i współmałżonek sam z siebie i ochoczo wszystko chce. Ale jesteśmy tu dlatego, że tak nie jest. I naszym zadaniem jest poradzić sobie w tej sytuacji jak najlepiej. Również szukając w sobie tego co to znaczy przysięga małżeńska, i nasze oczekiwania względem niej. Wymagać możemy wyłącznie od siebie. Ale oczekiwania.... trudniejsza sprawa. A przecież oczekiwania mamy nawet wobec tak wielkiego tworu, jak państwo w którym żyjemy. Ostatnio Agnieszka podlinkowała petycję pod hasłem "NIE dla zrównania konkubinatów z małżeństwami". Podpisując tę petycję oczekuję że państwo w interesie społecznym (również naszym!) wesprze związki małżeńskie, i nie będzie ich deprecjonować kosztem związków partnerskich. Oczekuję? - ależ tak! Cóż więc dziwnego że oczekuję wywiązania się z innych umów/obietnic/przysiąg - od innego człowieka?

Oczekuję... Wiem że tak być powinno... A nie jest. Cóż robię? Tu jest całe spektrum działań: od nicnierobienia, przez modlitwę, działanie w realnym świecie... po wymuszanie wszelkimi sposobami. Za wszystkim stoi oczekiwanie. Ale tylko pewne z tych działań będą moralnie niedopuszczalne.

Całe nasze życie to oczekiwania, poczynając od tego, że niemowlę oczekuje iż załatwi się mu wszystkie jego potrzeby... Im bardziej dojrzali jesteśmy, tym bardziej te oczekiwania względem świata powinny maleć.... Ale to proces jest, do końca życia trwający. Kto ukończył ten proces, i oczekiwań nie ma wcale - niech rzuca kamieniem.

Porównując to do relacji z Bogiem - czy mam prawo oczekiwać od Boga różnych rzeczy, domagać się wręcz? Oczywiście, On sam do tego nakłania, przypowieść o ubogiej wdowie choćby o tym mówi.

Oczekiwania jako takie nie są złe. Kwestia tego, jak się te oczekiwania realizuje w życiu. A niuansów w tej kwestii jest tak wiele, jak wiele ludzkich żywotów.

Anonymous - 2011-12-18, 22:22

Pisałem tak :
Cytat:
NIE MOGĘ i NIE CHCĘ dyskutować ,
od wielu już miesięcy ,
na "otwartym forum"
o mojej sytuacji , o mnie , o żonie .


Cytat:
Norbert - "nie pomagaj" mi :!: ( pisałem już o tym kiedyś , dawno temu na priv ) .


Cytat:
Od czasu do czasu piszę jednak także na "otwartym forum" .
......... jak "chcę się czymś podzielić" , "pomóc" ( ? )
Polemika mile widziana , ale z zachowaniem szacunku .


W swoich postach odnoszę się WYŁĄCZNIE ( staram się ) do prezentowanych POGLĄDÓW adwersarzy,
a właściwie przedstawiam głównie "swój" .
( "swój" należy rozumieć jako "przejęty" przezemnie od osób bardziej światłych ,
tudzież i moich skromnych przemyśleń i doświadczeń )
Nie analizuję kondycji tychże adwersarzy , nie wzdycham z politowaniem ,
nie roztaczam żali nad nimi itp.
Polemizuję z poglądem , nie człowiekiem .


i choć odpowiedź Adwersarza brzmiała tak :
Cytat:



wolnosc polega równiez na tym że jak pisze sie na otwartym forum ..to kazdy ma parwo
sie do tego ustosunkowac....
i to chocby jest moja wolnośc mare
czym innym jest prosba -a człowiek może spełnic prosbe..lub nie i to jest tez w gestji wyboru kazdego człowieka z osobna


to jest teraz tak :
Cytat:
mare nie zaznaczaj moich fragmentów i nie odnoś sie do nich


SKORO APELOWAŁEŚ
TOTALNA NIECHĘC DO MOJEJ OSOBY


.................zaznacz norbert1 ignoruj........................

i problem masz z głowy
....................................................................................................................................

i to chocby bedzie pierwsza lekcja:
spójności
w mowie i czynie


( tu daruję sobie komentarz )

5 pytań również nie skomentuję , na życzenie Adwersarza .

Moim zdaniem , Agnieszka ( ewentualnie Perełka ) ma alternatywę taką :
1.Pozwolić mężowi "odejść" ( mąż Agnieszki ZROBIŁ to już niestety prawie rok temu o ile sobie przypominam ) i dać mu tzw."święty spokój" ( nie zamęczać jego biednego sumienia ) .
Jest człowiekiem wolnym ( no nie zupełnie , bo nawet kiedyś w "dowodzie osobistym"
wolny - oznaczało kawaler ) .
Nie zawracać mu głowy sobą , dziećmi , nieuszczęśliwiać na siłę .
Przysięgał , kochał może , dzieci "zrobił" , ale teraz mu "coś nie pasi" i tyle , wolny jest .
Agnieszka może i będzie dobrą matką , ale kiepskim ojcem .
Dzieci będą "cierpiały" kilkanaście lat , a tak naprawdę do końca życia .
Jest wysoce prawdopodobne , że same stworzą rodziny "rozwodowe" .
Czy sama Agnieszka wytrwa w "samotności" , czekając całe życie na męża ?
Już samo postanowienie jest trudne , wytrwanie - heroiczne .
Widzę ogromne koszty i same problemy .
2.Wszelkimi godziwymi sposobami "pozyskać męża" ( no , nie wiązać do "kaloryfera" )
Będzie im RAZEM ma początku ciężko , tu więcej zależy od samej Agnieszki .
Jeżeli mąż będzie obok , Agnieszka więcej może pokazać , zdziałać . Dzieci mają ojca .
Są duże szanse , potrzeba roku , dwóch ?
Jeżeli będzie daleko - znajdzie sobie kogoś i sytuacja się skomplikuje .
Warto zawalczyć te 2 lata , by zyskać lat kilkadziesiąt - w szczęściu .
Dopiero jak się nie uda - PRZYJĄĆ wolę Bożą ( próbować wytrwać ) .
Problemy będą , ale warto ZAWALCZYĆ , bo stawka wysoka .



P.s.
OCZEKIWANIA wzgłędem Boga .
................. no zbawienia oczekujemy ,życia wiecznego :->

Załóżmy hipotetycznie , że nasze życie kończy się jednak nieodwołalnie TU NA ZIEMI
i niczego więcej spodziewać się od BOGA nie możemy .
Czy my naprawdę kochamy za nic ?
............. i małżonka , i Boga

Wszak nawet Bóg OCZEKUJE - ........... naszej miłości ( i to jak zachłannie PRZYKAZUJE- patrz "pierwsze przykazanie" ............. bliźniego też poleca kochać )

Anonymous - 2011-12-18, 22:45

uff wykończe się
:-( :-(
mare było tak a jest tak....

bo to proste!!!!

skoro sam ograniczyłeś czyjąs wolna wypowiedz(moją)....

podając powody i przyczyny aby sie nie odnosic do twojej tresci....i bron Boże nie naruszac twej prywatnej strefy...

to ja sie jedynie odniosłem do tego
na zasadzie............

to po jaki gwint czynisz to samo????.....

unik przy tobie bedzie jak najbardziej wskazany
i tego będe sie trzymał w przyszłości

zastanawia mnie tylko o co jest ta walka w udowodnieniu???

o zabowiązaniu i przysiedze oraz dopełnieniu jej przez współmałzonka...jako obowiązek...


te punkty jakie wypisałem a w zasadzie odniesienie do nich -relacji


ani to nic pieknego..ani cudownego..ani budującego...

ale jest też wybór....swiadomy wybór
...a za nim odpowiedzialnośc i moje zabowiązanie
chocby związane z przysiegą

i za to tylko odpowiadam...tak samo jak za moje zrozumienie (żony)...za moją empatie
i za to że potrafię kochac i szanowac.....i naprawiać jak umiem relacje

choc fizycznie i tak to ciepła i miłości do rodziny nie wprowadzi

to moge tylko wymagać od siebie...
a nie mam prawa wymagać tego od współmałzonka

i taką swiadomośc tego poznałem wszedzie gdzie szedłem po pomoc...na terapie...do psychologów...w rozmowach z niejednym ksiedzem

zatem .....

Ja mare nie skupiam sie juz od ..........hooo hooo nad wlasną krzywdą i biednym losem

bo dzieki temu co dał mi to program 12 k....mogłem pójśc do przodu

myśle że wsio wyjasniłem

i mam propozycje
bez włazenia sobie w drogę

Z Bogiem

[ Dodano: 2011-12-18, 22:57 ]
Nirwano zgadza sie wszak cały czas przynajmniej staram sie to napisać....
odpowiadam za siebie...za własne decyzje...wypełniam własne zabowiązania....
oczekiwania jak każdy mam...ale nie wypycham ich na przednie działania...
bo juz wiem że wypchniete oczekiwania i skupienie sie na nich
daje skrzywdzenie...odrzucenie...złośc...obwinianie

a wolny od takich przywar mam szanse podchodzic ze zrozumieniem chocby do sytuacji w jakiej jestem i żyję
i nie życ wiecznie zniesmaczony....tylko szukac w tym dobrych punktów zaczepienia do rozwoju dobra

nirwano

kolejny raz napisze czym innym sa oczekiwania i w pełni popieram co napisałas....
czym innym jest egzekwowanie obowiązku od współmałzonka z tytułu przysięgi....

i sorry ale ja w konkretnych postach nigdzie nie wyczytałem o OCZEKIWANIU....

kurcze.....inaczej jasniej juz nie potrafie napisać

Anonymous - 2011-12-18, 23:40

Norbert .
Polemizowałem z POGLĄDEM
mając na uwadze sytuację Agnieszki ,
nie Twoją .
Ty odebrałeś to jako ATAK na TWÓJ WYBÓR .
( sam piszesz - walkę )
Ja nie polemizuję z TWOIM WYBOREM , nie walczę .
Nie krytykuję go , nie oceniam , nie odnoszę się do niego i NIGDY nie odnosiłem .
........... z prostej chociażby przyczyny
Nie znam Twojej historii !
Nie znam Ciebie , nic nie wiem o żonie .
Ważne jest jedno - postępujesz zgodnie z własnym sumieniem ............. przemyślałeś ,
jakoś tam Tobie pasuje .
......... i mnie nic do tego :->

A z Agnieszką wymieniliśmy kilka postów na priv ( mam nadzieję , że mogę
o tym napisać )

Anonymous - 2011-12-18, 23:42

mare1966 napisał/a:
Moim zdaniem , Agnieszka ( ewentualnie Perełka ) ma alternatywę taką :
1.Pozwolić mężowi "odejść" ( mąż Agnieszki ZROBIŁ to już niestety prawie rok temu o ile sobie przypominam ) i dać mu tzw."święty spokój" ( nie zamęczać jego biednego sumienia ) .
Jest człowiekiem wolnym ( no nie zupełnie , bo nawet kiedyś w "dowodzie osobistym"
wolny - oznaczało kawaler ) .
Nie zawracać mu głowy sobą , dziećmi , nieuszczęśliwiać na siłę .
Przysięgał , kochał może , dzieci "zrobił" , ale teraz mu "coś nie pasi" i tyle , wolny jest .
Agnieszka może i będzie dobrą matką , ale kiepskim ojcem .
Dzieci będą "cierpiały" kilkanaście lat , a tak naprawdę do końca życia .
Jest wysoce prawdopodobne , że same stworzą rodziny "rozwodowe" .
Czy sama Agnieszka wytrwa w "samotności" , czekając całe życie na męża ?
Już samo postanowienie jest trudne , wytrwanie - heroiczne .
Widzę ogromne koszty i same problemy .
2.Wszelkimi godziwymi sposobami "pozyskać męża" ( no , nie wiązać do "kaloryfera" )
Będzie im RAZEM ma początku ciężko , tu więcej zależy od samej Agnieszki .
Jeżeli mąż będzie obok , Agnieszka więcej może pokazać , zdziałać . Dzieci mają ojca .
Są duże szanse , potrzeba roku , dwóch ?
Jeżeli będzie daleko - znajdzie sobie kogoś i sytuacja się skomplikuje .
Warto zawalczyć te 2 lata , by zyskać lat kilkadziesiąt - w szczęściu .
Dopiero jak się nie uda - PRZYJĄĆ wolę Bożą ( próbować wytrwać ) .
Problemy będą , ale warto ZAWALCZYĆ , bo stawka wysoka .

dużo jeszcze roboty .................

jest takie powiedzenie jak nas widza tak nas pisza.....
a ja rozwine aby nas lepiej widzieli trza sie narobić
...a i tak najtrudniej jest to do osiagnięcia względem bliskich(to widzenie)
nie chcesz mare uwierzyć i ja to rozumiem

ale naprawde wiele juz przelazłem..i wiele doświadczyłem
i nie po to by się chwalić...nadymac pychą...wypisywać bzdury..czy komus dowalac...
pisze bo na włąsnej skórze cos doświadczyłem..cos przeszedłem w danym miejscu juz byłem..konkretne przezycia miałem...

i mimo że kazdy człek inny...każda rozdina inna

czytając to forum od lat...
chocby pod pierwszym nickiem norbert(wejdz do archiwum i poczytaj posty od chyba 2007 roku-zreszta nie pamiętam juz dokładnie)

poznałem wielu ludzi..wiele sytuacji
i to wszystko tak podobne do siebie echhhhh

nic to pozdrawiam
i zwalniam sie z udziału w tym temacie :lol:

Anonymous - 2011-12-19, 01:01

mare1966 napisał/a:
2.Wszelkimi godziwymi sposobami "pozyskać męża" ( no , nie wiązać do "kaloryfera" )
Będzie im RAZEM ma początku ciężko , tu więcej zależy od samej Agnieszki .
Jeżeli mąż będzie obok , Agnieszka więcej może pokazać , zdziałać . Dzieci mają ojca .
Są duże szanse , potrzeba roku , dwóch ?
Jeżeli będzie daleko - znajdzie sobie kogoś i sytuacja się skomplikuje .
Warto zawalczyć te 2 lata , by zyskać lat kilkadziesiąt - w szczęściu .
Dopiero jak się nie uda - PRZYJĄĆ wolę Bożą ( próbować wytrwać ) .
Problemy będą , ale warto ZAWALCZYĆ , bo stawka wysoka .


No dobrze.

Teraz napisz JAK ma to zrobić. :)
Mąż ma wrócić, ma być obok - proszę, powiedz - JAK Agnieszka ma sprawić, by wrócił i chciał budować.
Godziwe sposoby - jakie? Podaj przykłady, bo klepać ogólniki to każdy potrafi.
Skoro już dajesz konkretne rady - to idź dalej. Powiedz JAK.
Piszesz, że Agnieszka musi tak zrobić i to szybko, bo jak nie, to mąż się oddali, pozna kogoś i wszystko się skomplikuje...
O naiwności...
Może spać z nią w jednym łóżku i znaleźć sobie kogoś.
Naprawdę sądzisz, że można groźbą, prośbą, napominaniem zmusić kogoś, by ten spełniał nasze oczekiwania?

Małżeństwo to nie jest kwestia obecności obojga małżonków w jednym mieszkaniu.
Tylko chęci OBOJGA, by to małżeństwo tworzyć.
Jeśli jedno NIE CHCE, to cóż może zrobić druga strona?

Owszem, zdarza się (także i tu na forum), że mąż/żona wracają na prośby, pod wpływem gróźb/presji rodziny do domu.
Nie czytałeś, co czują ci porzuceni wcześniej małżonkowie?
Mają, co chcieli.
Mąż/żona są w domu.
I NIC SIĘ NIE ZMIENIŁO na lepsze.
Ba - czytałam wypowiedzi, że "wolałabym, żeby już mieszkał tam, gdzie mieszkał, byle nie widzieć jego min, smutku, roztargnienia, obojętności."
Małżonkowie często sami wracają - ale ci porzuceni na początku też źle to znoszą. Oczekują kajania się, przepraszania, oczekują jakiegoś cudu, który wymaże przeszłość, wspomnienia, zranienia.

mare1966 napisał/a:
Są duże szanse , potrzeba roku , dwóch ?
Jeżeli będzie daleko - znajdzie sobie kogoś i sytuacja się skomplikuje .
Warto zawalczyć te 2 lata , by zyskać lat kilkadziesiąt - w szczęściu .
Dopiero jak się nie uda - PRZYJĄĆ wolę Bożą ( próbować wytrwać ) .
Problemy będą , ale warto ZAWALCZYĆ , bo stawka wysoka .


Czy bierzesz odpowiedzialność za swoje słowa pisane tu na forum?
Bo jak sądzę - musisz mieć jakieś podstawy, by twierdzić z taką pewnością, ile czasu będzie trwała odnowa małżeństwa Agnieszki czy Perełki.

Czy Bóg jest wyjściem awaryjnym?
Najpierw sami - a jak się nie uda, to wtedy ewentualnie przyjąć wolę Bożą?

Każdego dnia w modlitwie Ojcze Nasz mamy: "bądź wola Twoja". Modlisz się tą modlitwą codziennie. Ale modlitwa swoją drogą, bo Ty wiesz lepiej od Boga, co jest dla Ciebie dobre, co jest dobre dla Twojej małżonki oraz dzieci.


Nie rozważajmy - jak powinno być, jak powinni się zachowywać małżonkowie, jak powinna wiązać przysięga małżeńska - bo teoretyzowanie nic nie da. My to wiemy.
I wiemy, że tak nie bywa w życiu - inaczej, co byś tu robił Ty, ja, Agnieszka, Perełka?
Małżonkowie winni być razem, dzieci powinny być zdrowie i przeżyć swoich rodziców. Złodzieje winni przestać kraść, a politycy kłamać. Na świecie powinien być pokój, a bogaci winni oddać biednym, by zlikwidować głód na świecie.

Ciekawe, skoro to takie proste, na świecie dzieje się tyle złego?


I jeszcze słówko odnośnie do słowa oczekiwanie.

Oczekuję = wymagam, by coś zostało spełnione, wykonane.
Jeśli nie jest = egzekwuję.

Jak?

Ano jeśli coś kupujemy - a nie dostaniemy dobrego towaru, na jaki oczekujemy - składamy reklamację.
Korzystamy z usługi - tak samo.

Są potem dalsze instancje itd.

Natomiast jak można egzekwować coś od małżonka? Np. by dotrzymał słowa, nie zdradzał?

Małżeństwo nie jest układem handlowym.
Jest zawarciem Przymierzem z Boga w danej chwili, w której się myśli, wierzy - że do końca życia będzie się takim samym człowiekiem, bez wypaczeń, bez wątpliwości, bez kryzysu wiary, silnego na pokusy.

Gdyby ludzie tacy byli - nie byłoby kryzysów.
Ale nie są. Są ułomni, słabi, błądzą.

Jeśli zdajemy sobie z tego sprawę - jak możemy czegoś od nich oczekiwać?
Możemy mieć nadzieję, że będzie dobrze z pomocą Boga. Nadzieję, a nie wymaganie. Bo jak wyegzekwujesz niewywiązanie się z "umowy"?

Tupniesz nogą?

Już Bóg rozliczy nasz wszystkich na Sądzie Ostatecznym za każde odejście od przysięgi, każdą zdradę, każde świństwo. Rozlicza nas też w konfesjonale, w osobie kapłana. Jeśli ktoś nie ma silnej, mocnej wiary - jak go zmusisz, by został przy Tobie i wypełniał słowa przysięgi?


I pytania do Ciebie Mare - retoryczne. Ale ważne, właśnie w Twoim przypadku ważne.
I ważne też dla każdego, kto nie ma sobie nic do zarzucenia, a ciosa małżonkowi kołki na głowie, że ma wrócić, bo przysięgał przed ołtarzem.

Jak Ty wypełniałeś przysięgę małżeńską przez te 20 lat, które spędziłeś z żoną?
Bycie w jednym mieszkaniu to jeszcze nie jest to, o co chodzi w małżeństwie.
Wszak przed ołtarzem przysięgałeś miłość. Po 20 latach małżeństwa wszedłeś na forum ze słowami: nigdy nie kochałem swojej żony, nie podobała mi się, chciałem ją zmienić.
Rozważałeś przykazanie: nie pożądaj żony bliźniego swego i z dziecinną szczerością wyznałeś - że tak, Ty pożądasz.

Potrzebowałeś 20 lat małżeństwa bez miłości i odejścia żony, (która i tak przeszła piekło), by teraz zrozumieć, na czym polega małżeństwo.
Bo TY już wiesz. Więc pokażesz żonie. Bo tak jak nie była tą wymarzoną w dniu ślubu i miałeś nadzieję, że ją zmienisz, tak teraz też wiesz lepiej, co dla niej jest lepsze.

Możliwe, że w ogóle nie powinniście brać tego ślubu.
Możliwe, że przez całe swoje życie pokazywałeś, w jak głębokim poważaniu miałeś słowa przysięgi - dlatego teraz żona Ci nie wierzy.
Możliwe, że przez całe małżeństwo przekazywałeś chory obraz rodziny, gdzie ojciec matce nigdy nie powiedział słów: kocham cię - dlatego dzieci Ci nie wierzą.

A teraz wyciągasz przysięgę jako argument i miecz na wszystkie bolączki Waszego małżeństwa?

I dla osób, które nie znają Twoich wcześniejszych postów jawisz się jako osoba POSZKODOWANA w tym małżeństwie, ofiara.

To jest nie fair.

PS Norbert, wejdź w swój post i pousuwaj te kropki, bo przez nie rozjeżdża się cały wątek. :]

Anonymous - 2011-12-19, 08:09

Cytat:
Norbert, wejdź w swój post i pousuwaj te kropki, bo przez nie rozjeżdża się cały wątek. :]

sorry :oops: :oops:
hee no tak mnie jakos naszło n aten alfabet morsa..sam nie wiem czemu :mrgreen: :mrgreen:

Anonymous - 2011-12-19, 08:42

Cytat:
Oczekuję = wymagam, by coś zostało spełnione, wykonane.
Jeśli nie jest = egzekwuję.


Oczekiwanie to stan umysłu i serca... To nadzieja... Jestem gotowa/przygotowuję się na twój powrót, chcę twojego powrotu...
Wymagać, egzekwować - można i trzeba w przypadku ...krnąbrnego podrostka.
Satine, zachowania o jakich piszesz (w odniesieniu do dorosłych ludzi) nie mają nic wspólnego z miłością. Bliżej im do przemocy.

Anonymous - 2011-12-19, 11:53

Wiecie , to dziwne , ale
tak jak niektórych ludzi zupełnie nie rozumiemy , "nie czujemy" ,
tak inni "czują" , myślą
......... dokładnie tak samo .
( i bez znaczenia tutaj , czyja racja )

Róża .
Oczekiwanie = nadzieja ( ? )....... tak mam na kartce
( bo notuję "taką ramówkę" często )

"Bądź wola Twoja" - było wczoraj na kazaniu (i przykład z Pawlukiewicza ) . :->
Ja to rozumiem następująco :
Ty mare rób swoje ( raz lepiej , raz gorzej )
wedle sumienia , serca , intelektu ( ? ) , sił
......... i proś Boga
żeby tych środków ci przymnażał .
Zmieniaj to , co zmienić możesz ( myślisz , że możesz )
i pogódź się z tym ( i tu "niech będzie wola Twoja" )
czego zmienić niepodobna .
........ i daj Boże rozróżnić jedno od drugiego
Nawiasem - wynalazca to taki gość co nie wiedział , że się nie da .
Jest takie powiedzenie : Jak sam sobie pomożesz , to i Bóg ci pomoże .
Bóg jest życiem , a życie to RUCH , dynamizm , działanie .
Czyńcie sobie Ziemię poddaną , panujcie , WSTAŃ ............ i wyrusz na WOJNĘ .
WALCZ ......... jak potrafisz .

Na świecie tyle złego - bo nic nie robimy .
Jesteśmy jak koparki podsiębierne ( zagarniamy pod siebie ) .
Nie wychylać się , nie moja sprawa , co ja tam mogę itd.

Pytanie ------- JAK ?
Satine , jesteś inteligentna .
Jakby ktokolwiek wiedział JAK ( i jeszcze dawał gwarancję ! )
to by wyłuszczył tą tajemnicę na kilku stronach
......... i forum można by "zamknąć" .
Pewne rady daje Dobson ( na konkretne przypadki raczej )
........ ale i on gwarancji nie daje .
Jest też inna "rada" - zło dobrem zwyciężaj .
....... a bardziej konkretne "moje UŁOMNE spostrzeżenia" Agnieszka dostała na priv
( co ja myślę , wydaje mi się itd -------- wszystko w jej rękach , męża i Boga zamyśle )

Co do MOJEJ SYTUACJI .
( ........ prosiłem :-> )
Dlaczego napisałaś , że "żona przeszła piekło " ( i to 20 lat , od nazajutrz po ślubie ) ?
To poważne oskarżenie .
Tak nawiasem bliżej piekła jest raczej obecnie ( sama się w to pakuje ) .
Mam na to spokojnie patrzeć , "uszanować" jej wolność .
Do tego "piekła" ciągnie również dzieci .
A tak poza tym to PODOBAŁA MI SIĘ ( nie niepodobała :-> )
Tudzież - NIE odeszła . ( ja mam odejść )

Satine napisała :
Cytat:
Możliwe, że w ogóle nie powinniście brać tego ślubu.

Nie wiem , Satine .
Dobrze to czy źle ?
Ponoć Bóg ma swoje PLANY , niezbadane są ścieżki Pana .
A wygrać 10.000.000 zł to dobrze czy źle ?
.......
Napewno ?
.................................żona by "wróciła" :mrgreen:


Satine napisała :
Cytat:
Rozważałeś przykazanie: nie pożądaj żony bliźniego swego i z dziecinną szczerością wyznałeś - że tak, Ty pożądasz.

.......Tak Satine , bo jestem AŻ człowiekiem , choć grzesznym .
Jestem mężczyzną i jako taki mam w sobie
taki idealny obraz kobiety - EWY - tej z raju
( to nie mój 'wymysł" , tylko Pawlukiewicza
ale czucie moje - od młodości )
I nie jestem chyba wyjątkiem .
A to "porządanie" to raczej tęsknota
...... za KIMŚ dobrym i pięknym .

I taka praktyczna uwaga do kobiet ( jeśli można ):
jak facet na Was patrzy - nie znaczy od razu , że chce ........
Można też ewentualnie wprowadzić BURKI - ........ ktoś za ?
......... no i czasem widać wyraźnie , jak ksiądz ( na ogół to też facet ).... się rozprasza podczas mszy
( nie wspomnę o reszcie )
Ten żydowski zwyczaj ( kobiety z tyłu ) -------- niegłupi ,
........ ale nie wyrywam się z podniesieniem ręki .
W końcu - co się będę wychylał ? ;-)

Podobnie z zakonnicami . Dla mnie to kobiety , potem zakonnice
i ......... czapki z głów , panowie .


........ i jeszcze jedno .
Alibaba znał takie tajemne hasło - "sezamie , otwórz się" ...... i właził do środka ,
i brał skarby .
Kobieta ( niektóre ? , nie wszystkie , bardzo mało takich ......... nie wiem jak to ująć , żeby jak najmniej się narazić ........ ale pewnie i tak polecą gromy :-> )
"otwiera" się na SŁOWO : KOCHAM CIĘ .
Można też dodać ,że jest JEDNA , JEDYNA , naj..... ( tu cokolwiek )
( jedna we wtorek , jedna w środę , jedna w piątek )
Jeżeli uwierzy i poczuje się szczęśliwa
możesz ją wykorzystywać , rzucić , znów wziąć
............ i tak będzie cię "kochała" , wybaczy wszystko , usprawiedliwi .
Tylko pamiętaj - łgaj ile wlezie , nie ważne co czujesz .
Imiona lepiej zastąpić czymś "uniwersalnym" jak ......... gwiazdeczko ,słoneczko .
( pomyłka rodzi tragiczne skutki )
.......... a i NIGDY nie przyznawaj się , że masz najmniejsze wątpliwości
a już prawdziwą ZBRODNIĄ jest powiedzieć - może nie kocham ? ( nawet na forum )
........... i nie ma tu rzadnego znaczenia czy ONA ciebie kocha
ona OCZEKUJE = WYMAGA ........... i egzekwuje
tego od ciebie ( Sabinko wybacz :-> napisane jest: "jako i my wybaczamy naszym .. " )
.......... i choćbyś na głowie stanął i żonglował 6 piłeczkam i czytał gazetę
winy swojej nie odkupisz , amen ( bo DECYZJA podjęta )

No i jeszcze raz PRZEPRASZAM ......... WSZYSTKIE PANIE . :->
( bo naprawdę Was lubię )


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group