|
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR :: Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?
|
|
Odbudowa związku po kryzysie, zdradzie, separacji, rozwodzie - Od czego zacząć
Anonymous - 2011-12-28, 22:00
No właśnie, mam pytanie jak Aniołek5... Jest nas tu chyba sporo z symptomami, często ewidentnymi, uzależnienia czy współuzależnienia w związkach małżeńskich... jak wtedy mają się powyższe rady???
Anonymous - 2011-12-30, 20:44
Może odseparować się, zacząć żyć na własną rękę, tak jak wolny (w sensie bez partnera) człowiek, z pełnymi tego konsekwencjami: własne lokum, swoje konto, wyrzucone wspólne rzeczy, lub głęboko schowane; ale w wierności tej drugiej osobie (zgodnie z przysięgą małżeńską). Żyć tak, jakby się chciało zostać modnym (wdzisiejszych czasach) tzw. singlem z małymi ograniczeniami - taką ktolicką wersją singla: kino, teatr, kawka/winko z koleżanką, małe piwko z kuplem, ale przede wszystkim kośćiół, modlitwa i bez randek? I modlić się za małżonka, modlić. Ale przy tej modlitwie trzeba pamiętać, żeby się modlić o nawrócenie tej drugiej osoby lub o błogosławieństwo dla niej (w zależności czy jest się ofiarą czy stręczycielem). Sama nie wiem... Ja tak chyba spróbuję... Największą krzywdę zrobię sobie i mężowi wybaczając mu i pozwalając na powrót do domu... On musi, musi dotknąć dna tak, by już z cystej bezradności nawet zaczął szukać Boga. Kto wie, może nas już się nie uratuje, ale może stanie się on w końcu odpowiedzialnym za swoje czyny człowiekiem i kiedyś mądrym ojcem, bo od dzieci go na długo nie odseperuję...
Anonymous - 2011-12-31, 11:54
Aniołek5 napisał/a: | Ale przy tej modlitwie trzeba pamiętać, żeby się modlić o nawrócenie tej drugiej osoby lub o błogosławieństwo dla niej (w zależności czy jest się ofiarą czy stręczycielem). |
Aniołku, bardzo ładnie ujęłaś owo "singlostwo", tak, mniej więcej o to właśnie chodzi.
Z drobną poprawką Stręczyciela bym zamieniła na dręczyciela Oraz ze świadomością, że z reguły jest tak, że te role - ofiary i dręczyciela, kata - są wymienne. Dany człowiek może być w tym związku i tym i tym, w różnym stopniu oczywiście, różnie w czasie to może być rozłożone... Ale zawsze jakiś procent kata jest w ofierze, a w kacie - pewien procent ofiary.
Nie jest to miła świadomość, dowiadywanie się o tym, że się było/jest dla kogoś w jakimś momencie katem, ale też i jest to punktem wyjściowym do zmian, do rozwoju.
Pozdrawiam!
Anonymous - 2011-12-31, 12:10
Nirwanna napisał/a: | Nie jest to miła świadomość, dowiadywanie się o tym, że się było/jest dla kogoś w jakimś momencie katem, ale też i jest to punktem wyjściowym do zmian, do rozwoju. | własnego rozwoju
Anonymous - 2011-12-31, 15:34
maryniaa napisał/a: | własnego rozwoju |
Prawdaż, słuszne uszczegółowienie
Anonymous - 2012-01-08, 20:52
Nirwanna napisał/a: | Ale zawsze jakiś procent kata jest w ofierze, a w kacie - pewien procent ofiary.
Nie jest to miła świadomość, dowiadywanie się o tym, że się było/jest dla kogoś w jakimś momencie katem, ale też i jest to punktem wyjściowym do zmian, do rozwoju. |
To w jaki sposób ocenić, kiedy się było katem? Ja czułam się cały czas ofiarą kłąmstwa i oszustw mego męża, ale zdaję sobie sprawę, że za bardzo na niego napierałam, by w końcu mi się przyznał do wszystkiego - może wtedy byłam katem?
A już na pewno katem jestem teraz... tylko że moja ofiara uciekła i nie mogę na niej swych emocji wyładować... ale przynajmniej daję sobie sprawę, jakie emocje mną teraz rządzą...
to od czego zacząć swój rozwój? poza zaproszeniem Boga w swoje życie oczywiście - od 12Kroków?
Anonymous - 2012-01-09, 06:50
12 Kroków to bardzo dobry pomysł, sprząta się i porządkuje swoje życie, że się tak po kobiecemu wyrażę I co najważniejsze - Bóg działa tak, że sprzątasz i porządkujesz to co jesteś gotowa posprzątać, to są czasem ostre remonty, czasem mniejsze przemeblowania - ale one sprawiają że jesteś potem silniejsza, piękniejsza, żyjąca pełniej, idziesz prosto do celu czyli do Boga. A Bóg czuwa, aby "nie złamać trzciny nadłamanej".
Po ludzku patrząc i realizując taki rozwój bez Kroków- też jest to możliwe. Z tym że czasem można zejść gdzieś na pobocze, lub zamiast leczyć swoje rany - dokładać sobie nowych. Idzie to po prostu wolniej, trudniej.... Takie są moje doświadczenia.
|
|