Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Odbudowa związku po kryzysie, zdradzie, separacji, rozwodzie - ciężko mi jest strasznie ....

Anonymous - 2012-11-17, 13:09

Kaemko,
Wiem jakie to trudne, sama przed tygodniem dowiedziałam się, że mój mąż ma dziecko z inna kobietą (jesteśmy 2,5 roku po rozwodzie). Mój mózg narazie "wypera" tę informację, jakby to nie była prawda, jakbym się przesłyszała.
Mnie ta informacja jeszcze bardziej zbliżyła do naszych dzieci i do Boga.

Anonymous - 2013-05-31, 13:54

Kochani,

Troszkę odkopuję swój temat, ale w środę 5 czerwca o 9:30 mam stawic się w Sądzie Metropolitalnym w celu przesłuchania na okolicznośc skargi dotyczącej stwierdzenie nieważnosci naszego malżenstwa.
Jestem spokojna, bo nie idę tam sama:) Idę tam z Bogiem, a On wspiera mnie w każdej chwili.
Nie czytam żadnych pytan, nie szukam nic w internecie. Idę i powiem po prostu o co będą mnie pytac.

Proszę o modlitwę:)

Pozdrawiam,
Kinga

Anonymous - 2013-05-31, 14:28

Kochana moją modlitwę masz, przytulam

+

Anonymous - 2013-05-31, 14:38

+

Ewelka,

Dziekuję :) i ja ściskam i uśmiech przesyłam :)



K. :)

Anonymous - 2013-06-02, 12:37

Kaemka, przeczytalam caly Twoj temat - faktycznie - mnostwo emocji o ktorych pisalas, zwlaszcza w poczatkowym etapie kiedy maz sie wyprowadzil - to jakbym teraz siebie czytala. Zwlaszcza ze ja dopiero na samym poczatku.... bo tak naprawde ciagle jeszcze mieszka, a o pozwie narazie nic nie wiem. Choc nie wiem czy teraz w polsce nie zlozyl. Bede myslec o Tobie 5 czerwca, trzymaj sie cieplo. Ja tez juz sama nie wiem czy warto karmic sie nadzieja? Ona jest i pewnie bedzie, ale nie powinnam chyba nia zyc..? Podziwiam Cie bo bardzo dzielnie to wszystko znioslas.
Anonymous - 2013-06-02, 15:20

Dziękuję kiedys bylam ...
Wiesz z tym dzielnie to bardzo różnie :) Raz dzielnie i niby OK, a za chwilę dołki :)
No tak jest i bylo;)
Ale kiedyś tak tego nie rozumiałam na poczatku, że jest ktoś CUDOWNY- JEZUS :) na kim moge polegac caly czas+ całe grono cudownych ludzi z forum, którzy mnie wspierali świadomie i nie zawsze swiadomie , bo swoimi wpisami tutaj ) i nadal tak jest :) bo czytam skrycie ;) + jak się rozejrzalam wkolo :) całe mnostwo ludzi - rodzina- RODZICE :-D , znajomi, którym na mnie zależy ;)
Skoro ten jeden człowiek sobie poszedł ...no to poszedł. Choć boli i kocham. Dam radę:) tak czy inaczej, bo pozostali są ze mną.
Historie- podobne;)
Ja tez jak czytam Twoje posty to tak jak bym czytała siebie i czula siebie ;)
Tylko wierz mi, że ja po 2 miesiacah kryzysu była o wiele mniej rozsadna i logicznie myslaca niz TY. mialam w sobie o wiele mniej swiadomosci i dzialalam tylko glupio ;)
Dlatego trzeba korzystac z doswiadczenia ludzi z forum, majac na wzgledzie, ze ludzie sa inni i sytuacje jednak tez.

Anonymous - 2013-06-02, 22:34

Nie, Ty juz bardzo wiele przeszlas - te sprawy wszystkie i tak dzielnie walczylas. powiem szczerze ze ja na dzien dzisiejszy jeszcze o tym nie mysle, bo wlasnie sie dowiedzialam ze pozwu nie zlozyl, czyli jednak sie tak z tym akurat nie pali. i dobrze. zycie pokaze. ale jesli juz kiedys to sie stanie, ze otrzymam ten papier to powiem Ci ze nei wiem czy bede w stanei tak walczyc jak Ty - ze sie nie zgadzac.... wiem ze tak powinno byc, ale nawet po Twoich opisach tych spraw, jak mialas dosc, jak to tylko go rozwcieczalo... nie wiem czy warto w ten sposob... wiem ze rozwod to grzech i nie wolno se godzic, od tak. Ale przeciez po co walczyc z czlowiekiem opetaNYM przez diabla? przeciez Pan Bog wie co kazda z nas ma w sercu i jak bardzo pragnela utrzymac malznestwo. nie widze na dzien dzisiejszy glebszych przeslanek ku temu zeby tak sie torturowac, narazac na taka walke, nie zgadzajac sie. w sensie Ciebie podziwiam, ale ja chyba jeszcze do tego nie dojrzalam. na szczescie nie musze narazie o tym myslec, mam nadzieje ze dlugo nie bede musiala, bo pozwu nie zlozyl, a do polski pewnie predko sie nie wybiera....

mysle ze wszyscy jestesmu tu sobie bliscy, ale czasem spotyka sie hisotrie bardziej podobne do swoich, albo tok rozumowania, sytuacje bardziej przypominajace swoje wlasne. i Twoja dla mnie jest jedna z nich :)

Anonymous - 2013-06-03, 07:41

witam!
czytam sporo na tym forum wątków. 5 czerwca będe pamietał w modlitwie. ja podziwiam takie postawy jak Twoja. może dlatego że u mnie nie potrafie tak podchodzić do tematu. moja zona wróciła do domu po 2 latach nieobecności i na : "dzień dobry" oznajmmiła że nie zamierza niczego ratować. chce rozwodu i juz. nie ma wzgledu ani na moje uczucia - przekresla je, nie ma wzgledu na dziecko które widzi jak bardzo niszczy rodzine. kilka dni temu dostałem od Niej / lub raczej Jej adwokata/ propozycje porozumienia rodzicielskiego w którym dziecko ma zostac tylko z Nia a ja bede weekendowym tatusiem. bardzo zabolało mnie to tym bardziej że przez ostatnie 8 miesiecy przed powrotem żony dop polski to ja zajmowałem sie sam synem dosłownie. żona nie pomagała nam nawet finansowo - a teraz dziwi sie dlaczego sa zadłuzenia w niektórych sprawach.

takie wątki jak Twoje podtrzymuja mnie na duchu.

ale jak napisała Kiedyśbyłam
ale jesli juz kiedys to sie stanie, ze otrzymam ten papier to powiem Ci ze nei wiem czy bede w stanei tak walczyc jak Ty - ze sie nie zgadzac.... wiem ze tak powinno byc, ale nawet po Twoich opisach tych spraw, jak mialas dosc, jak to tylko go rozwcieczalo... nie wiem czy warto w ten sposob... wiem ze rozwod to grzech i nie wolno se godzic, od tak. Ale przeciez po co walczyc z czlowiekiem opetaNYM przez diabla? przeciez Pan Bog wie co kazda z nas ma w sercu i jak bardzo pragnela utrzymac malznestwo.


... ja powiedziałem żonie wprost że nie ide na żadne układy dotyczace rozwodu. bo jest to sprzeczne z moimi zasadami, bo nie jestem gotowy na takie decyzje i nie biore za to odpowiedzialności.

ale .... ciezko mieszkać pod jednym dachem wiedząć że wszystko się sypie. czasami kłóce sie z Bogiem na ten temat. nie rozumiem co przez takie doświadczenia chce powiedzieć mi ON. ???
ale któż jeśłi nie Bóg wie co dla nas jest lepsze???

prosze pamietajcie tez o mnie w modlitwie.

Anonymous - 2013-06-03, 22:32

Ostatnio mieliśmy pewien problem z mężem i gorąco modliłam się, żeby było tak jak chcemy. Niestety Pan Bóg nie spełnił mojej prośby. Własnie doświadczam czemu i jednak to On ma rację nie spełniając naszych zachcianek....

Teraz widzę po co to wszystko i zdaję sobie sprawę, że czasami człowiek musi stracić wszystko dosłownie, musi się zawieść na drugim człowieku, rzeczach, pracy, hobby itp. żeby zrozumieć, że tylko Bóg najlepiej wie co dla nas dobre pomimo, że nam się to na początku nie podoba bardzoooo.....

Ps. ja cały czas modlę za nasze Sycharowskie małżeństwa i chyba mi tak już zostanie. Czasami myślę, ze ta moja modlitwa to jak kropla w oceanie, ale co tam ;-)

Anonymous - 2013-06-04, 05:07

...kropla drąży skałę :->
Anonymous - 2013-06-05, 08:18

Kaemko - dzisiaj 5 czerwca - pamietam o Tobie i jestem myslami z Toba. napisz pozniej jak 'poszlo'. trzymaj sie !
Anonymous - 2013-07-17, 12:27
Temat postu: Moja historia, prosze was o wsparcie i pomoc


witam was wszystkich, jestem tu nowa, poradziła mi koleżanka bym poszukała tu wsparcie w mojej ciężkiej drodze....
mój kryzys z mężem zaczął się w zeszłym roku jak nagle bez żadnych wcześniejszych informacji powiedział że on chyba musi się wyprowadzić na jakiś czas. jesteśmy po ślubie w grudniu będzie 8 lat, mamy dwójkę dzieci 4 i 7 lat para jestem od lat 14... para idealna, zero kłótni zawsze rozmowy miłość az buchała od nas. Maz poszedł do nowej pracy tam sie zaczęło praca po nocach, ciągły bieg za pieniądzem, a ja na to wszystko pozwalałam tłumacząc ze tak trzeba.....
wracając do zeszłego roku sierpnia, maż poprosił o rozmowę w której powiedział ze się dusi ze nie potrafi mnie już kochać jak kiedyś a chciałby, ze nie sprawia mu przyjemności już nic co mógłby zrobić dla mnie....ze brakuje mu motylków w brzuchu które miał kiedyś.....próbowałam walczyć psycholog terapia ale tam tylko wyszły nasze błędy w związku, jak to pani psycholog powiedziała mój maż nie dojrzał do miłości jaka jest po tak długim czasie....
to strasznie bolało, nie mieszkał z nami 5 miesięcy, nie broniłam mu kontaktu z dziećmi, jednak cala rodzina strasznie to przeżyła.
Po tym czasie coś drgnęło, zaczął się do mnie zbliżać, nocować w domu, po czym po 2 miesiącach wrócił do domu, z początku było cudnie, potem znowu się zamknął i tak kolejne 4 miesiące chuściątka nastrojów, raz mówił ze wrócił dla dzieci innym razem pokazywał mi ze jest inaczej.... po czym znowu stwierdzi ze on musi znowu się wyprowadzić on potrzebuje czasu, i wtedy przyznał się ze podczas pierwszej wyprowadzki mnie zdradził, i ze nie możne na siebie patrzeć nie ufa sobie i nie czuje się bezpiecznie sam ze sobą. nie ma u nas trzeciej osoby, kochanki.... to wszystko co jest to w głowie mojego męża, przestał mnie kochać......pomóżcie wesprzyjcie, dzieci strasznie cierpią tata jest ich całym światem bo jest cudownym ojcem ja nie potrafię się pozbierać po tym jak zrobił nam po raz drugi takie cierpienie.....rozmowy nic nie dały a było ich wiele i na dodatek bardzo spokojne w sensie szczere aż do bólu, mówił mi za drugim razem takie przykre rzeczy ze nie wytrzymałam i powiedziałam ze ma się spakować i jeśli nie umie być ze mną to ma wyjść, bo prosiła by został dal dzieci, niech śpi na kanapie ale dla dzieci.......nie umiał podjąć decyzji wahał się ten drugi raz ja podjęłam ta decyzje za niego powiedziałam ze jak ma wrócić to na 100% i ma być pewny ze chce o nas walczyć.... podczas tych wszystkich rozmów powiedział ze to praca odsunęła go do domu, ze dzieci sa dla niego najważniejsze lale nie ma w tym świecie miejsca dla mnie....:(:( mam wrażenie ze to już koniec ze on już nie wróci, dzieci widzi 2 razy w tyg i co drugi weekend strasznie to ciężkie:( narazie mieszka u swoich rodziców, ale oni nie zamierzają się wtrącać, co akurat rozumiem nie chcą stracić syna.......

Anonymous - 2013-07-17, 14:45

Ty Smerfetka sie nie przejmuj rolą i tak cie opier.....tylko weż sobie rużaniec albo coś i sie walnij na kolana a tam gdzie ty nie widzisz, ani się nawet nie domyślasz jest Ktos albo jak ci lepiej coś co Ci pomoże.
Oglądałaś pewnie ten filmik z mrówkami(co w trawie piszzy), pamiętasz jak ten mały mrówek dostał kamień od tej jeszcze mniejszej mrówy. Ty też jesteś tym kamyczkiem.
Mimo że taka malutka ale góry rozbijesz. Takich kamyczków jak Ty jest tu kilkaset ciągle, może nie wszystcy tak źli jak ja , ale wyobraź sobie że tysiące takich mrówek, klęczą i klepią paciorki : TO KTO TU JEST TEN MOCNIEJSZY?

Anonymous - 2013-12-29, 19:58

Cały czas gdzies tam w kącie jestem z forum...czytam.

I niby nic wielkiego się nie wydarzyło - po staremu - układam życie po rozwodzie , w trakcie skargi o stwierdzenie nieważności mojego małżeństwa. Nie liczę już na nic. Co ma byc to będzie. Nie wierzę też niestety w uratowanie małżeństwa.
Męczy mnie tylko jedno. dostałam życzenia od męża na Święta. Tak jakby się pomylił i jakby chciał wyslac do kolegi. tak brzmiały. Zabolało, bo życzył Wesołych Świąt on z rodziną. Czyli On, jego kochanka, może już żona i ich córeczka. Rodzina. Całe Święta w p laczku i mimo wszystko bólu.

Przez ponad dwa lata się nie mylił i teraz dwa miesiące temu pomylił się i wysłał mi przyoadkowego smsa i teraz znowu te życzenia.
Po co? Nie chce, zwyczajnie nie chcę, by mnie raniły. Koniec. Wybrał , więc po co się teraz mnie "czepia". Kiedyś takie smsy bym odebrała jako nadzieję, ale teraz już nie. Ma tą swoją rodzinę to niech jej pilnuje i mnie dodatkowo nie rani. Nie podejrzewam, że robi to celowo, ale kto wie ... wie, że jestem sama a chciałam mieć rodzinę, którą on się teraz tak chwali.

Musiałam się wygadać ...


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group