Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Odbudowa związku po kryzysie, zdradzie, separacji, rozwodzie - nawrócona cudzołożnica

Anonymous - 2011-05-23, 12:40

korzystałam ze spotkań małżeńskich http://www.spotkaniamalzenskie.pl/
Anonymous - 2011-05-23, 15:45

www.malzenskiedrogi.pl
Opiekę duszpasterską mają jezuici,a spotkania obywaj asie w Laskach k/W-wy.

Pogody Ducha

Anonymous - 2011-06-01, 14:21

zamiast być lepiej po powiedzeniu PRAWDY jest coraz gorzej, wnikanie w szczegóły tych zdrad pokazywanie mi co mogłam robić. ... Czy mam jeszcze szanse aby kiedyś spojrzał na mnie bez odrazy, obrzydzenia, pogardy? wyzywa mnie od k.... i szmata to najdelikatniejsze określenie mojej osoby.
Dziś jak krzyczał na mnie jedyne co mogłam robić to w myślach modliłam się za niego. Dziś odwiedzałam się ,że jestem odpowiedzialna za wszystko co złe się wydarzyło w naszym życiu. I że igram z Bogiem, i że do Kościoła to powinni chodzić tylko dobrzy ludzie ,dla mnie nie ma miejsca. Najgorsze ,że zdjął krzyżyk który nosił ( dziś), obrączkę zdjął już tydzień temu i mówi że ja nie mam prawa nosić swojej bo ja skalałam. Myślałam, że może mu oddam swoją i powiem, że jeśli będzie chciał ratować NAS to mi ją odda. Sama nie wiem.
Czytałam na forum różne posty. Mam na prawde mieszane uczucia. Byłam na spotkaniu Sychar - jak przedstawialiśmy się , zrozumiałam, że jestem jedyna osoba na tym spotkaniu która nie była zdradzona tylko ona zdradzała (sama) były jeszcze pary ale jako osoba byłam sama. siedziałam wśród kobiet których mężowie odeszli do innych, kobiet zdradzonych. Czułam się tak jakby to, między innymi, przeze mnie tak cierpiały. Czułam się tak bardzo sama, tak po ludzku sama.

Anonymous - 2011-06-01, 17:04

Przez Twojego męża przemawia zraniona i podeptana MĘSKA AMBICJA. To nie jest usprawiedliwienie zachowań męża - to informacja dlaczego tak się dzieje.

Jak dodasz do tego pozostałe kłopoty, o których pisałaś... to wynik jest tylko jeden: Twój mąż po prostu jest rozbity na całe mnóstwo huśtających nim emocji, których nie może sam ani poskładać, ani uspokoić, ani kontrolować - NIESTETY.
Zapewniam Cię, że to minie... ale bez pomocy z zewnątrz nie wiadomo co jeszcze może się wydarzyć. Współczuję Ci, bo wiem z autopsji, że może być naprawdę nieprzyjemnie.

Ostatnio usłyszałem, że Bł. JPII ma teraz wyjątkowe względy u Pana Boga... a jest specjalistą od kryzysów małżeńskich :-D

Nurtuje mnie myśl o ciągłym obwinianiu się za błędy z przeszłości. Miałem też duży problem w tym temacie. I w końcu wbiłem sobie do głowy i serca dwie rzeczy: jeśli przebaczył mi Bóg, to nie mam się co martwić o ludzi, i że wczoraj już było, więc jeśli ciągle będę się tym dołował to stracę energię na DZISIAJ :lol:

Anonymous - 2011-06-01, 18:30

bettina napisał/a:
Dziś odwiedzałam się ,że jestem odpowiedzialna za wszystko co złe się wydarzyło w naszym życiu. I że igram z Bogiem, i że do Kościoła to powinni chodzić tylko dobrzy ludzie ,dla mnie nie ma miejsca.


(13) Idźcie i starajcie się zrozumieć, co znaczy: Chcę raczej miłosierdzia niż ofiary. Bo nie przyszedłem powołać sprawiedliwych, ale grzeszników .
(Ew. Mateusza 9:13, Biblia Tysiąclecia)

(15) Gdy Jezus siedział w jego domu przy stole, wielu celników i grzeszników siedziało razem z Jezusem i Jego uczniami. Było bowiem wielu, którzy szli za Nim. (16) Niektórzy uczeni w Piśmie, spośród faryzeuszów, widząc, że je z grzesznikami i celnikami, mówili do Jego uczniów: Czemu On je i pije z celnikami i grzesznikami? (17) Jezus usłyszał to i rzekł do nich: Nie potrzebują lekarza zdrowi, lecz ci, którzy się źle mają. Nie przyszedłem powołać sprawiedliwych, ale grzeszników.
(Ew. Marka 2:15-17, Biblia Tysiąclecia)

bettina napisał/a:
Czułam się tak bardzo sama, tak po ludzku sama.


Daj Bogu i sobie czas. Wszystko zacznie się prostować, gdy On prowadzi.

Anonymous - 2011-07-01, 00:12

Dziś 30.06.2011 ostatnio byłam tu prawie miesiąc temu. I cóż nadal jestem na etapie PRAWDY przez bardzo duże P . Dalej żąda prawdy . tylko co ja mam mu jeszcze powiedzieć jeśli już powiedziałam całą prawdę. Dziś zaczęłam się zastanawiać czy nie skłamać ,że go był ktoś jeszcze i to wtedy kiedy on uważa ,że był. może pokrętnie ale tak sobie pomyślałam, że skoro tyle lat go kłamałam ,że nic nie było wcześniej to może teraz dla dobra - skłamie wezmę na siebie winę której nie mam , może powinnam to zrobić? Wiem to głupie a może nie? Już nie wiem naprawdę co zrobić. wiem, wiem czas ...czas... ale ..
Może moja wiara jest za słaba, co dzień modle się za mojego męża. I dziękuję wieczorem Bogu za dzień który minął mimo, że znów po ludzku cierpiałam.

Anonymous - 2011-07-01, 00:32

Kłamanie, że coś się zrobiło złego czego się nie zrobiło jest na pewno głupie.
Anonymous - 2011-07-01, 00:56

bettina napisał/a:
... Już nie wiem naprawdę co zrobić. wiem, wiem czas ...czas... ale ..

Bardzo Wam współczuję . Napisałaś "czas ... czas", chyba w domyśle, że leczy rany, a gdy tak się zastanowię, to sam czas nie ma takich leczniczych właściwości. Można latami żyć w rozpaczy, rozpamiętywać, etc. Ale można spróbować ... pomóc sobie, żeby tak nie cierpieć. Tylko jak, gdy wszystko boli, ciemność i beznadzieja, chwile wytchnienia podczas modlitwy czy jakiegoś absorbującego zajęcia ? Gdy podobnie się czułem i nie wiedziałem co robić, wsiadłem w samochód i pojechałem na Skaryszewską, do Warszawy. Czułem, że szansą dla mnie jest jakieś realne spotkanie z kimś z Sychara, nie tylko wirtualne, i nie zawiodłem się, bo jedna rozmowa czy zwyczajna obecność kogoś zyczliwego, więcej może zdziałać niż dziesiątki postów, dyskusji, etc. Może, gdyby w maju, ktoś nie tylko napisał do Ciebie, tak jak przykladowo:
K_ napisał/a:

..........
Nie musisz tego mówić, ale musisz wiedzieć: nie należy nawet próbować mówić mężowi "jak Bogu". To bardzo mnie zaniepokoiło w Twoim opisie. To niebezpieczna wiwisekcja, która niczemu dobremu nie posłuży. Bóg do końca rozumie Twoje serce i intencje, dobre i złe. Mąż jest tylko człowiekiem i nie umie tak w to wniknąć. Wyobraża sobie coś, zlepia z kawałków w swój obraz, czasem bardzo inny od tego czym to było. A im bardziej jest zraniony, tym bardziej pozlepia po swojemu, w sposób wykrzywiony. I nie wytłumaczysz, ani nie przekonasz. Próbujesz mówić szczerze, a tylko dowiesz się być może, że jesteś zakłamana. Wiesz, że było zło. Ale wiesz też kiedy dobro w Tobie było. Nawet między bliskimi jest pole nie zrozumienia - nie do przekroczenia. Ta różnica między człowiekiem, a Bogiem...

ale i powiedział - nie mówiłabyś Ty ?
Dni kolejnych dobrych życzę,
Andrzej.

Anonymous - 2011-07-01, 01:51

...miałam juz iśc spać,ale...przleciałam nieczytane posty i ......normalnie aż mna wstrząsnęło.

mój mąz uzasadniał potzrbę tego abym powiedziała całą prawdę. Pwiedział "jesteśmy i tkwimy w tej sytuacji( chodzi o finanse i bark jego pracy) dlatego, że ty kłamiesz i nie powiedziłaś mi całej prawdy o zdradach" .

.........a co za przeproszeniem do holery jasnej ma dzisiejszy brak pracy i finansów do zdrad/y(bo nie doczytałam) sprzed ośmiu lat????
Jak mozna przez osiem bitych lat wałkować jeden i ten sam temat???
Jaki tego efekt?.....a no taki ,że prawda zamienia się w kłamstwo.....spekulacje póki co.
ŻAL....jak to młodzi mówią.

Bettino...weź do serca ,ale tak naprawdę te wszystkie powyższe wypowiedzi,bo jak narazie to tylko czytasz i puszczasz bokiem.
Nie niszcz siebie, nie niszcz dzieci,nie dokładaj gwożdzia do waszego małżeństwa.
Twój mąż ma problem i musi chcieć go rozwiązać.
Ty możesz być bezsilna, ale mąz nie jest bezradny.
Czas przestać biadolic,obwiniać, być ofiarą....czas ...najwyższy czas wziąć odpowiedzialność za siebie i rodzine.
Bettino chyba zapomniałas ,że jestes człowiekiem i dzieckiem Bożym.

Anonymous - 2011-07-01, 02:33

lena, dziękuję

ku wyjaśnieniu nie puszczam bokiem tych wszystkich rad. Staram się czasem wychodzi czasem nie.

Anonymous - 2011-07-01, 08:21

bettina napisał/a:
tylko co ja mam mu jeszcze powiedzieć jeśli już powiedziałam całą prawdę. Dziś zaczęłam się zastanawiać czy nie skłamać ,że go był ktoś jeszcze i to wtedy kiedy on uważa ,że był. może pokrętnie ale tak sobie pomyślałam, że skoro tyle lat go kłamałam ,że nic nie było wcześniej to może teraz dla dobra - skłamie wezmę na siebie winę której nie mam , może powinnam to zrobić? Wiem to głupie a może nie? Już nie wiem naprawdę co zrobić. wiem, wiem czas ...czas... ale ..


Bettino hmmm???

obsesje(depresje) typu maniakalnego leczy się ,a nie wspiera...to jest moje zdanie.

Czy dokłądnie zastanawiałaś sie nad tym co chcesz wykonać???

sądzisz że kolejne wymyślone kłąmstwo rozwiąze problem -tak???

a co jak potem kolejne..kolejne..kolejne itd...

ile ich będziesz jeszcze wymyslać???

Bettino wiesz jak ja to widze??

dobrze by - przy byle jakim pretekście miał szanse zerknąc na twego męża

FACHOWIEC........od psychiki

zaufania do drugiego człowieka ,oraz poczucia bezpieczeństwa nie osiągnie się porzez nieosiągalne gwarancje drugiej strony.
to często pracochłonna droga, poparta specjalistami..wiarą ..i własną siłą wewnętrzną
i choćby lekami zwanymi "stabilizatory"


pytanie tylko czy mąż chce sobie pomóc???
....i tyle w tym temacie

pozdrawiam

Anonymous - 2011-07-01, 10:47

bettina napisał/a:
Dziś zaczęłam się zastanawiać czy nie skłamać


Bettina.
Jestem zdania, że nawet najgorsza prawda jest lepsza od pocukrowanego kłamstwa.
Budować kłamstwo,....żeby mąż dał Ci spokój. PO CO.
Myślę, że już wiesz kto jest mistrzem kłamstwa, mistrzem manipulacji. Kusy.
Jeśli już masz takie myśli - żeby niepotrzebnie kłamać - to niemal na pewno, źródłem tych myśli (ojcem tych myśli) jest kusy :evil: . Dodatkowe kłamstwa. PO CO
Teraz oboje potrzebujecie wyciszenia emocji.
JakubekKaz napisał/a:
Twój mąż po prostu jest rozbity na całe mnóstwo huśtających nim emocji, których nie może sam ani poskładać, ani uspokoić, ani kontrolować - NIESTETY.
Zapewniam Cię, że to minie


Dokładnie tak samo myślę jak JakubekKaz. Spokój płynący od Mistrza Spokoju od Jezusa Chrystusa. Bóg pomorze uspokoić nawet MOŻE niespokojnych myśli. Zaufaj Mu. Szukaj ciszy. Napełniaj się ciszą w modlitwie.

Anonymous - 2011-07-01, 11:11

Dak78 napisał/a:
Dokładnie tak samo myślę jak JakubekKaz
JakubekKaz napisał/a:
Zapewniam Cię, że to minie


Oczywiście że minie ..ale bez fachowego wsparcia to narazie trwa to już 8...lattttttttttt....

Bóg..modlitwa alez owszem!!!!

..ale do tego jeszcze DZIAŁANIA

pozdrawiam

Anonymous - 2011-07-01, 13:31

Minie jesli zainteresowany będzie chciał,żeby minęło.

Cudu nie bedzie,zmian nie będzie,nic się samo nie rozwiąże i nie polepszy jeśli sam nie zacznie działać.
Ma wybór....albo porzuca role ofiary i bierze odpowiedzialnośc za siebie, albo.....tkwi w swojej bezsilności i ograniczeniach,obwiniając,oskarżając i cierpiąc do końca zycia.

Jego zycie i to on musi dokonać wyboru co z nim dalej zrobić.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group