|
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR :: Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?
|
|
Sakrament małżeństwa - Jak sie ustrzec przed zdradą małżeńską?
Anonymous - 2010-02-17, 22:50 Temat postu: Jak sie ustrzec przed zdradą małżeńską? Jak sie ustrzec przed zdradą małżeńską?
dr Mieczysław Guzewicz
http://www.radiomaryja.pl/audycje.php?id=15059
Anonymous - 2010-06-09, 13:30
Dlaczego wiele par nie doświadcza w pełni radości ze współżycia?
czyli
PRZESZKODY W OSIĄGANIU MAKSIMUM SATYSFAKCJI
Przeszkody w radości, zwykle, można zakwalifikować do jednej z dwóch grup. Mogą to być niewiedza i zahamowania prowadzące ku fałszywym wyobrażeniom i niezdrowemu tabu, albo rozwiązłość -- grzechy wynikające z nieuznawania, że współżycie należy tylko do małżeństwa. Oznacza to, że u jednych łoże małżeńskie jest skalane przez zachowania niezgodne z modelem Bożym -- sięgają bowiem po zakazane owoce. Zaś inne małżeństwa nie korzystają ze wszystkiego, co Bóg zaplanował -- więc jakby tylko nadgryzają ciasteczka zamiast je zjadać.
całość tu:
http://mateusz.pl/ksiazki/sexpch/sexpch_03.htm
Anonymous - 2011-01-08, 12:52
Co o tym myślicie"?
Koniec ze zdradą!
Władze Chin planują stworzyć internetową bazę osób w związkach małżeńskich. W ten sposób na nic zdadzą się kłamstwa o stanie cywilnym - wystarczy, że kochanka wpisze nazwisko zalotnika i kliknie ‘szukaj’, a wszystko stanie się jasne…
Ludzie czasami łapią się na myślach typu: szkoda, że nie ma żadnej bazy danych, z której można by dowiedzieć się czegoś więcej o potencjalnym partnerze. W końcu nie każdy zdobywa się na szczerość, kiedy przychodzi do kwestii najbardziej drażliwych, więc najbezpieczniej byłoby zasięgnąć informacji z pewnego źródła. Podobne przeświadczenie towarzyszyło władzom chińskim, które zaplanowały wdrożenie bardzo innowacyjnego systemu, służącego łapaniu na gorącym uczynku wszystkich poligamistów…
W Chinach, analogicznie jak w większości krajów świata, poligamia jest zabroniona i karalna. Lecz mimo to, na zdradzie i prowadzeniu podwójnego życia łapie się coraz więcej osób – w tym wysoko postawionych członków partii! Przykładowo, jak podaje „Daily Reporter” kilka tygodni temu osadzono w areszcie urzędnika z prowincji Hubei, podejrzanego o morderstwo kochanki. W wyniku romansu, kobieta zaszła w ciąże i postawiła mężczyźnie ultimatum: ślub albo 2 miliony Juanów, w przeciwnym razie ujawni całą sprawę. Niedługo później odnaleziono ją martwą. Innym razem, mężczyzna z dystryktu Minhang został skazany na 16 miesięcy więzienia za prowadzenie podwójnego życia…
„Shanghai Daily” donosi o zmianach zachodzących w społeczeństwie chińskim w ostatnich dekadach – gospodarka coraz prężniej się rozwija, przez co ludzie, podobnie jak to ma miejsce na zachodzie, stają się coraz bardziej mobilni. A jak się okazuje, zdaniem specjalistów, to właśnie mobilność jest podstawą zdrady – w myśl zasady: okazja czyni złodzieja.
Wraz z rozwojem biznesu i wdrażaniem rozwiązań z krajów wysoko rozwiniętych, kształtujących trendy korporacyjnego świata, w Chinach coraz popularniejsze stają się wyjazdy służbowe, zjazdy integracyjne, szkolenia itp. Wedle badań sprzed kilku lat 20% z 1 240 ankietowanych mężczyzn i 4% z 1 275 przebadanych kobiet, dopuściło się zdrady. Tym samym, stwierdzono że rozwój wpływa negatywnie na stabilność instytucji rodziny. Postanowiono więc działać, by nie dopuścić do powielania negatywnych wzorców amerykańskich.
W związku z tym, do 2015 roku we wszystkich prowincjach i większych miastach chińskich ma już funkcjonować najnowsza baza danych, w której zawarte będą informacje o statusie cywilnym wszystkich mieszkańców Chin. Władze wierzą, że w ten sposób nie dojdzie do sytuacji, w której jeden człowiek okłamuje drugiego w kwestii swojej „dostępności” na rynku osób do wzięcia. Planowo, ma to zmniejszyć odsetek zdrad oraz związków poligamicznych. Wystarczy, że wpisze się nazwisko interesującej nas osoby do specjalnej wyszukiwarki, a w mgnieniu oka będzie można uzyskać kompleksową historię małżeńską owej jednostki. Włącznie z ilością małżeństw oraz obecnym stanem cywilnym.
System lada dzień uruchomiony zostanie w Szanghaju i Pekinie, natomiast do 2015 funkcjonować będzie w całych Chinach.
A czy Waszym zdaniem to rozwiązanie sprawdzi się w praktyce? I czy w istocie jest pozytywną inicjatywą, czy też może ujawnianie tego typu informacji zbyt mocno godzi w prywatność osobistą człowieka? Chcielibyście, aby podobny projekt wystartował w Polsce?
http://facet.wp.pl/kat,70...l?P%5Bpage%5D=2
Anonymous - 2011-01-10, 17:23
Wydaje mi się, że marginalny jest problem sytuacji kiedy się nie wie czy druga strona ma żonę/męża czy jej nie ma. Zazwyczaj zdradza się z kimś kogo się dobrze zna, na tyle dobrze, że trzeba wysłuchiwać narzekań na żonę/męża tego kogoś
Anonymous - 2011-01-13, 11:35
Zgodzę się z przedmówcą, mąż chodził 4 lata do klasy z "Kasią" chociaż on mówił, że nigdy ich nic nie łączyło nie wierzyłam. Przed ślubem poprosiłam go żeby zerwał z nią kontakty bo chyba nie chce się ze mną sprzeczać o nią. Powiedział, że nie rozmawiają, a co się okazało? Że ona jest powierniczką jego "kłopotów małżeńskich" wszystko jej mówił, spowiadał się z całego małżeństwa.
Dlatego zgadzam się z tym, że większość zdrad, romansów dzieje się z osobami które znamy.
Anonymous - 2011-01-14, 20:40
Moim zdaniem, to czy będzie taki rejestr, czy też nie nie ma większego znaczenia. Zdrady są, bo ludzie akceptują kontakty pozamałżeńskie, w tym intymne rozmowy i seks. Jestem pewna, że dla zdecydowanej większości osób uprawiających seks pozamałżenski nie ma żadnego znaczenia, czy osoba, z którą to robią mażonę/ męża, czy też nie. Bardzo często w grę wchodzi również naiwność - niektórzy z nas tak bardzo chcą być kochani, że akceptują wszystko, każde słowo, które wypowie druga strona, nawet najbardziej absurdalne i niewiarygodne. Bo np. jak ocenić osobę, która żyje kilka mięsięcy lub nawet lat z osobą, o której zupełnie nic nie wie, poza tym, jak się nazywa, albo dokładnie , jak powiedziała, że się nazywa (nie zna nikogo z rodziny, żadnych znajomych, ani przyjaciół, nie widziała na oczy zadnych dokumentów, itp., itd)? Albo np. tłumaczenie typu - okłamał mnie, nie wiedziałam, że jest żonaty w sytuacji, gdy przystojny mężczyzna ma np.około 40-ki, własny dom z zadbanym ogrodem, umawia się na spotkania tylko w mieszkaniu kochanki, spotkania trwają nie dłużej niż 1-2 godz., nigdy w nocy, nigdzie wspólnie się nie pokazują, nie wyjężdżają wspólnie na wczasy, nie spędzają razem świąt itp., itd. Oprócz naiwności dodałabym jeszcze totalne zaślepienie, a w takiej sytuacji żaden rejestr nie pomoże!
Anonymous - 2011-01-15, 06:41
"A to rozumiejcie, że gdyby gospodarz wiedział, o której godzinie złodziej ma przyjść, nie pozwoliłby włamać się do swego domu." (Łk 12,39)
ten cytat z Ewangelii jest najlepszym komentarzem do tych rozważań.
Anonymous - 2011-01-19, 15:35
Zła miłość
Jestem od kilkunastu lat mężatką, mamy dwoje dzieci, zbliżam się do czterdziestki. Mój związek z mężem określałam jako zadowalający, choć wszyscy nasi znajomi mówią o moim mężu, że jest "specyficzny". Rok temu uświadomiłam sobie, że jestem zakochana w moim sąsiedzie. On też ma rodzinę. Ciągle o nim marzę. Zakazuję tego sobie, spowiadam się z tego i znowu spowiadam. Jako chrześcijanka wiem, że to zła miłość. Ale jak zapomnieć o niej? Zdjęcia, listy, maile, telefony można spalić i skasować, ale trudno się wyprowadzić z domu.
Nie lubię określenia "zła miłość". W każdej miłości jest coś bożego, bo Bóg jest miłością. Miłość, której nie można zrealizować - bo oboje macie swoje rodziny - to po prostu trudna miłość. Stanowi ona kłopotliwy prezent od Boga, zadanie do przepracowania, lekcję do odrobienia. Samo tłumienie miłości to mało skuteczne marnotrawstwo energii. Strumień uczuć, który zostaje zatamowany, za jakiś czas uderza w człowieka ze zdwojoną siłą. Lepiej ten strumień przekierować: czy to w stronę Boga, czy siebie samej, czy męża, czy dzieci. Nic nie dzieje się bez przyczyny. Każdy musi sobie odpowiedzieć na pytanie: czego uczy mnie ta miłość? Jaki głód powstał w moim sercu? Czy mogę to znaleźć w moim małżeństwie?
Tradycyjnym sposobem postępowania jest - jak Pani zauważyła - usunięcie elementów materialnych podtrzymujących uczucie. Miłość, jak ogień, wymaga opału. Doświadczenie pokazuje, że ludzie - raz jedno, raz drugie - dorzucają do związku słowa, gesty, SMS-y itd. Bycie sąsiadami nie podtrzymuje samo z siebie uczuć. Ogląda się bowiem tego człowieka realnie. Widzi się jego rodzinę, jego dzieci. To raczej zakochania odległe, oparte na marzeniach, tajemnicy, iluzjach, są bardziej kuszące.
Jak zapomnieć? Czas leczy rany, a czasowi można pomóc. Warto jak najwięcej wychodzić z domu i kontaktować się z ludźmi. Zamykanie się w domu, zwłaszcza pod nieobecność innych domowników, słuchanie sentymentalnej muzyki, oglądanie ckliwych filmów i wyglądanie przez okno stanowi zły pomysł. Im dłużej przebywa się w samotności, tym więcej się myśli o swoim zakochaniu. Warto zmusić samą siebie do spotkań z przyjaciółmi, znajomymi czy rodziną. Także wyjazdy, zajęcia, kursy pozwalają osłabić siłę zakochania. Przy okazji zrobi Pani coś cennego dla siebie. Jako ksiądz zapraszam oczywiście do wszystkiego, co proponuje Kościół: do zaangażowania apostolskiego, charytatywnego, do udziału w spotkaniach wspólnot. Do tego, co nie prowadzi w cudze ramiona, ale do nieba.
ks. Marek Kruszewski
http://adonai.pl/malzenstwo/?id=130
Anonymous - 2011-01-19, 16:37
kinga2 napisał/a: | Strumień uczuć, który zostaje zatamowany, za jakiś czas uderza w człowieka ze zdwojoną siłą. Lepiej ten strumień przekierować: czy to w stronę Boga, czy siebie samej, czy męża, czy dzieci. Nic nie dzieje się bez przyczyny. Każdy musi sobie odpowiedzieć na pytanie:
czego uczy mnie ta miłość?
Jaki głód powstał w moim sercu?
Czy mogę to znaleźć w moim małżeństwie? |
dobre
Anonymous - 2011-02-25, 14:20
Ojca Leona słów kilka ... Zdrada małżeńska
Anonymous - 2011-04-16, 22:18 Temat postu: Re: Jak sie ustrzec przed zdradą małżeńską?
Wysłuchałam z przyjemnością
Anonymous - 2011-04-18, 18:13
kinga2 napisał/a: |
Nie lubię określenia "zła miłość". W każdej miłości jest coś bożego, bo Bóg jest miłością. Miłość, której nie można zrealizować - bo oboje macie swoje rodziny - to po prostu trudna miłość. Stanowi ona kłopotliwy prezent od Boga, zadanie do przepracowania, lekcję do odrobienia. |
Jakie mądre słowa!
Anonymous - 2011-09-14, 00:20
Ważny problem do rozwiązania
Jak organizować pożycie małżeńskie?
Jeśli moja średnio kilka razy w roku zaznawana przyjemność orgazmu niezwiązana z odbyciem stosunku obraża Pana Boga to trudno, niech cierpię za to kilka (naście, dziesiąt) lat w czyśćcu przypalana ogniem z jednej strony, a z drugiej owiewana lodowym powiewem gdyż generalnie wychodzi na to, że możemy odbywać stosunki góra 2 razy w miesiącu. Tak, bo w tygodniu jesteśmy zbyt zmęczeni (pracą zawodową, obowiązkami domowymi i opieką nad dziećmi) byśmy mieli ochotę na zblizenie. Po prostu padamy na twarz. Szczególnie, ze ja wstaję o 6-ej, zeby przed 17 tą odebrać dzieci z przedszkola zaś mąż je prowadzi za to wraca przeciętnie o ósmej wieczorem z pracy. Jedna sobota w miesiącu zawsze wypada w okresie płodnym a w jedną mam okres. Pozostają dwie. Są to jedyne dni, kiedy wieczorem nie jesteśmy zbyt zmęczeni i spięci by miec chęć na czułości (w niedzielę nie trzeba rano zrywać się do pracy). Anna
odpowiedź:
Poruszyła Pani ważny problem. Z jednej strony bardzo wiele we współczesnej kulturze kręci się wokół współżycia seksualnego i wydawałoby się, że jest to ważna sprawa. Gdy jednak zastanowi się, jak w praktyce ludzie do tego podchodzą, można w tym zakresie mieć wątpliwości. Współżycie spychane jest na ostatnie miejsce w dziennym harmonogramie, robione szybko, gdy jesteśmy zmęczeni i nic nam się nie chce. Nic dziwnego, że tak często niesie ze sobą frustracje.
A jeśli komuś na czymś naprawdę zależy to powinien świadomie pracować, czy poświęcić temu możliwie najlepszy czas. Ja wiem, że to nie jest łatwo - zajmujemy się dziećmi, mamy obowiązki zawodowe i inne - ale z reguły nawet się nie myśli o tym, by współżycie jakoś zorganizować. Np. gdzieś we dwoje wyjechać, wyjść w tym dniu choćby do kawiarni lub kina, może inaczej rozłożyć obowiązki zawodowe. Wiem, że możliwości wielu małżeństw w tym zakresie są mocno ograniczone, ale z reguły nawet nie próbuje się zrobić czegokolwiek.
pytanie:
Jak, pytam, jak organizować pożycie seksualne w tygodniu łącząc je z pracą zawodową (a musimy pracować, bo chcemy kupić własne mieszkanie), wychowaniem dwojga małych dzieci, zeby jeszcze móc pójść do kina lub kawiarni jeśli mieszkamy oddaleni od rodziny a nasi znajomi też są zapracowani. Że nie wspomnę o ochocie na pójście do kina lub kawiarni, gdzie za głupią kawę płaci się 7 zł. Szczęsliwie i tak mój pracodawca pozwala bym przychodziła na wpół do ósmej do pracy dzięki czemu mogę dotrzeć do przedszkola przed 17-ą i nie ryzykować, że dzieci zostaną odwiezione do policyjnej izby dziecka. Nie wiem czy pan Jankowiak ma dzieci i czym się zajmuje, ale pańskie uwagi przyprawiają mnie o śmiech przez łzy. Anna
odpowiedź:
Szanowna Pani!
Po pierwsze pisałem, że moja uwaga jest na tle Pani wypowiedzi. Bo ja nie pisałem o Pani. Nie znam przecież Pani sytuacji. Nie wiem, czy Pani akurat może coś zrobić, czy zupełnie nic. To była ogólna uwaga - może akurat komuś z czytających forum okaże się przydatna. Na pewno jest przydatna - dla wielu małżeństw taka prosta rada była prawdziwym odkryciem. Jeśli u Pani jest inaczej, to trudno. Niestety, dzisiejszy świat pędzi w takim tempie, że odbija się to negatywnie na wielu sprawach, m.in. na jakości życia rodzinnego (nie tylko seksualnego). I właśnie dlatego nie da się tak jak kiedyś pozostawiać wielu rzeczy swojemu biegowi, tylko trzeba świadomie nad nimi pracować. Dwukrotnie powtarzałem, że jest to trudne. W olbrzymiej większości przypadków jednak coś (choćby niewielką rzecz) da się zrobić, a problem polega na tym, że na ogół nie robi się nic.
pytanie
zgadzam się z Panią . Wiele małżeństw ma podobne problemy . Takie jest dzisiaj życie - najczęściej ciężka walka o materialny byt rodziny i trudno zrozumieć argumenty o wyjściu do kina czy kawiarni kiedy trzeba ugotować obiad , wyprać czy posprzątać . Oczywiście można wyjśc do kina , potem współżyć , ale co to za przyjemnośc z seksu kiedy cały czas myśli się o tym ze wiele rzeczy jest nie zrobione . To po prostu niemożliwe i prowadzi równiez do tego , ze będziemy to robili w pośpiechu i byle jak . Osobiście nie sądze żeby Pan Bóg potępiał kogoś za orgazmy poza stosunkiem jezeli dokonują się w ramach małżeństwa , miłości i wzajemnego szacunku mającego majacego na celu budowanie więzi między małżonkami . Chyba ingerując tak głęboko w życie małżonków i regulując pewne kwestie wręcz technicznie niektórzy katolicy za daleko poszli.... Tak się po prostu nie da i to nic dobrego nie przynosi i niczemu nie służy . M.
odpowiedź:
I właśnie dokładnie dlatego, że wiele małżeństw ma takie problemy, jak Pani pisze, trzeba pracować nad stwarzaniem sobie dobrych warunków do współżycia. Właśnie dlatego, że to jest takie trudne i samo nie przyjdzie.
Chciałem tylko nieśmiało zauważyć, że ta rada nie wynika akurat bezpośrednio z etyki katolickiej. Przecież problem o którym Pani pisze ("co to za przyjemność z seksu, kiedy cały czas myśli sie o tym, ze wiele rzeczy jest nie zrobione") jest niezależny od tego, czy ktoś jest katolikiem czy nie, czy ważne dla niego są zasady wiary, czy też nagina je do siebie. Nawet jeśli ktoś całkowicie odrzuci zasady etyki katolickiej, nie usunie to jego troski o rzeczy, które pozostały do zrobienia.
Trzeba poradzić sobie w inny sposób - na przykład przez odprężenie się, przez wyjście do kina, próbę oderwania się od codzienności. Jeśli świadomie nie będziemy sobie takich rzeczy planować, to wolny czas na nie nigdy nie przyjdzie. A przecież takie odprężenie ma ogromne znaczenie w ogóle dla higieny życia, nie tylko w sprawach seksualnych. Wiem, że oderwać się jest wielu osobom trudno, ale im trudniej, im bardziej jesteśmy zagonieni, tym ważniejsze jest, by to robić.
http://www.katolik.pl/for...artykuly&id=863
Anonymous - 2012-03-28, 17:15
Rekolekcje Akt małżeński
http://www.youtube.com/watch?v=6n2Eshyp4T8
http://www.youtube.com/watch?v=5DOvXo5n_ns
świadectwa
|
|