Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Odbudowa związku po kryzysie, zdradzie, separacji, rozwodzie - "Mój były mąż" - prawda czy fałsz?

Anonymous - 2007-03-01, 19:17

A ja to wiem i nie do Zuzy mój post był skierowany.
Tak ogólnie - do wszystkich.
JA też chcę.

Anonymous - 2007-03-01, 20:12

Do Sobka

"Nie obrażam się i proszę o to samo Ciebie i wszystkich forumowiczów,ponieważ należę już do grupy tych mniej "bystrych" niż WY i nie zawsze udaje mi się to wszystko tak jakbym chciał. Nie chcę nikogo obrażać."

Sobku, ująłeś mnie tymi słowami. Ale nie bądź zbyt krytyczny wobec siebie. Będzie dobrze, rozwijasz się w dobrym kierunku. Robisz duże postępy w krótkim czasie.
Mnie się podoba określelenie "młoda żoneczka", staruszku (to jest pieszczotliwe określenie, chciałabym byś nie doszukiwał się w nim złośliwości). :-D

"Myślałem,że będziemy się wzajemnie dogadywać. Jeśli nie to obrażonych PRZEPRASZAM i nie mamy co dalej się "czarować"."

To w dużej mierze zalezy od Ciebie. Wydaje mi się, że nad tym powinieneś popracować. Ale już potrafisz napisać "przepraszam", więc mogę odpowiedzieć "ja też przepraszam". :mrgreen:

I proszę nie przestawaj pisać. Mam takie wrażenie, że jak z Tobą będę potrafiła rozmawiać bez emocji, będę potrafiła ze swoim mężem. Rzadko kogoś proszę o pomoc. Czy pomożesz mi? Masz bardzo podobny styl wypowiadania się i argumentowania do mojego męża. Proszę, nie obrażaj się, tylko pisz dalej.

Pozdrawiam

Anonymous - 2007-03-01, 21:40

A ja myslałam, że ludzi nie powinno się dzielić tylko łączyć...

Chciałam zaznaczyć, że swoje posty również (jak to wyżej wyjaśnił Wito) kierują do wszystkich, dodam, że pisząc myślę także o tych, którzy, być może na razie, tylko nas czytają... czasami pierwszy raz

To sprostowanie dotyczy Olu2 Twojej odpowiedzi, czy ja napisałam,ze rozbiłaś czyjeś małżeństwo?

Jakoś te wielkie emocje nie pasują do wielkości tematu, tzn nie, że temat taki wielki, wręcz przeciwnie dośc prosty i klarowny...Czy mówienie: "mój były mąż", "moja była żona" sprzyja szerzeniu się mentalności rozwodowej i stanowi przeszkodę na drodze do uzdrowienia małżeństwa?... nie znaczy, że jest to jedyna przeszkoda, że nie ma być może ważniejszych, być może bardziej szkodliwych, że nic nie stoi na przeszkodzie by zastanowić się również nad iinnymi,
natomiast określenie "mój były mąż" jest i myślę, że zgodzicie sie z tym, pejoratywne i jednoznacznie określające stosunek emocjonalny do tej osoby, ja odczytuję te słowa jako - odrzucony, stracony, przedawniony, bądź żartobliwie ujmując przeterminowany i nijak mi to nie pasuje do mówienia o osobie, którą sie kocha.
Jeżeli chodzi o przełożenie tego na codzienne życie np przy załatwianiu jakiś spraw w Urzędzie, to przecież takich sytuacji tak naprawdę jest niewiele,
kiedy przepisywałam na siebie telefon, nikt nie pytał dlaczego, tak samo w kabłowce.
pozdrawiam CA

Anonymous - 2007-03-01, 22:16

Zgodzę się z Tobą, że "jakoś te wielkie emocje nie pasują do wielkości tematu"

"To sprostowanie dotyczy Olu2 Twojej odpowiedzi, czy ja napisałam,ze rozbiłaś czyjeś małżeństwo"

Jeżeli coś się uogólnia, w taki sposób jak to Ty ujęłaś, można to tak odczytać. Ale dzięki za sprostowanie.

"nie znaczy, że jest to jedyna przeszkoda, że nie ma być może ważniejszych, być może bardziej szkodliwych, że nic nie stoi na przeszkodzie by zastanowić się również nad iinnymi"
Są ważniejsze te inne, o których się milczało do tej pory na forum.

"natomiast określenie "mój były mąż" jest i myślę, że zgodzicie sie z tym, pejoratywne i jednoznacznie określające stosunek emocjonalny do tej osoby, ja odczytuję te słowa jako - odrzucony, stracony, przedawniony, bądź żartobliwie ujmując przeterminowany i nijak mi to nie pasuje do mówienia o osobie, którą sie kocha."

Nie zgadzam się z tym, że jest pejoratywne. Ja nie odczytuję jako odrzucony, stracony czy przedawniony. Wymawiając je, to ja raczej się czuję odrzucona, stracona, przedawniona, wracają złe wspomnienia. Mam nadzieję, że w przyszłości nie będę musiała zbyt często powtarzać sformułowanie "były mąż".
Czy w urzędach mam wyrażać miłość do męża, czy załatwić sprawę? Myślę, że tam nikogo to nie obchodzi, czy wyrażam, czy nie.

"Jeżeli chodzi o przełożenie tego na codzienne życie np przy załatwianiu jakiś spraw w Urzędzie, to przecież takich sytuacji tak naprawdę jest niewiele,
kiedy przepisywałam na siebie telefon, nikt nie pytał dlaczego, tak samo w kabłowce."

Widzisz, sama stwierdziłaś, że takich sytuacji w życiu codziennym jest niewiele, no to jak tu mówić o szerzeniu. No niestety, ja przy przepisywaniu musiałam. Widocznie miałam mniej szczęścia.

Pozdrawiam

Anonymous - 2007-03-02, 16:52

Dziękuję WAM bardzo serdecznie za odpowiedzi na mój post.Z tym "dokładnym" czytaniem postów to chyba macie rację (są często naprawdę za długie),ale widzę,że nie tylko ja tak czytam.Ezd1(Elu-jeśli się nie mylę)pisząc "młode" małżonki nie miałem na myśli takich małżeństw jak nasze(28-letnie). Cieszę się bardzo,ponieważ w waszych wypowiedziach jest naprawdę wiele szczerości i dobrej woli. Nikogo nie chciałem i nie chce OBRAZIĆ(przeprosiłem zresztą ostatnio wszystkich,którzy poczuli się choćby trochę obrażeni). Olu2! Widzę,że potrafisz być MIŁĄ KOBIETĄ i nie chce mi się wierzyć aby z WASZEGO małżeństwa miały pozostać tylko złe wspomnienia. Myślę,że bedzie dobrze. Jak WY wszystkie odebrałybyście takie słowa panny młodej na jej weselu:" My i tak razem nie będziemy żyli..."albo z innych ust młodej:'a po co on mi potrzebny w Austrii" bo tam pracowała a ślub był na Zamku w Przecławiu. Nasłuchałem się nieraz takich właśnie słów bo miałem okazję "obsłużyć" w swoim życiu około 400 wesel. Dlatego proszę aby niektórzy nie obrażali się na to co piszę."Jeśli robicie coś tylko przed ludzmi-już odebraliście swoją nagrodę".To nie są moje wymyślone słowa...Jeśli chodzi o mój nick(mówicie,że pasuje do mnie -taki mi "przyszedł" do głowy),to wszystko co tu piszę też "przychodzi"mi skądś do głowy a jednak nie pasuje...
Anonymous - 2007-03-02, 18:42

SOBEK napisał/a:
Dziękuję WAM bardzo serdecznie za odpowiedzi na mój post.Z tym "dokładnym" czytaniem postów to chyba macie rację (są często naprawdę za długie),ale widzę,że nie tylko ja tak czytam.Ezd1(Elu-jeśli się nie mylę)pisząc "młode" małżonki nie miałem na myśli takich małżeństw jak nasze(28-letnie). Cieszę się bardzo,ponieważ w waszych wypowiedziach jest naprawdę wiele szczerości i dobrej woli. Nikogo nie chciałem i nie chce OBRAZIĆ(przeprosiłem zresztą ostatnio wszystkich,którzy poczuli się choćby trochę obrażeni). Olu2! Widzę,że potrafisz być MIŁĄ KOBIETĄ i nie chce mi się wierzyć aby z WASZEGO małżeństwa miały pozostać tylko złe wspomnienia. Myślę,że bedzie dobrze. Jak WY wszystkie odebrałybyście takie słowa panny młodej na jej weselu:" My i tak razem nie będziemy żyli..."albo z innych ust młodej:'a po co on mi potrzebny w Austrii" bo tam pracowała a ślub był na Zamku w Przecławiu. Nasłuchałem się nieraz takich właśnie słów bo miałem okazję "obsłużyć" w swoim życiu około 400 wesel. Dlatego proszę aby niektórzy nie obrażali się na to co piszę."Jeśli robicie coś tylko przed ludzmi-już odebraliście swoją nagrodę".To nie są moje wymyślone słowa...Jeśli chodzi o mój nick(mówicie,że pasuje do mnie -taki mi "przyszedł" do głowy),to wszystko co tu piszę też "przychodzi"mi skądś do głowy a jednak nie pasuje...




Sobek- bo ja widzę jeden problem- nie pisać wszystkiego co do głowy przychodzi- tylko to najpierw "obróbce" dowolną metodą poddać- i będzie lepiej.

albo wal chłopie pamiętnik- i będzie spoko.

Anonymous - 2007-03-02, 21:16

Sobku, dzięki za miłe słowa i wsparcie. Z mojego małżeństwa nie pozostały złe wspomnienia, bardzo dużo w nich jest tych dobrych. Nawet przez wzgląd na dzieci nie mogę wymazać tych dobrych, bo zatarłabym im dzieciństwo. Ja mam złe, a włściwie koszmarne wspomnienia z okresu kryzysu.
A to, co pisze Zuza, rzeczywiście racja. Tak to jest, jeśli negatywne emocje biorą górę.
Słyszałam już "zniszczę cię", "oglądaj się uważnie za siebie" i tym podobne. Tego nijak nie da się zapomnieć, ale można nauczyć się z tym żyć i pomagają w tym właśnie te dobre wsponienia. Wtedy gdzieś chęć zemsty, nienawiść ulatniają się.
Z mężem prawdopodobnie już nie będę razem. Zauważ, że napisałam prawdopodobnie. Kiedyś mówiłam, że zawsze będziemy razem. Od czasu kryzysu staram się wykreślić dwa słowa "nigdy", "zawsze". Są to słowa najbardziej fałszywe pod słońcem, zwłaszcza w odniesieniu do przyszłości.
Cieszę się, że nie przepłoszyłam Cię.
A wracając do wątku tego tematu. Gdyby zamiast kategorycznego, idącego na skróty pytania, pojawiło się pytanie:
"Czy mówienie: "mój były mąż", "moja była żona" może sprzyjać szerzeniu się mentalności rozwodowej i stanowić przeszkodę na drodze do uzdrowienia małżeństwa?
byłoby 100% odpowiedzi na tak. Popatrz 1 wyraz 5 literowy i 2 literki "ć", a jakże wymowa jest inna.

Bo wszystko zależy od tego: kto, gdzie i kiedy posługuje się takim sformułowaniem, a staż małżeński i wiek małżonków nie jest miernikiem "bohaterstwa" czy cierpienia.

Ileż takie pytanie może przynieć ciekawych dyskusji, a i być może konstruktywnych wniosków...

Pozdrawiam serdecznie

Andrzej - 2007-03-02, 22:36

Ola2 napisał/a:
Gdyby zamiast kategorycznego, idącego na skróty pytania, pojawiło się pytanie:
"Czy mówienie: "mój były mąż", "moja była żona" może sprzyjać szerzeniu się mentalności rozwodowej i stanowić przeszkodę na drodze do uzdrowienia małżeństwa?
byłoby 100% odpowiedzi na tak. Popatrz 1 wyraz 5 literowy i 2 literki "ć", a jakże wymowa jest inna.

Bo wszystko zależy od tego: kto, gdzie i kiedy posługuje się takim sformułowaniem, a staż małżeński i wiek małżonków nie jest miernikiem "bohaterstwa" czy cierpienia.

Ileż takie pytanie może przynieć ciekawych dyskusji, a i być może konstruktywnych wniosków...

Pozdrawiam serdecznie


Każde kłamstwo jak każde zło ZAWSZE uderza w duszę człowieka, a przede wszystkim uderza w Boga, którego ranią grzechy ludzkie. Jeśli mamy do czynienia z mężem sakramentalnym, to powiedzenie "Mój były mąż" - jest wtedy kłamstwem w każdych okolicznościach i w każdym czasie, które uderza w sakrament małżeństwa i wiarę w niego. I nie da się - na gruncie wiary - tej prawdy zrelatywizować przez zastąpienie "zawsze" przez "może".

Anonymous - 2007-03-02, 23:07

Przypomniały mi się 2 zabawne sceny z filmu „Nigdy w życiu”. Nie zacytuję dosłownie, bo nie pamiętam, ale mam nadzieję, że wydźwięku tych scen nie wykrzywię za bardzo.
A swoją drogą, kurcze jak ten film szerzy mentalność rozwodową. Aż strach. Ale fakt jest zabawny.

1.scena w domu

Zdradzana żona: ależ, kotku.
Mąż zdradzacz: i nie mów do mnie, kotku!

2. scena w sądzie

Kochanka męża: to ona jeszcze nie wie? Kotku.
Zdradzona żona: kotku?!
Mąż zdradzacz: no wiesz, zależy, kto mówi!

Pozdrawiam

Anonymous - 2007-03-02, 23:49

OLa2
Być może Ja źle ujęłam, być może Ty źle odczytałaś.

"Są ważniejsze te inne, o których się milczało do tej pory na forum".
Nic nie stoi na przeszkodzie, żeby o nich pisać, w tym, czy w nowym wątku , konstruktywnych wniosków nigdy za wiele.

"Czy w urzędach mam wyrażać miłość do męża, czy załatwić sprawę? "
Jasne, że sprawy załatwiać
"Myślę, że tam nikogo to nie obchodzi, czy wyrażam, czy nie. "
Też tak myślę

"Widzisz, sama stwierdziłaś, że takich sytuacji w życiu codziennym jest niewiele, no to jak tu mówić o szerzeniu."
I własnie o to chodzi, że szerzenie nie będzie odbywało sie w Urzędzie (aczkolwiek sporadycznie pewnie się zdarzy), tylko przede wszystkim wśród najbliższych, czyli na początek wśród rodziny, przyjaciół, znajomych i dalej w pracy czy chociażby tu na Forum

Pozdrawiam CA

Anonymous - 2007-03-03, 01:49

Andrzej, tu się mylisz :
"Jeśli mamy do czynienia z mężem sakramentalnym, to powiedzenie "Mój były mąż" - jest wtedy kłamstwem w każdych okolicznościach i w każdym czasie,"

W świetle prawa cywilnego to jest PRAWDA : mąż po rozwodzie to BYŁY mąż.
W żadnym urzędzie nie pytają o sakrament, tylko o stan PRAWNY.

Występuje się o: alimenty od byłego męża, eksmisję byłego męża, wymeldowanie byłego męża. Nie odpowiada się za zadłużenia byłego męża.....
Przykładów można podać więcej, tylko po co? I nie sądzę, żeby komuś przyszło do głowy interpretować takiego zwrotu jako propagowanie rozwodów.

Nie uważasz, że w urzędowym piśmie zwrot "sakramentalny mąż , z którym jestem rozwiedziona wbrew mojej woli ..... "
czy taki zwrot nie jest śmieszny?

Anonymous - 2007-03-03, 04:13

...
Anonymous - 2007-03-03, 07:16

Amen - wypowiedź bajki powinna starczyć za cały komentarz.
Anonymous - 2007-03-03, 07:42

Zgadzam się z Bajką w 100%,dajcie już spokój temu "tematowi",nie jest on wcale ciekawy,wręcz głupi(sory),nie chętnie go przeczytałam,nie daje on niczego wartościowego,tylko głupie przegadywanie się,kto ma rację.Niech każdy wyciągnie sobie z tego wnioski,i da spokój temu tematowi,pozdrawiam

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group