Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - moja żona i druga kobieta- pomóżcie

Anonymous - 2014-01-05, 00:39

Cytat:

Fajnie że to wyszło....bo teraz mogę napisac ci to co chciałem wcześniej...
wiesz co dokładnie zblokowałas???

własne oczekiwania jakie się nie spełniły...


może i tak. Wychodząc za mąż wychodziłam za kogoś, kto te oczekiwania spełniał. Był więc w stanie. Gdybym je okroiła (zakładając, że to mozliwe na poziomie świadomości) otrzymam właśnie nie tę osobę... tylko osobę duchowo uboższą, która przez naście lat nie rozwinęła swoich darów, jakie miała, a wręcz pozbyła się ich do tego stopnia, że nie mogę ich już wcale oczekiwać. Co więcej, ta osoba wcale nie chce (na tę chwilę) ich odzyskiwać, bo jedyne, co che, to mieć "przed światem" żonę na miejscu, żeby panie ze świetlicy nie gadały :).

Anonymous - 2014-01-05, 08:59

u mnie blokada została włączona w celach ochronnych
tyle razy mąż nie był uczciwy względem mnie, że blokada sama sie włączyła, żeby się osłonić

to jest jakiś rodzaj dystansu, wycofania, jak jesteś z daleka mniej czujesz, widzisz...

to trwało długo, zanim mąż się zorientował
z czasem chycba coraz bardziej to do niego docierało, bardziej chciała cos z tym zrobić, jakos mnie "poruszyć"

ktos tutaj napisał, dlaczego ludzie stają sie sobie obcy zyjąc w jednym domu- że się wycofują i to jest forma obrony przed czymś

dokładnie tak to czuję

nie otworzysz sie juz, bo sie boisz, że znów dostaniesz "strzała" w najmniej oczekiwanym momencie

mój mąz skrywał pewne sprawy myśląc, że ja nie wiem
a ja czułam
on nie przyjmował faktu, że mnie rani swoją nieuczciwościa i kłamstwami
myslał, że jak cos zatai to to nic nie znaczy, pozornie wszytsko było ok, ale nie było

kiedy pytałam i on się wypierał, zapewniał, że mi się wydaje, to ja nie mogłam na to patrzeć ani tego słuchać, jak on traci godność kłamiąc

Anonymous - 2014-01-05, 09:23

doszedłem do wniosku, że popełniłem w czasie panicznego ratowania małżeństwa wszystkie możliwe błędy. Kontrola, na siłę zatrzymanie przy sobie, pretensje- a czemu ze mną nie rozmawiasz, a dlaczego nie chcesz się przytulić, a czemu ze mną czasu nie spędzasz, czemu brak intymności, czemu to, czemu tamto, próba pokazania że beze mnie nie da sobie rady itp.

I im bardziej ona była na NIE tym bardziej ja napierałem. No ale dzięki temu, wiem, ze jest ktoś trzeci. Teraz przynajmniej rozumiem jej zachowania i wiem, że ofensywa nic nie da jak jest ktoś trzeci. No, nawet jak i nie ma.

U mnie chyba sytuacja jest raczej beznadziejna, bo żona mi teraz wytyka, że ona z takim człowiekiem którego stać nawet na takie kroki jak "szpiegowanie" jak to ona określiła, (a ja po prostu chciałem wiedzieć bo coś podejrzewałem, wiedziałem że ma drugi tel itp.) nie chce być.- chyba, że to tylko "zapchajdziura". Miałem siedzieć cicho i udawać, że nic się nie dzieje skoro pytałem 1000 razy i zero odpowiedzi.

Kiedy jeszcze wówczas nie-żona, była z kimś innym, ale coś się miedzy nami pojawiło, jej ówczesny narzeczony otrzymał pewien anonimowy list o tym, że jego Pani chyba z kimś innym się spotykała (tak, był taki króciutki okres gdzie ja wszedłem między wódkę a zakąskę lecz nalegałem na wyczyszczenie sytuacji bo nie może być trójkąta- niezależnie od wyborów choć moja obecna żona wtedy z tym jakby zwlekała, nie wiedziała co, kogo wybrać- gdy mi powiedziała, że ma kogoś- wycofałem się lecz po kilku miesiącach znowu zaiskrzyło między nami).

No i dziś zaskoczyła mnie oskarżeniem, że to byłem ja, że ja wysłałem list......Tak sobie wkręciła, że jest na 10000000% pewna i dorobiła teorię, że jestem podły, straszny itp. Powiedziałem jej, by nie oskarżała skoro nie wie do końca, bo tłumaczenie, że nie ja nic nie daje. Usłyszałem też, że popełniła największy błąd "jaka ja byłam głupia, jeszcze na dzieci się zdecydowałam." Powiedziałem jej też, by nie zwalała winy na mnie czy na list, bo jej ówczesny dawał jej wtedy jeszcze szanse powrotu, po tym jak się dowiedział i finalnie, to była autonomiczna decyzja mojej żony, że chce się z nim pożegnać i być ze mną.

Reasumując, w oczach mojej żony jestem zły, podły, parszywy, nieuczciwy i wcieleniem wszystkich złych cech. Teraz nagle wszystko nas dzieli, nagle mamy kompletnie inne poglądy (a nie aż tak dawno -2-3 lata temu, mówiła znajomym, że dobrze że "mamy" spójne podejście do wychowania dzieci- dziś już inne), mówi, ze nie chce być ze mną utożsamiana itp.

Jak pisze Tilia- dziś musiałbym ją na nowo poznać, pochwycić tym, czym pochwyciłem ją 12 lat temu lecz to już się nie uda. Jesteśmy starsi, 2 dzieci, znamy się jak łyse konie, było dużo złych emocji i brak woli ze strony żony. To tak jakby kazać jej zaprosić kolegę z pracy na prywatkę, którego się po prostu nie lubi. No dobra, jak musi to niech przyjdzie ale niech się zajmie sam sobą. A może się rozmyśli i nie przyjdzie i wtedy kłopot z głowy?

Piszę to z dwóch powodów, może trzech- dać Wam pełniejszy obraz, wygadać się i może ktoś kiedyś to przeczyta ZANIM popełni błędy które popełniłem ja.

[ Dodano: 2014-01-05, 09:31 ]
Bety napisał/a:


nie otworzysz sie juz, bo sie boisz, że znów dostaniesz "strzała" w najmniej oczekiwanym momencie


Tak mówi moja żona- "nie chcę być zraniona"

Bety napisał/a:

mój mąz skrywał pewne sprawy myśląc, że ja nie wiem
a ja czułam
on nie przyjmował faktu, że mnie rani swoją nieuczciwościa i kłamstwami
myslał, że jak cos zatai to to nic nie znaczy, pozornie wszytsko było ok, ale nie było

kiedy pytałam i on się wypierał, zapewniał, że mi się wydaje, to ja nie mogłam na to patrzeć ani tego słuchać, jak on traci godność kłamiąc



u mnie to właśnie żona tak się zachowuje/zachowywała- teraz gdy powiedziałem jej wszystko nie mówi już nic, by nie było....

A zastanawiam sie czemu ja nie uniosłem się dumą- przecież niejeden z nas dowiedziawszy się o zdradzie, że jest ktoś trzeci, że małżonek kłamie, włączyłby tą blokadę, nie wiem, wyprowadził się, zrobił awanturę. A ja? powiedziałem co wiem i nadal żebrałem o miłość. Przecież, to ŻONA mnie oszukała- czemu ja się kajam i próbuję naprawić? A żona nawet PRZEPRASZAM nie powiedziała za kłamstwa, podwójne zycie itp. NIC!!!! Wręcz odwrotnie, mówi- to moje życie i moja prywatna sprawa i Tobie nic do tego. Po czym odwraca się na pięcie i jakby nic się nie stało, np. czyta ksiażkę.

Chciałbym umieć wyłączyć to uczucie.....

Anonymous - 2014-01-05, 09:43

Silverado spokojnie....

jestes obecnie w "oku cyklonu"- oboje z żoną macie emocje "na limicie"
walczysz o przetrwanie emocjonalne, a to forum uświadamia ci jeszcze rozmiar spustoszenia

przetrwasz

i to nie przypadek , że tu jesteś

wszyscy tutaj, którzy przeszli taką zawieruchę mówią jedno- zachować mozliwy o ile się da spokój
karty zostały odkryte: wiesz jaka jest sytuacja a to jest bardzo dużo
jeśli żona tak się złości, że ją sledziłeś to znaczy, że chciała to ukryc, a skoro chciała ukryć to się miota i nie wie sama czego chce, z tej bezradoności uderza w ciebie- ty jestes winien teraz wszystkiemu

tak jak pisze Tilia: nie brałabym wszytskich jej słów na poważnie i tak dosłownie

Anonymous - 2014-01-05, 09:47

Bety napisał/a:
Silverado spokojnie....

jestes obecnie w "oku cyklonu"- oboje z żoną macie emocje "na limicie"
walczysz o przetrwanie emocjonalne, a to forum uświadamia ci jeszcze rozmiar spustoszenia


tak nie do końca z tym "obecnie"- sytuacja trwa 2 lata....z tym, że od 3 miesięcy wiem o kłamstwach i tamtej kobiecie i teraz duuużo więcej rozumiem, wiem dlaczego, wiem dlaczego jestem "przeszkadzaczem" w sielankowym życiu

Anonymous - 2014-01-05, 09:50

silverado napisał/a:
doszedłem do wniosku, że popełniłem w czasie panicznego ratowania małżeństwa wszystkie możliwe błędy

witaj w klubie :-/ jest nas tutaj wielu, którzy popełnili ten sam blad dowiadując się o zdradzie, odejściu malzonka, działamy w tym samym blednym schemacie i dopiero po czasie widać co się dodatkowo jeszcze schrzanilo

teksty, jakie słyszysz z ust zony to tez schemat działania tych "z drugiej strony", jako ludzie jednak jesteśmy niesamowicie podobni w odczuwaniu i reagowaniu na bodźce, nie bierz do siebie tego co ona mowi, weź na siebie swoja czesc kryzysu, ale nie daj się wciagnac w poczucie winy, zona jest zaslepiona i chce zrzucić na Ciebie swoja czesc, manipuluje tez sobą żeby usprawiedliwić swoja decyzje, wiec będziesz ten zly, a może jeszcze gorszy

dużo już dziś wiesz wiec teraz pozostaje zacząć dzialac wlasciwie, mimo, ze serce wyje z bolu i umysl wola co innego powinieneś nabrać dystansu i wbrew sobie zmieniac swoje podejście do niej, gdzies na forum była lista czego NIE ROBIC, może ktoś Ci ja podesle i wtedy będziesz mogl zajrzeć w każdej chwili jakbys zapomnial jak to ma wygladac
powodzenia zycze i sily, daleka droga przed Toba.......

Anonymous - 2014-01-05, 09:53

dziękuję za wszystkie dobre słowa a teraz... idę zrobić dzieciaczkom śniadanko bo żona.... w szkole...chyba
Anonymous - 2014-01-05, 09:53

silverado napisał/a:
wiem dlaczego jestem "przeszkadzaczem" w sielankowym życiu

może czas przestać przerwac sielankowe zycie, podkładanie zonie pod stopy platkow roz ?? może czas żeby sama pokaleczyla się na kamykach, które przyniosła do Waszego domu ??

Anonymous - 2014-01-05, 10:42

katalotka72 napisał/a:
silverado napisał/a:
wiem dlaczego jestem "przeszkadzaczem" w sielankowym życiu

może czas przestać przerwac sielankowe zycie, podkładanie zonie pod stopy platkow roz ?? może czas żeby sama pokaleczyla się na kamykach, które przyniosła do Waszego domu ??


a jak?

[ Dodano: 2014-01-05, 14:42 ]
No i powiedzcie co zrobić- jak stawiać granice. Wiem, że dziś żona znowu pojechała, była wczoraj. Zamiast wrócić po szkole do domu, do dzieci-zaniedbuje je.

I mam na to przymykać oczy? Nic z tym nie zrobić wiedząc, że robi szkodę naszej rodzinie? Mam czekać aż się ocknie? A jak uzna, że skoro nic nie robię to może tak być i tak będzie robić w nieskończoność?

Przecież tak nie może być!!!! A na słowa nie reaguje.

Anonymous - 2014-01-05, 15:07

Silverado, postaraj się dorwać dwie książki: Dobson "Miłość potrzebuje stanowczości" i Cloud, Townsend "Granice w relacjach małżeńskich". Przeczytaj je. Równolegle nawiąż solidną relację z Bogiem. Mając tę wiedzę psychologiczno-relacyjną oraz więź z Bogiem będziesz w stanie precyzyjnie za Jego pomocą rozeznać, co jest w Twoim przypadku najlepszą granicą, jak i gdzie ją stawiać.
My tutaj trochę radzimy po omacku, ogólnie, natomiast Pan Bóg zna Was najlepiej na świecie i chce Waszego szczęścia. I to On ma najlepszy pomysł na rozwiązanie tej sytuacji. Jemu to powierz i zaufaj.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group