Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Odbudowa związku po kryzysie, zdradzie, separacji, rozwodzie - Niezwykle trudna sytuacja

Anonymous - 2013-12-20, 23:58
Temat postu: Niezwykle trudna sytuacja
Nie wiem właściwie, od czego zacząć. Nasze małżeństwo nie jest chyba w kryzysie, chyba że mowa o kryzysie permanentnym, ale ja jestem w niezbyt dobrej kondycji psychicznej. A wszystko przez to, co się w naszym małżeństwie dzieje.

Jesteśmy małżeństwem z ponad pięcioletnim stażem, znamy się rok dłużej. Dużo razem przeszliśmy, dużo mamy za sobą. Jestem młoda, ale myślę, że przez to wszystko, co już przeżyłam, dość trzeźwo patrzę na życie. Mąż jest dwa lata starszy. Mamy dwójkę dzieci, jestem też po dwóch poronieniach. Mieszkamy na swoim - mamy swoje mieszkanie. Mąż prowadzi swoją firmę, ja jestem teraz na macierzyńskim.

W naszym małżeństwie nigdy nie było idealnie. Mąż ma dość trudny charakter, który jednak ujawnia głównie w kontaktach ze mną. Ktoś, kto nie widzi, jak on mnie czasami traktuje, dziwiłby się pewnie moim słowom. A jednak mąż jest bardzo wymagający względem mnie i tylko mnie, a jak nie spełniam wymagań, bardzo łatwo wpada w złość. Mieliśmy przez to okresy cotygodniowych zażartych kłótni, które bardzo często kończyły się moją chęcią ucieczki z tego domu, z tego związku, z tego małżeństwa. Zawsze mąż mnie zatrzymywał, zawsze obiecywał, że on mnie nigdy nie zostawi, nie pozwoli mi odejść.

Teraz sytuacja się odwróciła. Najgorszy chyba okres mieliśmy tuż przed moim zajściem w ostatnią ciążę. Co prawda kłótnie były dużo rzadsze, ale za to mąż wyprowadzał mnie z równowagi do tego stopnia, że w ogóle nad sobą nie panowałam. Nie panowałam nad sobą przy synku, mąż nie czuł się bezpiecznie, bo chodziłam z nożem w takiej złości, że niewiele brakowało a zrobiłabym krzywdę albo jemu, albo sobie. Byłam wtedy naprawdę krok od odejścia, dla dobra całej rodziny. Ciąża wszystko odwróciła. Później, na skutek pewnych wydarzeń, które może opisze później, już co prawda takich awantur nie było, ale ja wpadłam w okropny dołek psychiczny, w trakcie którego doszłam do wniosku, że męża nigdy nie zostawię.

I co? Widocznie diabeł, który wcześniej próbował podkopać nasze małżeństwo namawiając mnie do odejścia, zobaczył, że ja się już nie daję i próbuje teraz od strony męża, bo teraz to on mówi o odejściu. A ja nie mogę być pewna jego motywacji.

Do tego zrobiłam się zazdrosna. Nie cały czas, a tylko wtedy, kiedy mąż mnie zaniedbuje, ale podstawy do zazdrości mam bardzo, bardzo mocne.

W tym momencie jest wszystko w miarę w porządku, ale wiem, że prędzej czy później znowu przyjdzie taki moment, że będę o mężu myśleć obsesyjnie (chociaż to w sumie norma) i będę ryczeć po kątach i stawiać w wątpliwość wszystko to, na czym opierał się dotąd mój świat - pewność, że mój mąż mnie kocha i że zawsze będziemy razem. Strasznie się cieszę, że znalazłam to forum, bo może ono pomoże mi łatwiej przetrwać takie momenty.

[ Dodano: 2013-12-21, 02:13 ]
Wykrztusiłam to z siebie w wątku o zdradzie, to napiszę też tutaj, chociaż nie przychodzi mi to łatwo - mąż zdradził mnie z innym mężczyzną. To właśnie komplikuje całą sytuację. Do tej zdrady doszło ledwie parę miesięcy temu, a ja wiedziałam, że to się stanie, a jak tylko się stało, mąż zaraz mi o tym powiedział (za co jestem mu wdzięczna).

Anonymous - 2013-12-21, 14:14

Nie myślałem że i taki odcień zdrady przewinie się tu.
Powiem Ci co myślę Tiliano. Homoseksualizm jest bardzo nieprzyjemną, poważną chorobą niebezpiczną dla zdrowia i życia zarówno doczesnego i wiecznego. Twój mąż powienien postarać się za wszelką cenę z tego wyjść, wyleczyć się. Inaczej nie będziesz miała małżeństwa. A to się naprawdę leczy. Musi mieć profesjonalną pomoc.

Anonymous - 2013-12-21, 14:20

Nie, Orsz, homoseksualizmu się nie da wyleczyć. Wielu chciałoby, żeby się dało, ale to takie myślenie życzeniowe. To nie jest choroba.

A poza tym, mój mąż nie jest przecież homoseksualistą. Jest biseksualny - pociągają go zarówno kobiety, jak i mężczyźni. Do tego twierdzi że ja mu zdecydowanie bardziej odpowiadam. Życie seksualne mamy udane, a jednak jego mimo to ciągnie do mężczyzn. Jak to leczyć?

Anonymous - 2013-12-21, 15:07

Ja pozwolę sobie zwrócić uwagę na choroby przenoszone drogą płciową. Oczywiście ryzyko jest również ogromne jeśli chodzi o seks heteroseksualny, jednak episemia AIDS szerzy się najbardziej w środowiskach homoseksualnych. Zaczęłam czytać o ostatnich badaniach i oto co znalazłam:
"Seks homoseksualny jest dominującym sposobem zarażania AIDS w Ameryce Północnej i Unii Europejskiej. Odrodzenie epidemii w populacji mężczyzn uprawiających seks z mężczyznami jest jasno udokumentowane w wielu krajach wysoko rozwiniętych. Jest to związane ze wzrostem ryzykownych zachowań seksualnych. W szeregu krajów wysoko rozwiniętych zanotowano także nagły wzrost liczby infekcji chorobami wenerycznymi innymi niż AIDS wśród mężczyzn uprawiających seks z mężczyznami"

Zadbaj o swoje zdrowie, o swoje ŻYCIE. Nie wiesz z iloma mężczyznami mógł wczesniej uprawiać seks "przyjaciel" Twojego męża, czy nie był zarażony. Jesli tolerujesz zachowanie męża to nie wiesz tego, czy on tego nie powtórzy z innym. Prezerwatywa nie chroni w 100% ! Widać z opisu, że kochasz męża, jesteś dobrą żoną - nie zasługujesz na to by zaraził Cię tym swiństwem! zresztą, co ja gadam, nikt nie zasługuje, nie ważne czy jest idealnym mężem/żoną czy nie.

Anonymous - 2013-12-21, 15:25

Poczytaj o homoseksualiźmie. Tylko nie na stronach homoseksualistów ;).
Anonymous - 2013-12-21, 17:02

Marta86 napisał/a:
Nie wiesz z iloma mężczyznami mógł wczesniej uprawiać seks "przyjaciel" Twojego męża, czy nie był zarażony.


Wiem to dokładnie. Akurat o AIDS się nie boję.

Anonymous - 2013-12-22, 20:19

Polecam Ci książkę "Wyjść na prostą" Rozumienie i uzdrawianie homoseksualizmu, Richard Cohen ,
Wiele spraw wyjaśnia.
Jeżeli chodzi o Twojego męża, to jedynym początkiem wyjścia na prostą jest zerwanie z przyjacielem i wejście w środowisko osób , które pracują nad wyjściem z homosekualizmu. Zajrzyj do tej książki, znajdziesz tam wiele cennych wskazówek uleczenia z homoseksualizmu i zrozumienia jego przyczyn. Bo problem nie jest związany z seksem , problem dotyczy tożsamości. A to da się leczyć za pomocą 12 kroków i terapii.
Są w wielu miastach grupy osób, które się wspierają w wyjściu z homoseksualizmu, jest też katolicki ośrodek "Odwaga" w Lublinie.
W Tym co piszesz widzę wiele objawów współuzależnienia, nie chodzi tu o to że masz tez masz problem z homoseksualizmem, ale chodzi o to , ze pewne zachowania u męża akceptujesz mimo , ze nie są normalne, to oznacza, że tez potrzebujesz pomocy, wsparcia terapeutycznego. Dzięki temu sama staniesz na nogi, i tym samym pomożesz mężowi. Bo ratownik jeżeli chce ratować to sam musi być zdrowy i w pełni sił.

Anonymous - 2013-12-23, 00:08

Tego, że jestem współuzależniona już się domyśliłam. Zastanawiam się nad terapią, ale jeszcze chyba nie jestem na to gotowa. Do książki może zajrzę.

Na razie daję sobie i nam czas. Pewne sprawy muszą się uspokoić, ustabilizować.

Co nie znaczy, że nic nie robię. Na jutro umówiłam się z księdzem na spowiedź i rozmowę. Chyba zaczynam coraz lepiej wszystko rozumieć, wiem w końcu, co robić. Rozmawiałam też z mężem i jego przyjacielem. Wszyscy zgadzamy się, że tak dalej być nie może, że oni nie mogą mieć relacji opartej na erotyzmie. To nie byłoby dobre dla nikogo, dla niektórych nawet niebezpieczne. Więc z tym koniec. Przyjaźń będziemy podtrzymywać, ale przyjaciel nie będzie przyjeżdżać pod moją nieobecność, jak to się zdarzało do tej pory. To powinno rozwiązać ten problem.

Co prawda pozostają też inne problemy męża i nasze wspólne i nie łudzę się, że one od tego znikną. Ale jakoś jestem spokojniejsza. Mam nadzieję, że spowiedź też dużo mi da. Mąż też zaczął mówić o spowiedzi, może wreszcie się na nią odważy.... W końcu tym razem rzeczywiście ma silne postanowienie poprawy.

Tym niemniej ten czas, trudny czas, który, mam nadzieję, dobiega właśnie końca, te parę miesięcy pod znakiem romansu męża z przyjacielem chyba nam sporo dały. Mam nadzieję (a to bardzo dobrze), że wyjdziemy z tego kryzysu silniejsi.

Mam ogromną ochotę po prostu zamknąć ten rozdział, nie wracać do tego.

Anonymous - 2013-12-23, 08:26

Tiliano, nie chcę krakać, ale nie znam żadnej relacji, która będąc seksualną powróciła do etapu "tylko przyjaźni" i na nim wytrwała.
Pomodlę się o Twoją dobrą rozmowę z księdzem.

Anonymous - 2013-12-23, 12:55

Jestem po spowiedzi, pierwszej od czasu, kiedy mąż po raz pierwszy spotkał się z przyjacielem. Wszystko wyznałam, nie usłyszałam od księdza niczego, czego bym się nie spodziewała usłyszeć, ale czuję się spokojna, szczęśliwa, już nic mnie nie boli i nie rozdziera od środka. Mąż raczej się teraz na spowiedź nie zdecyduje, ale mam nadzieję, że jednak wkrótce tak. I mam nadzieję, że jak jutro przyjedzie, to zobaczy, jak jestem spokojna i że nie płaczę już z bólu serca, a tylko z radości i będzie chciał utrzymać ten stan jak najdłużej.

Nirwanna, zobaczymy, jak będzie. Ja wiem, jaka jest sytuacja i najwyżej będę im robić za przyzwoitkę :P Oni nie mają nic przeciwko temu. A mam pewność, że mąż nie będzie kombinował, żeby się spotkać z przyjacielem za moimi plecami.

Anonymous - 2013-12-23, 18:50

To co piszesz przypomina mi działania żony alkoholika, jak zamknę go w domu i wyrzucę mu wszystkie flaszki to przestanie pić. Jak będę go kontrolować to on nie będzie si nieprzyzwoicie zachowywał.Twoja kontrola nie rozwiąże jego problemów z tożsamością, mąż potrzebuje pomocy specjalisty, a nie żony, którą można manipulować.Okłamujesz się,i zamiatasz pod dywan problem. Wiem, że to boli, ale nie uleczy tej sytuacji, udawanie, że problemu nie ma bo mąż dał jakąś maleńką nadzieję. Problem braku identyfikacji ze swoją płcią jest bardzo głęboki i złożony.Ta książka, pomoże Ci go zrozumieć i będziesz mogła znaleźć swoje miejsce w tej sytuacji.Chcesz rozwiązania problemu, czy tkwienia w chorej sytuacji?
Anonymous - 2013-12-23, 23:07

Nie chce kontrolować męża. Nie mam zamiaru go kontrolować.

Zdaję sobie sprawę, ze moje "robienie za przyzwoitkę", to raczej doraźne rozwiązanie, ale może dzięki temu oni będą w stanie ułożyć swoją relację na poziomie przyjaźni, Zobaczymy, może jestem w błędzie, co do tego. Ale wcale nie uważam, że to uzdrowi mojego męża.

Na razie to tyle. Muszę z mężem porozmawiać o paru sprawach, a potem pomyślimy co dalej. Nie wszystko na raz. Teraz się cieszę, że jutro się zobaczymy i że przynajmniej na razie jest lepiej.

Czas pokaże, na jak długo, bo nie łudzę się, że nasze problemy rozwiążą się ot tak. A problemów mamy sporo, chociaż po tym, co się dzieje ostatnio między nami, wydaje mi się, że widzę światełko w tunelu.

Anonymous - 2013-12-24, 08:27

Na czym opierasz swoją nadzieję, że będzie lepiej?
Anonymous - 2013-12-27, 13:53

Na tym, że ostatnio w ogóle jest lepiej. Mąż zaczął dostrzegać to, że ja też mam jakieś potrzeby, zaczyna wychodzić poza swój egoizm i swoje widzimisię. Do niedawna było tak, że ja dostosowywałam się do jego planów, potrzeb, upodobań, podczas gdy on moje ignorował - przynajmniej tak na co dzień, bo te takie największe, jak potrzeba mieszkania na swoim, zamiast z rodzicami, respektował i starał się im sprostać. Teraz zaczął się o mnie naprawdę bardziej troszczyć i to widać na co dzień.

Poza tym, po pewnym kryzysie, znowu poprawiła nam się komunikacja. Na początku mówiliśmy sobie wszystko i nie było z tym problemu, potem po okresie kłótni mieliśmy spore problemy z tym, żeby się dogadać, w tym roku ja się zaczęłam wręcz zamykać, miałam problemy z tym, żeby mu najprostsze rzeczy powiedzieć - ale zaczęłam się przełamywać i teraz już znowu mogę mówić mu wszystko. I co ważniejsze - on słucha jak nigdy dotąd. A sam też więcej mi mówi, jak widzi, że potrzebuję z nim porozmawiać.


A co u nas słychać? Raczej wszystko dobrze. Ja po spowiedzi czuję się spokojna i szczęśliwa, wręcz uzdrowiona. Nie płacze po kątach, nie jestem zazdrosna. Chodzimy całą rodziną do kościoła, to da mnie ważne, chociaż mąż jeszcze nie zdecydował sie na spowiedź. Jego przyjaciel jest ciągle u nas w domu - rozmawiają, spędzają razem czas i nic więcej. Oby tak było dalej, jakoś jestem na razie spokojna, ze tak będzie. Mąż rzeczywiście chce się poprawić.

Przed nami jeszcze trochę trudnych rozmów, ale na razie zostawiam wszystko czasowi. I powierzam Bogu, codziennie.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group