Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Odbudowa związku po kryzysie, zdradzie, separacji, rozwodzie - Oblicza zdrady

Anonymous - 2013-12-20, 10:34
Temat postu: Oblicza zdrady
Nirwanna napisał/a:
Orsz, Grzegorz ma rację. Posłuchaj rekolekcji ks. Dziewieckiego, zwłaszcza część "Sytuacje najtrudniejsze" https://archive.org/details/przysiega-malzenska . Sugerując Ci to nie mówię o Twojej konkretnej sytuacji, ale o pewnej zasadzie. Problem robi się wtedy, kiedy ktoś "twórczo i po ludzku" stara się zasadę dopasować do swoich chciejstw - to właśnie sytuacja z Twojego małżeństwa. Ale to, że ktoś zasadę wypacza, nie przekreśla z definicji całej zasady.

http://www.kryzys.org/vie...er=asc&start=14

Na razie tylko to. Ksiądz mówi o wielu kapitalnych sprawach. Często niektórych nie rozumiem. Posłucham do końca to niechybnie coś napiszę. Z góry przepraszam jeśli kogoś uraże. Wiem tylko to -> Ja Was kocham ułomnie i tych co zdradzili i zdradzać być może jeszcze niektórzy będą i tych tylko pokrzywdzonych, ale Bóg kocha nas wszystkich.

Dziękuję Ci Nirwano za link. Przyznaję, odkryłem kolejnego rewelacyjnego kapłana. Wybacz mi moją pychę ale ksiądz jakby potwierdzał ten arcyważny moim zdaniem element który między innymi był elementem sporu z Samboją. Czym jest zdrada? To jest niedochowanie wierności w aspekcie seksualnym. Reszta nielojalności to kłopoty we wzbiciu się na wyżyny duchowe.
https://archive.org/download/przysiega-malzenska/sychar-przysiega-3.mp3
czas nagrania od 5:40

To jest naprawdę bardzo ważne. Bo histeryczność w tych sprawach odciąga nas od ostrości dostrzegania prawdy tam gdzie to naprawdę potrzebne. Nie można rozmieniać się na drobne. Zło wówczas ma łatwiej.

Rozumiem że do omówienie zostaje
-mówić czy nie mówić
-konsekwencje nieczystości

[ Dodano: 2013-12-20, 11:06 ]
Minuta 28.
Czy mówić? Staram się z szacunkiem podejść do opini księdza.
Tak jak gdzieś już pisałem. Są różne opinie na ten temat, wśród specjalistów.
Jak głębiej wniknąć w to co mówi ksiądz Drzewiecki to nie mówić można tak jakby osobom niezrównowazonym i tylko w sytuacjach kiedy RZECZYWIŚCIE koncentrujemy się na ich dobru. Temat szeroki i trudny.

Anonymous - 2013-12-20, 11:12

Orsz napisał/a:
-mówić czy nie mówić


jeśli romans został zakończony, a wiarołomny małżonek szczerze przystąpił do Sakramentu Pokuty............nie mówić,podkreślę nie mówić.........przeszłości się nie zmieni, nad przyszłością można wspólnie popracować,a są pewne rzeczy,słowa,które nigdy,ale to nigdy nie wyjdą z głowy zdradzanego współmałżonka......Orsz,z całym szacunkiem, ale jesteś tego przykładem.........jak cofnę się pamięcią,to i rok temu była dyskusja na ten temat....siedzi to w Tobie i nie puszcza..........trzeba troszkę pokory mieć......jeśli była Spowiedź,a Bóg wybaczył grzechy,to ja nie muszę nic wiedzieć,......nie będzie pokusy osądzania,oceniania............a prawda?prawda jest taka,że zdradzający małżonek zbłądził i wpędził się w kłopoty, które odsuwają go od Boga........Bóg jest od rozliczania..........
Orsz napisał/a:
-konsekwencje nieczystości


nieczystość nie jest jedynym grzechem wobec małżeństwa.......nieczystością są zresztą już same myśli o zdradzie, masturbacja, oglądanie porno lub wymaganie od małżonki/małżonka takich zbliżeń,których techniki nie podobają się mu.........jeśli skupiamy się tylko na tej zdradzie fizycznej,to tak,jakbyśmy w posiadaniu mieli ciało małżonka i jakby to ciało było dla nas ważniejsze,niż dusza.........facetów boli zdrada fizyczna,kobiety zdrada emocjonalna,fizyczną się mniej przejmują,łatwiej wybaczają,tu na forum było mnóstwo wypowiedzi kobiet,które przeżywały silniej uwagę ich mężów skierowaną na kochanki,niż zbliżenia fizyczne z nimi,jeśli nie było tej otoczki zakochania,oddania.................nie mówię,że w ogóle nie przeżywają,ale bardziej je boli oddanie komuś swojej uwagi,serca,myśli,tęsknot,niż ciała..........

podsumowując:wychodziłbym z założenia,że każdy odpowiada za swoje grzechy sam i przed Bogiem.........jeśli grzech został zakończony,a wiarołomca chce wrócić na prostą ścieżkę,chce zadośćuczyniać,to niech nie mówi.........żadnych korzyści z tego nie widzę.......nikt nie powiedział,że mamy wszystko mówić małżonkom......do spowiedzi też chodzimy oddzielnie, a nie razem...........jasny sygnał jest więc taki,że każdy sam ma nieść krzyż swoich grzechów,a jeśli żałuje i obiecuje poprawę,to Bóg daje mu czystą kartę............a kim jestem,by być wyżej od Pana Boga i rozliczać małżonkę z tego,co zrobiła,skoro Bóg już to zrobił?

a teraz o mnie:w moim przypadku nie-żona od razu powiedziała mi,że się zakochała...........ale ona chciała odejść i odeszła,w tej chwili jesteśmy po wyroku z kurii,który stwierdził nieważność małżeństwa.....gdyby jednak chciała zostać ze mną i budować na nowo,nie chciałbym nic wiedzieć............do dzisiaj wiem,jak smakuje informacja,że ktoś,kogo kochasz,kochałeś,ufałeś,budował drugie życie......i nie rozumiem,czemu zostałem tym obarczony........ja jestem w sytuacji o wiele lepszej,niż ci,którzy muszą z tymi wiarołomnymi niegdyś małżonkami żyć........i żyć z takim krzyżem,na który często nie zasłużyli,chociaż zapewne nie byli idealnymi małżonkami.....ja nie byłem............

Orsz,chciałeś prawdy od małżonki,dostałeś ją,i nadal twierdzisz,że to jest jedyne wyjście,by budować dalej..........niestety jednak,to,jak się czujesz teraz,w jakim jesteś stanie,jak piszesz, co piszesz,sugeruje jasno,że nie jest to dobra droga.........ktoś już wcześniej napisał w innym wątku,że mega dużo w Tobie żalu do żony........taka perspektywa stawia przed wiarołomnym małżonkiem dylemat,czy robić jeszcze i to swojemu mężowi/żonie...............nie mówić i już....zająć się dobrym życiem i zadośćuczyniać na każdym kroku.............pozdrawiam,szymon.

Anonymous - 2013-12-20, 12:26

krasnobar napisał/a:
jeśli skupiamy się tylko na tej zdradzie fizycznej,to tak,jakbyśmy w posiadaniu mieli ciało małżonka i jakby to ciało było dla nas ważniejsze,niż dusza.........facetów boli zdrada fizyczna,kobiety zdrada emocjonalna,fizyczną się mniej przejmują

Nieprawda. Posłuchaj to co zalinkowałem. To są własnie sprawy elementarne. Bez wyjścia na prostą w tej sprawie będziemy tkwić w ciemności aż do końca świata.
Reszta też jest ciekawa do omówienia ale kiedy indziej.

Anonymous - 2013-12-20, 12:52

usunięte
Anonymous - 2013-12-20, 15:30

Marta86 napisał/a:
Nie wiem dlaczego tak wielu mężczyzn myśli, ze skoro kobiety cierpią z powodu zdrady emocjonalnej to z powodu fizycznej już mniej.


Marto,jeszcze parę akapitów i wyszłoby,że powiedziałem,że kobiety lubią,jak je mąż zdradza fizycznie.....bo już jak się rozkręciłaś,to już sama sobie dopowiadasz to,czego nie było w mojej wypowiedzi..........no błagam......pisałem to, co napisałem, bo wielokrotnie tu na forum wypowiadały się kobiety,że w zdradzie ich mężów nie bolał sam seks,ale to,że oni skupiali swoją uwagę na kochankach,pisali smsy poranne,wieczorne,poświęcali im czas, dbali o samopoczucie kochanek,tęsknili za nimi,zwierzali im się,pisały też,że wolałyby wiedzieć,że to była jednorazowa przygoda po pijaku,niż wielomiesięczny romans,który kosztował go tyle jego atencji,adoracji tej kochanki.....może zatem niech każdy pisze za siebie,bez generalizowania co do płci,każdy ma swoje przejścia i swoje powody,by czuć tak,a nie inaczej.....kobiety odrzucane w dzieciństwie przed ojców,będą czuły inaczej,te,które miały zdrowe dzieciństwo,jeszcze inaczej,i tak samo mężczyźni,jest wiele zmiennych,które wpływają na taki,a nie inny odbiór zdrady,czy to emocjonalnej,czy psychicznej......zgoda,może być różnie.....ale różnicę w postrzeganiu tego są,tak jak są różnice,pomiędzy kobietą,a mężczyzną.......jesteśmy inni,różni,nie ma możliwości,byśmy tak samo odbierali świat.....pozdrawiam,szymon.

Anonymous - 2013-12-20, 15:51

krasnobar napisał/a:
Marta86 napisał/a:
Nie wiem dlaczego tak wielu mężczyzn myśli, ze skoro kobiety cierpią z powodu zdrady emocjonalnej to z powodu fizycznej już mniej.


Marto,jeszcze parę akapitów i wyszłoby,że powiedziałem,że kobiety lubią,jak je mąż zdradza fizycznie.....bo już jak się rozkręciłaś,to już sama sobie dopowiadasz to,czego nie było w mojej wypowiedzi..........no błagam.....


Przepraszam bardzo, pisałam w emocjach i może nie do końca jasno sie wyraziłam. Na początku odniosłam sie do Twoich słów ale w dalszej części pisałam juz tak ogólnie, że NIEKTÓRZY męzczyźni tak myslą, ale tacy raczej nie wchodzą na to forum. Nie miałam zamiaru wkładać w Twoje usta słów których nie powiedziałeś. Przecież wiem, że na takie forum wchodzą ludzie, którzy są przeciwni zdradzie, jakiejkolwiek. A już zwłaszcza ten ostatni akapit, o mężczyznach którzy uważają, że tylko seks to nie zdrada zupełnie nie odnosił się do Twojej wcześniejszej wypowiedzi, tylko do tego co czasem mówią faceci. Podsumowując: nic sobie nie dopisywałam do twojej wypowiedzi, pisałam z myślą o opiniach innych ludzi, o tym, że niektórzy specjalnie się usprawiedliwiają "nie chciałem odejść od żony, więc to nie była zdrada" - ale naprawdę nie miałam wtedy na myśli Ciebie. Pisałam po prostu o swoich odczuciach na ten temat. A tak najbardziej to chodziło mi o to by podkreślić ile zła może wyrządzić powiedzenie o zdradzie współmałżonkowi.
Pozdrawiam i mam nadzieję, że teraz już wyraziłam się jaśniej :)

Anonymous - 2013-12-20, 16:06

Krasnonar.
No może uda się przyblizyc trochę stanowiska. To co napisałes w ostatnim poście trochę wyjaśnia powody takiej Twoje opini. Mianowicie zranienia. Człowiek zraniony nie jest obiektywny. Czyli chcesz całkowicie problem subiektywizować. A jaki to ma związek z prawdą? A mi o prawde chodzi. I jeszcze raz podkreślę, za ks. Drzewickiem. Zdrada to nadewszystko seks.
Ale może nie o prawdę nam tu chodzi, lecz o zapewnienie sobie dobrego samopoczucia. Tak też odebrałem Twoje podejście do mojej osoby. Przede wszystkim dostrzegasz mój ból a nie to co piszę.

Anonymous - 2013-12-20, 16:53

ja doświadczyłam wielu zdrad i fizycznych i emocjonalnych i muszę powiedzieć że każde mnie bolały ale szczególniej bolały te emocjonalne... kiedy na własne oczy widziałam i własne uszy słyszałam ile mój mąż wkłada energii, sprytu aby zdobyć kobietę która mu się spodobała, to cierpienie jest ogromne i nie do porównania
jednak uważam że każdego może boleć coś innego, wszak nie jesteśmy tacy sami

Anonymous - 2013-12-20, 17:21

post usunięty
Anonymous - 2013-12-20, 18:06

Jaki ból musi być Was kobiety, że takie potworności mówicie? Najobrzydliwsza z rzeczy, wyzuta z wszelkich zasad i uczuć chuć, skrajne lekceważenie wspaniałości własnego ciała przez mężczyznę i pogarda wobec innej kobiety, traktowanie jest maksymalnie przedmiotowo, brak jakichkolwiek zahamowań i skrupułów jest dla Was mniej bolesny niż zwykłe zagubienie się mężczyzny. Mężczyzna, który nie idzie do łóżka z kobieta lubianą pod względem fizycznym, psychicznym jest naprawdę w głębi serca bardzo dobry, tkliwy, czuły, głęboko cnotliwy. Bo usposobienie męskie jest stworzone do pożądliwości, do zdobywania kobiecego ciała. Trzeba hartu by to tłamsić. To nazywacie zdradą? Że się pogubił? Źle go oceniacie pomimo, że zachował elementarną uczciwość? A może o intencje chodzi? Chciał ale nie udało się. Wówczas trzeba zdać sobie sprawę, że się to jednak nie stało. W rzeczywistości mąż jest cały czas tylko Twój, a Ty tylko jego, pomimo jego mentalnego upadku. Myśli, marzenia nie odgrywaja takiej roli w kształtowaniu się człowieka jak konkretne fakty. Czyny określają kim jesteśmy.
Dlaczego tak patrzycie na mężczyznę, dlaczego tak oceniacie?
Bo może nie jest tylko Wasz? Może Wy nie jesteście tylko jego? To są te zranienia. Może obraz ojca odgrywa rolę w tych uprzedzeniach?
Można i trzeba próbować obiektywizować. W przeciwnym razie myślenie niema sensu i nie ma prawdy o człowieku, czystości, cnoty, Boga nie ma.

Anonymous - 2013-12-20, 18:35

Orsz napisał/a:
Jaki ból musi być Was kobiety, że takie potworności mówicie? Najobrzydliwsza z rzeczy, wyzuta z wszelkich zasad i uczuć chuć, skrajne lekceważenie wspaniałości własnego ciała przez mężczyznę i pogarda wobec innej kobiety, traktowanie jest maksymalnie przedmiotowo, brak jakichkolwiek zahamowań i skrupułów jest dla Was mniej bolesny niż zwykłe zagubienie się mężczyzny. Mężczyzna, który nie idzie do łóżka z kobieta lubianą pod względem fizycznym, psychicznym jest naprawdę w głębi serca bardzo dobry, tkliwy, czuły, głęboko cnotliwy. Bo usposobienie męskie jest stworzone do pożądliwości, do zdobywania kobiecego ciała. Trzeba hartu by to tłamsić.


Nie wiem czy te słowa są też do mnie skierowane... napisałeś "kobiety" a przecież ja i landis85 mamy nieco inny pogląd. Ja już się wypowiedziałam na ten temat: nie ma dla mnie nic gorszego niż zdrada fizyczna czyli seks. Jest to totalne upodlenie się zdradzającego. Napisałam też, że gdybym się dowiedziała o "przyjaźni" męża niezakończonej w łóżku, gdybym wiedziała że pisał do jakiejś dziewczyny, ale się opamiętał i nie było żadnego seksu to doceniłabym to i wybaczyłabym. Więc wydaje mi się, że mamy podobne spojrzenie na sprawę. A że przyznaję, że zdrada czysto emocjonalna też boli? Bo boli, tylko, że moim zdaniem mniej. Tak jak napisałam wcześniej: jednorazowy seks uznałabym za większą zdradę niż kilkumiesięczną platoniczną (!) "przyjaźń".

Anonymous - 2013-12-20, 19:21

Marta86 napisał/a:
Tak jak napisałam wcześniej: jednorazowy seks uznałabym za większą zdradę niż kilkumiesięczną platoniczną (!) "przyjaźń".

Fakt, wrzuciłem trochę to jednego worka. Przepraszam. Jak ja bym chciał by moja żona miała "platoniczną " przyjaźń. Ich obywdoje bym cenił i stawiał za wzór uczciwości. Mnie wcale nie bolało że żona prowadzi rozmowy przez internet z jednym czy dwoma mężczyznami. Ze mną w końcu też rozmawiała. Przez pewien czas mówiła i o nim. W pewnym momencie przestała. Przegapiłem ten moment. Można się domyślić co wówczas się stało. Gdybym wczesniej wiedział to co teraz wiem o kobietach...
Ale to nie tylko moja wina. Winne jest także to lekceważenie znaczenia płciowości, które dostrzec można i na tym forum. Zrównywanie rzeczy nieporównywalnych. Moja żona pomimo, że byłem jej jedynym kochankiem do 'tego' momentu, nie wiedziała że mnie zabija. Do tej pory się dziwi i czasem pyta -czy nie możemy tego zwyczajnie zapomnieć, żyć szcześliwie? Inna wrażliwość. Ja mogę ją zdradzić, ona mi to wybaczy. Tak to już jest. Syty głodnego nie zrozumie. A gdyby nie dzieci to w gruncie rzeczy nie miałbym motywacji by być wiernym. Wiem, daleko jeszcze jestem od Boga.
A najbardziej ojca potrzebują właśnie córki. Myślę że rozpustny ojciec wypacza całkowicie dziewczęcą percepcje świata. Nie jest w stanie już niczemu zapobiec, a podejrzewam, że większości nawet to specjalnie nie przeszkadza. W końcu sami są hańbą swojej rodziny a nie ich córki czy żony.
No i jak przerwać ten zaklęty krąg? Czy nie szukając prawdy? Czasem bolesnej prawdy, miażdzącej? Kto o tym myśli? Ważne jest zachowanie dobrego samopoczucia, nawet kosztem życia w kłamstwie, nawet chodzac z rogami z których wszyscy się będą śmiali poza ich nieświadomym właścicielem.

[ Dodano: 2013-12-20, 23:21 ]
Najkoszmarniejsze oblicze zdrady!
https://archive.org/download/przysiega-malzenska/sychar-przysiega-6-s.mp3
14 minuta

Żona ma nieślubne dziecko z kochankiem, wraca do męża a mąż nie zgadza się na przyjęcie dziecka. Ja bym się nie zgodził. Co z dzieckiem? Jak słuchałem jeszcze przed padnieciem odpowiedzi księdza zaświtało mi w głowie - DOM DZIECKA!
Tak. Ksiądz powiedział łagodniej - adopcja. Taka jest prawda o zdradzie, o tym co my ludzie robimy z Bożą Miłością.
Bardzo mądry ksiądz. Niby proste oczywistości ale każdy boi się to powiedzieć.

Do czego prowadzi poszukiwanie prawdy. Świat nas odrzuci z taką prawdą, świat na taką brutalność się nie godzi. Lepiej przyjmować zasadę róbta co chceta. Jak ta okropność ma się do powiedzenia prawdy małżonkowi o zdradzie? Co jest straszniejsze?
Prawda to wyzwanie. Czasem jedyna szansa na nasze zbawienie. W tym tez i zbawienie tego dziecka które staje się dzieckiem niczyim. Bękart, kochany przez Boga. I przez kogo jeszcze?

Anonymous - 2013-12-20, 23:43

Nie zgodzę się z Tobą Orsz. Dziecko nie jest winne temu, że powstało ze związku grzesznego. Najłatwiej byłoby, gdyby takie rzeczy były prawnie zabronione... By zdrady po prostu karano i wobec zdradzających wyciągano prawne i finansowe konsekwencje. Ale wiem, że to utopia.
Czemu jest winne dziecko, że ma wylądowac w domu dziecka? To tak, jak pietnowanie w czasach średniowiecza dzieci prostytutek. Za co? Tylko za to, że matka zgrzeszyła to jej dziecko ma byc niszczone? Ma się tułac? A przecież Jezus wyraźnie pokazał nam jak postępowac w scenie z cudzołożnicą. Dziecko na świat się nie prosi, więc nie powinno płacic za błędy rodziców.
czy przyjęłabym dziecko męża, gdyby było? Tak.

[ Dodano: 2013-12-20, 23:47 ]
A apropo wczesniejszych postów odnosnie zdrady emocjonalnej czy fizycznej... Mnie boli bardziej zdrada emocjonalna.

Anonymous - 2013-12-21, 00:15

Orsz to jest niezwykle mądre, co napisałeś o swoich córkach! Takie sa właśnie fakty, one potrzebują kochającego i mądrego ojca, nic im Ciebie nie zastąpi.

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group