Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - Jak się zachowac?

Anonymous - 2013-12-16, 13:45

Mój mąż przebywa obecnie poza domem (naszym) jak również nie mieszka z kochanką (oczekującą jego dziecka).

Kolejna osoba przekazuje mi informacje, że jest wrakiem człowieka.
To się zgadza z moimi obserwacjami.
Wrak moralny i psychiczny. Powoli także fizyczny.
Trochę do tego nie pasują gorące noce z nią.. No ale trzeba się wspierać w trudnych sytuacjach. (przepraszam za tę szpilę, ale takie są fakty).

No więc mój mąż czuje się źle w sytuacji której jest autorem: rozbił rodzinę i wskutek cudzołóstwa będzie ojcem dziecka poza związkiem. Nie wie cały czas co ma ze sobą zrobić. Oprócz tego że odebrać sobie życie (gada o tym od 2 mcy).

Więc nie wiem czy mogę to nazwać skrępowaniem.
Chyba skrępowaniem słabej duszy przez siły złego :(

Anonymous - 2013-12-16, 14:05

Cytat:
Kolejna osoba przekazuje mi informacje, że jest wrakiem człowieka.
To się zgadza z moimi obserwacjami.
Wrak moralny i psychiczny. Powoli także fizyczny.
Trochę do tego nie pasują gorące noce z nią.. No ale trzeba się wspierać w trudnych sytuacjach. (przepraszam za tę szpilę, ale takie są fakty).

No więc mój mąż czuje się źle w sytuacji której jest autorem: rozbił rodzinę i wskutek cudzołóstwa będzie ojcem dziecka poza związkiem. Nie wie cały czas co ma ze sobą zrobić. Oprócz tego że odebrać sobie życie (gada o tym od 2 mcy).

Więc nie wiem czy mogę to nazwać skrępowaniem.
Chyba skrępowaniem słabej duszy przez siły złego :(


czytałam niedawno świadectwo: http://www.kryzys.org/viewtopic.php?t=5903
a oto cytat " Przyjął do wiadomości, że jego zona jest chora. Mówię do niego "a gdyby umierała na raka ratowałbyś ją do samego końca?" "Tak" "Teraz też jest chora i nie chcesz jej uratować". "Co mam robić?" "Nic. Czekaj, trwaj i módl się" "Pierwsze oznaki zdrowienia przyjdą wtedy, gdy zainteresuje się dziećmi."
Nie wiem czy mój mąż wyzdrowieje, ale ja na pewno będę się o to starać, aby tak było. Póki co zostawiam go samemu sobie, bo on sam musi się z tym uporać, ja mogę się tylko za niego modlić i go BŁOGOSŁAWIĆ.

Niektórzy ludzie muszą dosięgnąć dna żeby się od niego odbić,
wiadomo nie każdemu to wychodzi :-(

Anonymous - 2013-12-16, 14:42

martusia_1970 napisał/a:


Nie wiem czy mój mąż wyzdrowieje, ale ja na pewno będę się o to starać, aby tak było. Póki co zostawiam go samemu sobie, bo on sam musi się z tym uporać, ja mogę się tylko za niego modlić i go BŁOGOSŁAWIĆ.

Niektórzy ludzie muszą dosięgnąć dna żeby się od niego odbić,
wiadomo nie każdemu to wychodzi :-(


Robię podobnie. Nie zostawiam go nawet na pół dnia bez modlitwy.

Odbicie się od dna - tylko dla każdego dno jest czymś innym, i dla nas to dno też jest czymś innym niż dla naszych mężów. Mam na myśli, że może np. mój mąż jeszcze nie jest na dnie, jeszcze nie wszystko "roztrwonił".

Tylko tak trudno przeprowadzić przez to dzieci aby ich nie przerazić i nie poranić.

Anonymous - 2013-12-16, 14:57

Mój mąż jeszcze tego dna nie dosięgnął, ale jak dalej będzie żył, w takim tempie to mam czarne myśli.
Pracuje po całych - chyba?
Wraca do domu bardzo późno, albo nie wraca wcale.
Wysokie ciśnienie, bierze leki
Rwa moczanowa - bierze leki
W tygodniu piwko nie jedno a kilka dziennie, a weckendy dużo więcej.
i po co to? - by zagłuszyć swoje sumienie którego podobno nie ma :-(

Anonymous - 2013-12-16, 15:26

martusia_1970 napisał/a:

W tygodniu piwko nie jedno a kilka dziennie, a weckendy dużo więcej.
i po co to? - by zagłuszyć swoje sumienie którego podobno nie ma :-(


Może po to aby jakoś w tym domu wytrzymać ?

Anonymous - 2013-12-16, 15:31

No może. Mój mąż też tak robił. Czteropak i do warsztatu, nie ma go do 1 w nocy. Muzyka na ful, paczka fajek i nawalanie młotkiem do oporu.
I ja łażąca tam z mieszanymi uczuciami - wyciągać rękę czy zostawić go w tym ogłupieniu, może to nie ogłupienie? Może skoro chce być sam, to go tam zostawić.
Ale co jakiś czas łaziłam, zaglądałam, sygnalizowałam że jestem, że nie olałam..

Z tym, że obecnie nie mam złudzeń, kto (a raczej do kogo żywione uczucia) mu ten pobyt w domu tak utrudniały..

A jednocześnie skubaniec dziś wysyła mi smsa, że tęskni za nami i że się modlił (jeśli to prawda, to duży sukces...).
Uf. No co za męczący przypadek - no ale tak się składa, że to mój osobisty mąż.. :P
Ciężko chory, to prawda. Ale za to ja jestem zdrowsza - i to już jest coś.. Zawsze lepiej niż oboje chorzy.

Anonymous - 2013-12-16, 15:49

Grzegorzu
no oczywiście że tak, bo ja mu cały czas ciosałam kołki na głowie ze za dużo pije, to teraz mam czego chciałam :-(

KN
to super że myśli o Tobie,
mój mąż jest na etapie że ja do niczego mu nie jestem potrzebna, nie pamętam kiedy napisał mi coś miłego :-?

Anonymous - 2013-12-17, 16:41

martusia_1970 napisał/a:
Grzegorzu
no oczywiście że tak, bo ja mu cały czas ciosałam kołki na głowie ze za dużo pije, to teraz mam czego chciałam :-(

Nie sądzę by to było ciosanie kołków. To raczej odpowiedzialnośc, choc niektórzy faceci tego nie rozumieją. Tak było z moim mężem. jak dziennie piwkował, wracał nad ranem i sie awanturował to nie widział w tym nic złego. Tak było jeszcze kilka miesiecy temu, potem zmądrzał, jak mu postawiłam ostre warunki i zatrudniłam do pomocy tesciową. :-P jak jego siostra zaczęła miesiąc temu tak piwkowac, poczuł sie na siłach ją moralizowac. No patrzcie, jaki ten los przewrotny, no...
Ale odpukac nie piwkuje i nie wraca nad ranem.

Anonymous - 2013-12-17, 21:08

wiadomo przez to ciosanie kołków na głowie nie osiągnełam zamierzonego celu, wszystko obróciło się przeciwko mnie, moja stanowczośc przerodziła się w coś odwrotnego,poprostu odszedł i duchem i ciałem, póki co mam czas i daje czas czasowi :-)
Anonymous - 2013-12-20, 09:11

Wiesz , ja myslę Martusiu, że czas teraz zając się sobą. Zapisac na jakieś cwiczenia, lub zacząc cwiczyc w domu. Zrobic się na bóstwo... Co Ty na to? Bo ja kochana jestem o 30 kilo lżejsza przez 1,5 roku i teraz planuję basen z córką, tenis ziemny ( moje marzenie) no i zejśc kolejne 20 kilo. Znowu mam długie, falowane blond wlosy a i zamówiłam sobie perfumy z feromonami... A co mi tam, mogę uwodzic swojego męża. Byłam niezłą laską, zaniedbałam sie strasznie, ale teraz wracam do dawnej siebie.... I mniej płacze, dużo się śmieję, podchodzę do rzeczy z humorem... tak jak kiedyś... Choc czasami w serduchu ciężko. I wtedy pomaga modlitwa. Proszę o nawrócenie męża, owszem. Ale przede wszystkim proszę o siebie o taką, jaką kiedyś byłam. O to, bym potrafiła kochac, wybaczac, byc dobra, ale zarazem silna, stanowcza i pracowac nad sobą każdym dniem. A od wyzalania się mam Was forumowicze Sycharu. Tu znajduję pomoc i wsparcie
Anonymous - 2013-12-20, 12:20

masz rację Moniczko, dzięki Bogu że mamy ten Sychar, tu człowiek czasem może się nad sobą POUŻALAĆ jak mu ciężko i kiedy przychodzą chwile zwątpienia, ale i dla nas zaświeci słońce i ptaki zaśpiewają. Dzisiaj umówiłam się z koleżanka na pogaduchy, pierwszy raz od nie pamiętam kiedy i muszę to robić częściej, przynajmniej mój mąż musi siedzieć z dziewczynkami, a nie plątać się nie wiadomo gdzie. Nie mogę się zastanawiać co będzie z nami, jak nam sie to wszystko poukłada, bo to prowadzi do obłędu. Teraz mamy przygotowania do Świąt i tym trzeba żyć CHRYSTUS SIĘ RODZI NAS OSWOBODZI, ANIELI GRAJĄ .........

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group