Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Intencje modlitewne - prosba o modlitwe i wsparcie

Anonymous - 2013-12-10, 02:10
Temat postu: prosba o modlitwe i wsparcie
Witam.

Jestem nowy na forum, ale na spotkania Opolskiej grupy Sychar uczeszczam od 10.2013.
Z gory przepraszam za pisownie- pisze z niemieckiej klawiatury:(

Opisze po krotce moja sytuacje.
Jestem z zona w zwiazku sakramentalnym od 2007r. (cywilnym od 2006). Nasz kryzys (obecnie juz separacja) trwa od 05.2012, jednak od 09.2013 nie mieszkamy razem tj. ja mieszkam za granica, zona z dwojka dzieci jest w polsce, staram sie 2-3 razy w miesiacu przyjezdac do nich, nie raz na tydzien. Oczywiscie nasz kryzys zaczal sie juz nieco wczesniej, z powodu, jak sadze "klasycznych" powodow, tj. braku komunikacji. Gdy zona mnie potrzebowala (fizycznie, emocjonalnie i duchowo), to ja albo sie od niej odwracalem, albo mnie nie bylo (komputer, koledzy, uzywki).
Zona ma kochanka, z ich "znajomosci" urodzilo sie dziecko (obecnie ma 3 miesiace), ja zaakceptowalem i pokochalem je od razu, corka "jescze" nosi moje nazwisko, poniewaz zona dziala nad tym zeby zaprzeczyc mojego ojcostwa. Zona nie che ochrzcic dziecka. Obecnie zona powtarza ze ode mnie odeszla, chce rozwodu, na ktory JA SIE NIE ZGADZAM, powiedzialem ze moga mnie lamac na kole i tak nie odpuszcze. Zona twierdzi ze zyje z tym czlowiekiem (notabene rozwiedziony, z sakramentalnym malzenstwem), jednak jeszcze nie mieszkaja razem...
Problem w tym ze Ona twierdzi ze go kocha, naciska by on byl z nia...
Bylo straszne gdy rzucila MI obraczka o ziemie, powiedziala ze mnie nie kocha, ze jestem idealnym mezem, ojcem ale mozemy byc tylko przyjaciolmi bo do mnie nic nie czuje. Mowi ze jestem "uroczy", ze na mnie nie zasluguje po tym wszystkim...
Gdy zona we wspomnianym wrzesniu 2013 wrocila z dwojka dzieci do polski, postapilem tak:
napisalem plan na nastepny rok: zawarlem w nim wszystko co chce robic i zobaczyc. Z racji tego ze pracuje "za granica", moja lista byla bardzo rozbudowana- wycieczki, hulanki, swawole..
5 dni po tym jak wrocili do polski, trafilo mnie! Sam Pan Jezus tak mocno mnie dotknal, ze przezylem prawdziwe przebudzenie (nawrocenie). Wczesniej bylem osoba wierzaca, ale zawsze zostawialem sobie jakies male drzwi na skroty, no Pan Bog nie byl na pierwszym miejscu...
Jezus trafil mnie tak mocno, ocnknalem sie z letagu w ktorym bylem, zaczalem plakac i wolac Boga o pomoc. Nie moglem tego tak zostawic. Od razu znalazlem strone SYCHARU, podjalem sie gruntownego pojedniania w sakramencie spowiedzi (po raz pierwszy od kilku lat), modlitwa, rozaniec, koronka do B. Milosierdzia. Pisze zonie wiersze, "zasypuje" ja kwiatami, codziennie dzwonie, pisze, mowie jak bardzo ja kocham. Dojrzalem do takiej wolnej milosci, ze nie oskarzam juz ja o nic, wszystko jej wybaczam i sam powiedzialem co robilem zle. Jednoczesnie jestem tym zdradzonym (wiecie jaki to potworny bol...). Po prostu ja kocham, zapewniam ze czekam na jej powrot. Ale Ona coraz bardziej sie do niego oddala...
Mam wsparcie modlitwene ze strony tesciow, bardzo pomogl mi moj przyjaciel "psycholog" (rzeczywiscie nim nie jest) w wyjasnieniu jak funkcjonuje psychika kobiety wogole. Pomoga w modlitwie moja siostra (wraz z Ojcami klasztornymi z Wroclawia), staram sie zamawiac intencje Mszalne, Nowenny.
Modle sie dzien i noc: modlitwy proponowane przez SYCHAR, rozaniec, koronka, gdy jestem z corka (ta starsza) modlimy sie by "tata z mama" znowu byli razem.
Ale Ona coraz bardziej sie oddala...
Wiecie jak mezczyznie ciezko byc samemu. Moje zycie stalo sie teraz bez celu (nie biore udzialu w zyciu mojej rodziny na codzien), wracam do pustego mieszkania. No i kazdy dzien bez zony, ktora trwa w grzechu smiertelnym z tym czlowiekiem...
Jak powiedzial ks. Pulikowski: "szukajcie pomocy na krancu swiata". Dla tego odwazylem napisac sie te swiadectwo. Prosze, kto moze, wspomozcie w modlitwie o uzdrowienie malzenstwa J. i N. Co moge jeszcze zrobic, oprocz, pelnego pokory czekania? Za chwile Wigilia Bozego Narodzenia, Zona nie zdecydowala jeszcze czy spedzimy ja razem, przeczuwam najgorsze.
Nie trace nadzieji na pojednanie. Wierze ze dla Pana Boga nie ma rzeczy nie mozliwych.
Jesze raz prosze o wsparcie modlitewne!

Anonymous - 2013-12-10, 11:00

Przykre, że te wszystkie cudowne przebudzenia, nawrócenia
maja miejsce po tym jak kochanek/kochanka odbiera "własność".
Póki "własność" siedzi w domu i płacze wieczorami w poduszkę to jest ok,
można sie bawić i Jezus do niczego potrzebny nie jest.
Sorry za dosadność, ale obiektywnie, patrząc z zewnątrz tak to wygląda (nie tylko w tym przypadku)

Anonymous - 2013-12-10, 12:09

Racja, ale częściowa - bo w każdym przypadku jest inaczej.

Co tak żałujesz nam tych nawróceń, grzegorz?
Bóg nas wszystkich rozliczy.

Anonymous - 2013-12-10, 20:01

Witaj na forum , polecam Skypową grupę modlitewną , wiele osób z zagranicy ma w ten sposób codzienny kontakt ze wspólnotą , i głupoty po głowie nie chodzą. :mrgreen: Będzie łatwiej trwać

Pogody Ducha

Anonymous - 2013-12-10, 23:32

;) dzieki

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group