Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - Mam łatwiej, bo jestem winny

Anonymous - 2013-12-06, 00:31

Ziomek , sprawa się rypła , nie??????????
To musisz ponarzekać, pokrzyczeć, WYMODLIĆ , nic więcej nie wymyślisz.
Możesz mnie mieć za cwaniaka, ale :"cierp ciało coś chciało"
Z tej samej gałezi są maje i twoje owoce życia .
Wiesz jak mówią: "jak sobie pościelisz tak się wyśpisz". Moje Kochanie też poszło w siną dal bo jest tak uczciwa i szczera i dobroduszna, bo dupek powiedział albo ja albo on, więc żeby go nie skrzywdzić to nie jest niby z żadnym.
Szkoda mi cię chłopie jako faceta, bo ciężki okres przed tobą. Ale jak łaziłeś na lewiznę to cenę znałeś-nie???.
Potraktuj to jak byś w końcu stanął przy czytniku cen w markecie, gdzie widzisz ile kosztuje cię poprzednie życie. Ciesz się bo to jeszcze nie jest kasa końcowa gdzie realnie trzeba wyjąć z porfela, albo przeciągnąć kartą.
Powiem ci że możesz jeszcze wiele oddać i odzyzkać.
Najpierw napraw ten bajzel w swoim życiu, a potem bież się za laski, najlepiej za tę swoją jedyną. :mrgreen:

Anonymous - 2013-12-06, 01:18

[quote="Dabo"]

Szkoda mi cię chłopie jako faceta, bo ciężki okres przed tobą. Ale jak łaziłeś na lewiznę to cenę znałeś-nie???.

Szczerze, nie miałem pojęcia o cenie. Nie miałem pojęcia co może odczuwać zdradzana/y i nie piszę tego dla "wybielenia" się, piszę, aby uzmysłowić innym, że nie zawsze zdajemy sobie sprawę z naszych czynów.
Czeka mnie ciężki okres to prawda, ale ja na prawdę mam dwa odczucia jednocześnie 1 boli mnie to, co się dzieje 2 cieszę się z tego, bo jak tu któryś z forumowiczów ma podpis "Panie dziękuję ci za ten kryzys, bo mogłem dzięki niemu zbliżyć się do Ciebie"
"Najpierw napraw ten bajzel" pewnie chodzi ci o mnie? jeśli tak, to jestem zadowolony, bo wiem, że naprawiać, poprawiać ulepszać będę do końca życia. To jest w moim życiu nowe, bo zrozumiałem, że bez Jezusa jestem nikim, a On nigdy nie stoi i zawsze zaprasza nas do zmian.
Zadowolony jestem, bo wiem, którą drogą mam podążać. Bez podtekstów, obłudy i sarkazmu dziękowałem żonie za jej wybór, bo lepiej być bliżej Boga bez żony niż unieszczęśliwiać żonę, siebie i nie myśleć o Bogu.
Jeśli wybierze faceta będzie mi przykro choć to za słabe słowo, ale ja nie zostanę sam. Sakrament małżeństwa to Jezus, żona i ja. Ale będę o nią walczył do końca. Oczywiście zmieniając siebie nie ją. Mam oczywiście wzloty i upadki, ale modląc się odczuwam ulgę/poprawę. Jak wytrwam, a o to się modlę, będzie dobrze.

Pozdrawiam
Grzegorz

Anonymous - 2013-12-06, 01:27

Cytat:
Nie świruj, o ile na początku pogratulowałem Ci szczerości to teraz muszę stwierdzić że wpadasz w egzaltację, głównie religijną.

Gregor......ja tez doceniam szczerość,przyznanie sie do winy....to pierwszy krok do naprawy.
Zawiniłem,zrozumiałem,biję się w pierś,wyznaje,ponoszę konsekwencje,naprawiam.....ale na litość boska,nie biczuje sie do końca życia.
Bóg mi wybaczył,wiec i ja sobie tez wybaczyć muszę.
Tyle jeśli chodzi o Ciebie.
Co do zony?......

Cierpliwośc przez duze C, wsparcie,pomoc,ale bez naciskania i nauczania.
Daruj sobie teksty,że małżeństwo,że sakrament,przysiega,Bóg itp.....bo napewno polegniesz.

Czas i Twoja przemiana.

Co do faceta(kochanka)...

Grzegorz napisał...
Cytat:
Jeśli czujesz się na siłach i dasz radę spokojnie porozmawiać z tym facetem to porozmawiaj.
Powiesz, że Ci na żonie zależy i dowiesz się czy dla niego to coś ważnego, czy tylko przygoda.


Facetem nie jestem,ale....gdybym była,nie wyobrażam sobie takiej rozmowy....czy Ci zależy,czy to cos ważnego.


Spadaj facet ...to moja żona!!!!!!!!!!!!!!

To tylko moje zdanie....zrobisz jak zechcesz.

Anonymous - 2013-12-06, 05:48

GregorWR napisał/a:
Trochę tu przeczytałem o manipulacji, że jest be, że nie wolno, ale ja się zastanawiam jeśli w dobrej sprawie to dlaczego nie. Może warto użyć takich narzędzi jak NLP?

Nie warto. Cel nie uświęca środków, oraz zło dobrem zwyciężaj (a nie zło zwyciężaj złem). I nie są to czcze frazy i ogólniki. Tak działa zły. Podsuwa coś złego (manipulacja) do osiągnięcia czegoś dobrego (naprawa małżeństwa). Ale jest tak cwany, że mamiąc takimi ognikami coraz głębiej wciąga człeka w bagno. Czyli wydaje Ci się że robisz dobrze, a tymczasem niepostrzeżenie zawalasz wszystko jeszcze bardziej.
GregorWR napisał/a:
Szczerze, nie miałem pojęcia o cenie. Nie miałem pojęcia co może odczuwać zdradzana/y i nie piszę tego dla "wybielenia" się, piszę, aby uzmysłowić innym, że nie zawsze zdajemy sobie sprawę z naszych czynów.

A to mnie zaniepokoiło. Bo czytam tu (może się mylę), że złe jest coś, kiedy ktoś inny czuje się zraniony. Czyli gdyby żona się nie dowiedziała, to byłoby mniej złe? Gdyby okazało się, że nie czuje się aż tak bardzo zraniona, to by było mniej złe?
OK, zgadza się - nie zawsze zdajemy sobie sprawę z tego co robimy, i jak bardzo jest to złe. Pobudka często następuje, jak sprawa na jaw wychodzi, i w całej krasie oglądamy ogrom zniszczeń. Ale jeśli nigdy nie ujrzy światła dziennego? Czy jeśli ktoś zdradzi współmałżonka, a ten się nie dowie - zrobił mniejsze zło, niż ten u którego wszystko jawne się stało?
Brakuje mi tu odniesienia do Prawdy obiektywnej, czyli Boga i jego praw. Masz je zapisane wewnątrz, w sumieniu. Jeśli masz sumienie odpakowane i odpowiednio używane, zgodnie z instrukcją obsługi - to tam masz weryfikację, co jest złe :-)

Anonymous - 2013-12-06, 11:25

Nirwanna Dziękuję ci za te słowa. Targają mną wątpliwości: jak postępować, ale przyjmuję Twój punkt widzenia: zło dobrem zwyciężaj, modlitwą, cierpliwością, pokazywaniem zmian, a nie naciskami.
Co do zła zdrady, zło zawsze jest złem ja chciałem powiedzieć, że naprawdę nie zdawałem sobie sprawy, że to może być tak bolesne. A odczucie, że zrobiłem źle było, to właśnie dlatego powiedziałem o zdradach żonie.
Nikt nawet na spowiedzi nie namawiał mnie do tego. Pogorszyło to sytuacje i to bardzo, ale ja takiego małżeństwa jakie było nie chciałem, więc dobrze robiąc lub źle wyznałem wszystko.
Przypominam żona wybrała innego nic o zdradach nie wiedząc, bo ja zachowywałem się fatalnie.
Wierze, że choć obecnie zaszkodziło mi to wyznanie, to pomoże w przyszłości zbudować prawdziwy związek oparty na prawdzie. Jak będzie nie wiem, ale wierzę.
Jeśli kiedyś się uda i żona mi wybaczy to dzięki temu forum będzie to inne małżeństwo.
Czytam i pracuję nad sobą, modlę się i proszę o łaskę wiary, proszę o naukę oraz niech będzie wola Twoja.
Ps. ten kryzys, to forum nie jest moim poznaniem Boga ja tylko źle Go sobie tłumaczyłem. O nic nie prosiłem i niczego nie oczekiwałem. Teraz najbardziej proszę o łaskę wiary jej pomnażania. Uczę się o Bogu, a pomaga mi to: http://pmb.swidnica.pl/in...d=19&Itemid=161

A to jest dla wszystkich, którzy mają pytanie: dlaczego? http://pmb.swidnica.pl/me.../2013-12-03.pdf
Pozdrawiam
Grzegorz

Anonymous - 2013-12-08, 17:00

Ja napisałam list do tej trzeciej, gdzie z godnością żony wyjaśniłam jej co robi ( na wypadek, gdyby nie wiedziała) i wyraziłam swoje oczekiwania. Wg mnie przyniosło to dobry skutek, w każdym razie zakłóciło ich sielankę, a ja miałam poczucie, że zrobiłam co do mnie należało.
Anonymous - 2013-12-09, 10:01

Kari napisał/a:
Ja napisałam list do tej trzeciej, gdzie z godnością żony wyjaśniłam jej co robi ( na wypadek, gdyby nie wiedziała) i wyraziłam swoje oczekiwania. Wg mnie przyniosło to dobry skutek, w każdym razie zakłóciło ich sielankę, a ja miałam poczucie, że zrobiłam co do mnie należało.


Właśnie to poczucie , że powinienem powiedzieć temu trzeciemu, że to moja żona i że zawsze nią będzie, że powinienem zrobić wszystko nie daje mi spokoju!!!!
Usłyszałem dziś od żony, że on i koleżanka-przyjaciółka również odbierają moją zmianę jak zachowanie podobne do dziecka, któremu zabrało się niechcianą zabawkę i nagle to dziecko bardzo tą zabawkę chce.
Ja tak często się myliłem w ocenie sytuacji, że dziś myślę, że może oni mają rację?
Dziś również powiedziałem żonie, że nasze obecne relacje są o 1000 razy lepsze niż przed tym trzecim, że się nie kłócimy, że rozmawiamy, że nie czepiamy się drobnostek, odpowiedź: bo przestałam walczyć o ciebie o twoją zmianę!!!! Jak ja tego pragnąłem!!!
Dlatego mocno się zastanawiam czy nasza walka o żonę/męża czasami nie działa przeciwko nam samym :?:

Pozdrawiam
Grzegorz

Anonymous - 2013-12-09, 11:18

GregorWR napisał/a:
Dziś również powiedziałem żonie, że nasze obecne relacje są o 1000 razy lepsze niż przed tym trzecim, że się nie kłócimy, że rozmawiamy, że nie czepiamy się drobnostek, odpowiedź: bo przestałam walczyć o ciebie o twoją zmianę!!!! Jak ja tego pragnąłem!!!


i teraz czas twojej własnej pracy nad sobą

Anonymous - 2013-12-09, 12:03

Mirakulum napisał/a:
GregorWR napisał/a:
Dziś również powiedziałem żonie, że nasze obecne relacje są o 1000 razy lepsze niż przed tym trzecim, że się nie kłócimy, że rozmawiamy, że nie czepiamy się drobnostek, odpowiedź: bo przestałam walczyć o ciebie o twoją zmianę!!!! Jak ja tego pragnąłem!!!


i teraz czas twojej własnej pracy nad sobą


Ja się z tym zgadzam w 100%. Obojętne czy żona będzie mnie jeszcze kiedyś chciała czy nie. Ta praca będzie z pożytkiem i dla mnie i dla córki i dla niej też. Pracuję nad sobą.
Ale tu nie o mnie chodzi. Ja byłem w takiej sytuacji gdzie zło codziennie się o mnie upominało, a im bardziej na to pozwalałem tym gorzej było. Często sobie tłumaczyłem, że jeśli już tak nagrzeszyłem to dalsze pogrążanie się jest tym na co zasługuję. Wielu ludzi podejmując decyzje nie potrafi się z niej wycofać. Tu na forum czytałem o starszej kobiecie, która miała wyrzuty sumienia, że kiedyś opuściła męża pijaka i despotę, ale najmocniejsze było to, że nie chciała sobie wybaczyć, że nie chciała się pomodlić o wybaczenie, twierdziła, że musi odpokutować sama i bez łaski przebaczenia, mówiła tak ma być i koniec.
Ja miałem podobnie.
Dlatego moje rozterki, a co jeśli żona pomyśli podobnie. Ja to obserwuję codziennie.
Na tym forum opisane jest wiele przykładów takiego postępowania, on/ona nie cofną swojej decyzji bo, to czy tamto i sami sobie próbują /choć nikt tego głośno nie mówi/ zadać pokutę, sami siebie karzą, a my nie potrafimy im pomóc.
Praca nad sobą jest najważniejsza, ale znając mechanizmy, które nami kierują czy taka praca wystarczy?

Pozdrawiam
Grzegorz

Anonymous - 2013-12-09, 12:16

GregorWR napisał/a:


Usłyszałem dziś od żony, że on i koleżanka-przyjaciółka również odbierają moją zmianę jak zachowanie podobne do dziecka, któremu zabrało się niechcianą zabawkę i nagle to dziecko bardzo tą zabawkę chce.


Dziwisz się że tak myślą ?
Jeśli całe lata człowiek pracuje na jakiś wizerunek, to trudno kilkoma tygodniami kogoś przekonać, że teraz juz jest ok.
W życiu niestety nie jest tak jak w kościele, że można wszystko, potem 5 minut do konfesjonału i już czyste konto

Anonymous - 2013-12-09, 23:42

GregorWR napisał/a:
Szczerze, nie miałem pojęcia o cenie. Nie miałem pojęcia co może odczuwać zdradzana/y i nie piszę tego dla "wybielenia" się, piszę, aby uzmysłowić innym, że nie zawsze zdajemy sobie sprawę z naszych czynów.

Tak, to jest trudne do pojęcia. I nawet nie wiem czy jest to sprawa indywidualna, czy zależy od przeróżnych czynników. Ten ból zdrady. Czy można go skalować i oceniać intensywność w zależności od różnych bodźców wewnętrznych i zewnętrznych? Chyba tak. Powiem Ci coś takiego, może przewrotnie. Jeśli chodzi o sam ból to myślę, że fakt iż żona przed poznaniem prawdy o Tobie, sama podjęła pewne złe decyzje, istotnie ograniczył jej poziom cierpienia. Tak ja to widzę. Tylko czy to ma znaczenie, czy to jest istotne, z punktu widzenia odbudowy małżeństwa? Być może tak. Bo poziom bólu potrafi człowieka wyniszczyć wewnętrznie. Morfina niebieska nie na każdego działa z wystarczającą szybkością. Oczywiście nie zachęcam nikogo do zdrady w odwecie, czy też w ramach zrelaksowania się. Po prostu myślę, że w sytuacji jaka jest, będzie Twojej żonie łatwiej. Chcę zauważyć coś pozytywnego w Twojej sytuacji. Oczywiście grzech to grzech i grozi śmiercią wieczną, ale Twoje podejście mam nadzieje da pozytywne rezultaty. Ta deklaracja jest naprawdę piękna.
Cytat:
Sakrament małżeństwa to Jezus, żona i ja. Ale będę o nią walczył do końca. Oczywiście zmieniając siebie nie ją.

To co napisałem, to takie luźne refleksje nad moją sytuacją w odniesieniu do Twojej.

A NLP wyrzeknij się. To narzędzie szatana. Nie tylko w odniesieniu do żony, ale wogóle. Jak cię tego nauczyli w ramach Twojej pracy zawodowej, może warto odbyć jakąś modlitwę o uzdrowienie.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group