Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - Idą święta...

Anonymous - 2013-12-27, 16:54

bywalec napisał/a:
Może warto czasem pokazać pazur

Bywalcu kto jak kto ale ty znasz moją całą historię :-D :-D
baaa kto mnie wspierał i uczył zachowań - ;-) ;-)

Pazur?? pokazałem pazur cztery lata temu decydując się i wracając do domu z internowania(nazwijmy to tak :mrgreen: )
i cóz do tej pory co i rusz odbija mi sie ten pazur...jak to mówią czka...
zatem ostrozny jestem z tymi pazurami....
zenia1780 napisał/a:
To smutne, że po takim czasie ciągle (albo znowu) jesteś na początku drogi... Smutne, że nadal swoje być albo nie być uzależniasz od tego "czy i co" powie żona...

To nie jest smutne-ani to poczatek drogi żeniu....
dla tych co mnie znają-a w zasadzie co było lub nie było powodem zawirowania w naszej rodzinie....
zatem ci ludzie ...
predzej powiedza że to rozwaga,takie stąpanie po kruchym lodzie,a bądz co bądż żyje w środowisku rodzinnym -a nie poza nim zatem perspektywa widzenia zależna jest od siedzenia.
Konfort taki jak ty żeniu rozwoju miłości do Boga i zony i ubustwiania świata,rozwoju nadzieji, wąchania kwiatków i happy ....
miałem przez 2,5 roku zyjąc sam i oddzielnie..........
inna perspektywa ,inne spojrzenie ,inne oczekiwanie...

A teraz troche faktów i sprostowania...........

6 lat temu była podpisana ugoda mediacyjna dla sądu -odnośnie separacji
z niej wynikało to:
wigilia ze względów na dzieci (razem) i odrazu prostuję ,bo gdzies wdało się przekłamanie
wigilia w tym roku była wspólna i razem(u nas w domu)
dalej
pierwszy dzień świąt -czas dzieci i zony w jej rodzinie
drugi dzień świat czas mój i dzieci w mojej rodzinie.

Czy teraz jasne!
Zatem ja pisałem o pierwszym dniu świąt i z perspektywy tego com sie numiał przez lata napisał bym tak....
moja zona jest konsenkwentna...tylko że zaraz po głowie mi myka to:
zaraz zaraz a dlaczego akurat
tu jest tak konsenkwentna....a zapomina o konsenkwentnym powiedzeniu tak na ślubnym kobiercu

i najzwyczajniej mi sie to gryzie...
Do tego dochodza jeszcze inne aspekty-gdyby to było reguła od lat....
tych czterech od mojego powrotu-znam stan faktyczny,znam tok postepowania
nic wówczas nie jest dziwne.
Ale wybaczcie ...
od mojego powrotu do domu....były wspólne wyjazdy,były wspólne święta,nie było podziałów...
i nagle zamiast ku lepszemu idzie znów ku gorszemu....
Czy w takich warunkach może człek zbzikować???

zatem jest to wciąż dziwne..czasem odbieram to jak grę..chora grę...

i wracając do słów bywalca o tym pazurze :mrgreen: :mrgreen:

pokazałem choc mały pazurek-ale myśle wymowny...

zjadł mnie pierwszy dzień świąt to fakt:
,bolało,polatało po mnie,trochi łez powyciskało-ale jak to mówia chłopie łap pion
i sie złapało.
schematycznie powinno wyglądac tak -
skoro pierwszy dzień świąt zony
to drugi mój...........
owszem poszedłem do moich rodziców-ale sam ,bez synów(zainteresowanym wsio wyjasniłem)
i zonie też
że nie będe uczestniczył w tej grze zwanej chora rodzina..nie razem,a może osobno.
Czemu tak??
bo idąc z chłopakami oznacza że wciąż przyjmuje ta gre,że taki ukłąd mi pasuje,że godze się z tym co podejmuje drugi....
był to mój
ryzyk..fizyk..
ale tak poczułem,tak do mnie cos dotarło w ciszy

pozdrawiam wszystkich

i zapomnijmy już
co było i nie jest nie pisze sie w rejestr

Anonymous - 2013-12-27, 18:37

Nie zrozumiałeś Norbi… pokazałeś pazur, wprowadziłeś się i żona musiała zaakceptować to. Żałujesz tego kroku? Zawsze można go odwrócić, ale myślę, że uważasz to było dobre posunięcie. Nie załatwiło tego co myślałeś, jednak uzyskałeś większy kontakt z synami niż gdybyś był poza domem... Prawda? Bez pazura by się dało….?
Dla mnie osoba z pazurem to nie osoba robiąca na złość, walcząca ale osoba traktująca się z szacunkiem, dająca komunikat: nie wolno mną pomiatać, poniżać, nie jestem ciepłe kluchy czy burak.
Osobie z pazurem jak się odmawia to ona się nie użala nad sobą, nie płacze, złości bo ma szacunek do siebie.
Porażkę, odmowę znosi z szacunkiem, daje prawo wyboru innej osobie podejmować własne decyzje, bo sama ma własny sposób na życie i potrafi mimo przeciwności losu czerpać radość z życia.
Nie łasi się, nie prosi, dumnie nosi głowę w górze bo wie czego chce od życia.
Pragniesz wejść w życie żony bez okazywania sobie szacunku? Pragniesz być równorzędnym partnerem dla żony okazując na każdym kroku skruchę, podkulony ogon, bez okazywania uczuć zranienia?
Ba jeszcze posypywać sobie głowę popiołem a sytuacje takie jakie doświadczasz ( odsunięcia od wspólnego rodzinnego świętowania) tłumaczyć sobie wciąż pokutą za to co kiedyś było?
Nie wiem, może Ci się uda choć ja w takiej taktyce widzę marne rezultaty.
Co motywuję ludzi do myślenia, do zmian to zmiana zachowań drugiej osoby. I to pozytywna zmiana.
Okazywanie sobie szacunku nie jest wywyższaniem się, jest wysyłaniem komunikatu – ok, szanuję twoje decyzję, ale ja potrafię cieszyć się życiem.
Nie siedzę przy norze z podkulonym ogonem, w wytartym futrze, bez pazurów wzdychając do norki.
Wiele osób doznało dziwnego rozczarowania jak nagle doznało olśnienia, nie jestem już Twoim Bożkiem, coś straciłam…. Czasem bezpowrotnie.
Jednak szacunek mimo tego do siebie i tej osoby do mnie rekompensuje wiele, jeśli nie prawie wszystko.
Szacunek do siebie samego i widok szacunku, liczenia się z moją osobą dla mnie ma ogromne znaczenia.
Jednak szanuję inne osoby i daję prawo innym do braku pokazywania pazura.

[ Dodano: 2013-12-27, 18:43 ]
miodzio63 napisał/a:
owszem poszedłem do moich rodziców-ale sam ,bez synów(zainteresowanym wsio wyjasniłem)
i zonie też
że nie będe uczestniczył w tej grze zwanej chora rodzina..nie razem,a może osobno.
Czemu tak??
bo idąc z chłopakami oznacza że wciąż przyjmuje ta gre,że taki ukłąd mi pasuje,że godze się z tym co podejmuje drugi....
był to mój
ryzyk..fizyk..
ale tak poczułem,tak do mnie cos dotarło w ciszy


i co? dobrze się z tym poczułeś idąc sam? myślę, że nie. Ten pazur po raczej odwet nie pokazywanie - nie godzę się na taki układ. Dlaczego?
podjąłeś może nieświadomie grę w której jednak godzisz się na bycie rodziny, która chodzi sama na świąteczne rodzinne świętowanie....
Pokazanie pazura to bycie dumnym i mimo to zabranie synów ze sobą i z uroczym uśmiechem zakomunikowanie żonie - Ciebie oczywiście też zapraszamy jeśli tylko wyrazisz zgodę. Przy jednoczesnym komunikacie zarówno tym werbalnym jak i nie okazaniem szacunku w razie odmowy i życzenia tej osobie miłęgo spędzenia czasu.

Anonymous - 2013-12-27, 18:49

miodzio63 napisał/a:
ryzyk..fizyk..
ale tak poczułem,tak do mnie cos dotarło w ciszy


:-) :-) :-)

miodzio63 napisał/a:
a bądz co bądż żyje w środowisku rodzinnym -a nie poza nim zatem perspektywa widzenia zależna jest od siedzenia.
Konfort taki jak ty żeniu rozwoju miłości do Boga i zony i ubustwiania świata,rozwoju nadzieji, wąchania kwiatków i happy ....
miałem przez 2,5 roku zyjąc sam i oddzielnie..........
inna perspektywa ,inne spojrzenie ,inne oczekiwanie...


Gwoli ścisłości Norbert, ja cały czs żyję w "środowisku rodzinnym", nigdy się z mężem nie rozstaliśmy, więc mój punkt "siedzenia" jest taki jak Twój. I z tego właśnie punktu rozwijam, to co napisałeś

miodzio63 napisał/a:
Konfort taki jak ty żeniu rozwoju miłości do Boga i zony i ubustwiania świata,rozwoju nadzieji, wąchania kwiatków i happy ....


A obecność męza w niczym mi tu nie przeszkadza, a wręcz motywuje... i co najistotniejsze, pozwala "praktykować"...

Zgodnie jednak z Twoją wolą nie będę kontynuowała tej dyskusji...

Anonymous - 2013-12-27, 19:12

bywalec napisał/a:
Nie zrozumiałeś Norbi… pokazałeś pazur, wprowadziłeś się i żona musiała zaakceptować to. Żałujesz tego kroku? Zawsze można go odwrócić, ale myślę, że uważasz to było dobre posunięcie. Nie załatwiło tego co myślałeś, jednak uzyskałeś większy kontakt z synami niż gdybyś był poza domem... Prawda? Bez pazura by się dało….?
Dla mnie osoba z pazurem to nie osoba robiąca na złość, walcząca ale osoba traktująca się z szacunkiem, dająca komunikat: nie wolno mną pomiatać, poniżać, nie jestem ciepłe kluchy czy burak.
Osobie z pazurem jak się odmawia to ona się nie użala nad sobą, nie płacze, złości bo ma szacunek do siebie.
Porażkę, odmowę znosi z szacunkiem, daje prawo wyboru innej osobie podejmować własne decyzje, bo sama ma własny sposób na życie i potrafi mimo przeciwności losu czerpać radość z życia.
Nie łasi się, nie prosi, dumnie nosi głowę w górze bo wie czego chce od życia.
Pragniesz wejść w życie żony bez okazywania sobie szacunku? Pragniesz być równorzędnym partnerem dla żony okazując na każdym kroku skruchę, podkulony ogon, bez okazywania uczuć zranienia?
Ba jeszcze posypywać sobie głowę popiołem a sytuacje takie jakie doświadczasz ( odsunięcia od wspólnego rodzinnego świętowania) tłumaczyć sobie wciąż pokutą za to co kiedyś było?
Nie wiem, może Ci się uda choć ja w takiej taktyce widzę marne rezultaty.
Co motywuję ludzi do myślenia, do zmian to zmiana zachowań drugiej osoby. I to pozytywna zmiana.
Okazywanie sobie szacunku nie jest wywyższaniem się, jest wysyłaniem komunikatu – ok, szanuję twoje decyzję, ale ja potrafię cieszyć się życiem.
Nie siedzę przy norze z podkulonym ogonem, w wytartym futrze, bez pazurów wzdychając do norki.
Wiele osób doznało dziwnego rozczarowania jak nagle doznało olśnienia, nie jestem już Twoim Bożkiem, coś straciłam…. Czasem bezpowrotnie.
Jednak szacunek mimo tego do siebie i tej osoby do mnie rekompensuje wiele, jeśli nie prawie wszystko.
Szacunek do siebie samego i widok szacunku, liczenia się z moją osobą dla mnie ma ogromne znaczenia.
Jednak szanuję inne osoby i daję prawo innym do braku pokazywania pazura.

Bywalcu aż mnie zszokowało...i nie dlatego że się z tym nie zgadzam..ale dlatego że się z tym zgadzam w 100%
Widisz bywalcu dałem sie wciągnąc znów w poczucie winy....a było to po pewnych słowach:

nie bedziemy jeżdzili razem udając rodzinę jakby nigdy nic sie nie stało.....(coś w tym stylu)
wypowiedziane w trakcie naszej próby dyskusji o nas na poczatku listopada

a najgorsze jest to...że wlazłem w to jak po masle :-P w pełni wiedząc że jest to jedyny sposób(forma) zony na nie rozwiązywanie własnych problemów.

bywalec napisał/a:
Pokazanie pazura to bycie dumnym i mimo to zabranie synów ze sobą i z uroczym uśmiechem zakomunikowanie żonie - Ciebie oczywiście też zapraszamy jeśli tylko wyrazisz zgodę.
..........

ufff...pierwszy zamysł był własnie taki wszyscy razem
.....potem jednak przyszła inna -druga myśl i poszedłem za nią

bład..teraz to widzę..
no cóż
nie wiem jak to określić ..ale chyba skapciałem :-( :-(

zenia1780 napisał/a:
A obecność męza w niczym mi tu nie przeszkadza, a wręcz motywuje... i co najistotniejsze, pozwala "praktykować"...

Żeniu jedno moge tylko napisać...
powstała we mnie jakas blokada..jakiej nie potrafie sam przekroczyć ....mimo wielkiej świadomości tej blokady................
i nie chodzi tu o relacje Ja -Bóg
wciąż się musze mierzyć z przeszłościa,odpowiedzialnościa za ta przeszłość
poprostu zona zrobi wszystko by tylko nie dojrzeć i zobaczyc -a co za tym idzie zmienić włąsne błędy....
to bardzo proste :
stagnacja i cisza w temacie jest super....
gdy tylko w gre wchodzi dialog -kontekst typu co dalej.
Odrazu jak bumerang wraca przeszłość-a w niej
niemożliwe bym ja-bo winien byłes ty.................
i koniec

Anonymous - 2013-12-27, 19:44

Norbi...Ty znowu na forum ? Pozdrawiam. :-D
Anonymous - 2013-12-27, 19:50

Monika36 napisał/a:
Norbi...Ty znowu na forum

Monia :
chyba taki juz mój los.... :mrgreen: :mrgreen:
od momentu jak spojrzałem w górę... :-D :-D :-D

kiedys mnie prowadzał ten jegomość :evil: za jego kadencji pewnie by i nawet powiew po mnie nie został.............

ale nie żłauje że spojrzałem w górę.....dla takich wartości jakie dostałem warto było

pozdrawiam

Anonymous - 2013-12-27, 19:55

Cieszę się Norbi , że Cię usłyszałam . Zdrowia i powodzenia. :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:
Anonymous - 2013-12-27, 20:16

A miałam już nie pisać w temacie :roll:

miodzio63 napisał/a:
wciąż się musze mierzyć z przeszłościa,odpowiedzialnościa za ta przeszłość
poprostu zona zrobi wszystko by tylko nie dojrzeć i zobaczyc -a co za tym idzie zmienić włąsne błędy....
to bardzo proste :
stagnacja i cisza w temacie jest super....
gdy tylko w gre wchodzi dialog -kontekst typu co dalej.
Odrazu jak bumerang wraca przeszłość-a w niej
niemożliwe bym ja-bo winien byłes ty.................


Norbert, ja zamknęłam temat przeszłości. Przyznałam przed mężem swoje "przewinienia", których na tamten czs byłam świadoma, przeprosiłam, poprosiłam o wybaczenie. Powiedziałm mu, że przeszłosci niestety nie zmienię, mogę jedynie próbować zdoścuczynić za nią, jednak mogę również zadbać o jak najlepszą teraźniejszość... Zaprosiłam go do tego "dbania "
Nie mam pojęcia czy mąz mi wybaczył (nic nie powiedział), nie wiem również czy przyjrzał sie swojemu udziałowi w całej sytuacji (śmiem wątpić).
Ja jednak nie prowadzę rozmów w kontekście typu co dalej... Ja swój punkt widzenia przedstawiłam, pracuję nad teraźniejszością i oddaję Bogu... Nic więcej w tej materii zrobić nie mogę.
Praca nad teraźniejszością nie polega jednak na pozwoleniu aby mąż wprowadzał mnie w poczucie winy, za to co było, ani tymbardziej na pozwoleniu aby traktował mnie w taki sposób jak przed kryzysem. Jest to tworzenie takiej rzeczywistości i przyjmowanie takiej postawy, o której napisała bywalec.

Rozumiem istnienie blokady, jaką samemu trudno przekroczyć. Doświadczyłam takiej...
Bez zaplecz i oparcia jake mam w Bogu i w ludziach, których stawia mi na drodze nie potrafiłabym jej przekroczyć...

Pozdrawiam

Anonymous - 2013-12-27, 20:28

zenia1780 napisał/a:
Bez zaplecz i oparcia jake mam w Bogu i w ludziach, których stawia mi na drodze nie potrafiłabym jej przekroczyć...

Dlatego też żeniu ...z pełnym szacunkiem przyjmuje słowa twoje i bywalca...
nie negując ich a widząc w nich rację..

Anonymous - 2013-12-27, 20:31

zenia1780 napisał/a:
Praca nad teraźniejszością nie polega jednak na pozwoleniu aby mąż wprowadzał mnie w poczucie winy, za to co było, ani tymbardziej na pozwoleniu aby traktował mnie w taki sposób jak przed kryzysem. Jest to tworzenie takiej rzeczywistości i przyjmowanie takiej postawy, o której napisała bywalec.

Rozumiem istnienie blokady, jaką samemu trudno przekroczyć. Doświadczyłam takiej...
Bez zaplecz i oparcia jake mam w Bogu i w ludziach, których stawia mi na drodze nie potrafiłabym jej przekroczyć...

Zeniu z uwagą śledzę Twoje posty. Obrałam podobną drogę jak Ty, ale tak naprawdę dużo częściej upadam niż idę do przodu. Jest ciężko. Strasznie ciężko. A najbardziej boli ta niepewnośc, czy moje starania przyniosą efekty... Czy to, co robi mąż to nie mydlenie mi oczu, bo słów kocham Cię i naprawiajmy nie słyszałam od roku, może nawet dłużej. częciej słyszę mam dośc, wyprowadzę się, zobaczysz po Nowym Roku się zmieni, jesteś nienormalna i tym podobne... A to wszystko przeplatane jego przytuleniami i ciągłym mówieniem, że to nie on chce rozwodu, tylko ja. Czasami chciałabym móc zamknąc etap przeszłosci i powiedziec: ok, nie wracajmy do tego, co było. Pracujmy nad tym co teraz i usłyszec od niego: chcę naprawiac.
Najbardziej chyba boję się tego, że moje wielkie starania będą nic nie znaczące. Że on już stworzył sobie plan, że chce odejśc i robi wiele bym to ja podjęła decyzję... A to, co robi to jedno wielkie kłamstwo, żeby miec niby czyste sumienie, że on chciał, ale to ja byłam taką jędzą, że nie szło wytrzymac i musiał to zrobic. jedno moje zdanie, jedna uwaga, jeden bład córki... I kłótnia gotowa. A że ja choc jestem opanowana 10 razy bardziej niż kiedyś, to po całym dniu przytyków i pretensji nie wytrzymuję... I haja na całego. Jak opanowac te mysli, że on i tak planuje odejsc, bo często daje mi ku temu przytyki?

Anonymous - 2013-12-27, 20:38

zenia1780,
bywalec,

jeszcze raz utwierdzam się w przekonaniu,że Niewiasty na tym forum to przemądre osoby,ze świecą takich szukać........dziękuję Wam,że jesteście..........pozdrawiam, szymon.

Anonymous - 2013-12-27, 20:58

krasnobar napisał/a:
ze świecą takich szukać..


no cóż
..bywalec.. czy dawniej mami :mrgreen: :mrgreen:
dała mi szansę
zrozumieć własne błędy, zrozumieć niekiedy błędną postawę ,uwierzyć w siebie...
zresztą do tej pory mam wiele wydrukowanych listów na priv......

cenie bardzo to co pisze...nawet gdy czasami ostre ;-) ;-)
i widzę żeniu że dołączyłaś do tego grona

dzięki dziewczyny że jesteście....

Anonymous - 2013-12-27, 21:01

:mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:
Ale śmieszne .
Przeczytałem ten ostatni post Zenii
i pomyślałem że facet nie bardzo jest zdolny
do takiego myślenia .
A przekonałem się już wielokrotnie
o całkiem innym podejściu kobiet do tych trudnych spraw .
Facet idzie taranem .

A śmieję się , bo widzę , że nie sam
odczułem tę żeńską wyższość na tym polu .

Anonymous - 2013-12-27, 21:18

mare1966 napisał/a:
A śmieję się , bo widzę , że nie sam

odczułem tę żeńską wyższość na tym polu .

No cóż Mare ....warto słuchać kobiet.....

szczególnie jak się wie to

6 Najważniejszych Sekretów Kobiecej Psychiki


kobieca psychika

Chyba każdy facet (w związku i nie tylko), miał w swoim życiu sytuacje, w których mógł powiedzieć:


Nie wiem o co chodzi tej kobiecie
Zupełnie jej nie rozumiem
Jej zachowanie nie ma żadnego sensu


To normalne. Zarówno mężczyźni, jak i kobiety uważają nawzajem, że ta druga strona jest bardzo skomplikowana i nie da się jej zrozumieć.
Dobra wiadomość jest taka, że można wiele zrozumieć z zachowania kobiety i zacząć wreszcie nie gubić się w tym, co do Ciebie mówi, i jak się zachowuje. Już za chwile dowiesz się kilku najważniejszych sekretów kobiecej psychiki, które sprawiają, że wielu z nas nie jest w stanie zrozumieć zachowania kobiety. Przeczytaj je uważnie, ponieważ znacznie ułatwią Ci zdobycie wymarzonej kobiety i dzięki tej wiedzy popełnisz znacznie mniej błędów, które mógłby spowodować, że kobieta Cię odrzuci albo źle oceni.

Kobiety kierują się emocjami
Tak, kobiety są dużo bardziej emocjonalnymi istotami niż mężczyźni. Łatwiej się wzruszają, łatwiej wpadają w zachwyt. Znacznie szybciej też potrafią się zezłościć i dłużej je to trzyma. My mężczyźni bardziej odbieramy świat w racjonalny, logiczny sposób.

Najprościej to wytłumaczyć na przykładzie prezentów. Kobieta chce prezent, który sprawi, że poczuje się przyjemnie, np. który będzie piękny (bukiet kwiatów, obraz). Facet z kolei chce prezent, który jest praktyczny i przyda mu się np. narty, zestaw narzędzi.

W relacjach damsko-męskich objawia się to najbardziej tym, że kobiety głównie postrzegają mężczyzn nie według zewnętrznych cech, ale jak się przy nich czują. Jeśli potrafisz rozśmieszyć kobietę, sprawić, że czuje się przy Tobie radosna odprężona, a jednocześnie bezpieczna, to nieważne czy jesteś od niej trochę niższy, czy masz trzy lata młodszy. Zewnętrzne czynniki przestają się liczyć. Liczy się to jak ona się przy Tobie czuje i jakie uczucia w niej wzbudzasz.

Właśnie dlatego tak wiele kobiet jest z facetami, którzy przez innych są postrzegani jako nieudacznicy, a dla kobiety on jest nieskazitelnym ideałem. Dlatego też kobiety są w toksycznych związkach z niewłaściwymi facetami. Z powodu emocji, które przy nich czują.


emocje kobiety
Kobiety lubią dużą amplitudę emocji
Kobiety różnią się tym od mężczyzn, że w swoim życiu potrzebują całego spektrum emocji. Chcą przeżyć gwałtowny romans (nie w sensie zdrady, ale w sensie czegoś wzniosłego) i czymś normalnym dla nich jest przeżywać rozterki i smutki.

My faceci z kolei lubimy, jak wszystko idzie gładko nie ma zbytnich wzlotów ani upadków. Jasne, że chcemy mieć parę wyzwań raz na jakiś czas, ale to tylko tak dla sprawdzenia siebie. Nie potrzebujemy, aby na „morzu naszego życia” był za dużo fal.
Kobiety czerpią większą satysfakcję ze swojego życia, kiedy mogą je przeżywać bardziej intensywnie. Mało co tak zabija radość w kobiecie, jak codzienna rutyna i ciągłe robienie tego samego.

Dlatego też dobrze jest, abyś zaskakiwał ją od czasu do czasu (pozytywnie). Nie musi to być nic dużego. Najważniejsze, żeby to była niespodzianka i możliwość dla niej zmiany otoczenia czy przeżycia czegoś niecodziennego. Nie musi to być skakanie na Bungee, czy safari po Afryce wystarczy, że zaskoczysz ją małym prezentem albo zabierzesz do miejsca, w którym nie byliście.

niezależna kobieta:
Kobiety są mniej niezależne (od innych) niż mężczyźni
Nie chodzi oto, że kobiety nie potrafią sobie same radzić w sprawach życiowych i że bez faceta umrą z głodu itp. Chodzi tutaj oto, że większość kobiet potrzebuje i jest dla niej bardzo ważne by być w stałym związku. Można powiedzieć, że dla kobiety bycie z kimś jest ważniejsze i trudniej znosi się jej samotność niż mężczyznom.

Kobiety są inne od mężczyzn
Wiem, nie odkryłem tym momencie ameryki, ale czas, aby wreszcie każdy facet sobie z tego zdał sprawę. Kobiety myślą i zachowują się inaczej, a to oznacza, że nie działa na nie i nie podoba im się to samo, co nam facetom. Kobiety nie zwracają tak bardzo uwagi na wygląd i atrakcyjność fizyczną u mężczyzny, zamiast tego bardziej patrzą na charakter i osobowość.Najważniejsze jest, abyś pamiętał, że kobieta szuka innych cech u swojego idealnego partnera, niż większości mężczyzn się to wydaje.
_____________________________



psychika kobieca
Kobiety nie są tak skupione na sobie jak mężczyźni
Kobiety potrzebują dużo więcej wsparcia z zewnątrz niż mężczyźni. Potrzeba im znacznie więcej wsparcia dowartościowania (w różny sposób), aby poczuć się pewnymi siebie i mieć wysokie poczucie własnej wartości. One potrzebują tego feedbeku od innych ludzi. Robią to w różny sposób, niektóre poprzez zwracanie na siebie uwagi ubiorem i seksapilem. Widzą wtedy spojrzenia na siebie i czuja się dowartościowane. Inne przez pomaganie innym, bo wtedy czują się potrzebne.
Po za tym kobietom o wiele częściej brakuje pewności siebie, którą wielu facetom jest zmuszona zdobyć. Może się to wydawać dziwne, ale przeważnie ładne kobiety nie mają wysokiego poczucia własnej wartości i gdzieś tam głęboko mają wiele kompleksów, które próbują ukryć.

Co ważne kobiety są dużo bardziej społecznymi istotami niż mężczyźni. One potrzebują przebywać wśród ludzi, potrzebują z nimi interakcji, a ocena innych znacznie bardziej wpływa na nie, niż chciałby to przyznać.

uwodzicielka
Kobiety wykorzystują swój seksapil i umiejętności socjalne na swoja korzyść
Każdy z nas będąc małym dzieciakiem, uczył się wywierać wpływ na środowisko (rodziców, inne dzieci). Przeważnie będąc takimi szkrabami wybieraliśmy to, co najłatwiejsze i pozwalało nam wywrzeć wpływ na innych. W przypadku chłopców była to siła, bicie się itp. u dziewczynek, jest to wygląd i umiejętności towarzyskie. Z czasem zmieniają się te cechy i faceci przestają się bić, a za to opierają się na pieniądzach. Kobiety z kolei uczą się wykorzystywać swój urok osobisty, seksapil i umiejętności społeczne, by osiągać różne korzyści.

Nie myśl, że skoro kobiety wykorzystują swój urok, to oznacza, że są złe, manipulują innymi itp. Faceci też tak robią tyle, że w inny sposób. Korzystamy ze swoich wpływów, koneksji, kolesiostwa, władzy. Wszystko się równoważy i każdy z nas ma szanse;)

To tyle, jeśli chodzi o podstawowe „sekrety” kobiecej psychiki. Jestem pewien, że jeśli przestudiowałeś je uważnie, to pozwoliło Ci to zrozumieć kilka prawd, dotyczących kobiet, które dotąd były dla Ciebie niezrozumiałe.

Pamiętaj, że bardzo ważne jest, abyś starał się zrozumieć zachowanie i psychikę kobiety, bo dzięki temu będzie Ci łatwej zdobyć tę wymarzoną. Dodatkowo, kiedy już ją zdobędziesz, nie wpadniesz w te pułapki, ze niezrozumieniem dziewczyny, w które wielu facetów wpada lub sami się ładują.


nic więcej dodać :-D :-D :-D


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group