Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - Idą święta...

Anonymous - 2013-12-08, 17:24

Krawedz

I tak trzymac :)
jeszcze tylko zmien nicka, bo ten nie pasuje do nowych postanowien

Anonymous - 2013-12-08, 22:26

Krawędź N - jestem pod WIELKIM wrażeniem :-)
Cudownie, że wracasz do "żywych".
A zmianę nicka sugerowałam już dawno, dawno temu...teraz to aż się prosi ;-)

Anonymous - 2013-12-08, 22:47

KN - czyżby to owoce ostatnich rekolekcji? ;-) :mrgreen:
Anonymous - 2013-12-08, 23:04

KN, jak miło widzieć taką zmianę ;-) :mrgreen:

Pozdrawiam

Anonymous - 2013-12-09, 12:39

Dzięki, dobrzy ludzie. Ale to tylko kawałeczek układanki, który mi się udało znaleźć. Tylko i aż.
Na pewno rekolekcje miały znaczenie. I kontakt z ludźmi po rekolekcjach.

Natomiast jak to w życiu bywa słońce wychodzi przed burzą.
Wczoraj kochanka męża dojechała do miasta, gdzie on przebywa na swoim zarobkowo-przemyśleniowym wyjeździe. Jego zdaniem nie było to z nim ustalone i on o niczym nie wie.
Sądzę, że jeśli mnie nawet nie okłamuje od początku, i nawet jeśli ten wyjazd nie był planowany jako przykrywka pobytu z nią (no tyle rozmów, tyle zapewnień o szczerości, tyle sprawdzania przez znajomych że jednak jedzie sam..) - to w każdym razie kochanka dostała jasny sygnał "jeszcze nie zdecydowałem kochanie, jadę sam, ale wiesz gdzie jestem" = zatem uruchomiła wszystkie sobie właściwe środki. Wsiadła w pociąg i pojawiła się jakoś przypadkiem tam gdzie on.

Tak że ten mój kawałeczek układanki to może być taka moja boja na wzburzonym morzu na najbliższe dni. Żebym się jej uczepiła. Bo powyższe informacje rozsypały mnie oczywiście totalnie.
Dałam już znać mężowi co o tym myślę. Zabijanie na raty.

Co nie może zmienić faktu, że Święta będą cudowne. Nie może.

Anonymous - 2013-12-16, 11:05

już za tydzień ŚWIĘTA :-)
Dzieci odliczają dni, ja postanowiłam że będą one wyjątkowe.
Będzie choinka, dom ślicznie przystrojony, będzie pyszna wigilia.
Pierwszy raz odkąd jesteśmy małżeństwem JA zrobię wigilię w domu.
Zaprosiłam dzisiaj mojego męża na nią, na początku jak zwykle mówił że rób co chcesz, idź gdzie chcesz, jego to nie obchodzi, ale później powiedział że "może" chwilę z nami posiedzi :-)

Zobaczymy jak to będzie, ale na pewno będzie inaczej :-)

Anonymous - 2013-12-21, 14:46

Dla mnie te Święta to bardzo trudny czas... Maz wyprowadził sie trzy tygodnie temu... Nie chce mieć ze mna kontaktu... Tak po prostu po 10 latach zapomniał o mnie i o naszym wspólnym życiu z dnia na dzień... A ja kupiłam dzisiaj choinkę... I ryczę od rana...
Anonymous - 2013-12-21, 16:50

Dla mnie to również bardzo trudny czas. Najtrudniejszy do tej pory. Mąż wyprowadził się od nas 5 miesięcy temu. Codziennie utwierdza mnie w przekonaniu, że nie chce ze mną być. Nie zamierza nas nawet odwiedzić w Święta. Z dziećmi się nie spotyka od ponad miesiąca. Nie chcę, żeby pusty talerz przy wigilijnym stole kojarzył się dzieciom z opuszczeniem domu przez Tatę. Chyba wyjedziemy.
Anonymous - 2013-12-21, 19:30

asienqa, Alive, pomodlę się za pokój Boży dla Was i dla Waszych rodzin na święta - z całych sił choć marnych
Bardzo trudne święta.
Alive, rozumiem pomysł wyjazdu, też rozpatrywałam.

U mnie sytuacja inna, bardzo niejednoznaczna. Ciąg dalszy wahań wiarołomnego..
Mąż chce tu jutro przyjechać i zapytał czy może przenocować. Nie wiem. Po tym co mi ostatnio zrobił, po prostu nie wiem. 10 km stąd mieszka jego kochanka, oczekująca prawdopodobnie jego dziecka.
W naszym domu robię Święta rodzinne jak co roku: ja, dzieci i przyjdą moi rodzice.

Miotałam się dziś z tym, na zmianę modlitwa, przygotowania z dziećmi i totalne rozklejenie się i tak w kółko. Umykał mi SENS Świąt :( i nie mogłam go znaleźć, straszne uczucie. Umykała mi radość i spokój.
Wtedy nagle dostałam smsa, w którym mąż pisze o jakiejś w sobie przemianie i że zrozumiał że powinien walczyć o mnie a nie ja o niego, że ma przebłyski zrozumienia gdzie jest dobra droga.

Nie powiem, że jeden sms zmienia moją sytuację. Nie zmienia oczywiście. Wiem, że to może być znowu coś co nie jest trwałe.
Ale upadłam na kolana i podziękowałam Panu. Dalej nie wiem jak te święta rozegrać, ale już chyba łatwiej mi teraz szukać ich SENSU.

Nie wiem jak bym go odnalazła w Waszej sytuacji.. Ale wierzę, że jest to możliwe. Tylko nie w pojedynkę, koniecznie w grupie ludzi..

Anonymous - 2013-12-21, 19:51

Dla mnie dzisiejsze samotne ubieranie choinki w pustym mieszkaniu... Nie mam dzieci... A w uszach brzmią słowa sprzed trzech tygodni:"że nie chce mieć ze mną nic wspólnego do końca życia.." Dzisiaj ... Ta pustka powaliła mnie z nóg... Jedna z najsmutnieszych chwil, które przeżyłam...
Anonymous - 2013-12-21, 19:55

asienqa, ale na samą Wigilię i święta podpinasz się pod rodzinę, prawda?????
Anonymous - 2013-12-21, 20:35

Alive napisał/a:
Chyba wyjedziemy.

Mąż odszedł w sylwestra, pierwsze święta samotne to były Święte Wielkanocne. Siostra ze swoją rodziną przymusiła mnie i wyjechałam z nimi na te święta do Świnoujścia. Pierwszy raz w życiu świętowałam poza domem. To były dla mnie niepowtarzalne duchowe przeżycia. Miałam czas na spędzenie WIELKIEGO TYGODNIA tylko skupiając się na istocie świąt, a nie na sprzątaniu, zakupach, pichceniu. Miałam czas dla Boga i dla siebie. W tych trudnych dla mnie chwilach, świeżych ranach, kilku miesiącach po odejściu męża, to był dla mnie OWOCNY CZAS.

Anonymous - 2013-12-21, 21:45

asienqa napisał/a:
Dla mnie dzisiejsze samotne ubieranie choinki w pustym mieszkaniu... Nie mam dzieci... A w uszach brzmią słowa sprzed trzech tygodni:"że nie chce mieć ze mną nic wspólnego do końca życia.." Dzisiaj ... Ta pustka powaliła mnie z nóg... Jedna z najsmutnieszych chwil, które przeżyłam...

Bardzo dobrze Cię rozumiem, mój mąż odszedł półtora roku temu, w zeszłym roku spędziłam pierwsze Święta bez niego od wielu lat...Trudny czas...W tym roku urodziło mu się dziecko w związku niesakramentalnym. My również nie mamy dzieci. Ale był i jest to czas dla mnie nowego życia...życia z Jezusem. Nauczyłam się oddawać Jezusowi wszystkie dołujące sytuacje i myśli które czasem przychodzą. Proszę Go aby je ode mnie zabrał bo ja nie chce się nimi katować. I zabiera je, a w ich miejsce wlewa pokój-czego i Tobie z całego serca życzę..
Przytulam i pamiętam w modlitwie.

Anonymous - 2013-12-21, 21:48

Oczywiście ze podpinam sie pod rodzine:) problem w tym, ze mam toksyczna mamę... Ona sterowała moim życiem przez długi czas... Teraz już wybrała dla mnie plan: a) znienawidziec meza, b) złożyć pozew jak najszybciej,c) szukać nowego faceta... Moje uczucia i decyzje nie maja znaczenia... Także ciężki czas przede mną...

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group