Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - Idą święta...

Anonymous - 2013-12-01, 00:04
Temat postu: Idą święta...
Jutro 1-wsza niedziela adwentu i za chwilę Święta.Targają mną różne uczucia bo to będą pierwsze Święta bez męża.Głęboki smutek mnie ogarnia jak o tym myślę...puste miejsce przy stole...tam gdzie zwykle siedział mąż. Życzenia, których nie będę mogła mu złożyć, córki ze łzami w oczach mówiące o świętach już nie w komplecie....zupełny brak kontaktu z jego strony. Ciężko to wszystko ogarnąć..
Już prawie 10 miesięcy mija od momentu jak się wyprowadził.Podobno najgorszy jest pierwszy rok....nie wiem co będzie dalej ale nic na to nie wskazuje by miał wrócić.
Są dni, kiedy czuję się potwornie samotna.Brak współmałżonka tworzy taką wielką wyrwę w sercu i choćby się ją chciało nie wiem jak wypełnić to i tak jest...

Anonymous - 2013-12-01, 10:17

To prawda,Karmel, to jest takie straszne uczucie,że rodzina rozwalona i nigdy już nie będzie tak jak było, ale czy oni też płaczą z tego powodu ,ci nasi mężowie? "Czemu zamartwiacie się i niepokoicie? Zostawcie to Mnie.." tak mówi Jezus do duszy. Więc nie zamartwiajmy się ,już Pan Jezus sobie z tym da radę . Chociaż sama też wciąż płaczę w duchu..
Anonymous - 2013-12-01, 13:16

pierwsze Swieta bez meza był placz, bol i zaskoczenie, ze tak się stało, ze tak jest.....
drugie były spokojniejsze chociaż gdzies tam cos.... w srodku..........
teraz trzecie Swieta i mysle, ze będzie spokojnie, cicho i dobrze
pozdrawiam

Anonymous - 2013-12-01, 17:11

Idą święta i teściowa zaprosiła mnie na Wigilię, bo dziecko ma tam być, jako, że mąż mieszka w tym samym domu.

Nie chcę iść, bo to znaczyłoby, że akceptuję to, co się stało i wszystko jest w porządku. A mąż np. dzisiaj znowu pisze do tamtej i docenia jej urodę...

Dla mnie moje małżeństwo spoczęło w grobie, i to nie ja je zasypałam.

Anonymous - 2013-12-01, 18:54

no tak,,, :( mój mąż też z nami nie mieszka, dopiero od 5 miesięcy... i w ogóle nie chcę myśleć o świętach, bo... jak to wszystko ma wyglądać?! nie wiem co robić... on niby nikogo innego nie ma... do dzieci przychodzi... to co? próbować spędzić święta razem czy każde u swoich rodziców a dzieci trochę tam a trochę tu?... ale to przecież fikcja... nie jesteśmy razem, nie mieszkamy razem... być tak tylko dla dzieci?... ból, smutek, bezradność i bezsilność...
Anonymous - 2013-12-01, 19:22

moje drugie Święta... wcale nie jest łatwiej... "tam" nowe dziecko... może oni będą się cieszyć wigilią w gronie pełnej rodziny... a ja już nigdy... ja jak ja... moje Dziecko już nigdy...
są takie dni w roku, które powinny omijać samotnych... Święta nie są dla samotnych...

Anonymous - 2013-12-01, 19:45

właśnie,,,,, święta! a myślę że to jest najwspanialszy moment aby pomyśleć o przebaczeniu, pojednaniu się, przemyśleniu nad tym co się stało, co zrobiliśmy źle, a przecież każdy z nas jakiś błąd popełnił. Pan Jezus umarł za grzechy całego świata, a my nie możemy przebaczyć często jednej najbliższej osobie żonie/mężowi.......? i dlatego ma się rozpaść rodzina?....to nie poważne... tak nie można postępować, rozumiem że są różne sytuacje i różne zdania w tym temacie, ale zakłada się rodzinę nie po to aby krzywdzić innych.......
Anonymous - 2013-12-01, 20:03

Jak ja Was rozumiem.....moj mąż nie mieszka z nami od 4 miesiecy, też przychodzi do dzieci, spedza z nimi czas. Świeta....najchętniej gdyby to tylko było możliwe zapadłabym w sen i obudziła się dopiero w Nowym Roku. A tak zastanawiam się jak to zrobić, czy zaproponować aby spedził z nami ten czas (mąż twierdzi ze obecnie nie wie czego chce, potrzebuje czasu aby zastanowic się co dalej).....Tak, święta nie są dla samotnych...
Anonymous - 2013-12-01, 20:14

To będą 3 święta po odejściu męża. Poprzednie 2 wigilie spędzaliśmy ...RAZEM. Dorosła Córka przejęła organizację wigilii, przy stole zasiedli wszyscy jak zawsze: teść, szwagier, mąż, ja i córka z mężem, połamaliśmy się opłatkiem, zjedli 12 potraw, zaśpiewali kolędy, wyjęli prezenty spod choinki. Smutne to było, ale z iskierką nadziei. Łamiąc się opłatkiem w drugim roku powiedziałam mężowi, że wybaczam i proszę o wybaczenie. W tym roku nie wiem, jaki scenariusz będzie. Przedtem wszystko się działo w naszym domu, obecnie przepisanym córce, ale mieszkał w nim cały czas mąż, corka mieszka we Wrocławiu. To ja przyjeżdżałam z wynajętego mieszkania na wigilię. Obecnie ja mieszkam w naszym domu od pół roku. Po ostatnich świętach na sylwestra przyjechała przyjaciółka męża, wpadłam i wyrzuciłam babę, urażony małż. poszedł za nią, wyprowadził się do teścia i szwagra (sąsiedni dom, jedno podwórko) i tam już spokojnie nową partnerkę przyjmuje. Ja od maja zamieszkałam w pustym domu, żeby nie marnial. Więc nie wiem, czy mąż przyjdzie na wigilię z ojcem i bratem, czy sami ją sobie zrobią (pani jest chyba niewierząca, więc raczej na nią nie mają co liczyć). Natomiast u nas, JAK BÓG DA, będzie nowy członek rodziny: CZEKAM NA WNUKA!
Anonymous - 2013-12-01, 20:26

wrócił mój Synek od taty... właśnie się dowiedziałam, że ma NOWĄ BABCIĘ... no cóż... nowe dziecko w drodze... jeszcze mnie tylko czeka awans z byłej żony na pierwszą...
Anonymous - 2013-12-01, 21:08

Ja też do niedawna nie chciałam nawet myśleć o świętach. Bałam się jak to będzie, pierwsze święta bez męża. Na pewno będą inne, ale....Tak sobie myślę. Będą inne ale niekoniecznie gorsze. Może bardziej przeżyję je duchowo, skupię się na tym co najważniejsze. Przecież to Boże Narodzenie. Więc trzeba się radować, narodzi się Dzieciątko, Bóg nasz najukochańszy, najlepszy Ojciec, który nas nigdy nie opuści, nie odejdzie, nie zawiedzie. Poza tym spędzę je z moimi kochanymi dziećmi. A mąż...To może dla niego chwila do zadumy, refleksji. Cieszmy się tym co my mamy, a naszych małżonków oddajmy Bogu.
Anonymous - 2013-12-01, 21:29

Prawie 2 miesiące mąż nie kontaktował się ze mną czy córkami. Życzyłabym sobie tylko tyle aby na święta nie wyskoczył z jakimiś ,,atrakcjami". Nasze ostatnie spotkanie zakończyło się groźbą rozwodu i od tamtej pory codziennie patrzę z biciem serca do skrzynki na listy...
Ale pomimo wszystko mam NADZIEJĘ, że uda się przezwyciężyć smutek, bolesne wspomnienia i będziemy się cieszyć w tej naszej małej rodzinie. Jak co roku będą moi rodzice i córki oraz..nasz kot :-) . Wyślę życzenia teściowej- choć może nie będą tak wylewne jak do tej pory- zerwała z nami kontakt...
Czasem zastanawiam się z kim spędzi ten czas mój mąż....czasem płaczę nad nim a czasem ból rozdziera mi serce bo włącza mi się wyobraźnia w temacie jego nowej fascynacji...być może ma już z nią dokładnie zaplanowane wszystko...Takie myśli na szczęście pojawiają się coraz rzadziej. Życie tak szybko się toczy i tyle na co dzień trzeba spraw ogarnąć, że nie ma czasu ,,kręcić" filmów na temat męża.

Anonymous - 2013-12-01, 21:29

Dziewczyny a ja swieta spedze z synem i nie zamierzam sie smucic :*) nie podjelam jeszcze ostatecznej decyzji umowilam sie na rozmowe z ksiedzem w tej sprawie, ale postanowilam ze swieta spedzimy w domu moze zaprosze meza zobacze ale to jest jego decyzja ja nie odeszlam z domu i nie bede sie stresowac tym jak to bedzie wygladac. Postaram sie synowi zoorganizowac takie swieta jakby mial normalna rodzine bo to przeciez nie on jest winny ze rodzice sie rozstali. Moze popelniam blad nie wiem ale czasem tez trzeba sluchac wlasnej intuicji. I dlaczego mialyby byc smutne :) najwiecej to traci moj maz !!!!!
Anonymous - 2013-12-01, 22:07

Masz rację Dominika ja też podjęłam podobną decyzję do ciebie też spędze te swięta sama z córką , nawet nie zamierzam jechać do mojej mamy , zaproszę natomiast mojego męża na kolację wigilijną jak będzie chciał nakrycie przy stole zawsze dla niego będzie , jeżeli nie skorzysta jego sprawa i wybór myśle że ta druga opcja raczej ale nie przesądzam ... czy będą smutne tak w moim sercu będą bo nie będziemy razem ale nie zamierzam płakać i się nie cieszyć Bożymnarodzeniem. :-D

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group