Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - żona z krótkim stażem w głębokim kryzysie

Anonymous - 2013-11-28, 20:30
Temat postu: żona z krótkim stażem w głębokim kryzysie
Witajcie,
postanowiłam opowiedzieć o swojej sytuacji, bo dusze się już udawaniem przed rodziną i znajomymi: jestem żoną od 5 miesięcy, a w naszym małżeństwie pojawił się kryzys na tle, jak przypuszczam DDA. Mam 29lat, mój mąż 26. Ta różnica w wieku tez ma z pewnością wpływ na nasze relacje. Choć zapoznając się z tematem DDA i jego objawami dużo wskazuje na to, że mamy właśnie ten problem. Mój mąż nie potrafi pogodzić się z tym faktem, ze prawdopodobnie jest DDA.
Mąż od kilku dni mi uświadamia, że jego miłość się skończyła, bo nie ma chemii, iskier, spontaniczności i dopiero w tym tygodniu powiedział mi, ze czuje tak już od 3 miesiecy. Jest oschły, unika bliskości. Mąż uważa, że sam poradzi sobie ze wszystkimi problemami i emocjami. Wczoraj nawet przyznał, że z jednej strony boi się, że będzie mnie ciągle ranił, a z drugiej strony dopuszcza myśl, że chyba musi sięgnąć dna (być może musi mnie bardzo zranić, może rozwalić nasze małżeństwo), dotknąć depresji, żeby coś z tym robić, żeby wyciągnąć rękę do specjalisty i przyznać sie do DDA. Teraz – mimo tych różnych sygnałów ostrzegawczych – nie chce terapii. Niestety bardzo negatywnie wpływa to na nasze małżeństwo: tak naprawdę jesteśmy ze sobą od ponad roku – małżeństwem od czerwca br. decyzje o ślubie podjedliśmy dość szybko (oboje chyba w emocjach) i mąż był do niej oczywiście przekonany do czasu aż przestały działać pozytywne emocje (oczarowanie, fascynacja, chemia). A teraz, gdy emocje opadły, on nie umie kochać w inny sposób, bo nie był tego nauczony. A ja znowu też mam ogromną potrzebę bliskości, spokojnej rozmowy i poczucia bezpieczeństwa. Druga sprawa, że przyznał mi się, że tęskni za schematem życia, które prowadził przed poznaniem mnie: pracoholizm, odreagowywanie imprezami od pt do nd i otaczanie się dużą liczba kobiet (żyl tak od 18 roku życia). Te potrzeby były przez ten rok uśpione (gdy była miedzy nami chemia), a teraz znów: w tygodniu ucieka w pracę a co weekend ma ciągłą potrzebę wychodzenia na imprezy tylko z kolegami, bawienia się z innymi kobietami. I tu zaczyna się mój problem i brak cierpliwości, zaufania: permanentnie boje się, że jeśli tego wszystkiego nie przepracujemy, to ja stanę się zaborcza i chora z zazdrości – a mam już takie objawy. A inna sprawa, że ja nie chce udawać, ze nie ma problemu – skoro on nie chce terapii – to ja chciałbym ją podjąć ja jako partner DDA, aby go zrozumieć i pomóc sobie i jemu. Dużo się modlę, zawierzam to Panu Bogu i przez dzień jestem silna a potem znów zaczynam myśleć po ludzku. nie umiem skupić się na pracy, jestem ciągle smutna i nie umiem odpuścić – ciągle chcę gadać – bo boje się, że on się zupełnie na mnie zamknie – a efekt jest inny – buntuje się jeszcze bardziej. Wiem podświadomie, ze powinnam wyluzować, ale tak w środku to wszystko boli, że nie umiem. Czy macie jakieś przepracowane sposoby, co robić w takich sytuacjach konfliktowych: też mam wyłączyć wszystkie emocje jak mój mąż?

Anonymous - 2013-11-28, 20:52

czy razem modlicie sie , chodzicie do koscioła?
uczeszczaliscie na nauki przedslubne? moze teraz wybierzcie sie na rekolekcje dla małzeństw?

Anonymous - 2013-11-28, 21:33

chodzimy do kościoła razem, ale do wspólnej modlitwy wielokrotnie go przekonywałam i nic. Klęka, kilka minut się po modli (ostatnio w ogóle). Byliśmy na naprawdę wspaniałych naukach przedmałżeńskich, gdzie podobno zrozumiał, że miłość to nie emocje - ze to postawa, ale teraz wydaje mi się, że to była tylko regułka, która utrwaliła mu się z warsztatów. Tydzień temu były rekolekcje: Spotkania Małżeńskie, ale mąż nie chciał o tym słyszeć. Ja wiem, ze on wśrodku bardzo cierpi, nie chce mnie ranić, ale z drugiej strony jest bardzo uprarty i ucieka od konfrontacji z problemem. Powiedział mi wczoraj, że gdybyśmy nie byli małżeństwem to juz by sie spakował i odszedł. Nie wiem jak jemu i sobie pomóc. Jestem bardzo słaba w tych postawach: ze nie bede wracać do tych przykrych słów ktore mi powiedział, ze nie bede oczekiwać bliskości. Oj naprawde czuję sie słaba.
Anonymous - 2013-11-28, 22:28

Witaj Marysia84 na forum

marysia84 napisał/a:
ciągle chcę gadać – bo boje się, że on się zupełnie na mnie zamknie – a efekt jest inny – buntuje się jeszcze bardziej.

no właśnie, efekt jest inny. Moim zdaniem powinnaś troszkę z gadaniem odpuścić, dać mężowi odetchnąć od problemu - w sensie pozwolić mu samemu pozbierać myśli, a nie ciągle go osaczać swoim gadaniem ;-) (bo tak zrozumiałam to z Twojego postu).

Stara, dobra wyliczanka naszego forum:
1. Bóg
2. Ty
3. Mąż

to taka kolejność priorytetów :-> . Musisz sama najpierw mocno w Bogu się oprzeć - i wydaje mi się, że Ty już to robisz.
Postaraj się trochę zdystansować do problemu(choć pewnie to brzmi niemożliwe do wykonania), staraj się w pracy nie myśleć o tym wszystkim. Z doświadczenia wiem, że robienie czegokolwiek, co pozwala skupić całą uwagę na czymś innym niż kryzys w małżeństwie, daje duże ukojenie. Powinnaś takie zajęcie dla siebie znaleźć - może wolontariat? Pomoc komuś innemu daje zawsze wiele radości ;-)

A terapię możesz zacząć nie czekając na zgodę męża, czy na jego decyzję o podjęciu leczenia.
Rok bycia razem przed ślubem, to troszkę mało, by kogoś dobrze poznać, by zbadać, czy ktoś "nadaje się na męża". Wiem to z doświadczenia, choć u mnie i 2 lata okazały się niczym.
Zastanawiałaś się, dlaczego tak szybko podjęłaś decyzję o zamążpójściu? Piszesz, że chyba podjęliście decyzję o ślubie w emocjach - wiesz, dlaczego wzięły górę emocje? Wiesz, jaka jest różnica między decyzją podejmowaną w emocjach, a decyzją przemyślaną?

Zadaję te pytania, bo sama je sobie zadawałam. I bez wsparcia innych osób, bez próby leczenie przede wszystkim samej siebie, nie znałabym odpowiedzi na te pytania (choć pewne pytania dalej pozostają do przepracowania).
Poczytaj trochę to forum, zadawaj pytania. I nie zwlekaj z podjęciem terapii - już nawet nie dla męża, ale PRZEDE WSZYSTKIM dla samej SIEBIE.

Anonymous - 2013-11-28, 23:03

marysia84 napisał/a:
: w tygodniu ucieka w pracę a co weekend ma ciągłą potrzebę wychodzenia na imprezy tylko z kolegami, bawienia się z innymi kobietami.

To nie ma nic wspólnego z DDA. Twój mąż jest niedojrzały do małżeństwa. On nadal chce żyć jak kawaler.

Anonymous - 2013-11-28, 23:22

Zgadzam się z AWS ,
ale chyba ma chęci , jakieś przebłyski


Cytat:
Wczoraj nawet przyznał, że z jednej strony boi się, że będzie mnie ciągle ranił, a z drugiej strony dopuszcza myśl, że chyba musi sięgnąć dna


Coś powiedział , tylko NIE WPROST .

Anonymous - 2013-11-28, 23:31

Mare
co powiedział ?
dla mnie standardowa spiewka.... (tak nawiasem w tym przypadku pewnei prawdziwa)
chce odejść...bo będę Cie ranił

ps. Jeśli facet po 5 miesiacach ma dość małżenstwa, to co powie po 5 latach? albo po 20?

Anonymous - 2013-11-29, 08:12

Bardzo Wam dziękuję za wasze przemyślenia:
Aniołek 5 – masz rację za bardzo szukam oparcia w mężu zamiast szukać Pana Boga. Przed chwilą przesłuchałam krótkiej konferencji ks. Pawlukiewicza i taka myśl: zafiksowałam się na tym mężu, dokładnie tak jak powiedziałaś – osaczyłam go i umęczyłam swoimi potrzebami. Wierzę, że to doświadczenie jest prawdziwą szansą zmiany myślenia o małżeństwie i o wierze: zejść z poziomu powierzchownego działania: są super emocje to „Chwała Panu”, a jak mam doła to nawet nie mam siły odmówić wieczornej modlitwy i oddać tego Panu Bogu. Tylko ciągle wraca ból różnych przykrych słów, które powiedział mi mąż: chce przebaczyć, ale mam to tak głęboko w sobie, że to wraca, no i wracają kłótnie, bo nie widzę jego inicjatywy.

AWS – mój mąż sam mi powiedział, ze jest niedojrzały emocjonalnie – no ale wydaje mi się, że to nie bierze się z sufitu, tym bardziej, że powiedział, że im jest starszym tym bardziej jest przekonany, że nie chce mieć dzieci, że związek/relacje to trud, który nie wie czy uniesie.

Grzegorz_ : tak, to prawda, skoro już pojawia się w nim myśl o ucieczce, to co będzie za pare lat – on tez do tego wraca i boi się ze będziemy papierowym małżeństwem, jeśli pojawią się dzieci. Ale kim bym była – gdybym podjęła decyzję od razu – odpuszczam, nic nie da się nie da zrobić. Wiem, że musze! próbować. Podjąć terapie dla siebie samej (sama prowadzę już obserwacje siebie i widze, że sama mam „pewne dysfunkcję” (jestem niedowartościowana i mężem próbuje te swoje potrzeby zaspokoić).

Anonymous - 2013-11-29, 09:37

grzegorz_ napisał/a:
ps. Jeśli facet po 5 miesiacach ma dość małżenstwa, to co powie po 5 latach? albo po 20?


u nas była podobna sytuacja krótko po ślubie, z tym że przed ślubem mąż nie wykazywał żadnych oznak iż takie życie wiecznego imprezowicza jest dla niego bardzo ważne, ważniejsze niż ja
przed ślubem mało gdzie wychodziliśmy bo on nie chciał, po ślubie wszystko się zmieniło jak u autorki
u nas niestety czas pokazał że mąż świetnie bawi się tak od lat, czasami myślę czy on przed ślubem udawał kogoś innego?
obecnie jesteśmy w trakcie badania ważności naszego małżeństwa

Anonymous - 2013-11-29, 10:08

Marysiu, "nie chce się modlić, nie chce chodzić na spotkania małżeńskie"... Tak, byłoby super, ale NIE CHCE... Uszanuj to, nie napieraj na męża, bo czy i tak czyniłaś przed ślubem?
Jasne, teraz widać jaśniej problemy, jakie mąż ma ze sobą i chciałabyś go powoli zmieniać - na lepsze. Być może mąż czuje, że nie akceptujesz go jakim jest, a Twoim oczekiwaniom nie jest w stanie sprostać - na dziś... I próba ucieczki...
Moim zdaniem - wyluzuj :-) Jakoś tak bardzo, tak szybko dostrzegłaś potrzebę zmiany ...męża. On będzie się zmieniał - na lepsze, ale ma na to caaałe życie przy Twoim boku. I za 20 lat będzie zapewne nieco innym człowiekiem :-)

Cytat:
Mam 29lat, mój mąż 26. Ta różnica w wieku tez ma z pewnością wpływ na nasze relacje.

Nie ma żadnego znaczenia.

Cytat:
decyzję o ślubie podjedliśmy dość szybko (oboje chyba w emocjach) i

Anonymous - 2013-11-29, 13:32

Róża - faktycznie - nie umiem uszanować jego "nie chcę":( Ale dziś znow próbuje i ucze sie tego, choc trudne, bo mi go po prostu brakuje i ciagle w sercu mam rany z wypowiedzianych słów, które w sytuacjach kłótni sączą się jak jad i dają "wodę na młyn". W młodości miałam problem z samoakceptacją i chyba problem wrócił i podświadomie ciągle szukam dowartościowania w oczach i postawie męża. Dlatego dużo pracy nad sobą muszę wykonać i chyba dlatego mamy ten trudny czas, żeby to teraz przepracować. Wkońcu wierzę, że przed nami perspektywa całego zycia.
Anonymous - 2013-11-29, 16:06

Cytat:
w tygodniu ucieka w pracę a co weekend ma ciągłą potrzebę wychodzenia na imprezy tylko z kolegami, bawienia się z innymi kobietami.

A to może słusznie niepokoić i na to mąż nie może mieć Twojego przyzwolenia. To nie jest w porządku wobec Ciebie. Czym innym niechęć do np. wspólnej modlitwy (należy to uszanować), czym innym bawienie się z innymi kobietami. A może to tylko Twoje podejrzenie? Jakkolwiek by nie było, powiedz mu o tym, że boli Cię to. I zadbajcie o tę chemię między Wami, przecież to dopiero kilka m-cy razem. Może jakieś wspólne wyjścia: kawiarnia, kino, spacer. Skoro mąż tak lubi...

Anonymous - 2013-12-01, 22:24

Wydaje mi sie, że to własnie ja przejęłam inicjatywe, ale on nie chce ze mną wychodzic, woli spotkac się z kolegą i na miasto. Cały weekend byliśmy u znajomych: nocowaly w sumie 2 małżeństwa - znajomi mojego męża. w sobotę włączyliśmy film z naszego wesela, na ktorym poprostu sie popłakalam: w moim męzu było tyle agresji, zlośliwych tekstow, aż wszystkich to dziwiło. Ale jak wyszłam do pokoju to przyszedł i mnie przeprosił: ponoć to byl dla niego wstrząs i chce coś zmienić. Jest odrobinke lepiej, ale dzis jak wstaliśmy u znajomych znów padały jakies kąśliwe docinki i stwierdziłam, ze chyba znów wracamy do "codzienności". a propo wychodzenia - tez dzis w towrzystwie przyznał, że chetnie gdzies by dzis poszedl w miasto - aż dziewczyny mu zwróciły uwage, że on jakis nie wybawiony, ze ciągle tylko o tym "miescie". Nie wiem już co robić: staram się byc cierpliwa, nie męcze go już rozmowami itd. Ale poprostu czuję, że on "tego wszystkiego nie czuje" i boje sie czytając inne wasze wątki, że po 3 latach, 8 czy 24 - o ile bysmy dotrwali - to on i tak w pewnym momencie odejdzie, bo nie bedzie mial sil, bo bedzie nieszczęśliwy. Adwent - czas działania i oczekiwania. Wierzę, że przyniesie przemiane serca - przede wszystkim mojego - oczekującego, ale też napełni serce mojego męża i zwróci się znów do mnie. Choć znów wdziera mi sie mysl do glowy, że on teraz przynajmniej do swiąt i do sylwestra bedzie chciał "dotrwać", a potem - jak czesto padały te słowa ostanio - zobaczymy co przyniesie przyszłość :(
Anonymous - 2013-12-01, 22:42

marysia84 napisał/a:
W młodości miałam problem z samoakceptacją i chyba problem wrócił i podświadomie ciągle szukam dowartościowania w oczach i postawie męża.

Poczucie własnej wartości mamy w sobie (powinniśmy mieć), wtedy nie uzależniamy go od sądów innych. A co, jak nie dostaniesz tego dowartościowania? Dlaczego miałaś\ masz zaniżone? Zwykle związane jest z dzieciństwem. Temu się przyjrzyj, bo tu może być źródło Waszych kłopotów. Najpierw zajmij się sobą, nim zaczniesz zmieniać męża.

[ Dodano: 2013-12-01, 22:50 ]
marysia84 napisał/a:
że im jest starszym tym bardziej jest przekonany, że nie chce mieć dzieci,

Nie jest otwarty na życie, a to przeczy założeniom małżeństwa na Bożych prawach! Nie móc być płodnym, a nie chcieć to dwie różne historie. W czasie ślubowania przyrzeka się również, że PRZYJMIE się z miłością i po katolicku wychowa potomstwo, którym Bóg zechce obdarzyć. coś z hierarchią wartości szwankuje.

[ Dodano: 2013-12-01, 22:57 ]
marysia84 napisał/a:
boje sie czytając inne wasze wątki, że po 3 latach, 8 czy 24 - o ile bysmy dotrwali - to on i tak w pewnym momencie odejdzie, bo nie bedzie mial sil, bo bedzie nieszczęśliwy.

Nie pisz scenariuszy, bo przyszłość zna tylko Bóg. Po co to robisz? Tylko się niepotrzebnie nakręcasz i wpędzasz w nieprzyjemne emocje. Zamiast tego podumaj, co należałoby zmienić w sposobie Waszego spędzania czasu ze sobą, żeby on tak do tego"miasta" się nie rwał?


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group