Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - jak postapic?

Anonymous - 2013-11-25, 23:00
Temat postu: jak postapic?
Witam
Jestem w zwiazku malzenskim od 7 lat i srednio nam sie uklada . Od poczatku moj maz nie lubial sie z moimi rodzicami. Probowalam to jakos łagodzic rodzice tez probowali jakos do niego podejsc wkoncu doszlo do tego ze siebie na wzajem nie lubia - ba moj maz ich nienawidzi. TEraz po ostatniej klotni z nim powiedzial mi ze albo sie od nich ODETNE ja i nasz syn ktory ma 5 lat i bardzo lubi swoich dziadkow , i bedziemy normalnie zyc , albo mam do nich wracac i to koniec naszego malzenstwa, Czy on wogole ma prawo stawiac mi takie warunki?? to sa moi rodzice - jacykolwiek by nie byli to rodzice, jesli on ich nie lubi nie kaze mu sie z nimi spotykac ale on zabrania mi i naszemu synowi kontaktu z nimi, Co robic?

Anonymous - 2013-11-25, 23:25

Jesteś w związku małżeńskim z rodzicami czy z mężem ?
1.Bóg
2.mąż ( zona )
3 dzieci
4. rodzice taka kolejność ma być "ważności"

Najważniejsze są Wasze relacje , jako małżonków .
Ty masz stać za mężem ( a on za Tobą wobec np. swojej matki )
a nie za rodzicami .
Oczywiście , dobre stosunki z rodzicami tez wskazane .
Twoja rodzina to teraz zasadniczo mąż i dziecko , ta podstawowa .

Zabraniać nie powinien , ale Ty ogranicz te wizyty , a jak rodzice najeżdzają na męża
to powiedz , że nie powinni i sobie nie życzysz .
A jak mąż nie ma racji , to staraj się go przekonać .

Anonymous - 2013-11-28, 16:34

Bóg tu nic nie pomoże.
Anonymous - 2013-11-28, 16:41

hm, widzę że to już z Nim uzgodniłeś
masz to od Niego na piśmie?
:lol:

Anonymous - 2013-11-28, 17:13

Jak mogę mieć coś od kogoś, skoro ten ktoś nie istnieje?
Anonymous - 2013-11-28, 17:29

darkobarko napisał/a:
Bóg tu nic nie pomoże.


Czyżbyś osiągnął swoje Jerycho?

http://www.youtube.com/watch?v=jzwMh3bC2iI

http://www.kazaniaksiedza...15-lipca-2007r/ (od 16 min., ale warto całości przesłuchać)

Anonymous - 2013-11-28, 17:36

darkobarko napisał/a:
Jak mogę mieć coś od kogoś, skoro ten ktoś nie istnieje?


poszukujący :mrgreen:

Anonymous - 2013-11-28, 18:15

:( napisał/a:
powiedzial mi ze albo sie od nich ODETNE ja i nasz syn ktory ma 5 lat i bardzo lubi swoich dziadkow , i bedziemy normalnie zyc , albo mam do nich wracac i to koniec naszego malzenstwa

Słyszałem coś podobnego od żony.
Wielu psychologów jak i ludzi na forum powie tak samo jak Mare.
Nie mam zamiaru negować ani zaprzeczać, przedstawię mój punkt widzenia.
Nie jestem z rodziny 2+1, raczej 2+5 do tego +150-300 pozostałych ciotek, wójków,kuzynów i kuzynek których raczej znam osobiście i minimalny kontakt mam.
Moja żona rodzina mała i ponoc według niej pory...ana, czyli mamusia i siostrzyczzka wystarczały.
Dla mnie osobiście rodzina to coś wiecej jak mąz -żona i dzieci które ich oleją.
Osobiście niedałem sobie przemówić do rozumu "co ty sie przejmujesz tymi dewotami" "to nie ważne co inni mówią" "ważni jesteśmy my".
Pewnie powiecie ze nadaję się do leczenia, ale mimo wszystko przedkładam rady i opinie ,-...sięcu osób ponad słowo jednej. Słowo i opinia w śród rodziny (tej dużej) nie tej mojej malutkiej , jest dla mnie osobiście ważne.
Nie uważam się za maminsynka, bo choć rodziców odwiedzam często wiem gdzie jest granica, której też rodzice przekroczyć nie pozwalają ani mnie ani samym sobie.
Uwazam jak większość ze malżeństwo to rodzina, ale rodzina to nie tylko samo małżeństwo. Rodzina to ja i ona nasze rodzeństwo, dziadki, ciotki itp- to jest rodzina. Ja i ona to para, ewentualnie para z dzieckiem.
Powiem że widzę po moim synu, ze załapał bakcyla czym jest rodzina. To nie teściowa raz w miesiącu z prezentami za kupe kasy ,którą trzeba jej oddać, tylko biedni a uczciwi dziadkowie gdzie dostanie bułkę z margaryną codziennie, gdzie dziadek zostawi swoją robotę żeby przejechać się rowerem , gdzie każdy ma czas dla niego, gdzie nie dostając nic czuje sie pewnie.
Oby udało mi się byc takim ojcem, który nie przekupuje tylko daje od tak.
Glupie że tak najbardziej "rodzinę" czuje się zwłaszcza na pogrzebach.

Anonymous - 2013-11-28, 18:37

Tak naprawdę
nic nie wiemy o związku autora wątku.
Jeśli już ktoś rzeczywiście chce opinii powinien na forum się wysilić
i napisać coś wiecej niż 3 zdania.

Anonymous - 2013-11-28, 19:22

grzegorz_ napisał/a:
autora wątku

autorki, sądząc po tym że pisze o swoim mężu ;-)

Anonymous - 2013-11-28, 19:56

Popieram to co napisał Mare
nie na darmo zostało powiedziane
opuścisz ojca i matkę......

Był czas kiedy argumentowałem tak:
przecież twoi rodzice kiedyś byli sobie całkiem obcy, połaczyli się razem i w tym byłas ty,siostra i brat-stworzyła się rodzina

My byliśmy tez kiedyś obcy połączyliśmy się i z tego powstała rodzina my i nasi synowie

Czemu zatem tamta rodzina jest wazniejsza niż my...

Nie znalazłem zrozumienia!!!!!

Do wszystkiego trzeba mieć dystans...nie można się całkiem odcinać bo zle...ale nie można tez całkiem się w czyms zapominać i pochłaniać

Myslę że jako autorka tego postu powinnas się zastanowić nad jednym
ile w twoim zyciu zajmują miejsca te dwie rodziny i która wazniejsza.


Postaraj się może zrozumieć męża czy przypadkiem nie czuje się jako dodatek do twojego zycia.
Ja się tak czułem prawie zawsze-a w finale jako ten dodatek przegrałem.

Kiedys słyszałem takie powiedzenie......

męzów można mieć kilku-ale matke ma się tylko jedną
No cóż???
jak się tak podchodzi do życia-to tak się przechodzi przez życie
Mąz nie ma prawa zabraniać wam kontaktów
-ale do ciebie należy tez rola zrozumieć te dwa światy i ich potrzeby


pozdrawiam

Anonymous - 2013-11-28, 20:17

Często się mówi, że to teściowo czy teść "rozwalił" związek, ale to nieprawda.
Wiele związków się rozpada przez to, że żona, czy mąż w zasadzie nie wyszli emocjonalnie z domu rodzinnego. Nie wyszli nie nie stworzyli swojej rodziny. Co najwyżej chcieli aby partner dołaczył do ich rodziny, co jest chore.

Anonymous - 2013-11-28, 23:03

Grzegorz
Cytat:
Często się mówi, że to teściowo czy teść "rozwalił" związek, ale to nieprawda.
Wiele związków się rozpada przez to, że żona, czy mąż w zasadzie nie wyszli emocjonalnie z domu rodzinnego. Nie wyszli nie nie stworzyli swojej rodziny. Co najwyżej chcieli aby partner dołaczył do ich rodziny, co jest chore.


Prawda .
Nie wyszli emocjonalnie , bo ich rodzice ( teściowie )
uzależnili ich od siebie .
Rodzice nadal dominują , a oni nadal czują się dziećmi .
Obie strony coś z tego mają :
Rodzice - bo nadal są rodzicami ( nadal pełnią swoją rolę )
a dzieci - nadal są dziećmi
nie muszą dorastać , podejmować trudnych decyzji itd.


Miodzio :
Cytat:
Kiedys słyszałem takie powiedzenie......

męzów można mieć kilku-ale matke ma się tylko jedną


Najwyraźniej w okolicach Krakowa to popularne powiedzenie .
Tam słyszałem .



Ja nie mam nic przeciwko utrzymywaniu
tzw. rodzinności , ale
najpierw blizsza a potem dalsza Dabo .

Anonymous - 2013-11-29, 01:14

Jest sakrament Małżeństwa a nie sakrament Rodziny.

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group