Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - Jetem w głębokim kryzysie małżeńskim i proszę o poradę

Anonymous - 2013-11-24, 14:48
Temat postu: Jetem w głębokim kryzysie małżeńskim i proszę o poradę
jestem tu nowym użytkownikiem, skierowano mnie na tą stronę w poradni.
Moja sytuacja małżeńska jest bardzo zła, bowiem już kilka lat nie mieszkam z żoną, mamy dwójkę małych dzieci, żona zaczeła mi utrudniać kontakt z dziećmi, więc złożyłem wniosek o ustalenie kontaktów, natomiast żona do sądu wstawiła się z adwokatką i pozwem rozwodowym. Nabrała tak wrogiego nastawienia do mnie że jest to nie do opisania. Poradźcie co robić jak się zachować?? Ja nie chcę rozwodu, poślubiłem żonę z miłości, a zmuszony byłem wyprowadzić się z domu i jej rodziców bo sytuacja była nie do zniesienia z każdym miesiącem po urodzeniu się pierwszego dziecka.

Anonymous - 2013-11-24, 15:02

"Sytuacja nie do zniesienia" nie jest powodem do tego aby zostawiać żonę z dwójką małych dzieci. Wygląda na to, że nie podobała ci się zabawa w tej piaskownicy, więc zabrałeś swoje zabawki i się wyniosłeś.
Anonymous - 2013-11-24, 15:12

Może to nie tak, ale dokąd miałem znosić obelgi, szantaże, kłamstwa itd, Jak każdy popełniam błędy, lecz od momentu wyprowadzenia się zabiegałem abyśmy byli razem ale nie w domu u rodziców żony co było niewątpliwie przyczyną początkiem tego kryzysu. Ja rozumiem że każda sprawa w tych tematach jest podobna ale zupełnie inna i nie można traktować sakramentu małżeństwa jak pozbycie się niepotrzebnej rzeczy.
Anonymous - 2013-11-24, 15:16

Witaj Romanie,
dobrze, że jesteś na tym forum.
To nie przypadek:-)
porozglądaj się tutaj, poczytaj, przemyśl- na pewno znajdziesz tutaj wiele dobrego dla siebie.
raczej gotowej recepty tak od razu nie dostaniesz , za to jeśli poważnie podejdziesz do zagadnienia, odnajdziesz odpowiedz w sobie, po przemysleniach, pracy nad sobą i modlitwie.

Kiedy odkryłam to forum, spędziłam tu duzo czasu, bo ciagle odkrywałam dla siebie jakieś mądre rzeczy: a to kazania, a to modlitwy, a to komentarze, a to świadectwa....
Zaczęłam pracę nad sobą, nie mając zupełnie wpływu na męża i na to co on robi.
Dzięki temu odzyskałam równowagę emocjnalną i zblizyłam się do Boga.

Nie wiem, jak będzie u Ciebie- każdy ma swoją drogę, ale jedno jest pewne: to jest właściwe miejsce dla tych, którzy chcą ratować swoje rodziny.

Pozdrawiam Cie, niech Cię Bóg prowadzi i Twój Anioł Stróż

[ Dodano: 2013-11-24, 15:22 ]
Zwykle jest tak, jak piszesz, że wszytscy popełnaimy błędy, żeby je naprawić, albo przestac je popełniać, musimy wiedziec jakie one są, jak ich unikać (czyli jak sobie pomóc) i nauczyc się to robić (trwale sa nie tylko na chwilę).

z Twojego wpisu widać, że Ty chcesz naprawiać- i to jest ważny krok
zacznij od siebie, bo na żonę wpływu nie masz

nie znam Twojej sytuacji i nie odważę się Ciebie oceniać, ani udzielać Ci porad, ale bardzo zachęcam Cię do pozostania na tym forum. odsłuchaj sobie kilku kazań i konferencji które są tu polecane- odkryjesz inny wymiar rzeczywistości :-)

Anonymous - 2013-11-24, 15:23

Może potraktowałam Cię zbyt ostro ... nie znam do końca Twojej sytuacji więc nie powinnam się wypowiadać. To co napisałeś zabrzmiało po prosu tak jak wypowiedź mojego męża. On porzucił mnie, bo też nie mógł "wytrzymać". Później sytuację zaczął ładnie ubarwiać, że niby chciał żebyśmy zamieszkali razem. Tylko, że nigdy nie przedstawił żadnej konkretnego rozwiązania. Zostawił mnie z 1,5 rocznym dzieckiem, i nie interesował się wogóle czy mam z kim zostawić dziecko, czy mam jak jechać do lekarza itp. Na szczęście mieszkałam z rodziacami b o inacej to nie wiem.... Prosiłam go aby znalazł dla nas mieszkanie.... to odpowiadał że ja mam znaleźć. Później się okazało, ze to wszystko to jedna wielka ściema. Ze on już mieszka z kochanką. Złożył pozew o rozwód.... ale sąd odrzucił. Widział szanse na nasze pojednanie bo mąż do kochanki się nie przyznał.,

Wiem co przeżywa twoja żona w takiej sytuacji będąc. Wiem jak jest ciężko bo sama to przeżyłam. Nie miałam nawet z kim dzielić radości wynikającej z tego jak synek się rozwijał. Męża zupełnie to nic nie obchodziło ... A o syna owszem w sądzie walczył. Również wystąpił o ustalenie kontaktów, które później zaczęły mu nawet ciążyć.

Anonymous - 2013-11-24, 15:30

Alda czy zaczęłaś pracę nad sobą?
z Twojego postu wyczuwa się wiele żalu i pretensji- rany krwawią

Anonymous - 2013-11-24, 15:33

Dziękuję. Potrzebuję takiej porady bo na moją żonę nic ani nikt nie nie ma wpływu, a może i ma Najbardziej obawiam się że ktoś się pojawił w jej życiu.
Ja chcę ratować małżeństwo, bo czymże była by przysięga składana wzajemnie w kościele przed Bogiem i ludźmi, ale jak słyszę teraz od żony że Cię nie kocham, i nigdy nie kochałam, to czuję się niesamowicie upokorzony i zadaję pytanie : więc co to wszystko było?

Anonymous - 2013-11-24, 15:42

Roman, my wszyscy tutaj (albo prawie wszyscy :-) ) słyszeliśmy takie słowa- które ranią, odbierają sens zycia, załamują. Nie bierz tego tak poważnie "na śmierć i życie".

Jest u Was pewnie dużo emocji i dużo zła się wydarzyło. To zło nadal chce się "panoszyć" w Twojej rodzinie. Trzeba to powstrzymać, a to może zrobić tylko Bóg.

Może teraz potrzebujesz bardziej praktycznej porady, ale ja powiem tyle: zwróć się do Boga, zacznij regularnie się modlić, a zobaczysz, że twoje życie nabierze innego sensu. Bóg Cie poprowadzi - juz prowadzi, skoro jestes na tym forum.

Wchodź tu codziennie, czytaj i rozważaj- wiele spraw się rozjaśni w głowie :-) i w sercu :-)

Nikt tu nie jest święty :-) ale trezba zacząć od siebie. Ty sam wiesz (lub musisz poznać) co robiłeś źle i zacząć to zmieniać. A to jest możliwe tylko z Jezusem i praca nad sobą. To jest trudne. Wymaga wysiłku, czasem cierpienia, ale daje siły, przywraca radość....

[ Dodano: 2013-11-24, 15:46 ]
co do raniących słów: pomyśl ile Ty ich wypowiadałeś do żony (nawet gdy wcale nie chciałeś ranić żony a powiedziałes w złości lub w emocjach), przyjmij teraz jako pokutę za te złe słowa- to przyniesie ulgę

powiedz Bogu: żałuję za wszytskie złe słowa, jakie powiedziałem do Żony, a teraz ten ból przyjmuje jako pokutę, że nie umiałem opanować swojego języka, dziekuję Boże, że mogę to odpokutować w ten sposób

ja tak zrobiłam i było mi łatwiej

Anonymous - 2013-11-24, 15:46

Roman masz w Krakowie naszą wspólnotę
http://sychar.org/archidiecezja-krakowska/

polecam
zajrzyj do działu świadectw

http://www.kryzys.org/viewforum.php?f=3

do działu rekolekcji ,

http://www.rekolekcje.sychar.org/ a tu w szczególności rekolekcje z ks. Markiem Dziewieckim "Przysięga małżeńska i jej konsekwencje"

czy kącika filmowego
gdzie na początek polecam film "Ognioodporny"
http://pl.gloria.tv/?media=297261

i do poczytania nasza broszura
http://www.broszura.sychar.org/

wspomnę w modlitwie

Pogody Ducha

Anonymous - 2013-11-24, 15:55

Wiesz Alda co z tego że ja dawałem żonie na dzieci i jeździłem do nich jak teraz w sądzie zeznaje się zupełnie inaczej, i dlatego to mnie boli, jestem niesamowicie rozgoryczony, strasznie to wszystko przeżywam,
Podczas spowiedzi dostałem namiary na stowarzyszenie Sychar gdzie uzyskałem pierwsze wskazówki, ale potrzebowałem rozmowy z psychoterapeutą bo nie mogłem sobie z tym poradzić,
Od liderów Sychar uzyskałem film "próba Ogniowa" który poruszył mnie do łez, i tak zastanawiam się czy dać mej żonie taki film...czy coś to zmieni?, czy w ogóle wypada?

Anonymous - 2013-11-24, 15:58

Nie mogę udawać wiecznie, że wszystko jest w porządku ... bo nie jest w porządku.
Anonymous - 2013-11-24, 16:10

Alda, nie chodzi o udawanie. Ponowie pytanie: czy pracujesz nad sobą? Czy modlisz się do Ducha Św. o to, abys mogła przebaczyc, aby uzdrowiłys się twoje rany?
Czy przeszłaś terapię lub byłas na Mszy o uzdrowienie?

Roman, film dać żonie, nie mysl, czy wypada czy nie. Daj jako prezent na Mikołaja- to wypada. Ty zrób swoje a co Żona z tym zrobi, na to już nie masz wpływu.
Kłamstwo jest ucieczka przed prawdą, czasem taka, która w danym momencie jest niewygodna. Nie przewalczysz tego swoja mocą- tutaj może pomóc tylko Bóg.

Dobrze, że szukasz sobie pomocy- to jest ważne.
Św. Faustyna: "Jezu, który jesteś Dobrocią samą, i nigdy nie odmawiasz proszącym Ciebie, obdarz nas swoją Łaską".
Bóg nigdy nie odmawia pomocy.

Anonymous - 2013-11-24, 16:15

Tak. Wszystko było w porządku, dopóki nie zobaczyłam kochanki i męża jak zajmuje się dzieckiem kochanki. A ja muszę sama sobie z wszystkim radzić....
Anonymous - 2013-11-24, 16:25

skoro emocje sie tak wzburzyły, nie było w porządku
tak jak przyschnięty wrzód- z wierzchu ok, a w środku gnije, nie jest czysto


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group