Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Intencje modlitewne - Czeka mnie dzis rozmowa z mezem. Prosze o modlitwe.

Anonymous - 2013-11-22, 16:23
Temat postu: Czeka mnie dzis rozmowa z mezem. Prosze o modlitwe.
Od dluzszego czasu nie rozmawiamy z mezem na temat kryzysu. Po kazdej rozmowie bylo to samo: tydzien poprawy i powrot do zycia obok siebie, jak wspolokatorzy, a nie malzenstwo.
Wczoraj tak jakos wyszlo, ze zaczelam znow ten temat, choc nie bylam jeszcze przygotowana na to. Poprosilam go, by podal 5 powodow dla ktorych sie ze mna ozenil. Podal je, ale nie chcial ciagnac tematu tego wieczora, powiedzial, ze mozemy pogadac nastepnego dnia.
No to wychodzi na to, ze czeka nas kolejna powazna rozmowa, ktora sadze, ze wiele nie zmieni. Po tylu probach wydaje mi sie, ze on nie slyszy tego co ja mowie. Te same rzeczy powienin uslyszec od np. psychologa. Nie chodzi mi o to, ze chcialabym zeby ktos mu mowil to co ja chce, ale rzeczy oczywiste typu: o milosc w zwiazku trzeba dbac, nie wolno jej pozostawic samej sobie, trzeba podlewac jak kwiaty i starac sie tworzyc momenty nowe, dobre, piekne oprocz tych codziennych dni. Problemy dnia codziennego zabijaja. Trzeba po protu checi, pomyslu,by spedzic czas sam na sam, nawet nie wychodzac z domu, z malzonka. On tego nie widzi, nie potrzebuje, nie obchodzi go, ze ja tego potrzebuje. I tak trwamy juz latami.
Dlatego prosze o modlitwe za nasza rozmowe. Nie wiem w zasadzie co mam mu powiedziec. Jestem na rozstaju, nie wiem, czy mam chec nadal sie starac....

Anonymous - 2013-11-23, 00:40

Wiem ,ze trochę późno, ale wspomne w modlitwie

juana napisał/a:
ale rzeczy oczywiste typu: o milosc w zwiazku trzeba dbac, nie wolno jej pozostawic samej sobie, trzeba podlewac jak kwiaty i starac sie tworzyc momenty nowe, dobre, piekne oprocz tych codziennych dni. Problemy dnia codziennego zabijaja. Trzeba po protu checi, pomyslu,by spedzic czas sam na sam, nawet nie wychodzac z domu, z malzonka. On tego nie widzi, nie potrzebuje, nie obchodzi go, ze ja tego potrzebuje. I tak trwamy juz latami.


Wiesz, sprawdziłam na sobie i swoim mężu, te poważne rozmowy raczej ich męczą i nie wnoszą zbyt wiele... Czuja sie pouczani i niedoceniani za to co już robią (warto przeczytać "Mężczyźni są z Marsa, kobiety z Wenus" i inne ksiązki z tej serii, zobaczyć wspólnie konferencje "Przez śmiech do lepszego małżeństwa").
Moze więc lepiej wziąć sprawy w "swoje ręce" i samej spróbować zrobić to co wyzej
opisałaś?

Powodzenia, moja modlitwe już masz :->

Anonymous - 2013-11-23, 08:10

zenia1780 napisał/a:
Wiesz, sprawdziłam na sobie i swoim mężu, te poważne rozmowy raczej ich męczą i nie wnoszą zbyt wiele... Czuja sie pouczani i niedoceniani za to co już robią

zgadzam się z tym stwierdzeniem......zadręczałam tez męża tymi poważnymi rozmowami ale one przynosiły odwrotny skutek, więc zamiast na rozmowę można przerzucić się na naszą postawę, postępowanie jako przykład, tego co chciałybyśmy im przekazać. Równiez obejmuję Cie moją modlitwą....

zenia1780 napisał/a:
"Przez śmiech do lepszego małżeństwa").
bardzo pouczająca konferencja Marka Gungora oglądałam ją na rekolekcjach :-)
Anonymous - 2013-11-23, 11:12

miazia napisał/a:
bardzo pouczająca konferencja Marka Gungora oglądałam ją na rekolekcjach

ja na naszych wakacjach i też POLECAM!!

Anonymous - 2013-11-23, 11:39

Meżowie słyszą słyszą, ale poza rozumem i racjonalnym myśleniem w ludziach są emocje, które są średnio sterowalne.
Nie można ot tak posłuchać rozumu i zacząć kochać, tak samo jak nie można przestać kochać na zawołanie

Anonymous - 2013-11-23, 13:22

grzegorz :
wiele razy słyszałam od wracających na łono rodziny mężczyzn którzy twierdzili że nigdy nie przestali kochać swojej żony, tylko kochanki, życie w grzechu przesłoniło im tą miłość
emocje-emocjami "dziś czuję tak, jutro inaczej"-one nie powinny wyznaczać nam kierunku życia

Anonymous - 2013-11-23, 17:49

Do rozmowy nie doszlo. Maz polozyl sie spac, jak nigdy od razu po pracy. Na moje zdziwienie, ze mielismy pogadac, odrzekl, ze dzien wczesniej powiedzial, ze pogadamy ktoregos dnia, ale nie powiedzial, ze to mialo byc wczoraj :roll:
Spuscilam uszy, zyczylam dobrejnocy i spedzilam kolejny wieczor przy kompie.

Zenia jak mam wziac sprawy w swoje rece, skoro na moje propozycje on mowi, ze jest zmeczony i jego ulubionym relaksem jest zlegniecie przed tv, nie myslenie o niczym i zasniecie tamze, a potem przemarsz na spiaco do lozka jak ja juz spie.
Wg mnie gdybym kolejny raz mu zaproponowala, zebysmy cos wspolnie zrobili wieczorem, to byloby zmuszanie. Wiec jak mam wziac sprawy w swoje rece.
Nawet zlegniecie z nim na kanapie przed tv i obejrzenie czegos razem to trudnosc olimpijska, bo on z filmow lubi komedie tylko, a ja nie cierpie glupkowatych komedii. Szczytem bylo obejrzenie Fireproof razem (on ogladal z poczatku rzeczy na swoim kompie, a ja obok na moim ogladalam Film). On z kolei wieczorem namietnie oglada debaty polityczne, ktorych ja tez nie trawie :(

Z jednej strony wiec ciesze sie, ze do rozmowy nie doszlo, bo coz moge mu powiedziec, czego jeszcze nie slyszal ode mnie? Wie, co mnie boli, ale sie nie zmienia, tzn. ze nie chce sie zmienic.
Ja wiem, ze to ja musze sie zmienic i np. mniej go krytykowac. Ale problem w tym,ze im bardziej on jest ode mnie oddalony, tym bardziej ja jestem nerwowa i sfrustrowana ta sytuacja i wlasnie tym bardziej mu wytykam jego bledy :((
--
Dziekuje wszystkim za modlitwe...

Anonymous - 2013-11-24, 18:21

"On z kolei wieczorem namietnie oglada debaty polityczne, ktorych ja tez nie trawie :( "

może czas polubić, zamiast biadolić
sorry ze tak obcesowo, ale ile Ty wysiłku wkładasz w te starania o "poważne rozmowy" ?
lepiej włoż ten wysiłkek we wspolne działania

Anonymous - 2013-11-25, 00:01

grzegorz_ napisał/a:
Meżowie słyszą słyszą, ale poza rozumem i racjonalnym myśleniem w ludziach są emocje, które są średnio sterowalne.
Nie można ot tak posłuchać rozumu i zacząć kochać, tak samo jak nie można przestać kochać na zawołanie


Dlatego właśnie, grzegorzu, praca nad sobą, nad radzeniem sobie z emocjami między innymi poprzez rozpoznawanie ich źródeł. Emocje nie są dobrymi doradcami...
Jeśli chcesz, to posłuchaj sobie 10 kolejnych homilii z tej strony począwszy od lipca 2005

http://www.kazaniaksiedzapiotra.pl/

juana napisał/a:
Z jednej strony wiec ciesze sie, ze do rozmowy nie doszlo, bo coz moge mu powiedziec, czego jeszcze nie slyszal ode mnie? Wie, co mnie boli, ale sie nie zmienia, tzn. ze nie chce sie zmienic.


juana napisał/a:
Zenia jak mam wziac sprawy w swoje rece


Ja uslyszalam kiedyś zdanie pana jacka Pulikowskiego

Jeśli chcesz zmienić swoje małżeństwo, zmień siebie


Wpływ mamy tylko i wyłącznie na swoja osobę, i to tez, do puki nie poradzisz sobie z własnymi emocjami, bardzo ograniczony.
Niestety taka zmiana siebie kosztuje wiele pracy (przynajmniej w moim przypadku tak jest), wiele przeczytanych książek, wysłuchanych konferencji, rekolekcji, indywidualnej pracy ( w moim przypadku) z opiekunem duchowym...

Jeśli chcesz, to poczytaj sobie ten wątek

http://www.kryzys.org/vie...er=asc&start=14

Posłuchaj konferencji p. jacka Pulikowskiego

http://www.jacek-pulikows...rencje-mp3.html

i te ze strony, którą polecałam grzegorzowi, oraz naszych sycharowskich rekolekcji



Poczytaj książki o relacjach, te które Ci już polecałam oraz Granice w relacjach małżeńskich

Sama widzisz, że na dzień dzisiejszy mąż się zamknął na Twoje działania i słowa, zacznij wiec ratowanie Waszego małżeństwa od własnego szkolenia i własnej przemiany opierając to wszystko na Bogu i prosząc Go o pomoc i prowadzenie w tych działaniach...

Pozdrawiam i życzę wytrwałości...

Anonymous - 2013-12-04, 23:42

Porozmawialam z mezem. Powiedzialam mu, ze przez te ostatnie lata, ze tak obrazowo powiem, chlustal woda i gasil moj ogien milosci do niego. Za kazdym razem, gdy chcialam spedzic z nim czas, on byl zmeczony. Jak mozna byc zmeczonym dzien w dzien przez 4 lata??? WIem, ze po czesci to prawda, a po czesci wymowka :(
W kazdym badz razie teraz zdecydowalam sie na radykalny krok. Poniewaz juz nie czuje sie od dawna jego zona, przyjaciolka, tylko wspollokatorka, nie caluje go, ani nie przytulam, a teraz postanowilam, ze nie bede sie z nim kochac. Jak moglabym sie kochac z obcym facetem?
Wygarnelam mu to wszystko... w myslach. Wiem, ze do konca roku ma ciezki czas w pracy. Mimo iz jest ona nr 1 w jego zyciu, nie bede swinia i nie podejme takiej rozmowy z premedytacja, no chyba, ze akurat zacznie sie do mnie dobierac, to bedzie trzeba jednak pogadac. Przykro tak konczyc rok, ale nie dam rady dluzej milczec.
Powiem szczerze, ze troche sie uspokoilam. Nie czekam juz na jego gesty i slowa, wiem, ze one nie nadejda, to po co czekac? Zachowuje sie teraz swiadomie tak jak on, zero czulosci. NIe wiem, jak odbierze cala rozmowe, gdy juz do niej dojdzie. Czy zacznie sie zastanawiac, jak bardzo mnie zranil swoja obojetnoscia emocjonalna, czy nadal skupi sie na pracy i pomysli, ze i tak niewiele sie zmieni, co to jest te 4 razy w miesiacu, jakos to przezyje...

Jedna z rzeczy, ktora kuleje u nas jest komunikacja. Zaczelam dzis sluchac rozmowy z Pulikowskim wlasnie na ten tema. I, o ironio, doszlo dzis do super konwersacji miedzy mna a M.
Wyjelam dzis ze skrzynki info o zebraniu z administratorem i koniecznosci zaplaty czynszu (dzis wieczorem). W czasie obiadu zapomnialam poinformowac o tym M. Po obiedzie on poszedl znow do pracy. Przygotowalam kartke i pieniadze odliczone obok drzwi wejsciowych (jak nigdy, bo zawsze idzie i placi). Wrocil wieczorem, zostawil teczke i powiedzial, ze schodzi do ciotki. Nie zdazylam powiedziec o zebraniu, mylse, ze zaraz wroci. Wrocil za pol godziny. Wchodzi i od razu pytam, czy zaplacil za czynsz?
M. Tak. A dlaczego mi o tym wczesniej nie powiedzialas?
Ja: Bo nie zdazylam, bo od razu wyszedles. Ale spojrz, tu Ci wszystko przygotowalam obok drzwi.
M. Bo Ty nigdy mnie nie informujesz, kiedy mam isc i placic.
J. O co Ci chodzi, przeciez mowie, ze dzis nie zdazylam. A zazwyczaj wieszam na pralce informacje.
M. No albo zapominasz i mi nie mowisz.
J. Ale o co Ci chodzi?
uwaga tu bedzie cytat doslowny:
M. A B C D
J. Co???
M. ABCD Slowa, nie mowisz mi o niczym! Ciagle musze sie Ciebie pytac o wszystko!
J. Ale rozmawiaj ze mna normalnie!
ble ble ble ciagnal sie dalej temat, ze zazwyczaj, w przeszlosci nie przypomnialam mu o tych zebraniach :shock: A ja, jesli rzeczywiscie zdarzylo sie, ze nie przypomnialam, to przeciez nie z premedytacja, tylko zapomnialam. Wiec pytam, czemu ma sluzyc ta rozmowa? A on, ze ja mu wypominam ciagle cos, czego on nie robi!
Dzis akurat slowem nie wspomnialam o jego zaniedbaniach czy cos, dzis zero rozmow wy :shock: pominajacych bylo!!!
No i powiedzcie, JAK ja mam z nim rozmawiac :?: :?: :?:

Anonymous - 2013-12-05, 09:22

juana napisał/a:
Ale rozmawiaj ze mna normalnie!


typowy komunikat trafiajacy w proznie - a co oznacza dla Ciebie rozmawiac normalnie ?? moze zupelnie co innego niz dla meza, moze on wlasnie rozmawial z Toba normalnie - po swojemu ??

Anonymous - 2013-12-05, 13:26

Katalotka, mam rozumiec, ze u Ciebie w domu na porzadku dziennym sa rozmowy, podczas ktorych zamieniacie slowa na kolejne litery alfabetu i sie dogadujecie? :roll:
Anonymous - 2013-12-05, 16:37

juana napisał/a:
zamieniacie slowa na kolejne litery alfabetu i sie dogadujecie?

nie sadze żeby ktokolwiek się w ten sposób dogadal, ale mowienie o kims, o czyms uzywajac przymiotnika "normalnie" nie doprowadzi również do niczego
nie zapomnie tekstow mojego meza do naszych dzieci mniej więcej tej treści: czy moglbys/moglabys zachowywać się normalnie ?????
oczywiście pytanie pozostawalo bez odpowiedzi, zachowanie bez zmian, bo przepraszam co dla ojca/meza w danym momencie oznaczalo slowo "normalnie" ?? wszystko, ale bardziej NIC

skoro masz wieksza swiadomosc niż maz niedoskonalosci komunikacji lub jej totalnego braku używaj konkretnych, krótkich i siegajacych sedna okreslen, może nazwanie "po imieniu" co Ci się nie podoba, co Cie dziwi da jakiekolwiek rezultaty


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group