Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - Ile można czekać?

Anonymous - 2013-11-21, 12:59
Temat postu: Ile można czekać?
To już 9 m-cy odkąd żona z dzieckiem się wyprowadziła do swojej mamy. Ja nadal trwam i czekam w naszym, wynajętym mieszkaniu (chociaż też mógłbym się wyprowadzić i nie płacić niepotrzebnie). Zona teraz uparcie twierdzi, że nie wróci do tego mieszkania i jedyne co w kółko powtarza to żebym ja się wprowadził do teściowej, co nie jest dobrym rozwiązaniem. Niestety życie nie czeka i umyka wiele możliwości poprawienia jego poziomu. Mnóstwo energii, czasu, uczuć no i oczywiście pieniędzy (ale tych nie liczę) włożonych w ratowanie małżeństwa zmarnowane "jak krew w piach". Zaczynam się zastanawiać ile jestem w stanie wytrwać w takiej stagnacji, kiedy nieustępliwość zony przypomina mur a ja czuję się czasami jak zakopany pod ziemią...
Anonymous - 2013-11-21, 13:05

Też kiedyś stanęłam przed takim problemem,że albo się przeprowadzę do teściowej z dzieckiem i podpiszę jakąś intercyzę albo się rozejdziemy.Do dziś się zastanawiam co by było gdybym się zgodziła.Z perspektywy czasu oceniam że uniosłam się dumą.Może gdybym podjęła inną decyzje nie była bym teraz rozwiedziona.
Anonymous - 2013-11-21, 13:21

MarWu, co zmieniłeś w sobie przez ten czas? Co zrozumiałeś, nad czym pracujesz?
Może poczytaj jeszcze raz wpisy z pierwszego swojego wątku, po takim czasie mogą zupełnie inaczej dla Ciebie brzmieć...

Anonymous - 2013-11-21, 13:24

czy wy kobiety wszystkie tak macie, że zbyt dużo wymagacie a za mało dostrzegacie? i zawsze jesteście mądre po szkodzie (kiedy niejednokrotnie już jest za późno)? nie mówiąc już o działaniu pod wpływem emocji i podejmowaniu jakże ważnych decyzji w gniewie, bez wyobraźni ich konsekwencji??
Anonymous - 2013-11-21, 13:29

Tytuł: "Ile można czekać?"
A na ile umawiałeś się składając przysięgę małżeńską w dniu zawarcia Sakramentu Małżeństwa?

Anonymous - 2013-11-21, 13:31

MarWu napisał/a:
czy wy kobiety wszystkie tak macie, że zbyt dużo wymagacie a za mało dostrzegacie? i zawsze jesteście mądre po szkodzie (kiedy niejednokrotnie już jest za późno)? nie mówiąc już o działaniu pod wpływem emocji i podejmowaniu jakże ważnych decyzji w gniewie, bez wyobraźni ich konsekwencji??

W odpowiedzi polecam Ci ksiażkę "Warto być ojcem" Pulikowskiego.

Anonymous - 2013-11-21, 13:35

MarWu napisał/a:
czy wy kobiety wszystkie tak macie, że zbyt dużo wymagacie a za mało dostrzegacie? i zawsze jesteście mądre po szkodzie (kiedy niejednokrotnie już jest za późno)? nie mówiąc już o działaniu pod wpływem emocji i podejmowaniu jakże ważnych decyzji w gniewie, bez wyobraźni ich konsekwencji??


Jeśli ktoś jest mądry po szkodzie, to i tak duży plus, bo w przyszłości nie popełni już tego samego błedu, gorzej gdy jest jak we fraszce Kochanowskiego

Cieszy mię ten rym: "Polak mądr po szkodzie";
Lecz jesli prawda i z tego nas zbodzie,
Nową przypowieść Polak sobie kupi,
Że i przed szkodą, i po szkodzie głupi.

Oby tak nie było

Anonymous - 2013-11-21, 13:37

MarWu napisał/a:
czy wy kobiety wszystkie tak macie, że zbyt dużo wymagacie a za mało dostrzegacie? i zawsze jesteście mądre po szkodzie (kiedy niejednokrotnie już jest za późno)? nie mówiąc już o działaniu pod wpływem emocji i podejmowaniu jakże ważnych decyzji w gniewie, bez wyobraźni ich konsekwencji??

możnaby kobiety zmaienić na mężczyźni i tez by sie zgadzało..
uogólnienia są niedobre...
chyba masz jakich gorszy moment teraz istąd Twoja gorycz...
po prostu przeprowdż sie do teściowej..
powiem tak gdyby mi teraz mąż zaproponował zbeysmy razem zmaieszkali to bym nie pytała gdzie? tylko bym sie zgdoziła... Ty masz chociaż szanse byc ze swoją rodziną.. może warto ją wykorzystac.. bo jak i to Ci przepadnie to za jakis czas mozesz miec pretensje do siebie ze nie skorzystałeś.. ze nie zrobiłes wsyztskiego co było można..
nie oglądaj sie na to co robi żona, pomyśl co ty sam mozesz jeszcze zrobić..
dla mnie to ogormnie duzo móc zamieszkać ze swoją drugą połówką... gdybym miała tylko taka szansę.... niektórzy mogą o tym pomarzyć...

Anonymous - 2013-11-21, 14:04

jasmina44 napisał/a:

chyba masz jakich gorszy moment teraz istąd Twoja gorycz...

to prawda :cry:
jasmina44 napisał/a:
po prostu przeprowdż sie do teściowej..

nie jest to zadne rozwiązanie, gdyż po pierwsze, delikatnie mówiąc nie darzymy sie z teściową symaptią i na pewno wybuchałyby konflikty, w których żona opowiadałaby się po stronie mamy... ale pomijając fakt kłótni dla mnie jest to sprawa bycia mężczyzną i zapewnienie rodzinie własnego kąta bytu w nim lub nie i przebywania pod opieką mamusi a tego po prostu nie umiem przeskoczyć i nie potrafię przestać być mężczyzną... Przypomina mi się przypadkiem podsłuchana rozmowa sprzątaczek u mnie w pracy kiedy rozmawiały o mnie:
- poszedł już do domu? - pyta jedna
- ee tam do domu do teściowej hehe - odparła jej koleżanka,
- nie, mieszkają już na swoim - uświadomiła ją,
- aaa- ze zdziwienie zakończyła rozmowę
a ja poczułem się taki dumny...

[ Dodano: 2013-11-21, 14:12 ]
Elżbieta napisał/a:
Tytuł: "Ile można czekać?"
A na ile umawiałeś się składając przysięgę małżeńską w dniu zawarcia Sakramentu Małżeństwa?

tak ale umawiałem się z żoną a ona niestety ma za nic naszą z Bogiem "umowę"...

Anonymous - 2013-11-21, 14:12

MarWu już niedługo spotykamy się w ognisku kieleckim. Glowa do góry i wiara, wiara, wiara. Myślę, że to że byliście razem na otwarciu do już Wasz wspólny krok do przodu. Bog Was poprowadzi.
Anonymous - 2013-11-21, 14:17

Mar Wu
Kiedyś pisałeś , ze nie jesteś bez winy i że nabroiłeś.
Myślę, że "czyściec" w postaci pomieszkania jakiś czas z teściową to nie jest aż taka straszna kara.
Przyjemnie nie jest (coś o tym wiem), ale przecież Ci zależy na żonie , a nie na tym aby "postawić na swoim"?

Ps. "czyściec " to coś przejściowego

Anonymous - 2013-11-21, 14:27

zgadzam sie z grzegorzem... czasem trzeba przełknąc gorzką pigułkę dla większego dobra..
poza tym masz szanse wciąz ratowac swoją rodzinę.. wciąz ja masz.. nie zmarnuj jej...
teraz kręcisz nosem że za mało, nei tak jak chcesz, nie po Twojemu..
a masz więcej od większości z nas...
zobacz to z innej perspektywy..

Anonymous - 2013-11-21, 14:34

Lil napisał/a:
MarWu, co zmieniłeś w sobie przez ten czas? Co zrozumiałeś, nad czym pracujesz?

myślę, że dużo zmienilo... przede wszystkim w sposobie spędzania wolnego czasu... teraz jeśli planuję jakiś wyjazd to zawsze w perspektywie mam całą naszą trójkę i to pod nich planuję jakiekolwiek wyjście... sam odpuściłem wszelkie mecze, koncerty spotkania ze znajomymi na rzecz festynów rodzinnych, bawialni dla dzieci, pizzerii z kącikami z zabawkami itp cyrków :)
Lil napisał/a:
Może poczytaj jeszcze raz wpisy z pierwszego swojego wątku, po takim czasie mogą zupełnie inaczej dla Ciebie brzmieć...

może i tak zrobię w wolnej chwili...

[ Dodano: 2013-11-21, 14:49 ]
grzegorz_ napisał/a:
Mar Wu
Kiedyś pisałeś , ze nie jesteś bez winy i że nabroiłeś.
Myślę, że "czyściec" w postaci pomieszkania jakiś czas z teściową to nie jest aż taka straszna kara.
Przyjemnie nie jest (coś o tym wiem), ale przecież Ci zależy na żonie , a nie na tym aby "postawić na swoim"?

Ps. "czyściec " to coś przejściowego

myślę, że "czyściec" przechodzę teraz kiedy wracam do pustego domu pełnego zakurzonych zabawek i kiedy w każdej chwili myślę o rodzinie...
a wiem, bo już tam mieszkałem 3 m-ce po ślubie, że nic nie zbudujemy i niczego nie osiągniemy... a mieszkanie z tą konkretnie teściową nie jest, jak Ci się wydaje taką straszną karą, tylko właśnie straszną karą... takiego poziomu chamstwa po prostu nigdy w życiu nie doświadczyłem... czy to takie dziwne, że chcę mieszkać na swoim ze swoją rodziną, płacić swoje rachunki i mieć swoje sprawy, nie mówiąc już o intymności, która jest niezbędna w odbudowywaniu związku... poza tym z natury jestem raczej osobą nieśmiała i nie umiem nagle sie zbratać i zamieszkać z osobami, z którymi ledwo sie dogaduję. Ponadto teściu jest osobą regularnie upijającą się i zachowującą się wulagrnie i nie chcę żeby moje dziecko wychowywało się w takiej atmosferze... wiem, że i tak się wychwuje ale przynajmniej bez mojej aprobaty...

Anonymous - 2013-11-21, 15:29

MarWu napisał/a:

Elżbieta napisał/a:
Tytuł: "Ile można czekać?"
A na ile umawiałeś się składając przysięgę małżeńską w dniu zawarcia Sakramentu Małżeństwa?

tak ale umawiałem się z żoną a ona niestety ma za nic naszą z Bogiem "umowę"...



Własnie o to chodzi, że się z żoną nie umawiałeś.

Słuchałeś którejś części? http://www.youtube.com/pl...t17QSzl8bGpxm3X

Czytałeś tekst? http://www.diecezja.radom...siega-malzenska


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group