Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - Znajdź sobie kogoś !

Anonymous - 2013-12-01, 18:09

Cieszę się, że wylądowałam na tym forum. W zasadzie nie muszę nigdy nic pisać, bo wszystkie moje rozterki są tu omawiane.
Ktoś ostatnio jednak polecił do obejrzenia linka:
http://www.youtube.com/wa...t17QSzl8bGpxm3X
Zdołałam obejrzeć 14 min. Nie wytrzymałam. Ryczałam przez te 14 minut i cały wieczór. Świadomość tego tak ciężkiego krzyża była i jest nadal dla mnie nie do zniesienia. Ludzie chodzą po ulicy szczęśliwi i nie mają takich problemów, jakoś żyją, martwią się po prostu o zdrowie, o pracę, o dzieci... A tu człowiekowi przyszło zmagać się samemu z codzienną rzeczywistością. Jest wszystko: i praca, i dzieci, i pieniądze, i jakie takie zdrowie. Tylko cieszyć się życiem i Bogu dziękować za to wszystko. Jak ten ból udźwignąć, widząc siebie zostawioną i dzieci? Widząc, jak go dosłownie nic nie obchodzi... Sposób na wychowanie to mecz, kino, basen...
Ciągle myślę o tym, i w dzień, i w nocy (każdej nocy sny, a w roli głównej mąż). Takie życie, to jakiś komletny koszmar.
Aha, nawiasem mówiąc - bo wątek "znajdź sobie kogoś, 8 dni po wyprowadzce, a w 9 urodziny naszej córki, też miałam błogosławieństwo od męża na nowego partnera. Usłyszałam, że jestem atrakcyjna i na pewno sobie kogoś znajdę, kto mnie uszczęśliwi, bo on mnie nie uszczęśliwił, a ja jego.
No nóż w serce.

Anonymous - 2013-12-01, 21:44

Hmm mój mąż chyba nie zastanawiał się nad kwestiami co będzie ze mną, gdy on się wyprowadzi w sensie znalezienia sobie przeze mnie czy też nie kogoś nowego.Nie mówił mi, że jestem atrakcyjna itp. On mówił wyłącznie o sobie, słowo ,,ja" ,,moje" było dla niego najważniejsze.Czas potwierdził, że dla niego nawet dzieci się nie liczą a tym bardziej żona. Po 8 miesiącach to już tak bardzo nie boli.Życie na co dzień ma swoje prawa, w pracy trzeba funkcjonować jako tako, więc nie ma czasu się nad sobą użalać.I dobrze bo inaczej można by zwariować. Nieustannie oddaje męża Bogu i jego Aniołowi Stróżowi. Co ma być to będzie.
Anonymous - 2013-12-02, 08:58

znalezienie sobie kogoś nowego nie załatwia wszystkiego...
owszem, poprawia samopoczucie, jest lekiem na zdeptane poczucie własnej wartości,\
ale dopóki nie zamknie się w człowieku stara historia, nowa jest nią bardzo obciążona...
(mówię od strony tych porzuconych, bo Ci co porzucają, zwykle po pierwsze nie odchodzą w pustkę a po drugie nie muszą sobie radzić z odrzuceniem)

i samemu źle i z kimś innym, jak się kocha kogoś innego, nie wychodzi...
chwilowa poprawa samopoczucia, chęć pokazania "ja też mogę",
ale dla naszych "byłych-nie-byłych" to nie ma znaczenia... no może ulgę przynosi,
że teraz jakby co, to już nie ja jestem winny "jej", "jego" nieszczęściom...

Anonymous - 2013-12-02, 18:44

AJA napisał/a:
chwilowa poprawa samopoczucia, chęć pokazania "ja też mogę",
ale dla naszych "byłych-nie-byłych" to nie ma znaczenia... no może ulgę przynosi,
że teraz jakby co, to już nie ja jestem winny "jej", "jego" nieszczęściom...


sorry,...............ale jeśli ktoś wiąże się z innym człowiekiem po to,by pokazać odchodzącemu małżonkowi "ja też mogę".............to według mnie w ogóle nie nadaje się do związków! ani do małżeństwa się nie nadawał tym bardziej,no ludzie........,czy można więc się dziwić,że się ono rozpadło, skoro w tak instrumentalny sposób traktuje się drugiego człowieka? to nawet w związku ludzi niewierzących, ateistów też jest świństwo,ładować kolejną osobę w bagno jakichś niepozałatwianych spraw emocjonalnych,żeby komuś coś pokazać albo podnieść zdeptane poczucie wartości.....a co mówić u kogoś,kto deklaruje wiarę? toż zdradzacze też twierdzą,że poszli w długą,bo deptano ich poczucie wartości w małżeństwie.......żony odtrącały ich w sytuacjach intymnych,mężowie nie doceniali życia domowego,krytykowali wygląd...........chyba nie tędy droga..............
„Nie! Ręka Pana nie jest tak krótka, żeby nie mogła ocalić, ani słuch Jego tak przytępiony, by nie mógł usłyszeć. Lecz wasze winy wykopały przepaść między wami a waszym Bogiem; wasze grzechy zasłoniły Mu oblicze przed wami tak, iż was nie słucha”
szkoda mi tych,którzy odpuszczają.......nie doczekali się znaków od Pana (cudów w ich mniemaniu), uznając, że zrobili wszystko.....czy zrobili?wydaje mi się niejednokrotnie,że mam szczęście łaski wiary, dostąpiłem jej,staram się żyć zgodnie z przykazaniami,ale nigdy,......................n i g d y nie powiedziałbym o sobie,że już zrobiłem wszystko,a skoro Bóg mnie nie wysłuchał,to hulaj dusza,piekła nie ma.......taka postawa jedynie potwierdziłaby,że co jak co, ale do małzeństwa to ja się nie nadawałem.....z takim dziecinnym myśleniem............pozdrawiam, szymon.

Anonymous - 2013-12-02, 20:16

krasnobar:
Panie Lepszy, nie zrozumiał Pan tego, co napisałam...
Napisałam, że właśnie takie podejście jest bez sensu,
bo nawet jak się komuś wydaje, że coś sobie poprawi, to i tak nie poprawi...

Pycha - który to grzech???

Anonymous - 2013-12-02, 23:47

krasnobar napisał/a:
szkoda mi tych,którzy odpuszczają.......nie doczekali się znaków od Pana (cudów w ich mniemaniu), uznając, że zrobili wszystko.....czy zrobili?wydaje mi się niejednokrotnie,że mam szczęście łaski wiary, dostąpiłem jej,staram się żyć zgodnie z przykazaniami


historia lubi się powtarzać, dawno dawno temu..

Uczeni w Piśmie i faryzeusze przyprowadzają niewiastę, którą zastano na cudzołóstwie, i stawiają ją pośrodku. 4 „Mówią do Niego: „Nauczycielu, tę niewiastę zastano dopiero, co na cudzołóstwie. 5 W naszym Prawie Mojżesz nakazał nam takie kamienować. Ty zaś, co mówisz?” 6 Mówili to, wystawiając Go na próbę, aby móc Go oskarżyć. Jezus jednak pochylił się” i palcem pisał po ziemi. 7 Gdy jednak uporczywie pytali, podniósł się i powiedział do nich:, „Kto z was jest wolny od grzechu, niech pierwszy rzuci na nią kamień”. 8 I znów, pochyliwszy się, pisał na ziemi. 9 Gdy oni to usłyszeli, odchodzili jeden po drugim, począwszy od starszych; tak że pozostał sam i stojąca pośrodku niewiasta. 10 Jezus, podniósłszy się, powiedział jej: „Niewiasto, gdzie oni są? Nikt cię nie potępił?” „ 11 Ona zaś odrzekła: „Nikt, Panie”. Jezus powiedział wtedy: „Ja także cię nie potępiam Idź i odtąd już nie grzesz”. (J 8, 1-11)

Jezus swoimi naukami przypomina oskarżycielom o sądzie Bożym nad wszystkimi ludźmi, którzy w ostateczny obrachunku okazują się grzesznikami. Jako grzesznicy podpadamy pod sąd Boży nie powinniśmy sobie uzurpować prawa do sądzenia i potępiania innych.

z takim refleksyjnym myśleniem... nie sądź, nie oceniaj ... pozdrawiam

Anonymous - 2013-12-03, 00:34

bywalec napisał/a:
nie sądź, nie oceniaj ... pozdrawiam



a Ty nie wycinaj z kontekstu, bo kiedy dodasz resztę cytatu, "n i g d y nie powiedziałbym o sobie,że już zrobiłem wszystko", to jednak wyjdzie,że właśnie nie uważam się za super-hiper-bezbłędnego i że cały czas mam sobie coś do zarzucenia................więc Twój fragment pasuje jak pięść do nosa.......................również pozdrawiam,szymon.

Anonymous - 2013-12-03, 00:40

Krasnobar
Wpadasz czasem w klimaty nauczania (pouczania), jakbyś miał 100 lat i długą siwą brodę.
Świat nie jest czarno- biały na szczęście i nie jest tak, że Aja jest po tej czarnej stronie, a ty po białej

Anonymous - 2013-12-03, 08:30

grzegorz_ napisał/a:
Świat nie jest czarno- biały na szczęście i nie jest tak, że Aja jest po tej czarnej stronie, a ty po białej


dziękuję grzegorz_ - za zrozumienie i nie potępianie... może i jestem ciemno-szara,
ba... jasno mówię, że ja słabej wiary... ale nie jestem "dzieckiem gorszego Boga"...
duży szacunek i podziękowanie dla tych Was, którzy nie rzucają kamieniami... mimo wszystko...

Anonymous - 2013-12-03, 18:21

świat nie jest czarno-biały,świetnie, że do tego doszliście,o to mi chodziło..........zatem teraz wróćcie do swoich wynurzeń na temat Waszych "czarnych" małżonków i Was "białych" i poszkodowanych w tych małżeństwach.....bo jakoś dziwnie sami sobie pozwalacie na ocenianie i osądzanie waszych małżonków, jacy to są straszni,zdradliwi i daleko od Boga......po czym następują dywagacje,że związanie się z kolejnym partnerem to takie trudne,bo jeszcze są emocje, a i mężowi czy żonie nie można napsuć nerwów,bo się nie przejmują,że mamy nowego partnera....ale nieee, oczywiscie, nadal jesteśmy cacy,wierzący,praktykujący, a nasi małżonkowie be...........bla bla bla przy okazji także doczepmy się do forumowiczów,bo śmiał was ocenić.......... uwaga-od razu foch i obrażanie się............no i czy to nie jest dziecinne?do mnie tam możecie pisać co chcecie, nie rusza mnie to specjalnie,znam swoje wady,jestem ich świadom.....a Wy?bo wydaje mi się,że sami tu wspaniali,kryształowi i biali się znaleźli z czarnymi,złymi małzonkami u boku i faryzeuszami na forum.........no cóż......można i tak.....pozdrawiam serdecznie,szymon.

[ Dodano: 2013-12-03, 18:25 ]
grzegorz_ napisał/a:
i nie jest tak, że Aja jest po tej czarnej stronie, a ty po białej


a ktoś tak napisał gdzieś?proszę o cytat, bez wyrywania z kontekstu.....sam sobie to dopisałeś, a za to juz nie odpowiadam, to Twoje słowa......kochani,jak chcecie dyskutować, proszę,nie traktujcie reszty jak idiotów,którzy nie widzą,co wczesniej jest napisane,bo można przytoczyć słowo w słowo,bez nadinterpretowania słów...po co to?byle sie kłócić czy jak?chce Wam się?bo mnie nie.....pozdrawiam wszystkich i bez wyjątku życzliwie,szymek

Anonymous - 2013-12-03, 22:27

krasnobar napisał/a:
a Ty nie wycinaj z kontekstu, bo kiedy dodasz resztę cytatu, "n i g d y nie powiedziałbym o sobie,że już zrobiłem wszystko", to jednak wyjdzie,że właśnie nie uważam się za super-hiper-bezbłędnego i że cały czas mam sobie coś do zarzucenia........


nie, nie wyjdzie coś innego. Nie chodzi o Ciebie, że uważam iż czujesz się "za super-hiper-bezbłędnego".
Wręcz przeciwnie uważam Cię za osobę bardzo skrupulatną, dążącą do ciągłej prefekcjonalności.
Mnie chodzi o to, że ludzie tak już mają...nie lubią gdy się ich osądza, potępia, moralizuje. Jak widać to prawda;))
W twoich wypowiedziach często używasz wy, was, waszych, ty, tych....A to nie sprzyja dobrej komunikacji i gruntu do dyskusji, nie mówiąc już o tym, by osoba pouczana, oceniania wyniosła coś z tego pouczenia.
Ludzie oceniani - jeżą się.
Zastanawiające ? nie
kazania słyszymy często. I te z ambony, i te od rodzica, i te od małzonka, szefa... Te szczególne z ambony, czasem się czeka z radością, inne wpędzają człowieka w irytujący nastrój. Zastanawiające dlaczego? nie, zły przekaz, forma choć treść przekazu nie.

krasnobar napisał/a:
kochani,jak chcecie dyskutować, proszę,nie traktujcie reszty jak idiotów,którzy nie widzą,co wczesniej jest napisane,bo można przytoczyć słowo w słowo,bez nadinterpretowania słów..


myślę...., wychodzę z założenia że ludzie mają swój rozum i raczej rzadko udaje się im coś wmówić jak mają możliwość nawet biernego uczestniczenia, gorzej jak się nimi nieświadomie manipuluje. Nie trzeba ludzi do niczego namawiać, skłaniać, użyję słowa manipulować nimi by wyszło na moje. Jak mają możliwość i prawo wyboru przez nikogo nie naciskane zazwyczaj odbierają swoim tokiem myślenia.... ale zgadzam się...można ludźmi "pomanipulować", postraszyć, pójść w stronę autorytetu, wziąć na litość, poczucie winy wtedy już odbiór całkowicie może być inny tej osoby niż na początku ten ktoś miał zanim inni nie zrobili mu prania mózgu.....

Anonymous - 2013-12-03, 23:16

krasnobar napisał/a:

bo jakoś dziwnie sami sobie pozwalacie na ocenianie i osądzanie waszych małżonków, jacy to są straszni,zdradliwi i daleko od Boga......

a Wy?bo wydaje mi się,że sami tu wspaniali,kryształowi i biali się znaleźli z czarnymi,złymi małzonkami u boku i faryzeuszami na forum.........no cóż......można i tak.....pozdrawiam serdecznie,szymon.


To chyba nie do mnie.
Nigdy nie pisałem na forum źle o zonie, zreszta poza forum też nie.
I do kryształu tez mi wiele brakuje

Anonymous - 2013-12-04, 08:28

krasnobar napisał/a:
bo jakoś dziwnie sami sobie pozwalacie na ocenianie i osądzanie waszych małżonków, jacy to są straszni,zdradliwi i daleko od Boga......po czym następują dywagacje,że związanie się z kolejnym partnerem to takie trudne,bo jeszcze są emocje, a i mężowi czy żonie nie można napsuć nerwów,bo się nie przejmują,że mamy nowego partnera....


nie wiem dlaczego odnosisz to w liczbie mnogiej, bo to tylko ja pisałam...
i myślę, że jest tu co najmniej jedna osoba, która chce być w nowym związku,
inna sprawa ile osób chce a ile się na to rzeczywiście zdecyduje...
a z mojej strony to nie są teoretyczne dywagacje

Anonymous - 2013-12-04, 09:16

bywalec napisał/a:
myślę...., wychodzę z założenia że ludzie mają swój rozum i raczej rzadko udaje się im coś wmówić jak mają możliwość nawet biernego uczestniczenia, gorzej jak się nimi nieświadomie manipuluje. Nie trzeba ludzi do niczego namawiać, skłaniać, użyję słowa manipulować nimi by wyszło na moje. Jak mają możliwość i prawo wyboru przez nikogo nie naciskane zazwyczaj odbierają swoim tokiem myślenia.... ale zgadzam się...można ludźmi "pomanipulować", postraszyć, pójść w stronę autorytetu, wziąć na litość, poczucie winy wtedy już odbiór całkowicie może być inny tej osoby niż na początku ten ktoś miał zanim inni nie zrobili mu prania mózgu.....

Robiąc ostatnio porządki znalazłem korespondencję...
była to pomocna korespondencja wspaniałej kobiety z tego forum jaka zawsze wyciągała rękę(pomocną) do niejednego straceńca na tym forum
mowa oczywiście o Mami :mrgreen: :mrgreen:
i niech pozostanie na tym nicku ;-) ;-)

Miałem właśnie możliwość przeczytać o czymś co latami było moim problemem
ano manipulacja....
i dzięki Mami odkrywałem cos co z pozoru dla mnie nie było manipulacją ,ja odczuwałem to jako pomoc, wsparcie osoby bliskiej.
Jedno działanie a dwa różne spojrzenia
moje-wsparcie i pomoc
kogoś drugiego-manipulowanie nim.
I może dalej bym tkwił we własnym przekonaniu dobrych intencji
gdyby nie jedne słowa Mami
(mam nadzieję że nie urażę autorki ich wpisaniem)
...myślę ze Norbi wspierałeś, pomagałeś ale nie tak jak chce A....tylko jak ty uważałeś że dla niej jest dobre...........

Dokładnie tak.. dzięki ci Mami za tamten dzień jaki otworzył mi drzwi pomocne do pokonania. :
.manipulacji.. kontrolowania ..zazdrości....
Tamtego dnia ujrzałem dokładnie to:

Gdy nie pozwolimy ludziom poszukiwać tego co naprawdę chcą a wkładamy w ich serca i ręce nasze nawet najbardziej zaszczytne cele i działnia
jakie nie były:
czy z pod znaku wielkiego krzyża.. czy z pod znaku olbrzymiej moralności
to tak naprawdę nie szanujemy i nie rozumiemy tych ludzi
a co za tym idzie:

nie uznajemy Boskiego prawa do jednostki, niezależności i wolności......
Bóg pragnie by każdy odpowiadał tylko za własna rolę, to my stajemy przed Bogiem i rozliczamy siebie....
Nie bliźniego...tylko siebie
AJA napisał/a:
a z mojej strony to nie są teoretyczne dywagacje

Kążdy Aja ma własna drogę i każdy kiedyś będzie z niej rozliczany i każdy będzie wysłuchany

pozdrawiam

[ Dodano: 2013-12-04, 09:35 ]
AJA napisał/a:
myślę, że jest tu co najmniej jedna osoba, która chce być w nowym związku,

inna sprawa ile osób chce a ile się na to rzeczywiście zdecyduje...

Zapewne tak:
jedni potrafią się przyznać do takich myśli.. inni być może będą je skrywać

Miałem takie myśli Aja.....

Ale tez zapewne byłem ..lub jestem w innej sytuacji niż Ty -czy inni.
Pamiętam jak to wtedy było
położyłem sobie na wagę...
z jednej napis

Stare..........z drugiej.........Nowe

I wtedy przyszło mi do głowy to:
czemu potrafię złapać się za nowe, a sam daje sobie ogranicznik że nie potrafię naprawić starego.
Zatem zabrałem się za stare-dla siebie, dla własnego przekonania
że nie zraża mnie byle co na drodze....


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group