Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - Znajdź sobie kogoś !

Anonymous - 2013-11-25, 01:01

Ale nie dość mądrą, żeby dobrze wybrała/wychowała jej ojca...

I to się zapętla - nie byłoby tej konkretnej mieszaniny genów bez mojego męża, ale ta wynikowa mieszanina genów, którą kocham bardziej, niż kogokolwiek innego ma ojca, jakiego ja jej wybrałam.

Anonymous - 2013-11-25, 08:08

Filomeno
Cytat:
Wynikowa mieszanina genów
:mrgreen:
ma też w sobie Ducha , duszę , osobowość , "ja" .

Geny idą do piachu , a dusza nie .
Ty i mąż jesteście jedynie narzędziami rozrodu ,
łaskawie dopuszczonymi do udziału w dziele stwórczym
życia bytu osobowego i wiecznego .
Ojcem ( i matką ) Twojej córki jest Bóg .

Cytat:
którą kocham bardziej, niż kogokolwiek innego

A ma być tak raczej :
1. Bóg
2. mąż
3. dzieci

"Ojcowie ziemscy" mają łatwiej w tym względzie .
Nie mają złudzeń , że dzieci są "ich"
bo "je rodzą" , bo to z ich ciała wychodzą .

Cytat:
Wczytując się w tekst Kodeksu prawa kanonicznego (kan. 1055 §1), odkrywamy dwa istotne cele wspólnoty małżeńskiej. Są nimi: dobro małżonków oraz zrodzenie i wychowanie potomstwa. Skoro jest ono z natury swej skierowane na to, by służyć budowaniu dobra małżonków, z natury swej także jest powołane do tego, by ubogacać każdego z małżonków, przyczyniać się do ich wzajemnego osobowego udoskonalania, jak również do rozwoju każdego członka rodziny. To naturalne ukierunkowanie małżeństwa ma swój fundament w uzupełnianiu się natury kobiety i mężczyzny oraz w naturze miłości małżeńskiej, a realizuje się poprzez wzajemną pomoc i posługę.
Drugi cel małżeństwa, znajdujący swe zakorzenienie w naturze wspólnoty małżeńskiej, stanowi zrodzenie i wychowanie potomstwa.


Paradoksalnie , to nasi małżonkowie
właśnie swą postawą
nas osobowo udoskonalają . :mrgreen:
Zatem , związek z nimi nam służy ,
duchowo się rozwijamy , wzrastamy .
Ktoś zaprzeczy ?

No tak , ale wpływ na dzieci
tej formy doskonalenia
raczej fatalny w skutkach .
A dzieci rosną szybko .
2,3 , 5 lat , wczoraj nastolatek dziś "dorosły"
i po zawodach .
( drugiego celu małżeństwa już niewiele )

Takie 2 moje spostrzeżenia .
1. Nasza miłość do małżonka jest
jakaś niedoskonała mocno , trudna
fałszywa , sztuczna , wymuszona
2. Za mało na forum mówi się
jak żyć .
Hasło "czekać nie czekając" może i dobre
ale nie załatwia sprawy .
Ucieczka w hobby to stanowczo za mało ,
propozycja nie na miarę człowieka . :mrgreen:

Anonymous - 2013-11-25, 08:15

Cytat:
Mnie ciekawi, jak ktoś wyobraża sobie po latach taki powrót wiarołomnego męża/żony.

Dowcip polega na tym, że ja właśnie sobie nie wyobrażam tego. Po ludzku patrząc nasze drogi tak się rozjechały i jesteśmy tak różni, że po ludzku patrząc jest to niemożliwe.
Mam jedynie nadzieję, że Bóg pokieruje tak szerokopojętymi "okolicznościami przyrody", aby niemożliwe stało się możliwe.

Można się samemu ze sobą pobawić w gdybanie - coś ma się wydarzyć, jak sobie to wyobrażam (zapisać), i potem sprawdzić zapiski z tym co się faktycznie wydarzyło. Niezwykle często te dwie rzeczy - wyobrażana sytuacja i faktyczna - są od siebie tak różne, że po prostu nie opłaca się gdybać, szkoda energii.

Cytat:
2. Za mało na forum mówi się
jak żyć .
Hasło "czekać nie czekając" może i dobre
ale nie załatwia sprawy .
Ucieczka w hobby to stanowczo za mało ,
propozycja nie na miarę człowieka .

Może dlatego że każdy jest inny? U jednego sprawdzi się hobby, u drugiego coś innego.

Anonymous - 2013-11-25, 08:26

Inna jest miłość Boga, inna do dziecka, inna do mężczyzny. Ta gradacja Bóg-mąż/żona-reszta jest może i atrakcyjna z punktu widzenia założeń forum, ale nie bierze pod uwagę właśnie odcieni miłości.

Wiem bardzo namacalnie, że dziecko rodzi się dla świata, nie dla rodziców. Dlatego kochając córkę, wychowuję ją tak, żeby w przyszłości była otwarta, samodzielna, krytyczna wobec powszechnie uznawanych "prawd", świadoma własnej wartości i żeby miała świadomość, że nie musi żyć tak, jak ja, ale może wybrać własną drogę.

"Daj tym, których kochasz skrzydła, aby latali, korzenie, aby powracali i powody, dla których zechcą z tobą zostać."

Anonymous - 2013-11-25, 08:32

Ja szukać nie zamierzam .... choć wszyscy wokół mnie do tego namawiają. Lata upływają syn rosnie i ani się obejrze jak wyfrunie z domu. Wtedy zostanę sama jak palec. Tego się boję najbardziej. Mąż mówi, że jestem matką jego dziecka i dlatego chciałby mnie widzieć uśmiechniętą i szczęśliwą. A robi wszystko żeby tak nie było. Chce mnie na siłę uszcześliwiać, chce mnie z kimś złączyć. Jakies wyrzuty sumienia widocznie w nim są. Gdybym się z kimś wreszcie związała to on byłby usprawiedliwiony.
Wpadłam ostatnio w okropnego doła ...

Anonymous - 2013-11-25, 10:32

nie tworzymy scenariuszy na przyszłośc, bo nie znasz swojej przyszłości
to co cię teraz męczy to twory wyobraźni

jutro jest nieznane, nie ma powodu martwic sie, co sie stanie jak dziecko dorośnie

Andrzej - 2013-11-25, 10:45

Alda napisał/a:
Ja szukać nie zamierzam .... choć wszyscy wokół mnie do tego namawiają. Lata upływają syn rosnie i ani się obejrze jak wyfrunie z domu. Wtedy zostanę sama jak palec. Tego się boję najbardziej.


Nie zostaniesz sama, nie jesteś sama. Jest przy Tobie Jezus. Życie jest krótkie, zleci bardzo szybko, a wieczność i szczęście dla sprawiedliwego i ucznia Jezusa nieskończona. są jeszcze przyjaciele tu na ziemi, którzy idą podobną drogą wierności... Można też służyć jakiejś wielkiej sprawie, rozwijać zdrowe pasje, aby nie dopadała frustracja...
Świetna jest wypowiedż na ten temat Mieczysława Guzewicza: http://youtu.be/aYAJIiY7xWk

Alda napisał/a:
Mąż mówi, że jestem matką jego dziecka i dlatego chciałby mnie widzieć uśmiechniętą i szczęśliwą. A robi wszystko żeby tak nie było. Chce mnie na siłę uszcześliwiać, chce mnie z kimś złączyć. Jakies wyrzuty sumienia widocznie w nim są. Gdybym się z kimś wreszcie związała to on byłby usprawiedliwiony.
Wpadłam ostatnio w okropnego doła ...


Jeśli ktoś tak namawia do grzechu, to zwykle chodzi o zagłuszenie własnego sumienia. Stąd te rady "Znajdź sobie kogoś".
Świetnie takie sytuacje opisuje tekst o. Salija "Czy wolno katolikowi zgodzić sie na rozwód" we fragmencie:
Cytat:
(...) I proszę sobie wyobrazić, że ona w tej sytuacji, mimo wszystko, nie wyraziła zgody na rozwód. „Nie mogę się zgodzić – mówiła mi. – Dla mojego męża orzeczenie rozwodu to jakby rozgrzeszenie. On chciałby sobie wreszcie powiedzieć: Teraz to już wszystko w porządku! Otóż nie wszystko jest w porządku: nasz syn nie miał ojca, ja mam zmarnowane życie. Jeśli otrzyma rozwód mimo mojego sprzeciwu – to może jednak łatwiej mu przyjdzie kiedyś taka myśl, że jeszcze nie wszystko w porządku, że jeszcze jest mu potrzebne prawdziwe rozgrzeszenie”.
o. prof. Jacek Salij OP, Szukającym drogi
http://www.opoka.org.pl/b...oda_rozwod.html


I jeszcze jeden świetny fragment o. Salija z jego tekstu "Czy Ewangelia dopuszcza rozwód?" wskazujący na nadzieję, że zawsze istnieje prawdopodobieństwo nawrócenia się współmałżonka.

Cytat:
Ludzie pytają jednak: Co mamy robić, jeśli miłość już umarła? Byliśmy zapewne niewierni Bogu – powiadają – ale w tej chwili tego nie da się już odwrócić: Co mamy robić teraz? Odpowiedź Kościoła jest tutaj jasna, choć trudna: Jeśli niewierność Bogu spowodowała zło, trzeba ją naprawić wiernością. Nie można do dawnej niewierności dodawać niewierności nowej – w ten sposób człowiek tylko zejdzie na jeszcze dalsze manowce. Otóż jeśli ludzie zdecydują się na drogę wierności Bożym przykazaniom, częstokroć okazuje się, że ich miłość jeszcze nie umarła, ona jest tylko ciężko chora. A jak wiadomo, nie każda choroba kończy się śmiercią, zwłaszcza jeśli chory bardzo pragnie wrócić do zdrowia.
o. prof. Jacek Salij OP, Szukającym drogi
http://www.opoka.org.pl/b...ogi/rozwod.html


Nie zapominamy o tym, że we wspólnocie Sycharze preferujem/polecamy "czekanie, nie czekając", a więc swój osobisty integralny rozwój duchowy (nawracanie się), emocjonalny, fizyczny (troska o swoje zdrowie fizyczne, np. co jakiś czas, gdy potrzeba dieta Daniela), zawodowy, który umożliwia szczęśliwe życie własnym życiem, a z drugiej strony jest przygotowaniem się na ewentualny powrót skruszonego/nawróconego bądź nawracającego się współmałżonka. Jeśli małżonek wróci - super, jeśli nie wróci też jestem szczęśliwy, gdyż moje prawdziwe szczęście zależy nie od drugiego człowieka, tylko od Boga - od jakości mojej relacji z Nim, nieprawdaż?

Anonymous - 2013-11-25, 10:46

Alda napisał/a:
Jakies wyrzuty sumienia widocznie w nim są.

Ty jesteś jego wyrzutem sumienia. Musisz zadbać o siebie - może jakieś rekolekcje?

Anonymous - 2013-11-25, 10:50

Żeby było jasne , uważam że mądrzejsze jest
nie unikanie tematów , nawet trudnych ,
nawet wtedy a może zwłaszcza wtedy
gdy rozwiązanie nie jawi się wyraźnie , są wątpliwości itd.
Bardziej szukam niż coś twierdzę .

Nirwanno , może jest i tak
że to nasza wiara jest tak znikoma
a może jej po prostu nie ma ( zanikła )
że nie dochodzi do cudów powrotu .
A to jest konieczne , Bóg tego wymaga
i stąd tak marne wyniki .

W przypadku głębokich kryzysów ,
musiała by nastąpić głęboka przemiana małżonka .
Inaczej to wyglada tak , jakby ktoś poszedł
...... może do galerii handlowej :mrgreen:
upatrzył sobie jakiś obiekt
i na siłę chciał przymusić do małżeństwa .


Cytat:
Inna jest miłość Boga, inna do dziecka, inna do mężczyzny. Ta gradacja Bóg-mąż/żona-reszta jest może i atrakcyjna z punktu widzenia założeń forum, ale nie bierze pod uwagę właśnie odcieni miłości.


Ta gradacja Filomeno może być i czysto rozumowa .
Kwestia skali , wielkości po prostu .
Z forum nie ma nic wspólnego .
Można tego nie odczuwać sercem , ale intelektualnie to oczywiste .
Boga nie widać bezpośrednio , a jedynie przez stworzenia , ład swiata itd.
Są ludzie którzy kochają kotki , myszki .
Córka jest całkowicie odrębną istotą .
To tylko tutaj tak jest .

Cytat:
ale może wybrać własną drogę
( córka )
Jezus mówił : ja jestem prawdą , drogą i zyciem .
Może , ale czy warto uprawiać kult własnego intelektu ,
jak co rusz okazuje się
że nie taki ten intelekt znów wielki . :mrgreen:

____________________________________________

Alda
Cytat:
Wpadłam ostatnio w okropnego doła ...

Czym są owe doły ?
Czy nie są to doły pragnienia , których zasypać nie mamy czym ?
Doły strachu przed samotnością .
Doły niespełnienia , bezsiły , niezrozumienia , niezgody na stan rzeczy .

Te doły tworzą nasze własne myśli .

Cytat:
Mąż mówi, że jestem matką jego dziecka i dlatego chciałby mnie widzieć uśmiechniętą i szczęśliwą. A robi wszystko żeby tak nie było. Chce mnie na siłę uszcześliwiać, chce mnie z kimś złączyć. Jakies wyrzuty sumienia widocznie w nim są. Gdybym się z kimś wreszcie związała to on byłby usprawiedliwiony.


Miło jest powiedzić się winą , ciężarem .
"Matka" to tylko ZADANIE . :mrgreen:
"Żona" - też zadanie , rola .
Jesteś "córką Boga" .
Gdyby to wiedział , po..... by się ze strachu . :mrgreen:


_________________________________

Andrzej napisał :
Cytat:
Nie zostaniesz sama, nie jesteś sama. Jest przy Tobie Jezus. Życie jest krótkie, zleci bardzo szybko, a wieczność i szczęście dla sprawiedliwego i ucznia Jezusa nieskończona. są jeszcze przyjaciele tu na ziemi, którzy idą podobną drogą wierności... Można też służyć jakiejś wielkiej sprawie, rozwijać zdrowe pasje, aby nie dopadała frustracja...


Życie można przeżyć na dwa sposoby .
Martwić się tym czego nie mamy ,
albo cieszyć się z tego co mamy .

Na logikę , opłaca się pocierpieć i zaryzykować .
Ale też nie okłamujmy się
i mówmy wprost .
To droga z większymi i mniejszymi krzyzami licznymi krzyżami .
Żeby zyskać ŻYCIE , trezba stracić życie .
Jezus nie zje z nami Wigilii , w nocy nie przytuli ,
na spacer nie pójdzie itd. itd.
Tu już w naszym staraniu i pomysłowości nadzieja .
Dostrzegać to czego inni nie widzą .

Życie jest krótkie , ale trochę trwa .
Braku drugiej osoby nie da się niczym wypełnić do końca .

Cytat:
Jeśli małżonek wróci - super, jeśli nie wróci też jestem szczęśliwy, gdyż moje prawdziwe szczęście zależy nie od drugiego człowieka, tylko od Boga - od jakości mojej relacji z Nim, nieprawdaż?


Jak wróci szybko to może i super ,
ale jak wróci zniedołężniały
to tylko kłopot .


Cytat:
gdyż moje prawdziwe szczęście zależy nie od drugiego człowieka

To prawda .
Ja bym jednak powiedział - że od nas samych ,
bo to czy stworzymy tą relację z Bogiem
to nasz wybór ( chyba ) .

Anonymous - 2013-11-26, 19:46

Posty będące dowalankami emocjonalnymi i mało zbieżne z meritum wątku przeniosłam do Kosza.
Anonymous - 2013-11-26, 21:44

Mój też stwierdził, że jestem wspaniałym człowiekiem i na pewno ułożę sobie życie. Jeżeli ktoś komuś zniszczył życie, to niech nie oczekuje, że będę postępować tak jak on, albo jego kochanka.
Anonymous - 2013-11-27, 03:44

Ja tez mam dzis doła. Przeszła mnie dzis taka mysl o samotnosci. Teraz czasem tylko to czuje ale dzieci kiedys sie wyprowadza a wtedy pewnie bedzie nie czasem a czesto ;-(. Schrzanilam sobie zycie. Oj, chyba ponad moje sily to wszystko.

I taka mysl przemknela zeby zejsc do meza i sie przytulic. Ale przeciez nie bede tego robic tylko ze strachu przed samotnoscia. Juz pomijam, ze to ostatnia rzecz po tym jak sie wczoraj znow zchowal. A juz tak niezle szlo ;-(. Widocznie jednak nie mamy juz szans.

Chyba musze sie jakos konstruktywniej znow soba zajac. Zaczne od wyspania sie ;-) .

Anonymous - 2013-11-27, 09:28

Nie wiem, czy to komuś pomoże, ale zawsze jak czuję, że coś chcę od kogoś (cokolwiek by to było, ale najczęściej to może być wygórowana miłość ;-) ), to myślę, że i Pan Jezus tego chce ode mnie i czeka na to.
Pytanie, czy wtedy wierzy się, że Jezus jest Osobą ;-)
Jesli wiesz (lub wierzysz), że Jezus jest Osobą (i pominę, że droga, prawdą i Życiem), następuje punkt zwrotny.
Zamiast Jemu dawać (cokolwiek by to było, a najczęściej jest to niedoskonała miłość), to wtedy zaczyna się relacja z NIm i On przejmuje ster. :-) Może spróbujecie? Pozdrawiam.


Ze specjalnymi życzeniami dla Aldy: http://www.youtube.com/watch?v=I7r5ZrlQ0nM

Anonymous - 2013-11-27, 22:27

Elżbieta napisał/a:

Pytanie, czy wtedy wierzy się, że Jezus jest Osobą ;-)
Jesli wiesz (lub wierzysz), że Jezus jest Osobą (i pominę, że droga, prawdą i Życiem), następuje punkt zwrotny.
Zamiast Jemu dawać (cokolwiek by to było, a najczęściej jest to niedoskonała miłość), to wtedy zaczyna się relacja z NIm i On przejmuje ster. :-)


Super. Spodobało mi się.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group