Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - Znajdź sobie kogoś !

Anonymous - 2013-11-23, 23:04

twardy napisał/a:
"Nadzieja to nie to samo, co optymizm. To nie jest przekonanie, że coś musi
się udać, ale pewność, że coś ma sens, niezależnie od tego czy się uda czy nie”.

Piękne to słowa... Vaclav Havel autorem chyba jest. Mirakulum je już gdzieś przytaczała.

Twardy - dziękuję za ich przypomnienie ;-)

Anonymous - 2013-11-24, 05:24

mare1966 napisał/a:

Może rzeczywiście to nie jest najlepsze i On ma lepszy plan ?

Każdy może pobiec maraton , ale tylko teoretycznie .

Nawet bliska relacja z Bogiem
nie wystarczy .
Relacje z ludźmi , bliskie - też są konieczne .

Zamknięcie się w czekaniu , że może dziś , może jutro ......
doprowadzić może , doprowadzi do załamania :

Wielkie nieporozumienie. Ty nie masz czekac na ukochana/ukochanego, wroci, nie wroci. Bog nie jest idiota i nigdy nie chce dla czlowieka czegos zlego. To my czasem cos tak porecimy, ze rzeczywiscie chyba to zejscie sie, przynajmniej od razu nie jest wola Boza... W kazdym razie, Ty nie masz tak czekac, to faktycznie idzie zwariowac, Ty masz przede wszytkim i najpierw zaakceptowac, ze mozliwe, ze nie wroci. A dopiero potem masz wierzyc, ze... mozliwe tez , ze jednak kiedys sie odmeni.

Wiele osob pisze o wypaleniu. Z jednej strony rozumiem, a z drugiej... powiem troche odmennie. Im jestem starsza, tym latwiej chyba przychodzi mi uwierzyc w to, ze moze jeszcze byc bardzo roznie. Glownie dlatego, ze mam coraz wiekszy bagaz doswiadczen jak najbardziej wlasnych, dotyczacyh roznych zaskakujacych i bardzo niespodziewanych odmian w zyciu. Odmian w obe strony, na zle niestety tez ale i na dobre. Chyba pewna dojrzalosc, tak przyjmowac zycie. Ja sie w kazdym razie ciesze, ze taki dar posiadlam czy wypracowalm?? Ratuje, przynajmniej jak dotychczas od zgorzknenia ;-) .[quote]

Cytat:
Może warto nie naciskać czasem , a podzieją się prędzedej te cuda.

Chyba tak. Naciskanie tylko stresuje. Naciskajcego. Tymczasem najlepiej najperw uzyskac spokoj wewnatrz siebie. Najlepiej. Najmadrzej. Tym bardziej, ze przyda sie na obie okolicznosci, powrotu i nie powrotu. A poza tym, reczywiscie nie wiadomo czy w tym powrocie nie przeszkadza.

Dla czegos podobnego ja skomentowalam Dabo, tylko troche pol zartem, zeby sobie znalazl jakas laskę to moze ta jego żona wroci ;-) . Bo jak on pisze, ze ona tu zaglada i czyta.... niechby choc zaczal udawac tu, ze juz nie czeka... moze by pozalowala co stracila. Choc owszem, mozliwe ze tez nie.

Owszem, syty glodnego nie rozumie. Ja pisze z innej perspektywy, roznych zlych rzeczy doswiadczylam niestety ale moj mąż fizycznie jest wciąż obok blisko, w rozłące bylismy tylko krotko i rczej pomogla chyba obu stronom, innej kobiety nie kocha tylko mnie, i nawet ostatnio, to okazuje. Niby super fajnie, tyle ze ja po tym wszystkim zlym, czuje ze to... tylko fizycznie. Psychicznie, lata świetlne. No i mam zagwózdke, bo z jednej strony te lata świetle a z drugiej, ja chyba podobny świrus jak Dabo, jak kocham, nie zmieniam obiektu kazdej wiosny ;-) . Jak to powiedzial jeden znajomy, czlowiek nie ubranie zeby zmienic jak przestaje byc wygodne. Tylko czy to wystarczy....

Anonymous - 2013-11-24, 12:09

zz
Anonymous - 2013-11-24, 12:57

miodzio63 napisał/a:

Elżbieta napisał/a:
Miodzio, cudów z powodu mojej wiary i zaufania Boga doświadczyłam wielokrotnie,

Elżbieto nie ma sensu by każda myszka chwaliła swój ogonek...


Miodzio wielkie nieporozumienie!
Nie jestem myszką, tylko człowiekiem, to po pierwsze, a po drugie to się nazywawa nie chwalenie ("ogonka", a fe :-( ), tylko świadectwo człowieka.


Po trzecie:
miodzio63 napisał/a:
Nirwanna napisał/a:
Jest. Doświadczam osobiście

Niestety Nirwano ale to pustostan słowny.. stworzony albo pod wpływem działania Sychar....albo na potrzeby Sychar.....


nie wiem, czemu Ty Sychar nie postrzegasz jako wspólnoty ludzi????
Nie pojmuję, czemu dla Ciebie żywi ludzie nie są "żywymi ludźmi", pojedyńczymi osobami, każdy z własną historią, a jednak dziwnie jednomyślni jak Apostołowie ("Wszyscy oni trwali jednomyślnie na modlitwie razem z niewiastami, z Maryją, Matką Jezusa, i z braćmi Jego" Dzieje Apostolskie 1,14)
tylko Sychar według Ciebie jest jakąś masą. :shock: :-(

Bardzo, bardzo to przykre.

Anonymous - 2013-11-24, 14:16

zzz
Anonymous - 2013-11-24, 14:43

My już 6 lat nie jesteśmy razem. On już około 5 lat jest z kochanką. Czyli dłużej niż trwało nasze małżeństwo. Wszystko wskazuje na to, że nasze małżeństwo było pomyłką ... dla niego. Cóż z tego, że mogłabym mu wybaczyć .. jak nie widać żadnych szans powrotu. Z jednego narazie się cieszę, że nasz syn nie wie o kochance. Boje się kiedy nadejdzie ten dzień, że mąż go poinformuje ... będzie chciał go tam zabierać. To będzie koszmar....
Anonymous - 2013-11-24, 16:17

miodzio63 napisał/a:
chyba nie zaprzeczysz że większość uczestników tego forum jest tu na forum i tkwi...rozwijając siebie.. swoją wiarę... wspomagając się.....
li tylko dlatego że właśnie jest w nich ta nadzieja że współmałżonek wróci...


Tak jak piszesz Miodzio, dzięki tej nadziei rozwijają się, swoją wiarę. Jakby nie patrzeć, to same korzyści. Czy nie warto więc mieć tej nadziei?

miodzio63 napisał/a:
Wy moderatorzy kochacie tu na forum podkładać te deseczki
by pływało się ludziom dłużej.........


Nie tylko moderatorzy, wiele innych osób również.
Ty natomiast kochasz zabierać ludziom te deseczki - by tonęli od razu.

Dzisiaj w innym temacie "Bety" napisała tak:

Bety napisał/a:
Kiedy odkryłam to forum, spędziłam tu duzo czasu, bo ciagle odkrywałam dla siebie jakieś mądre rzeczy: a to kazania, a to modlitwy, a to komentarze, a to świadectwa....
Zaczęłam pracę nad sobą, nie mając zupełnie wpływu na męża i na to co on robi.
Dzięki temu odzyskałam równowagę emocjnalną i zblizyłam się do Boga.


Dzięki "podkładaniu tych deseczek" Bety miała czas na pracę nad sobą i zbliżenie się do Boga. Gdyby ktoś odebrał jej tą deseczkę, to tak jak piszesz poszłaby już dawno na dno.

Widzę więc głęboki sens tak funkcjonującego forum.

Anonymous - 2013-11-24, 16:32

czuję podobnie.
jestem tu trzy miesiące, najtrudniejsze miesiące mojego życia.

teraz dostaję od męża kolejny cios.
dzięki temu co tu czytałam, dzięki temu co ze sobą zrobiłam przez ten czas, to mam w sobie wciąż siłę do życia.

Anonymous - 2013-11-24, 16:39

Dlaczego nikt tutaj podczas tej dyskusji nie bierze pod uwagę, że Bóg przeznaczył nam różne drogi.
Może teraz chce dla mnie "małżeństwa bez małżeństwa".

I to nie dla własnego "widzimisię" ale dla naszego dobra.

Są różne drogi do świętosci.
Może w ten sposób chce we mnie cos wzmocnić (próba ogniowa)
Może jest to dla mnie pokuta za moje grzechy, w które sie wpadkowałam z powodu mojej pychy...
Może mamy być świadectwem na te trudne czasy, że nie zawsze trzeba zaraz szukać "inny model", ale można żyć godnie i pięknie nawet w stanie pewnego niedostatku

Patrzcie na ludzi, którzy stracili rękę lub nogę, a uprawiają sport- jedni w tej sytuacji narzekają i cierpią, inni też cierpią, ale potrafią obok tego cierpienia jeszcze coś osiagnąć: uprawiają sport

Spodobało się Bogu prowadzić mnie taka drogą, moja rola to przyjąć, bądź nie.
ja przyjmuję (choć nie bez oporu)- bo wiem, że Bóg chce dla mnie dobrze

[ Dodano: 2013-11-24, 16:46 ]
Twardy masz rację

gdybym tu nie trafiła dziś prawdopodobnie byłabym już w nowym związku
mój dorosły Syn kilka dni temu popłakał się i powiedział, że dzieki temu, że przetrwałam te najtrudniejsze momenty on tez przetrwał. Gdyby zobaczył wtedy obok mnie obcego faceta, załamałby się, po prostu byłoby to dla niego za dużo: tato z nową "laską", mama z nowym "facetem".

przetrwałam dzięki temu forum, stanęłam na nogi, moje życie się uzdrawia, jestem siłą dla moich Dzieci- to jest bezcenne

Anonymous - 2013-11-24, 16:59

zz
Anonymous - 2013-11-24, 17:09

Alez Miodzio, ja juz pływam sama :-)
na początku, gdy wrzucono mnie na głęboka wodę bez umiejętności pływania, deseczki pomogły mi nie utonąć- bo ja chciałam żyć, ale nie miałam sił

to forum dało mi siłę i kierunek

nie wiem, czy mój mąż wróci, nie tworzę scenariuszy- powierzyłam się Bogu, niech On mnie prowadzi, ja robię, co do mnie należy: przyjmuje moja codzienność jaka jest, pracuje nad sobą, reszta nie należy do mnie

[ Dodano: 2013-11-24, 17:20 ]
Miodzio,
od czasu do czasu czytam Twoje wpisy i mam takie wrażenie (przepraszam jesli błędne :-) ), że bardzo chcesz zobaczyć to "światełko w tunelu", ale ilość zranień spowodowała , że ogrodziłeś swoje serce jakimiś wysokimi murami, postawiłeś szańce, żeby już nikt nigdy Cie nie zranił.

Jakbyś mówił- chce czuc się przekonany, ale ja tego nie widzę, nie czuje, nie wierzę....

Cytat z Ferdydurkę: "Jak zachwyca, skoro nie zachwyca?"

Anonymous - 2013-11-24, 17:35

zz
Anonymous - 2013-11-24, 17:40

Bety napisał/a:
mój dorosły Syn kilka dni temu popłakał się i powiedział, że dzieki temu, że przetrwałam te najtrudniejsze momenty on tez przetrwał. Gdyby zobaczył wtedy obok mnie obcego faceta, załamałby się, po prostu byłoby to dla niego za dużo: tato z nową "laską", mama z nowym "facetem".


Beatka dziekuje.........

Anonymous - 2013-11-24, 17:44

Bety napisał/a:
Alez Miodzio, ja juz pływam sama :-)
na początku, gdy wrzucono mnie na głęboka wodę bez umiejętności pływania, deseczki pomogły mi nie utonąć- bo ja chciałam żyć, ale nie miałam sił

to forum dało mi siłę i kierunek

nie wiem, czy mój mąż wróci, nie tworzę scenariuszy- powierzyłam się Bogu, niech On mnie prowadzi, ja robię, co do mnie należy: przyjmuje moja codzienność jaka jest, pracuje nad sobą, reszta nie należy do mnie


Miodzio, to co napisała Bety, uważam za najlepszą odpowiedź na Twój post.


Cytat:
Twardy tak na marginesie...nie zastanawaiało cie jedno że zestarzejesz się razem z tym forum.....
czekajac razem z ideamii -że cos się kiedys zmieni???


Popełniasz błąd zakładając, że czekam iż coś się zmieni. Gdzieś w głębi serca mam oczywiście nadzieję, ale moje życie nie polega na czekaniu. Cztery lata temu gdy trafiłem na to forum również dostałem taką deseczkę i ona pozwoliła mi odnaleźć drogę do Boga. Dostałem też tutaj lustro, w którym przyjrzałem się sobie, swojemu postępowaniu. Dzisiaj jestem innym człowiekiem.
Obecnie zajmuję się swoim hobby, nauczyłem się też pływać, pracuję, mam o wiele lepsze relacje z dziećmi niż kiedyś no i znalazłem cel swego życia - pomoc innym osobom w kryzysie małżeńskim (oczywiście zgodnie z naszą wiarą).

miodzio63 napisał/a:
Twardy tak na marginesie...nie zastanawaiało cie jedno że zestarzejesz się razem z tym forum.....


Biorę pod uwagę i taką możliwość. "Bądź wola Twoja" - ja zdaję sobie sprawę co powtarzam każdego dnia. Moja wola, moje plany - oddałem już dawno Jemu.

miodzio63 napisał/a:
czekajac razem z ideamii -że cos się kiedys zmieni???


Ja nie czekam razem z ideami, ale z Wiarą.

Mamy wszyscy dwa wyjścia. Albo żyć w zgodzie z przykazaniami, czyli jeżeli żona/mąż nie wróci - żyć samemu (nawet do końca życia), albo zapomnieć o Bogu i układać sobie życie po swojemu.

miodzio63 napisał/a:
Wybacz twardy....ale mnie taki styl nie pasi.....


Czy to znaczy, że wybierasz drugie wyjście?


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group