Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Odbudowa związku po kryzysie, zdradzie, separacji, rozwodzie - Jak zając się sobą?

Anonymous - 2013-11-20, 22:46
Temat postu: Jak zając się sobą?
Wiele razy słyszę na forum: zajmij się sobą. Ale tak naprawdę i nie do końca wiem jak to rozumiec. Wiem, że poznanie i pokochanie siebie to najlepsza droga do wyjścia z kryzysu. Ale jak to zrobic? Co Wam pomogło, pomaga.... Jak zajmujecie się sobą i jakie to daje efekty. Proszę o poradę.
Anonymous - 2013-11-20, 23:22

Moje (skromne bo dopiero dwumiesięczne) doświadczenia:


- czytam to forum :)
- czytam lektury tu polecane, zwłaszcza pomaga tekst o wybaczeniu, i Urzekająca, i Stanowcza Miłość, a także tzw. lista Zerty
- pojednałam się z Bogiem (po długiej przerwie wyspowiadałam się i przyjęłam Eucharystię, i po raz pierwszy od dawna jest to spowiedź owocna...)
- modlę się i uczę się modlić lepiej każdego dnia
- skupiam się na mojej działalności, oboje z mężem mamy wolny zawód, w pierwszej chwili po jego powrocie miałam sto wizji i sto planów, jak to cudownie razem wszystko odbudujemy, jak to ja wskoczę w miejsce ex-menedżerki-kochanki, i w ogóle będzie extra.. po paru tygodniach dotarło do mnie, że planowanie za niego, gdy on tego zupełnie nie widzi, nie potrzebuje, patrzy na to zupełnie inaczej, być może tego nie chce i jest w jakimś zupełnie innym miejscu niż ja (co w sumie zrozumiałe) jest zupełną stratą czasu i atłasu .... i odpuściłam nakręcanie się na ratowanie jego firmy a zajęłam się sobą, swoimi projektami, to one są dla mnie najważniejsze, a mężowi pomogę gdy się zgłosi, co mu zresztą zakomunikowałam.
- zacieśniam rozluźnione więzi towarzyskie, jestem z kilkoma osobami znacznie bliżej niż przed moją katastrofą i to na pewno jest fantastyczne w tej całej sytuacji
- znajduję czas tylko dla siebie - wróciłam do mojej ukochanej pasji (chociaż w samym momencie powrotu robiłam to aby zbliżyć się do oddalonego męża, ponieważ jest to nasza wspólna ogromna pasja i ja ją porzuciłam tuż przed kryzysem... - ale teraz nie uzależniam mojego rozwoju w zakresie tej pasji od męża, robię to po prostu dla siebie i ogromnie się cieszę że wróciłam do tego, daje mi to powera, plany do przodu i odciążenie głowy bardzo duże)
- wykorzystuję zaległy kurs tańca i pomimo że jestem w grupie jedyną laską bez partnera i tańczę wciąż z instruktorem, to i tak świetnie się bawię, a mój mąż jak zdąży, to dołączy, a jak nie to jego strata
- częściej wychodzę bez dzieci (wiem, że mam bardzo dobrą sytuację w porównaniu z tak wieloma z Was, bo mąż wrócił i mieszka ze mną, zresztą głównie do dzieci jak twierdzi, a one go uwielbiają - więc urywam się swobodnie, np. do znajomych na noce, zdarzało mi się zabalować w klubie i wrócić o 4, na samym początku było mi to potrzebne)
- planuję odkopać z niebytu moje próby malarskie jako kolejną płaszczyznę komunikacji z samą sobą
- poważnie myślę o 12 krokach
Edit (zapomniałam!!)
- byłam na spotkaniu Sycharu najbliższego, na tamten moment bardzo bardzo mi to pomogło
- poszłam na analogicznie działające wspólnotowe spotkanie grupy Al-Anon, też w tamtym momencie dało mi to ogromne wsparcie i mimo, że na razie nie mam potrzeby tam wracać, to wiem, że w razie czego zawsze drzwi tam dla mnie będą otwarte i będę mogła otrzymać serdeczną pomoc

Anonymous - 2013-11-20, 23:43

Tak jak Ty czytam, przegladam... My dalej mieszkamy razem, ale moje wyjscia raczej odpadaja. Mąz wraca z pracy okolo 2 w nocy, wiec mało mam szans by ktoś zajął się córką.
Ja wróciłam do marzeń o studiach pielęgniarskich i zaczynam powtórki z biologii.
Czasami łatwiej mi, kiedy jestem sama w domu niż z mężem, a jeszcze niedawno nawet nie pomyslałam o tym, by za nim nie tęsknic.
próbuje i staram sie... Ale wychodzi dosyc, dosyc srednio.

Anonymous - 2013-11-21, 08:16

MonikaMaria3 napisał/a:
próbuje i staram sie... Ale wychodzi dosyc, dosyc srednio


Masz na myśli pracę nad sobą czy naprawę relacji z mężęm?
Jeśli to drugie, to uwierz mi , nie ruszysz z miejsca, jeśli nie uporasz się z pierwszum.

Anonymous - 2013-11-21, 08:31

krawędź nadziei napisał/a:
planuję odkopać z niebytu moje próby malarskie jako kolejną płaszczyznę komunikacji z samą sobą

Ja mam podobnie :-) Odkopałam gitarę, i traktuję ją też poniekąd jako muzykoterapię, dużo mi łatwiej emocje śpiewem jest wyrazić :-)

Anonymous - 2013-11-21, 09:46

krawędź nadziei napisał/a:
- poważnie myślę o 12 krokach


Polecam wszystkim ;-)
Właśnie jestem na 3 kroku...
Proponuję zapisać się już, bo długo się czeka... ja czekałam prawie 9 miesięcy od momentu zapisania do rozpoczęcia.

Anonymous - 2013-11-21, 09:50

Dziewczyny, ja zaczełam od generalnych porządków najpierw w domu ( bo jestem tzw chomikiem) wyrzucam dużo niepotrzebnie nagromadzonych rzeczy, wróciłam do tzw prac ręcznych bo lubię tworzy coś z niczego, zaczynam powoli i mam nadzieję że się rozkręcę. Te porządki robię także u mnie w głowie - powoli bo nic nie ma od razu. Pozdrawiam :-)

[ Dodano: 2013-11-21, 10:03 ]
dodam że też nie bardzo mogę się sama gdzieś urwac bo mam dwie córeczki i zaraz po pracy biegnę je odebrac, mąż nie bardzo chce z nimi zostawac bo zawsze ma jakieś ważne spotkanie "?" wraca późno, a na weckendy znika ???

Anonymous - 2013-11-21, 10:24

ja robie to samo co wy.. tez duzo czytam, do tego chodze na terapie, zaczęłam malowac i rysowac to mnie wycisza.. a teraz hcyba porobie troche na drutach:) tez lubie cos tworzyc:)
na imprezy nie chodziłam jakos nie miałam na to ochoty ale teraz to sie zmieni za tydzień ide na pierwsza:)
ale zaczełam duzo częściej wychdozić ze znajomymi, też zacieśniłam kilka znajomości, próbuje przeorientowac swoje życie by w centrum był Bóg i ja, a nie mój mąz i prawie mi sie to juz udało, chce sie zapisac na kolena edycje 12 kroków, decyzja juz podjęta :)
bardzo duzo sie modle, zaczęłam chodzić na msze o uzdrowienie i to tez mi ogromnie dużo daje.
i ucze sie słuchac BOga w sobie, wyczuwac kiedy chce bym cos zrobiła.. przewaznie gdy mi sie cos nei chce albo mam z czymś problem to mam w środku takie uczucie ze powinnam sie tym zająć i staram sie tak robic :) przeczytałam gdzies ze trzeba zacząc od małych rzeczy :)
co wiecej... trzeba chciec, chciec zajac sie soba i nie oczekiwac cudów w dwa dni.. to jest proces... i on jest ważny..

Anonymous - 2013-11-21, 10:34

RóżaR napisał/a:
krawędź nadziei napisał/a:
- poważnie myślę o 12 krokach


Polecam wszystkim ;-)
Właśnie jestem na 3 kroku...
Proponuję zapisać się już, bo długo się czeka... ja czekałam prawie 9 miesięcy od momentu zapisania do rozpoczęcia.


ooo to zdążę sie przygotowac finansowo :)

Anonymous - 2013-11-21, 10:43

finansowo?
Anonymous - 2013-11-21, 10:46

hmmmmm u nas to za darmo
wymagania to sprzet komputerowy plus umiejetnosc obslugiwania go, checi i czas poswiecony, pare groszy na kilka spotkan grupy w realu - to wszystko

Anonymous - 2013-11-21, 11:19

To i ja napiszę, jak zajmuję się sobą.
Zaczynałam 2,5 roku temu od terapii dla współuzależnionych. Nadal ją kontynuuję, choć teraz już tylko indywidualnie.
Po około pół roku od tamtego czasu doszła regularna modlitwa - codzienny różaniec i koronka do Bożego Miłosierdzia.
Zaczęłam również czytać książki dotyczące rowoju osobistego, skupiałam się na poznawaniu siebie, różnych analizach i stopniowym wprowadzaniu zmian w życie.
Półtora roku temu zaczęłam uczestniczyć w Mszach z modlitwą o uzdrowienie, jeździć na rekolekcje weekendowe, aż w końcu dołączyłam do parafialnej Odnowy w Duchu Świętym. Co tydzień chodzę na spotkania. W tym okresie najbardziej intensywnie wzrastała moja wiara...
Modlitwa nabrała głębi i już nie jest jedynie "odmawaniem". Zaczęłam również codziennie czytać i rozważać Słowo Boże, słuchać co chce mi powiedzieć Jezus.
Poznałam wielu wspaniałych ludzi. Rozmowy z nimi, tworzenie więzi, to również bardzo dużo mi daje.
Odnowiłam też kontakty z przyjaciółkami ze szkoły, z nimi też co jakiś czas się spotykam.
Jak kiedyś znajdę czas, to spróbuję nauczyć się robienia na drutach. Już ponad rok to za mną chodzi...
No i oczywiście czytam nasze forum :)
Zamierzam zapisać się na następną edycję 12 kroków.

Anonymous - 2013-11-21, 12:18

jasmina44 napisał/a:
finansowo?


eee no tak. To nie w każdej grupie tak jest?
Tam gdzie się zapisałam są koszty bezzwrotne za materiały i mniej więcej równe im koszty miesięczne (za udział w cotygodniowych zajęciach.). Akurat dla mnie to spore pieniądze, ale mam nadzieję, że dam radę.

Właśnie mąż powiedział mi, że złości go to, że ja jestem "taka idealna" (oczywiście wcale nie jestem), tak mam wszystko poukładane (no z pomocą Bożą trochę poukładałam, i uchroniło mnie to od zwariowania), że taka jestem dobra, wyrozumiała i miła - im bardziej taka jestem, tym bardziej to go wkurza.

(Dla jasności: ja jestem w tym małżeństwie stroną zdradzoną, a on powracającą po zdradzie).

Tak też zresztą czuję - czuję i widzę, że moje radzenie sobie z sytuacją (nie dobre, ale zaledwie jako takie, bo przecież też momentami też ledwo ciągnę...) działa na niego rozdrażniająco.
Nie dam się tym obciążyć jako winą.

I nie bardzo wiem jak miałabym to zmieniać ... To raczej teraz kolej na jego ruch, nie?
Przecież się nie schowam ze swoją drogą radzenia sobie, bo to go drażni..

Anonymous - 2013-11-21, 12:18

krawędź nadziei napisał/a:
RóżaR napisał/a:
krawędź nadziei napisał/a:
- poważnie myślę o 12 krokach


Polecam wszystkim ;-)
Właśnie jestem na 3 kroku...
Proponuję zapisać się już, bo długo się czeka... ja czekałam prawie 9 miesięcy od momentu zapisania do rozpoczęcia.


ooo to zdążę sie przygotowac finansowo :)



Na forum Sychar warsztaty 12 kroków przez internet są darmowe ;-)


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group