Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - Ratować miłość

Anonymous - 2013-11-23, 10:30

Postanowiłam się wtrącić, ponieważ na ostatnim spotkaniu naszego Ogniska była na ten temat dyskusja z naszym opiekunem, Ojcem Maciejem. Rozmawialiśmy właśnie na temat woli Bożej w naszym życiu.
Na forum często pojawia się ten wątek- mniej więcej:
"...jeśli wolą Boga jest to, abym była z mężem..." lub "...może Bóg pragnie, abyśmy pozostali osobno..."
Kapłan zdecydowanie protestuje przeciwko takiej interpretacji- naszej, ludzkiej.

Wola Boża już się bowiem objawiła w momencie zawarcia Sakramentu.

Nie objawia się raz tak, a raz tak. Jest nieodwołalna.
Chyba, że małżeństwo zawarte nieważnie.
Jeśli zawarte ważnie- znamy wolę Boga. Kropka. Dyskusja skończona.

Ja także po odejściu męża, po przeżyciu okresu bólu, rozpaczy i depresji, miałam czas cudowny. Tak, wreszcie było dobrze. Ten czas nadszedł i ku mojej radości mogłam wreszcie żyć tak, jak chciałam, czego nie doświadczyłam przez całe małżeństwo.

Modliłam się wciąż o nawrócenie i przemianę męża...
To się stało, mam nadzieję, wciąż się dzieje...
Teraz odbudowujemy nasze małżeństwo, uzdrawiamy siebie, dzieci, relacje. Wszystko jest na dobrej drodze. Ale bywa naprawdę ciężko.
A ja tęsknię czasami za tym czasem, kiedy byłam bez męża. bo teraz jest mi czasem trudniej!
Bo byłam stabilniejsza, miałam więcej czasu dla siebie, życie jakoś się ułożyło. Bez męża, ale też dobrze!
Słyszałam jednak od spowiednika: wolą Boga jest, abyście byli razem.
I decyzja o przyjęciu męża nie była wcale łatwa.
Ale naturalnie, cieszę się ze scalania rodziny i dziękuję Bogu.

Anonymous - 2013-11-23, 10:38

mgła1 napisał/a:
Kapłan zdecydowanie protestuje przeciwko takiej interpretacji- naszej, ludzkiej.

Wola Boża już się bowiem objawiła w momencie zawarcia Sakramentu.

A czy ten kapłan zastanawiał się nad tym że tez to interpretuje po ludzku.....

bo kapłan to tez człowiek ..człowiek z krwi i kości......

Zatem czy jest w stanie znać prawdziwa wole Boga????

myslę że ......może tylko mu sie wydawać..tak jak i nam się wydaje

Anonymous - 2013-11-23, 11:29

miodzio63 napisał/a:
A czy ten kapłan zastanawiał się nad tym że tez to interpretuje po ludzku.....

bo kapłan to tez człowiek ..człowiek z krwi i kości......

Zatem czy jest w stanie znać prawdziwa wole Boga????


Wiesz miodzio, tak sobie myślę, ze idąc tym tropem, to możemy uznać również że rozgrzeszenia udzielił nam człowiek, a nie Bóg. Przecież wyznajemy nasze winy fizycznie przed człowiekiem z krwi i kości i on na swoim "wydaje mi się" udziela nam rozgrzeszenia bądź nie.
Nie mówię, ze duchowni są nieomylni, jednak zostali przez Boga powołani do pełnienia swojej posługi, są nie jako Jego wysłannikami do prowadzenia nas na drogach i bezdrożach wiary, do pokazywania nam, że i kiedy błądzimy.
Ilu ludzi, tyle mogłoby być interpretacji Biblii, każdy według własnego uznania tworzyłby własna religię na podstawie tego samego pisma.
Gdyby przewodnicy nie byli nam potrzebni, to pewnie Jezus nie powołał i nie rozesłał apostołów, a oni też byli ludźmi z "krwi i kości"

Anonymous - 2013-11-23, 12:01

Czy nie za często mówimy "Bóg tak chce"?
Gdzie wolna wola człowieka?
Ktoś się zakochuje, ktoś odchodzi, ktoś powraca....to wybory człowieka !!
Jeśli coś pozytywnego....to Bóg tak chciał, a jeśli negatywnego? to kto? Czlowiek?

Anonymous - 2013-11-23, 15:37

zenia1780 napisał/a:
Nie mówię, ze duchowni są nieomylni, jednak zostali przez Boga powołani do pełnienia swojej posługi, są nie jako Jego wysłannikami do prowadzenia nas na drogach i bezdrożach wiary, do pokazywania nam, że i kiedy błądzimy.
Ilu ludzi, tyle mogłoby być interpretacji Biblii, każdy według własnego uznania tworzyłby własna religię na podstawie tego samego pisma.
Gdyby przewodnicy nie byli nam potrzebni, to pewnie Jezus nie powołał i nie rozesłał apostołów, a oni też byli ludźmi z "krwi i kości"

Tak ale to są ludzie.. i tylko ludzie

i czasami błądzą jak my zostali powaołani tak...do prowadzenia i głoszenia słowa Bożego....

to praca jak każda inna i ja musza wykonywać należycie....

ale wybacz żeniu czy im się wydaje czy nie

nie znają woli Bożej.....

zatem można przyjąć wypowiedz jako alternatywę
..a nie serwować ją jako pewnik.....

Anonymous - 2013-11-23, 16:16

może Wola Boza jest pewnikiem, bo jakby sam Ojciec chciał zle dla swoich dzieci ??
ale ciagle zapominamy o wolnej woli drugiej strony
maz podjal decyzje o romansie, kochance i porzuceniu rodziny, czy to dla mnie oznacza do końca zycia pograzyc się w placzu i chaosie ??
maz zadecydowal za wszystkich, z dnia na dzień przestal kochac (jak to możliwe??), przepraszal, probowal wrocic - zly nim szarpal.....
ja nie przestalam kochac - on jest nadal czescia mnie, ale nie zamierzam przybrana w worek pokutny czekac na jego zmiane decyzji w drzwiach domu (za chwile zupełnie innego domu), dlaczego neguje się moja radość z zycia, szczęście takie po prostu z każdej chwili dnia, z dzieci, wnukow - naprawdę ja czerpie z tego sile !!! i nie tylko z tego :mrgreen:
2-3 lata temu jeszcze mogłabym poszlochac jako zona zdradzona i pozostawiona, ale dziś...... sorry - Bogu dziekuje za to co mam i nie zadam niczego więcej !!

[ Dodano: 2013-11-23, 16:17 ]
i jak będzie trzeba przyjmę meza co będzie moja POKUTA do końca zycia za zlo popełnione i nie popełnione.....

Anonymous - 2013-11-24, 13:08

Psychologicznie rzec ujmując żaden człowiek nie jest w stanie wypełnić sam przysięgi małżeńskiej. To nie jest możliwe!
Dlatego mówimy "tak nam dopomóż Panie Boże Wszechmogący i Wszyscy Święci".

Anonymous - 2013-11-24, 14:11

Elżbieta napisał/a:
Dlatego mówimy "tak nam dopomóż Panie Boże Wszechmogący i Wszyscy Święci".

Jasne że tak tylko czemu zapominasz Elzbieto o najwazniejszej rzeczy....
kazdy z małżonków z osobna wypowiada te słowa..zatem jeden działa z pomocą Bożą
innemu nie potrzebna ta pomoc Boża(bo mu sie nie chce)....
i tak sie rozpadaja związki sakramentalne..i tak w oczach Boga brak jedności tego związku...chocby w mysl słów...
i stali sie jednym ciałem.......

I w zasadzie trzeba to pojąc że nagle to co nierozerwalne jakimś sposobem sie rozerwało.....

i mimo to że jenym sie stali
...to w rózne miejsca sie porozrzucali....

Jedni się zejdą inni za zycia juz nie.....

Bóg to zrozumie
-a smiertelnicy NIE

Anonymous - 2013-11-25, 11:08

Witam

ja mam nadzieje że moje małżeństwo przetrwa ten kryzys będziemy mogli w szczęciu dalej żyć. Mój mąż dopiera teraz stara się ale czy da radę mnie pokochać? gdyż na pewno są uczucia w jego serce do innej kobieta , która pojawiła się w jego życiu przykre i dlatego zaczął szukać we mnie złych zachowań a nawet stwarzał takie sytuacje żebym się zle zachowywała żeby ona była tą lepszą.
Ja staram się o tych złych zachowaniach zapominać ale jest trudno.
Czas pokaże ile jest w jego życu prawdy a ile kłamstwa.
Dziekuję że jesteście i mam wsparcie aby dalej jakość żyć
Proszę o modlitwę.

[ Dodano: 2013-11-26, 08:40 ]
hej

Dziś mam znów wielkiego doła, płaczę a miał ratować małżeństwo i znów stare słowa że nie kocha ... itd pomóżcie potrzebuję wsparcia jest mi strasznie ciężko nie mogę pracować jest mi bardzo zle :-( Mąż rozkochuje mnie w sobie przytula, całuje prawi komlementy i mówi że mnie nie kocha itd. nie rozumiem i nie wiem co mam o tym myśleć?

Anonymous - 2013-11-26, 11:47

Basia23 napisał/a:
Dziś mam znów wielkiego doła, płaczę a miał ratować małżeństwo i znów stare słowa że nie kocha ... itd pomóżcie potrzebuję wsparcia jest mi strasznie ciężko nie mogę pracować jest mi bardzo zle :-(


Wiem co czujesz i jak jest ci ciężko. Mi w takiej trudnej chwili pomagał płacz, modlitwa. Jak przechodzisz obok kościoła wejdź na chwilkę pomódl się, powiedz wszytko Bogu. To cierpienie, które teraz przechodzisz uważam, że jest jakąś formą oczyszczenia twojej relacji z Bogiem. Idź na mszę o uzdrowienie. Przeczytaj akt oddania przeciw niepokojom i zmartwieniom.

http://odnowawduchu.net/S...t%20oddania.pdf

Może to marne pocieszenie ale z czasem będzie lepiej:)
Mi też czasem się jeszcze zdarzają doły.

Dziwne trochę to, że mąż mówi, że cię nie kocha a całuje cię i przytula. Bawi się tobą?

Pozdrawiam.

Anonymous - 2013-11-26, 12:02

Nie wiem co tym mysleć czy bawi się mną czy prowadzi grę czy się tak pogubił że sam nie wie co robi co się dzieję w jego głowie ? Boję się że mnie pociągnie na dno
Co myślicie o takim jego zachowaniu ?

Anonymous - 2013-11-26, 12:13

przytulenie czy pocałowanie to tez okaz ogólnie symaptii i zyczliwości, wiadomo ze wsytzskie uczucia tak od razu nie znikaja, mozna je zepchnać, stłamsić, jedni robią to lepiej inni gorzej... zapewne wciąz jesteś mu bliska i w jakis sposób ważna... jest też przwyczajony do Twojej bliskości, widać nie pojawił sie w nim jeszcze taki duży dystans by dotknięcie Ciebie było problemem...

napisałaś całuje... ale są rózne pocąłunki, są te namiętne i intymne i takie przyjacielsko - siostrzane...
nie zawsze nasze zachowania są spójne...

Anonymous - 2013-11-26, 12:19

My żyjemy jak małżeństwo razem ... a mąż mówi że nie kocha itd nie rozumiem tego
Anonymous - 2013-11-26, 12:23

Basia23 napisał/a:
Boję się że mnie pociągnie na dno

Do tego Ci nie wolno dopuścić.
Módl się, pracuj nad sobą, rób wszystko aby uzdrowić SIEBIE i taką pozostać niezależnie od tego co szaleje wokół Ciebie.

Mąż ma chorą duszę, używając pewnej przenośni.
Jak sądzisz, co rokuje lepiej na przyszłość? Jedna chora dusza i obok niej druga, która od pierwszej zaraża się słabością i chorobą? Na pewno stoczą się obie w cierpienie.

Czy jedna ciężko chora, a druga silna, trwająca w Bogu, zdrowa i niezależna? Wtedy przynajmniej jedna jest uratowana, a kto wie czy i druga jakoś nie skorzysta..


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group