Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - Dziecko z łoża niesakramentalnego

Anonymous - 2013-11-26, 12:15

Kari pisze:

[quote]Tak mi się wydaje, że niektórzy nie widzą innego wyjścia oprócz kamienowania za grzechy.[/
quote]

To próba uwrażliwienia tych, którzy szukają moralnie nagannych dróg by poczuć się lepiej.

Ale skoro postrzegasz to w kategoriach kamieniowania -
-zatem ukamieniujmy najsłabszych, tych którzy bronić się nie mogą przed błędami dorosłych i nie są żadną miarą za nie odpowiedzialni.
Pozbądźmy ich się, oddajmy innym, zapomnijmy.
Stwórzmy komfort tym którzy się "nawrócili", niech nie ciągną niepotrzebnego balastu za sobą.

Moralność wyłania się nie z nakazów i zakazów ale tylko i wyłącznie z empatii.
Jeśli jej brak wobec małych niewinnych istot, to jest coś co może sprawić że się pojawi?
Cóż warte jest nawrócenie jeśli nie towarzyszy mu współczucie i miłość? Takie nawrócenie będzie tylko pustym sloganem.

Anonymous - 2013-11-26, 12:50

Kenya, chyba mnie nie zrozumiałaś. I zdecydowanie nie jestem za kamienowaniem nikogo, a już na pewno nie dzieci, które absolutnie nie odpowiadają za winy dorosłych. Natomiast są sytuacje bardzo trudne. Pamiętajmy, że czyta to forum wiele osób i mogą one skorzystać jakoś na naszych rozważaniach. Na pewno nie pomoże im metoda "kamienowania" księży. Nie jest to też dobry sposób na uwrażliwienie kogokolwiek na coś. Myślę, że lepiej spróbować podać różne rozwiązania, które byłyby do zaakceptowania dla katolika, bo takie jest to forum, i dziękuję osobom , które to zrobiły.

Jeszcze zadam takie pytanie: co w sytuacji , gdy taka żona z nieślubnym dzieckiem, (którego nie chce ani mąż ani jego ojciec) ma zrobić, gdy ma dzieci (nieletnie) ze swoim mężem i dzieci na czas jej eskapad zostały z tatą?

Anonymous - 2013-11-26, 13:13

Kari jako pierwsze.
Tak osądziłem słowa ks.Marka bo sa naganne nawet z punktu moralnego,pomijam już aspekt wiary.
Ja rozumiem że jest przewodnikiem duchowym małżeństw w kryzysie-ale to przewodnictwo nie może przesłaniać reszty-patrz strony duchowej.
Zreszta w tak samo łatwy sposób ocenia się na tym forum księzy opiękujących sie małżeństwami niesakramentalnymi ,że nie patrza na szeroki aspekt wiary a skupiają sie tylko na tym czemu rezyduja.(czyli stonniczość)
Czyz ks.Marek nie ma podobnej postawy???
bo mi się wydaje że tak

Celem jest ratunek sakramentu -a reszta do kosza bo mało ważna.
Jako drugie:

sytuacja tej kobiety??

każdy nawet najsłabszy psycholog powie jedno.
Skok w bok liczył się z konsenkwencjami-a skoro sa
to trzeba je przyjąć i gdy niemozliwe
jest powrócenie do małzeństwa na pierwsze miejsce stawia się dobro dzieci.
Dalej.... skoro mąz nie potrafi przyjac żony powracającej na łono rodziny-bo problemem jest lub będzie nowo narodzone dziecko,także dokonal pewnego wyboru-wynikiem czego sa konsenkwencje
patrz zycie w samotności i wychowywanie dzieci....

Ja wiem że najlepszym rozwiązaniem jest upieczenie dwóch pieczeni na jednym ogniu.
Jest to mozliwe -ale najpierw trzeba pokonac siebie i włąsna dumę.
Analogicznie :
wczoraj napisałem że nie znam takiej sytuacji
....ale pod wieczór przypomniałem sobie że znam
taką historię...

znajomego !!!
podobna sytuacja :małżeństwo..dwójka dzieci...skok w bok zony i jak to mawiaja po 9-miesiącach rentgen wykazuje :mrgreen: :mrgreen:

poczatek był prosty mój znajomy dostał szału,koniec,skresla wsio,daswidania moja miła.
Z czasem ostygł,pomyślał,przeanalizował porozmawiał
i żona wróciła.

Mimo to nadal nie było sielanki bo biologiczny tatus intensywnie zaczynał się domagać praw do dziecka..praw do swojej kochanki(patrz zony znajomego)

I tu zona mojego znajomego zebrała wszystkich do zgraji i oznajmiła...

wracam do domu-męża-moich starszych dzieci.
Alimentów od ciebie (mowa kochanek) nie potrzebuję.
Jak dziecko wkroczy w rozumny wiek-a ty będziesz wyrażać chęci -nie będe bronic wizyt z dzieckiem.
Tak postanowił mój prawowity mąz i ja-a do tego zcasu masz nas nie nękać,bo załawie sprawe porzez sąd.

Jak widac można wiele -zalezy to tylko od ludzi czego tak naprawde chcą.
Czy zapiekają się w swoich oczekiwaniach i roszczeniach-czy naprawde pragną zmiany

pozdrawiam


ps Ola ma już pięć lat jest ukochana córa taty(patrz mój kolega)
tatus biologiczny???
zwiał i siedzi gdzies tam w Irlandii
i ma wsio gdzieś(cztery litery)
A małzeństwo???

pozatykali dziury..ponaprawiali co zdeptali..pogadali co komu wadziło..
i dzis trzymają sie w mocniejszej kupie ..niz na poczatku swego slubnego istnienia...


i oby było dziwnie..sa to ludzie niewierzacy....

Anonymous - 2013-11-26, 13:26

miodzio63 napisał/a:

podobna sytuacja :małżeństwo..dwójka dzieci...skok w bok zony i jak to mawiaja po 9-miesiącach rentgen wykazuje :mrgreen: :mrgreen:

poczatek był prosty mój znajomy dostał szału,koniec,skresla wsio,daswidania moja miła.
Z czasem ostygł,pomyślał,przeanalizował porozmawiał
i żona wróciła.

Mimo to nadal nie było sielanki bo biologiczny tatus intensywnie zaczynał się domagać praw do dziecka..praw do swojej kochanki(patrz zony znajomego)

I tu zona mojego znajomego zebrała wszystkich do zgraji i oznajmiła...

wracam do domu-męża-moich starszych dzieci.
Alimentów od ciebie (mowa kochanek) nie potrzebuję.
Jak dziecko wkroczy w rozumny wiek-a ty będziesz wyrażać chęci -nie będe bronic wizyt z dzieckiem.
Tak postanowił mój prawowity mąz i ja-a do tego zcasu masz nas nie nękać,bo załawie sprawe porzez sąd.


dziękuję Ci że to nam napisałeś
jak dla mnie to dość niesamowita historia
jaka zmiana musiała się dokonać w tej kobiecie
to jest to, co ostatnio ktoś tu pisał: nie oczekujmy od ludzi postępujących niedojrzale, że będą w stanie postępować dojrzale
a jednak! nie jest to niemożliwe

Anonymous - 2013-11-26, 13:44

Cytat:
Kenya, chyba mnie nie zrozumiałaś. I zdecydowanie nie jestem za kamienowaniem nikogo, a już na pewno nie dzieci, które absolutnie nie odpowiadają za winy dorosłych.


Być może Cię nie zrozumiałam.
Lecz nie nazywaj Kari uwag, odnoszenia się niektórych do omawianego problemu,ich rozważań w kategoriach moralności, w końcu nazywania tego błędem itd. kamieniowaniem księdza - bo to nie nosi takich znamion.
Skąd zaraz takie mocne słowa i nadstawiona pierś i reakcje obronne?
Skoro ks.Marek ma tak uguruntowaną pozycję to chyba nic mu nie zagraża, tak myślę.
Jednak jak każdemu człowiekowi zdarza się popełnić NADZWYCZAJ delikatnie mówiąc błąd, nie wiem czemu wielu nie nazywa tego po imieniu.
Nawet najlepszym zdarza się od czasu popełnić faux pas.
Pytanie brzmi ; dlaczego wielu nie zauważa niestosowności takiej sugestii? Z czego to wynika?
Dzieje się tak zawsze jeśli patrzymy na życie i towarzyszące jemu okoliczności tylko przez pryzmat własnych oczekiwań, oglądamy rzeczywistość poprzez koniuszek własnego nosa, wtedy trudno zauważyć mnóstwo niuansów, które tworzą życie i budują nasze człowieczeństwo.
Najpierw się jest człowiekiem - dopiero później katolikiem. Jeśli bycie katolikiem wyklucza bycie człowiekiem to taka postawa jest moralnie nie do przyjęcia -ale to tylko to moje skromne zdanie.

[ Dodano: 2013-11-26, 13:59 ]
miodzio - przykład znajomego - jest piękym dowodem na wzniesienie się ponad swoje ego...to jest czysta miłość. Nie stawianie pod murem kobiety by przeżyła traumę traum wszelakich zmuszając ją do takich wyborów.
Bardzo budujący przykład. :-)

Anonymous - 2013-11-26, 14:02

wiecie co,a mnie się wydaje,że tutaj większośc zapomniała,że we wszystkich tych trudnych sytuacjach najwazniejsze jest wlasnie ono, dziecko..........jesli z egoizmu najpierw zostało poczete to dziecko,bez zadnej refleksji, jak bedzie wyglądąło jego życie......to niech się potem nie zasłania wielką moralnością i miłością do tego dziecka.......obiektywnie patrzac, dla nowourodzonego malucha lepiej jest wzrastac w rodzinie pełnej, szczęśliwej,która pragnie dziecko, pragnie zająć się nawet cudzym dzieckiem i dac mu dom,niż w rodzinie rozbitej,patchorkowej,gdzie istnieje zawsze ryzyko, ze ktos nazwie je bękartem,że matka czy ojciec kiedyś obwini mniej lub bardzij swiadomie za bycie przeszkodą na drodze do szczescia....uwazam,ze wielkim przejawem milosci jest myslenie o dziecku,a nie o sobie i o swoich tęsknotach i danie dziecku szansy na wzrastanie w pełnej miłości....a ze nie z rodzicami biologicznymi? a coż to za warunek czy jakas wartosc najwyzsza, te geny? chyba wazne jest zycie tego dziecka, w poczuciu szczescia i miłosci i w poczuciu, że było wlasnie bardzo chciane, oczekiwane przez ludzi,którzy na to czekali czasem wiele lat....niż poczucie,że się było kulą u nogi......wszyscy tu jestesmy mniej lub bardziej poranieni przez rodzicow,mamy niepoleczone traumy z dziecinstwa,chlodnych ojców, samotne matki, dlatego w duzej mierze jestesmy tu,gdzie jestesmy.....skrajnym egoizmem jest ciagle i bezustanne myslenie tylko o sobie,nawet w gromieniu ksiedza,który obiektywnie podpowiada dla tego dziecka z romansu najlepsze wyjscie-życie w miłosci obojga rodzicow.......
pokazujecie skrajne sytuacje, ze kochanek nie chce dziecka,ze maz nie chce dziecka kochanka itd......a ileż tu było sytuacji,że rodzony ojciec czy matka zawijają kiecę i lecą do swojego szczęscia?i niektórzy tu siedzą i płaczą: niech tylko on wroci,niech zostawi kochankę czy kochanka.....niektórzy tutaj potrafią grać dziećmi......używać ich jako karty przetargowe w przepychankach z meżem czy żoną......wylewają nie nie frustracje, załamują się, piją alkohol itd itd......a teraz rapotem wielkie oburzenie,bo ksiądz grzesznik "kaze" dziecko do adopcji oddać......tak prosze panstwa, w niektorych przypadkach rodzice sa tak egoistyczni i tak beznadziejni w swojej roli,że adopcja to jest najlepsze wyjscie. dla tego dziecka. a ono jest tu najwazniejsze i wtym sie zgadzamy..........kontrowersyjnie?no może.....śmiech mnie tylko bierze, jak czytam co poniektorych oburzonych,świętszych od papieza, oceniających wszystkich wokól,tylko nie siebie samych......pozdrawiam. szymon.

[ Dodano: 2013-11-26, 14:09 ]
nawiasem mówiąc,nie każdy ma siłę św. Józefa.....on też przeciez na pewno miał wątpliwości,a znajomi mówili: co, że anioł zesłał jej to dziecko? hahaha, naiwny.....na pewno było mu ciężko zrozumieć wiele spraw......choć jego sytuacja jest inna, a Maria była kobietą nadzwyczajną i uczciwą.......kolega Miodzia miał siłę św. Józefa i chwała mu za to.....na pewno jest wielu takich,a za tych,którzy nie potrafią się pogodzić z życiem z owocem zdrady,możemy modlić się do św.Józefa,o siłę dla nich na pokonanie trudności,o zrozumienie dla sytuacji tego dziecka,o wielkoduszność......pozdrawiam,s.

Anonymous - 2013-11-26, 14:16

krasnobar,
nie zmieniaj, nie rozwadniaj tematu,
nie podsuwaj jako uzasadnienie swojej teorii, innych sytuacji niż omawiana.

Mówimy o konkretnej sytuacji poruszonej w kazaniu i akceptowanej dla niej metody rozwiązania "problemu"

Twoja wypowiedź, to próba manipulowaia dyskusją.
Uzasadnianie przykładami, które nie mają związku z omawianym.

Anonymous - 2013-11-26, 14:20

[zz
Anonymous - 2013-11-26, 14:21

krasnobar napisał/a:
możemy modlić się do św.Józefa,o siłę dla nich na pokonanie trudności,o zrozumienie dla sytuacji tego dziecka,o wielkoduszność

a ja dziękuję za ukazanie mi takiej drogi modlitwy

Anonymous - 2013-11-26, 16:24

Krasnobar, zgadzam się z Tobą.

GregAn, adopcja jest na pewno dobrym rozwiązaniem w niektórych sytuacjach. I na pewno lepszym niż aborcja, a i takie myśli mogą pojawiać się w niektórych głowach, gdy nie widzi się po ludzku sensownego wyjścia.

Miodzio, ja myślę, że ksiądz jest naraz księdzem i człowiekiem, a lekarz naraz lekarzem i człowiekiem i dlatego mają prawo popełniać błędy.

Anonymous - 2013-11-26, 16:48

GregAN napisał/a:
Mówimy o konkretnej sytuacji poruszonej w kazaniu i akceptowanej dla niej metody rozwiązania "problemu"


ja też o tym mówię......uważam,że lepsze dla dziecka jest bycie w adopcyjnej,pełnej,kochającej się rodzinie,niż życie z piętnem bękarta,którego wyparł się ojciec,które powstało w wyniku romansu,zdrady itd......GregAn,mam prośbę, bądź łaskaw nie wydawać mi poleceń,ok?""nie rozwadniaj, nie podsuwaj,nie zmieniaj" to sobie mów do lustra......niektórzy tutaj serio uważają się za zjadaczy rozumów,którzy mogą sobie stać w roli sędziego i oceniać wszystkich i wszystko, od księży zaczynając na forumowiczach kończąc.....po co i dla kogo Wasze teorie?piszcie o własnym życiu.....mnie sprawa nie dotyczyła,więc nie wtracam swoich pięciu groszy,jakbym zjadł wszystkei rozumy.....nie mogłem już czytać tych wypocin i teoretyzowania na temat cudzego życia,odnoszę się tylko do tych przemądrzalców,którzy sami niewiele wiedzą,sami siedzą w jakimś ciemnogrodzie,ale pierwsi są do grożenia paluchem i wskazywania innym błedów.....pozdrawiam,szymon.

Anonymous - 2013-11-26, 17:32

[zz
Anonymous - 2013-11-26, 19:50

odbudowywanie małżeństwa kosztem dziecka - to dopiero heroizm i poświęcenie i do tego jeszcze pod przykrywką co Bóg złączył w tym wypadku dziecko niech nie rozdziela.... wrrrrrrrrr

gdybym była tym dzieckiem na pewno umiałabym wybaczyć swoim rodzicom taki powód oddania mnie do adopcji, mieć szacunek do tych ludzi i podziękowania za to, że dali mi tyle powodów do pracy z poradzeniem sobie z tym.

Czy nie zapomina się tu o uczuciach tego dziecka, jak z taką traumą poradzi sobie w swoim dorosłym życiu. Zawsze można liczyć, iż z brudami tej sytuacji kochająca to dziecko adopcyjna rodzina będzie się zmagać kiedy dziecko zechce poznać swoje korzenie.
Dziś już sie przed dziećmi nie ukrywa, że są adoptowane więc prędzej czy później dziecko zaczyna się interesować tym tematem. Można skłamać...i tu mam dylemat kłamstwo jest złem...ale może jednak są przypadki, że kłamstwo jest jednak lepszym wyjściem....

zło zwycięża gdy dobrzy ludzie nic nie robią
ot nie zatrzymało sie zła więc się będzie szerzyć

Anonymous - 2013-11-26, 20:58

Dlatego bywalcu jest czasem tak...
-moralność ludzka
i
-moralność Pani Dulskiej
przecież obie to moralności....


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group