Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - Dziecko z łoża niesakramentalnego

Anonymous - 2013-11-25, 10:04

Rozumiem Grzegorz, że nie masz wątpliwości żadnych co do przekazu owego "mędrca".
Nie chce aż mi się wierzyć, że padła taka sugestia, ze strony kogoś kto pretenduje do miana przewodnika.
Jeśli jednak padła, nie chce mi się także wierzć, że takie słowa nie weryfikują "autorytetu" w oczach tych, którzy bezkrytycznie za nim podążają.

Anonymous - 2013-11-25, 10:20

Kenya, przeczytaj moją odpowiedź do Grzegorza zanim całkiem się oburzysz. :roll:
Nie szerzmy plotek - bo ksiądz wyraźnie napisał, więc zapewne to samo powiedział - nie sądzę, aby tworzył dwie wersje tej podanej przez siebie sytuacji.

Anonymous - 2013-11-25, 10:20

Elżbieta napisał/a:

"[i]Opisałem tam skrajną - raczej teoretyczną - sytuację,
w której oboje rodzice nieślubnego dziecka odeszli od sakramentalnych małżonków,
a teraz oboje chcą powrócić,
ale żaden z tamtych zdradzonych małżonków nie chce przyjąć nieślubnego dziecka powracającego małżonka.


Czy to naprawde taka czysto teoretyczna sytuacja, gdy kochanek nie chce sam wychowywać dziecka, a mąż nie chce wychowywać nieswojego dziecka???
Elzbieta , czy naprawde uważasz tak jak ten ksiądz, że w takiej sytuacji (wg mnie wcale nie tak rzadkiej) matka powinna oddać dziecko do adopcji?
Jeśli tak....to nie mam wiecej pytań.

Anonymous - 2013-11-25, 10:24

Sytuacja przedstawiona przez księdza jest taka:

"Najbardziej skomplikowana sytuacja ma miejsce wtedy, gdy zdrady dopuszczają się dwie osoby, z których każda zawarła już małżeństwo sakramentalne. Jeśli z takiego związku rodzą się dzieci, to optymalne jest zamieszkanie potomstwa u tego z rodziców, którego współmałżonek się na to zgadza. Jeśli żaden ze zdradzonych małżonków nie wyraża na to zgody, to taką sytuację należy przeanalizować indywidualnie, najlepiej z pomocą duszpasterza, gdyż nie istnieją ogólne normy w odniesieniu do sytuacji wyjątkowych i szczególnie trudnych. W każdym przypadku można rozważyć oddanie dziecka do adopcji."

Nie szerzmy więc plotek.

Anonymous - 2013-11-25, 11:22

Ela pisze:
Cytat:
Kenya, przeczytaj moją odpowiedź do Grzegorza zanim całkiem się oburzysz.


To nie oburzenie Elu, raczej niedowierzanie (...nie chce mi się wierzyć...)
Jestem odpowiedzialna za to co napisałam, nie za to co Ty zrozumiałaś.

Cytat:
W każdym przypadku można rozważyć oddanie dziecka do adopcji."


To zdanie budzi jakąś wątpliwość co do znaczenia przekazu?

Zatem jak się ma do tego Twoje zdanie poniżej " Nie szerzmy plotek" ?

A jeśli ktoś podążając bezkrytycznie lub nawet ślepo za powyższymy sugestiami popełni ten, nie boję się tego nazwać proceder?

Nie wiem jaki rodzaj miłości czy jej nieudolnej imitacji mogłby stać się udziałem dwójki ludzi, którzy nie są w stanie pokochać i otoczyć opieką niewinnego dziecka. Czy tacy ludzie w ogóle są zdolni do miłości? Czy można miłość otrzymać, miłości odmawiając swojemu dziecku? Nie sądzę.


Poza tym dojrzałość wymaga by odnieść się osobiście do takiego moralnego dylematu.

Anonymous - 2013-11-25, 11:40

W każdym takim przypadku jaki opisał, gdy nie chcą dziecka.
Anonymous - 2013-11-25, 11:56

Elżbieta napisał/a:
W każdym przypadku można rozważyć oddanie dziecka do adopcji."


kolejny akt "miłości bliźniego"...
1 - Bóg
2- Ja
3 - Małżonek

999 - dziecko?

Anonymous - 2013-11-25, 11:58

mam nadzieję, że żadna matka tych słów księdza na poważnie nie weźmie i nie będzie
rozważać oddania swojego dziecka do adopcji, niezależnie od okoliczności.
Już dopuszczenie takiej myśli (myśli o adopcji) wydaje mi się absurdalne.
Jak ktoś mógłby po oddaniu dziecka cieszyć się i udawać szcześliwą rodzinkę?

Anonymous - 2013-11-25, 12:03

grzegorz_ napisał/a:
Jak ktoś mógłby po oddaniu dziecka cieszyć się i udawać szcześliwą rodzinkę?


Ci, którzy chcą odizolować dziecko od rodziców,
Ci, dla których ważniejszy jest małżonek od dziecka
a jak wiemy Grzegorz i tacy nazywają się wspaniałymi chrześcijanami...

rzeczywiście, coraz wyrażniej dostrzegam, że ja "łaski wiary w kościół i jego wizję Boga nie mam"....

Anonymous - 2013-11-25, 12:03

Ksiądz napisał wyraźnie o jaką sytuację chodzi, ale widzę, że chcecie dalej się nakręcać.
Nie wiem z jakiego powodu przekręcacie słowa księdza :?:



ps. Grzegorz, podaj link do tych rekolekcji.

Anonymous - 2013-11-25, 12:08

Elżbieta napisał/a:
Ksiądz napisał wyraźnie o jaką sytuację chodzi


Elżbieta napisał/a:
W każdym przypadku można rozważyć oddanie dziecka do adopcji."


[ Dodano: 2013-11-25, 12:08 ]
czy tylko ja nie czytam ze zrozumieniem???

Anonymous - 2013-11-25, 12:18

Aja, wyrwałaś zdanie z opisu całej sytuacji.

To zdanie, które wyrywasz nie dotyczy ogólnie wszystkiego, tylko tego, co on OPISAŁ chwilę wcześniej.

Anonymous - 2013-11-25, 12:31

Ogarnia mnie przerażenie jak czytam niektóre posty. Ludzie o czym Wy piszecie? Jakie oddanie dziecka do adopcji? W imię miłości? W imię miłości krzywdzić niewinne życie? Stawianie na jednej szali dobra i zła? Jak sobie to wyobrażacie? Załóżmy, że dziecko nie jest już niemowlęciem, jest na tyle duże, że rozumie i co? Mamusia musi cię synku oddać do domu dziecka, bo musi wrócić do swojego sakramentalnego męża, bo tak jej każe Bóg. Ludzie opamiętajcie się co Wy tu wypisujecie i kogo słuchacie!!!!!!!!!!!!!. Bądź synku szczęśliwy, ktoś cię przygarnie, bo mamusia właśnie przestała cię kochać i wraca naprawic to co kiedyś spieprzyła. Wy wierzycie w Boga, czy w jakiegoś klechę, który rzuca nieprzemyślane teorie? Wstyd mi za tych co popierają powyższe.
Anonymous - 2013-11-25, 12:53

Ludzie kochani , a jakie widzicie rozwiązanie tej ,czysto zresztą teoretycznej sytuacji? Jeżeli matka ani ociec nie chcą tego dziecka. Jest to potworna sytuacja ale co, ma to dziecko byc skazane na poniewierkę przy którymś z rodziców i całe życie wysłuchiwać, że było czyimś życiowym błędem?! Czy ktoś z was spotkał się z taką sytuacją? Po co faktycznie się nakręcać i gdybać?

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group