Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - Dziecko z łoża niesakramentalnego

Anonymous - 2013-11-15, 17:10

Nie, Grzegorzu, mam na myśli całość historii, dlatego podlinkowałam cały rozdział.
Anonymous - 2013-11-15, 17:21

Czy Abraham nie miał kontaktu ze swoim synem Izmaelem?
Myślę, że miał. Także jego syn Izaak musiał się kontaktować z przyrodnim bratem Izmaelem.

"A gdy Abraham dożył lat stu siedemdziesięciu pięciu, 8 zbliżył się kres jego życia i zmarł w późnej, lecz szczęśliwej starości, syt życia, i połączył się ze swoimi przodkami. 9 Izaak i Izmael, synowie Abrahama, pochowali go w pieczarze Makpela na polu Efrona"

Anonymous - 2013-11-15, 21:10

Witajcie,
jak zwykle temat nieślubnych dzieci rodzi wielkie emocje i nie ma w tym nic dziwnego, bo problem chyba jest po ludzku nie do rozwiązania - jakby nie postępować to i tak źle i tak nie dobrze. Rzadko wypowiadam się na Forum, bo uważam, że dawanie komuś rad jest bardzo odpowiedzialne i czasami może przynieść więcej szkody niż pożytku. Staram się więc, zamiast innych pouczać, umoralniać i „pisać, co ślina na język przyniesie” (patrz wypowiedzi typu: „i Twoim zdaniem to jest fair? możesz być szczęśliwą żoną WIEDZĄC, że tamto dziecko nie ma ojca??? a co, gdyby to z Twoim nie chciał utrzymywać kontaktu???” lub też: „Nie rozumiem takich facetów. Rozumiem, że można sie odciąć od matki dziecka, bo trudno być z dwoma kobietami jednocześnie, jeśli sie nabroiło, ale nie chcieć zobaczyć swojego dziecka?”) odzywać się tylko w kwestiach, w których mam coś do powiedzenia. Dorotakm (Dorka) zwróciła się do Forumowiczów z pytaniami: „Czy ktoś z Was był w takiej sytuacji/ Jak sobie radziliście? Czy powinnam powiedzieć prawdę swoim dzieciom?”. Odpowiedziałam na te pytania, bo uznałam, że są adresowane „do mnie”, czyli do osoby, która znalazła się w konkretnej – takiej jak pytająca - sytuacji. Ja nie napisałam, jak Dorka ma postąpić, opowiedziałam jedynie, jak sytuacja wygląda u mnie – na zasadzie przykładu z życia wziętego. Przykładu, pewnie jednego z wielu różnych, nie wiem nawet, czy dobrego, czy złego, ale rzeczywistego, a nie jakiegoś wydumanego, hipotetycznego, czy też wyimaginowanego i oderwanego od rzeczywistości. Teraz wywołana do odpowiedzi przez AJA i zainspirowana wypowiedzią Grzegorza_ odniosę się do ich zacytowanych wyżej wątpliwości:
1. Moim zdaniem to nie jest fair, ale nie fair byłoby też gdyby mój mąż miał jednocześnie dwie rodziny, a utrzymywanie kontaktów z nieślubnym dzieckiem, to właśnie taka sytuacja.
2. Tak jestem szczęśliwą żoną, chociaż mój mąż i jego była kochanka wyrządzili mi ogromną krzywdę. Jestem szczęśliwa, bo udało mi się przebaczyć, nie mam nic na sumieniu, niczego złego nikomu nie zrobiłam i niczego złego nikomu nie życzę.
3. AJA, może nie słusznie, ale wydaje mi się, że próbujesz obarczyć mnie winą za to, że nieślubne dziecko mojego męża nie ma ojca? Po pierwsze – każde dziecko ma ojca (biologicznego). Czy to dziecko ma ojca, który je wychowuje, nie wiem. Mam nadzieję, że tak i tego mu z całego serca życzę. Po drugie – jeśli ktoś jest odpowiedzialny za sytuację nieślubnego dziecka, to z pewnością są to jego biologiczni rodzice, a nie ich małżonkowie!!! Wypadałoby o takim drobnym szczególe pamiętać.
4. A na pytanie: co by było gdyby... odpowiadam: Każdy człowiek ma wolną wolę i wymuszanie pewnych zachowań u innych, choćby w dobrej sprawie, nigdy nie jest dobre, ani też skuteczne. Tak więc, gdyby nie chciał, to byłby jego problem i też jego strata.
5. Grzegorzu_, a ja nie rozumiem Ciebie? Jak można się odciąć od matki dziecka i utrzymywać kontakty z dzieckiem, które jest noworodkiem, niemowlęciem, malutkim dzieckiem???
6. Gdzie w mojej wypowiedzi było napisane, że mój mąż nie chce „zobaczyć swojego dziecka”? To, że nie utrzymuje kontaktów, wcale nie znaczy, że tego nie chce!!! Czy Ty zawsze masz wszystko, czego chcesz???
7. Teraz, jeśli chodzi o cytaty z Biblii. No właśnie: to ...” Bóg ulitował się nad Hagar”, a nie Abraham. Czy to nie oznacza, że niewierny małżonek, powinien powrócić do rodziny (żony i dzieci z prawego łoża), a opiekę nad nieślubnym dzieckiem powierzać Bogu w modlitwie?
8. Co do wypowiedzi: „Czy Abraham nie miał kontaktu ze swoim synem Izmaelem?
Myślę, że miał. ..... Izaak i Izmael, synowie Abrahama, pochowali go w pieczarze Makpela na polu Efrona" A moim zdaniem Twój wniosek wyciągnięty wyłącznie na podstawie przedstawionego fragmentu jest nieuprawniony, bo to, że Izmael pochował Abrahama wcale nie musi oznaczać, że miał z nim kontakt.

Kończąc ten mój trochę przydługi wywód, z góry przepraszam za moje „szorstkie” wypowiedzi i proszę nie oceniajcie i nie krytykujcie nie znając sytuacji!!! AJA, Grzegorzu_ czy na pewno wiecie, co czują osoby (nie Wy), których małżonkowie mają nieślubne dzieci zrodzone w trakcie trwania małżeństwa? Czy na pewno wiecie, jak Wy postąpilibyście, gdyby się okazało, że Wasi małżonkowie mają nieślubne dzieci zrodzone w trakcie trwania małżeństwa? Czy jesteście w stanie powiedzieć z całą pewnością, że Wasze postępowanie byłoby tym najwłaściwszym?

Pozdrawiam, Teor

Anonymous - 2013-11-17, 09:56

ja się wypowiadam z perspektywy kobiety porzuconej, która została z dzieckiem, kobiety, która widzi jak Dziecko tęskni za ojcem...[b]
kobiety, która nie ma pewności, że jej małżeństwo sakramentalne jest ważne... a jeśli nie, to co... moje dziecko też z automatu stanie się "gorsze"???

tak, każde dziecko ma biologicznego ojca,
no właśnie... czy bycie biologicznym ojcem = tylko alimenty???
ja myślę, że to sakramentalnym żonom jest dużo łatwiej, gdy mąż nie kontaktuje się z drugą rodziną, z drugim dzieckiem...
a to [b]dziecko JEST
- i dlaczego TO ONO ma ponosić konsekwencje???
czy to dziecko jest "gorsze" od sakramentalnego???
w moim odczuciu z Waszych katolickich wypowiedzi - tak jest... do tego te wszystkie cytaty z biblii, które "umywają ręcę"...
a dla mnie wszystkie dzieci mają prawo do tego, żeby mieć kontakt ze swoimi rodzicami,
i jakoś wierzyć mi się nie chce, że Bóg "woli" jedne od drugich... skoro BÓG JEST MIŁOŚCIĄ... acha... i darujcie sobie wypowiedzi typu, że dla tego dziecka tak jest lepiej... bo każde dziecko kocha rodziców miłością bezwarunkową... miłością za nic i mimo wszystko... i myślę, że właśnie takiej miłości to my od nich powinniśmy się uczyć...

co do Twojej winy - ja tylko chciałam wiedzieć, czy dla Ciebie jako dla matki tak jest OK...
a skoro mówimy o winie, to pozwalanie na zło, nie jest złem???
Ja uważam, że brak kontaktu z ojcem jest po prostu ZŁE. Jest to MOJA opinia. Tak, wiem, nie zgodna z większością Waszych... czasem tylko mam odczucie, że zasłaniamy się "przepisami biblii i wykładniami księży, bo nam to pasuje, bo tak naprawdę to jest dla nas korzystne... i czujemy się super katolikami... a mnie w tym wszystkim brakuje tego, co dla mnie w Bogu najważniejsze... potrafimy kochać małżonków, którzy zdradzają, biją itd. a nie potrafimy kochać dziecka, które nie jest niczemu winne... we mnie nie ma na to zgody...
acha... i nie piszcie mi, że "kocha, tylko nie utrzymuje kontaktu"...

Grzegorz, dziękuję że masz odwagę dyskutować pod prąd ;-) ))

Ja, w przeciwieństwie do niektórych, nie uważam, że mam monopol na rację, ja tylko czuję i pytam i się zastanawiam...

[ Dodano: 2013-11-17, 10:01 ]
TEOR napisał/a:
Jak można się odciąć od matki dziecka i utrzymywać kontakty z dzieckiem, które jest noworodkiem, niemowlęciem, malutkim dzieckiem???


Można... można nie kochać matki, nie chcieć być z nią, odciąć się od niej emocjonalnie i na każdej innej płaszczyźnie... i za jej pośrednictwem utrzymywać kontakt z dzieckiem... i to mówię, z perspektywy porzuconej kobiety, która została z 2-latkiem (no chyba, że to się już nie mieści w definicji "malutkiego"

[ Dodano: 2013-11-17, 10:05 ]
i na zakończenie w temacie dzieci... wiele tu piszemy o naszych bólach, problemach itd... ja osobiście najtrudniej znoszę porzucenie i rozwód jako MATKA, mimo tego, że moje dziecko ma dość szeroki kontakt z ojcem, na którym zależy im obojgu... mnie zależy na tym, żeby być dobrą matką... i wiem, że do tego muszę pozwolić synkowi na jak najlepszy kontakt z ojcem, na nie przelewanie na synka własnych żali za całą tę sytuację, bo to on, w niczym nie popełniając błędu ponosi konsekwencje błędów rodziców...

Anonymous - 2013-11-17, 14:24

kobiety, która nie ma pewności, że jej małżeństwo sakramentalne jest ważne... a jeśli nie, to co... moje dziecko też z automatu stanie się "gorsze"???

AJA punkt po punkcie..czy uważasz ,że Bóg dopuściłby z automatu przegraną pozycję twojego dziecka ze względu na błędy rodziców-cóż by to był za SPRAWIEDLIWY Bóg?

nie tędy droga w rozumowaniu-małżeństwo ważne?nie ważne-dziecko ma prawo do startu w życie BEZ OBCIĄŻEŃ rodziców-bez ich grzechów...

[ Dodano: 2013-11-17, 14:33 ]
czy możliwe jest w ideologii Kościoła,aby dzieci miały lepszy lub gorszy start w życie ze względu na postępowanie rodziców?

czy możliwe są negatywne konsekwencje dla dziecka za błędy rodziców?

a co dziecko winne...

a Bóg sprawiedliwy

Anonymous - 2013-11-17, 16:46

TEOR napisał/a:
Witajcie,
1. Moim zdaniem to nie jest fair, ale nie fair byłoby też gdyby mój mąż miał jednocześnie dwie rodziny, a utrzymywanie kontaktów z nieślubnym dzieckiem, to właśnie taka sytuacja.

a czy jest fair, że dziecko zostało skazane na wychowanie się bez ojca ?
To nie jest jego wina, że powołali go na świat rodzice którzy zbłądzili.
Jesteś szczęśliwa żoną ojca nieszczęśliwego dziecka.

Coś w tym łańcuszku przekazywania miłości szwankuje... Nie uważasz ?

Współczuję Ci, to bardzo trudna sytuacja w której się znalazłaś.
Jednak, czy sposób jej rozwiązania,
nie pomija zobowiązań wobec dziecka które spoczywają na mężu ?
To porzucenie dziecka, jego potrzeb.

Anonymous - 2013-11-17, 17:22

GregAN napisał/a:
a czy jest fair, że dziecko zostało skazane na wychowanie się bez ojca ?
To nie jest jego wina, że powołali go na świat rodzice którzy zbłądzili.
Jesteś szczęśliwa żoną ojca nieszczęśliwego dziecka.


a ja uważam że ojciec biologiczny bardzo dobrze robi, zgodnie z tym co powiedzieli na ten temat np ksiądz Drzewiecki, dzięki temu też daje szanse byłej kochance na poznanie kogoś wolnego z kim będzie mogła ułożyć sobie życie a kto pokocha tamto dziecko i podejmie się jego wychowania wspólnie z matką/partnerką
te kobiety=kochanki żonatych mężczyzn muszą się liczyć z tym że kiedy zajdą w ciążę może okazać się że zostaną samotnymi matkami, ta kobieta takie ryzyko podjęła a teraz ponosi tego konsekwencję i nie zwalam całej winy na kochankę-o nie! z pewnością taki niewierny mąż też poniósł konsekwencje a życie z taką przeszłością też do łatwych zapewne nie należy...

Anonymous - 2013-11-17, 17:23

Niedawno wysłuchałam rekolekcji ks. Dziewieckiego m.in. w temacie nieślubnych dzieci. Myślę, że to dobre źródło czerpania wiedzy jak się odnieść do tej kwestii.
Na forum jest link do tego kazania. Chyba nawet ktoś go w tym temacie już zamieszczał. Może dobrze jest szukać odpowiedzi na łonie kościoła...ludzie czasem tworzą własną moralność...

Anonymous - 2013-11-17, 17:26

grzegprzu czy Ciebie ta sytuacja dotyczy? czy Twoja żona ma dziecko z kochankiem może?

łatwo jest dawać rady kiedy samemu ten problem jest obcy...

Anonymous - 2013-11-17, 17:40

landis85, odniosłaś się tylko do pierwszej części wypowiedzi.
W jaki sposób skomentujesz dalszą :
Cytat:
Coś w tym łańcuszku przekazywania miłości szwankuje... Nie uważasz ?

Współczuję Ci, to bardzo trudna sytuacja w której się znalazłaś.
Jednak, czy sposób jej rozwiązania,
nie pomija zobowiązań wobec dziecka które spoczywają na mężu ?
To porzucenie dziecka, jego potrzeb.


Ojciec biologiczny zostawiając swoje dziecko, dobrze czyni ??
Czy tak samo powinna postąpić matka, mężatka - zostawić dziecko do wychowania ojcu biologicznemu ?

Szanowne panie, coś mi w Waszych wypowiedziach pachnie hipokryzją, tworzeniem teorii na własny użytek, po trupach do celu, bezwzględnie.

Co do zostawienie matki nieślubnego dziecka jako forma ukarania jej za grzech - to nie jest przywilej ludzki.
Z kolei jako forma dania jej szansy na ułożenie sobie życia z kimś innym... co ma piernik do wiatraka ???

Lepiej powiedźcie szczerze, wprost:
Uważacie że należy poświęcić to dziecko, w imię zapewnienia sobie spokoju w małżeństwie.
Nakazanie mężom porzucenia jego dziecko wyłącznie w obawie przed wpływem matki tego dziecka na męża.
Mnóstwo teorii po to żeby zagłuszyć sumienie, usprawiedliwić fakt że swoją postawę wyrządzana jest krzywda niewinnej osobie.

Anonymous - 2013-11-17, 18:02

To się wszystko w teorii ładnie układa.

Zdradzający, który ma nieślubne dziecko okazuje się osobą dojrzałą i utrzymując kontakt z dzieckiem, trwa w wierności małżonkowi.

Małżonek okazując się osobą dojrzałą, akceptuje konieczność kontaktu rodzica z dzieckiem i obdarza byłego zdradzającego koniecznym zaufaniem.

Kochanek/kochanka nie wykorzystuje sytuacji w celu odbicia byłej zdobyczy, okazując się również osobą dojrzałą.

Rodzeństwo przyrodnie, nie będąc nastawianym przeciwko sobie przez dojrzałych dorosłych żyje z wiedzą o sobie i wiedza ta mu nie ciąży.

Tyle, że do tego potrzeba spełnienia warunków brzegowych: dorośli, którzy popsuli, nagle stają się dojrzali...

Mało prawdopodobne.

Natomiast w drugą stronę patrząc - dla mnie rodzic, który nie utrzymuje kontaktu ze swoim dzieckiem też jest niedojrzały. Zazwyczaj motywacja jest taka: obecna partnerka/żona i nasze wspólne dzieci to rodzina, dziecko z innego związku to nie rodzina. Najsłabszymi ofiarami są tu dzieci. One przyjmują rzeczywistość emocjonalnie, nie racjonalizują sobie - mój tata ma sakramentalną rodzinę, więc płaci alimenty, ale się do mnie nie zbliża i jest to OK.

Dzieci z obu matek ponoszą konsekwencje. Rolą dorosłych jest te konsekwencje minimalizować - wszystkich dorosłych z trójkąta, nie tylko zdradzonego małżonka, czy rodzica, który zdradził.

Chociaż nie wątpię, że dla ochrony małżeństwa lepiej jest uciąć całkowicie kontakt z byłym kochankiem/kochanką.

Oczywiście my sobie teoretyzujemy, podobnie jak ks. Dziewiecki.

Dla mnie w pamięci trzeba mieć natomiast, że na koniec zdamy sprawę z tego, jak kochaliśmy - nie tylko męża, żonę, dzieci, ale też innych, a w szczególności niewinnych i bezbronnych.

Anonymous - 2013-11-17, 18:09

Greg

Nie dziw się.
Każdy myśli o sobie, takie prawa na świecie rządzą.
Aby oddalić wszelkie wątpliwości trzeba poszukać odpowiedniego cytatu
z jakiejś wypowiedzi księdza najlepiej albo ze starego testamentu.

Ps. landis, moja żona nie ma dziecka z kochankiem. Nie zmienia to jednak faktu, że uważam, że ojciec , który dla świetego spokoju (aby ślubna zoną mu nie marudziła)
nie utrzymuje żadnych kontaktów ze swoim dzieckiem jest .....
(nie powiem dosadnie).
Wcześniej czy później to dziecko się zapyta, dlaczego się mnie wyrzekłeś....i co odpowie?
dlatego, że jesteś poczęte z grzechu?

Anonymous - 2013-11-17, 18:24

Filomena napisał/a:
Oczywiście my sobie teoretyzujemy, podobnie jak ks. Dziewiecki.

Z tego co pamiętam, to ksiądz Dziewiecki nie teoretyzował i nie wymyślał tej historii, tylko pisał o konkretnym przypadku, który znał osobiście.

Anonymous - 2013-11-17, 18:30

Teoretyzuje w tym znaczeniu, że sam takich emocji nie przeżywał.

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group