Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - Morze łez

Anonymous - 2013-11-13, 12:55

Martusia modle się nowenną pompejską ale z każdym dniem jest coraz gorzej ,tak jakby ktoś kłody pod nogi rzucał :-( ale trwam w modlitwie ....czy w twoim przypadku kiedy odmawiałaś nowennę też tak się działo....ja w chwilach zwątpienia myślę sobie że nie robię tego dobrze , ,że może moja wiara jeszcze jest zbyt słaba....i krzyczę w " niebo" Boże ile jeszcze ciosów jestem w stanie znieść , zwłaszcza że to są ciosy prosto w serce .... i moja ulubiona część różańca tajemnice bolesne tak mi bliskie ......
Anonymous - 2013-11-13, 13:00

salvia, ja osobiście nie odmawiałam, ale czytałam na forum, że w trakcie tej nowenny następują takie trudne momenty. Niejedna osoba o tym pisała.
Anonymous - 2013-11-13, 13:04

Trudne momenty wiem i dlatego nadal trwam w modlitwie , ale tak bym chciała aby jeden promień się przebił przez te gradowe chmury :-D najgorsze jest to że cały czas mam takie skrajne emocje raz jestem nastawiona dam radę a następnego dnia pogrążona jestem w rozpaczy i dzisiaj ten drugi dzień jest niestety
Anonymous - 2013-11-13, 13:08

Ale wiesz, że ten dzień niedługo minie, prawda? :->
Anonymous - 2013-11-13, 13:18

Wiem ... jak czytałaś moją historię nie pierwszy raz podnoszę się z upadku .....ale tak się zastanawiam Czemu ??? Teraz np . jestem oskarżana przez mojego męża że mam kochanka , za chwilę że najbardziej mnie boli że nie mogę wydawać jego pieniędzy a i że go pobiłam - jeden wymierzony policzek to jest bicie .... jeszcze za chwile że on jest upokorzony i zgnojony ..... a i jeszcze że to ja jestem wszystkiemu winna bo on był taki wspaniały i cały czas walczył o związek a ja miałam to w d.... a tera to on dorósł i odcina wszystko szybkim cięciem skalpela..... a i jeszcze szykuje się do rozwodu kościelnego bo cywilny to dopiero początek ... i tak żyje w swojej iluzji życia katolika z wartościami ...a jak przychodzi co do walki o te wartości to chowa ogon pod siebie ....
Anonymous - 2013-11-13, 15:37

ja też obwiniałam się o wszystko dlaczego nie widziałam tego kryzysu, dlaczego nic nie zrobiłam, dlaczego się nie zmieniłam i tak trwałam w poczuciu winy. "A DLACZEGO ON NIC NIE ZROBIŁ TYLKO MNIE WYRZUCIŁ JAK ZEPSUTĄ ZABAWKĘ?" Targały mną takie emocje ze nie mogłam normalnie funkcjonować, była złość, rozpacz, bezsilność bo tak po ludzku nic nie mogłam zrobić. Mój mąż nastawił się na NIE i koniec.
..........ale żeby się zmienić trzeba uwierzyć że wszystko będzie dobrze, codziennie sobie to powtarzam, modle się również o to by mój mąż na swojej drodze spotykał samych dobrych i mądrych ludzi, a z tego co widzę to wśród takich się nie obraca.
.........Ja też mam czasem chwilę zwątpienia ale na szczęście te chwile nie trwają długo :-) :-) :-)

[ Dodano: 2013-11-13, 15:44 ]
dodam tylko że trwałam w tak zwanym zawieszeniu przez oko 8 miesięcy :-(

Anonymous - 2013-11-13, 22:58

Dzisiaj jest mi ciężko :-( dopadły mnie czarne myśli :-( co dalej jak żyć , jak będzie ...... na razie jest koszmarnie ...... proszę was o modlitwę
Anonymous - 2013-11-14, 09:18

wiem że jest ciężko(najgorsza jest bezsilnośc bo my chcemy , a oni NIE), ale to minie, głowa do góry :-) :-) :-) ja w takich chwilach szukam sobie zajęcia żeby o tym jak najmniej myślec, bo jak się człowiek nakręci to ..............
Masz moją modlitwę:)

Anonymous - 2013-11-14, 09:35

Już rok jak mnie porzucił mąż, a czarne myśli mnie dopadają. Na całe szczęście już rzadziej. Najgorsza jest jesień, gdyż depresja daje znać o sobie. Wspominałaś Sylvio o teściowej. Mnie moja traktowała jako zło konieczne, bo nie byłam zbyt dobra dla jej jedynaka. Za biedna, za skromna, za mało wykształcona. Nie ważne, że mam 2 tytuły magistra, że kochaliśmy się i wspólnie pracowaliśmy. Ona wiedziała lepiej. Potrafiła mnie upokorzyć, a na drugi dzień pędziła do komunii. Teraz jej idealny syn nie utrzymuje z nią kontaktu. Już wcześniej były między nimi zgrzyty, ale jakoś udawało mi się go przekonywać, że to matka. Teraz nie mam na niego wpływu i tak na dobrą sprawę mam to gdzieś. Jak zabrakło synusia to teściowa przypomniała sobie, że ma wnuki. Trochę za późno. Na początku po odejściu męża było mi ciężko z nią rozmawiać. Uważała, że wymyśliłam sobie chorobę aby wzbudzić litość. Teraz też każda rozmowa kończy się moim płaczem. Dzieciom przekazuję pozdrowienia od babci, ale one nie chcą do niej dzwonić. Może kiedyś... Nie mogę na nie naciskać. Jak widzisz problemy są zawsze i nie unikniemy ich. Głowa do góry.
Anonymous - 2013-11-14, 10:44

Zastanawiam się, czy nie jest tak, że gdy zaczyna się wspominać, że
maż/żona mnie skrzywdził, że teściowa niedobra, że coś tam w przeszłości się stało....
to człowiek sie nakręca i codziennie przeżywa na nowo ten sam ból.
Od przeszłości trudno się odciąć, ale też prowokowanie wspomnień wpędza nas w coraz większy dołek.
Oczywiście czasem trzeba się komuś "wygadać", ale wygadywanie się co chwila to samonakręcanie. To trochę tak jak w przypadku żałoby po kimś zmarłym (znam z autopsji).
Trzeba żałobę przeżyć, pamiętac o zmarłym, ale juz niekoniecznie codziennie ogladać stare zdjęcia na których jest zmarła osoba.
Nie mówie tego aby kogoś urazic, bo problem i mnie dotyczy...

Anonymous - 2013-11-14, 16:42

Grzegorzu oczywiście masz racje , nakręcam się strasznie ale wszystko spadło na mnie jak grom z jasnego nieba i sprawa jest bardzo świeża ...dzisiaj dostałam kolejne pismo z sądu mąż zmienił swoje pismo z za porozumieniem stron na moją winę .... jak zapomnieć jak przeżywać te żałobę jak cały czas wszystko musi być zgodnie z jego postanowieniem i planem który obrał ..... dzisiaj też dostałam odpowiedż na mój list od jego rodziców , list bardzo chłodny i oficjalny w liście piszą że wyszłam za mojego męża z powodów tylko i wyłacznie mieszkaniowych i żeby mi było łatwiej w życiu ...... to bardzo boli bo ja naprawdę kocham swojego męża i nigdy bym tak nawet nie pomyślała ... jeszcze wiele , wiele w liście tym wyjaśnień jak oni teraz postrzegają moją osobę ...... boli jeszcze bardziej ...... i jak tu nie myśleć skoro głowa pełna jest wspomnień , rozmów słów wypowiadanych w moim kierunku jak było ok ...... wiem że muszę stawić temu czoło , nie winię nikogo , nie tłumaczę bo to nie ma sensu mają oni swoją wersję wydażeń ja ich nie będę oceniać ani rozgrzeszać ....mogą mnie obwiniać , oskarżać ja to widzę jednak inaczej kocham swojego męża i zawsze pozostanę wierna przysiędze małżeńskiej ..... jeżeli on nie chce tej przysiędze być wierni to jest jego sprawa i jego sumienie ...ja muszę nauczyć się żyć na nowo a może Bóg wysłucha mojego wołania i mój mąż przejrzy na oczy i uzdrowi swoje serce .... dla niego zawsze jest miejsce w moim
Anonymous - 2013-11-14, 17:00

Salvia ,

Ja Ciebie rozumiem.
Też był czas, że opowiadałem zaufanym znajomym to samo po 10 X.
Za każdym razem się nakręcając i wcale mi po tym opowiadaniu lżej nie było.

Anonymous - 2013-11-14, 17:22

Grzegorzu dziękuję za zrozumienie :-D ale nie za bardzo wiem od czego zacząć w którym kierunku iść , jakby ktoś dal mi jakiś drogowskaz było by extra :mrgreen: może masz jakiś niezawodny pomysł :mrgreen:
Anonymous - 2013-11-14, 20:55

......mój mąż jeszcze z nami mieszka ale widuje się z nim tylko rano bo niestety wieczorem wraca bardzo późno, na cały weckend znika nie wiadomo gdzie, nie wiadomo z kim. Nadal mam tak, że jak usłyszę klucz w zamku to wstaje na równe nogi, serce mi kołacze, i mówię wtedy sobie przecież on ma cię gdzieś co ty robisz??? ... i teraz jest lepiej zajełam się sobą może nie tak do końca ale naprawdę jest o niebo lepiej. Jak cisną mi się łzy do oczu, a jestem sama to się wypłaczę bo to jest takie oczyszczające. Mam tyle rzeczy do zrobienia.... Teściów mam kochanych, bardzo mi pomagają, gdyby nie oni ......
Mój mąż nie rozmawia z nimi odcioł się od całej rodziny............. i co tu o tym wszystkim myślec ??? Bedzie DOBRZE!


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group