Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - Przychodzi chwila że szala goryczy sie przelewa!!!!

Anonymous - 2013-11-06, 20:17

Nie ma sensu ta przepychanka . Niczemu nie służy, a tylko niepotrzebnie skłóca nas.. Uważam,że to nie miejsce i nie czas ...
Anonymous - 2013-11-06, 20:22

helenast napisał/a:
Chcesz Sobie coś udowodnić ?!

Ja sobie nie musze nic udowadniać-a już na pewno nie przez forum.
Zresztą co miałem w zyciu udowodnić sobie -udowodniłem.
helenast napisał/a:
Więc jak chcecie to wpadajcie w czarną dziurę beznadziejności ,narzekajcie obarczając cały świat za Wasze niepowodzenia i problemy. Zagłębiajcie się w Waszej rozpaczy, depresjach ... To Wasz wybór, Wasze życie, Wasz czas ...
helenast napisał/a:
- ja nie pozwalam ? ... czy ja napisałam takie słowa ?

A to co powyżej jak brzmi???

Anonymous - 2013-11-06, 20:23

Jeżeli Cię uraziłam lub obraziłam to wybacz...

Na tym zakończmy naszą rozmowę i znajomość ...

Niech Cię Bóg Błogosławi ( i Twoją rodzinę)

Anonymous - 2013-11-06, 20:26

helenast napisał/a:
Niczemu nie służy, a tylko niepotrzebnie skłóca nas

Oczywiście masz racje i zgadzam się z tobą
i od razu przepraszam za to co napisane powyżej ..porostu pisałem to w ty samy czasie co twoja odpowiedź......

I kończąc bezsensowne "rozmowy w toku"
napisze tak najprościej
NIE ROZUMIEN ŻONY I JEJ POSTEPOWANIA

tyle w temacie

Anonymous - 2013-11-06, 20:29

--
Anonymous - 2013-11-06, 20:51

helenast napisał/a:
I kończąc bezsensowne "rozmowy w toku"


a w moim odczuciu jest w Tobie ciągle nieprzeżyty ból, niezakończony żal...
przebija się też w większości wypowiedzi Twoja postawa - "zobaczcie co ja przeżyłam, czy przecież przez to wiem lepiej"...

ile emocji włożyłaś w tę "słowną walkę"... z czym walczysz??? z czym w sobie tak bardzo walczysz???

mam wrażenie, że masz ogromną potrzebę "kontrolowania" i tego, że ostatnie słowo MUSI należeć do Ciebie... i racja... szukasz racji tam, gdzie ludzie szukają zrozumienia i wsparcia...

To nie jest moja prawda o tym, co powyżej... to tylko moje odczucia...

Nie jestem pokorną osobą na tym forum, rzekłabym że bywam czasem dość zaczepna, ale chylę czoła przed wszystkimi i dziękuję tym, którzy potrafią wspierać i być przy sobie nawzajem nie z pozycji "ja wiem lepiej", tylko z pozycji "wyobrażam sobie, rozumiem co czujesz, bo mam podobne przeżycia"...

Anonymous - 2013-11-06, 20:51

Helenast w całej beznadzieji ludzkiej zapomniałem o tym że niepotrzebne sa ci stresy...

zatem wybacz tą żacme pamięci....

co do kobiet???
znam tą ksiązkę -ale myslę że ja kiedys sobie wybrałem bardziej skomplkowana kobietę..
a dotrzec do niej...........ufff
raczej nie ma szans ten na jakim sie zawiodła...
a nmnie najzwyczajniej na świecie jest z tym trudno....
choc wiele nad tym pracuje by to przyjąć i zrozumieć....

dobrej nocy

[ Dodano: 2013-11-06, 20:59 ]
napisał/a:
I kończąc bezsensowne "rozmowy w toku"

Aja to ja to napisałem...bo tak mi przyszło do głowy ..własnie rozmowy w toku...
albo potok słów....
bez sensu bo i tak sie tym nic nie zmieni....

Anonymous - 2013-11-06, 22:09

-

-

Anonymous - 2013-11-06, 22:20

Przychodzi chwila,że szala goryczy się przelewa....taki tytuł.

CHWILA.....jedna z wielu,raz lepsza,raz gorsza,nie pierwsza taka i nie ostatnia...przecież wiesz Norbert.
Pierwszego listopada było źle,żal i zwątpienie.......dziś?......sam wiesz.
Napewno inaczej.

Ta jedna chwila o niczym nie świadczy,bo...to tylko chwila była,która w świetle tych wszystkich lat,Twojej przemiany...jest tylko kolejnym ,małym kamyczkiem na długiej drodze,którą kroczysz.
Nie takie kamole omijałeś.

Dobrze,że napisałeś,że podzieliłeś się z nami "tym kamykiem",że wyrzuciłeś z siebie....w końcu po to tu jesteśmy ,aby sie wzajemnie wesprzeć własnie w takich momentach.

Odrobina wsparcia,chwila rozmowy,wspomnienie w modlitwie....niczego wiecej Ci nie trzeba.

Jesteś dorosłym......po głebokiej zmianie człowiekiem...dojrzałym,odpowiedzialnym i jak dla mnie niezwykle cierpliwym.
Jesteś żywym świadectwem ogromnej przemiany.
Piszę to z pełnym przekonaniem i odpowiedzialnością.....wnioski wyciągniete nie tylko z postów.

Tobie nie potrzeba rad,no....może po za jedną...........zaopiekuj się też Trochę sobą.
Zacznij żyć,nie tylko dla chłopców,żony,ale i dla siebie samego.

....i błagam....przestań juz o tej winie,która kiedyś tam w jakimś stopniu była,ale i minęła.

Kenya fajnie gdzieś tam napisała......bardzo mi sie spodobało i zapamiętałam,choć nie dosłownie....
Co by było,gdybyś jadąc samochodem zamiast przed siebie patrzył w lusterko wsteczne???
Katastrofa!!!


Co do reszty wypowiedzi.....
Bywalec....jak zawsze....szacunek.
W zasadzie wszystko mam poukładane,ale i tak wracam do Twoich postów i czytam nowe........ot zapobiegawczo.

Haniast.........moim zdaniem troche zapedzasz się w swoich wypowiedziach...i niestety....tudzież ocenach.
Moralizujesz,ironizujesz i bywasz niegrzeczna.....pewnie oberwe za to....

Widzisz wszystko z perspektywy swojej sytuacji i tym głównie sie kierujesz, a przecież te(sytuacje) sa różne.
Onkologia jest straszna,wiesz o tym Ty,ale nie tylko Ty,bo to,ze choroba nie dotknęła nas osobiście,nie znaczy ,ze nie mamy o niej pojecia...
Niejeden/na z nas miał,bądż ma z "tym" do czynienia(choćby Norbert) i choć rozmiar bólu jest inny,nie można powiedzieć ,że go niema.
Norbert np. być może nie wie co czujesz Ty,ale Ty nie wiesz co czuje On.

Wspominasz o pogodzeniu sie tych ludzi z chorobą,o .....mimo wszystko radości, o nadzieji,wierze.....
Skąd to mają?....
Ponoć Bóg nie zsyła na nikogo niczego więcej niż nie byłby w stanie znieśc...
Być może ,skoro tak dotkliwe to cierpienie,to....większą łaske mają,podczas kiedy inni członkowie rodziny "postarać" sie bardziej muszą?
Postarać sie.....napewno nie jest to odpowiednie slowo,ale na ten czas nic innego do głowy mi nie przychodzi.

Moze inaczej.......inne zadanie dla nich....

Nie możemy porownywać śmierci,czy choroby do rozwodu,czy zdrady.
To niedorzeczne.....i.....chyba nie uczciwe.
To żaden sposób ,ani pomoc.
Odczucia są podobne....poczucie straty,złość,żal,tęsknota....itp.
Licytacja kto ma lepiej jest nie fair.

Ludzie są różni,co jednego przygniecie,dla drugiego jest pestką....i nie można tego lekceważyć.

Wspierajmy się, a nie dyktujmy.



AJA....muślę,że nie Ty jedna takie odczucia masz.

Anonymous - 2013-11-06, 22:44

--
Anonymous - 2013-11-06, 22:51

helenast... w zasadzie zgadzam się z Twoim powyższym postem.... w zasadzie.... bo akurat do tego wątku nijak nie pasuje
Anonymous - 2013-11-06, 23:00

Haniu...dlaczego wykasowałaś swoje posty?
Ucieczka to nie rozwiązanie.

[ Dodano: 2013-11-06, 23:26 ]
Błądzić to nie grzech.......rację też nie zawsze musimy miec.

Anonymous - 2013-11-07, 00:10

Wszystko jest ok.

Zostańcie z Bogiem


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group