Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - Jak żyć obok?

Anonymous - 2013-10-30, 21:33
Temat postu: Jak żyć obok?
Witajcie. Zaglądam na to forum od dłuższego czasu. Kilka razy pisałam. Na początku, półtora roku temu to były wpisy pełne rozpaczy "co robić, jak ratować" itd.
Mój mąż jest uzależniony od czatów erotycznych i pornografii, a ja teraz, po tym czasie wiem już, że nie mam na to żadnego wpływu.
Podejmowałam próby, chciałam mu pomagać, wspierać, wyszukiwałam mu terapie itd. Ale to nic nie daje. Z jego strony klasyczne wyparcie, ciągłe kłamstwa, krycie się z nałogiem przede mną. Żadnej woli walki, wyjścia z tego.

Ja pracuję nad sobą, w pewnym stopniu udało mi się wyrwać z tego kręgu strachu, co on robi, z kim flirtuje, kogo podrywa, co zrobi jak wyjdę z domu.

Niestety (albo stety) konsekwencją tego mojego uniezależnienia się, jest też coraz większa obojętność. Żyjemy ciągle razem, ale obok siebie. Kazde zajmuje się swoimi sprawami, swoją pracą. Czasem rozmawiamy na błahe tematy. Potrafimy razem żartować i śmiać się, ale kwestii zasadniczych nie dotykamy.

Kocham mojego męża, poza tym lubię go, współczuję mu. Ale teraz już wyobrażam sobie życie bez niego (np separację). Nie wiem, jak mam dalej postępować. Namawianie go na cokolwiek nie ma sensu. On czasem chodzi do jakiejś grupy wsparcia, ale nie angażuje się, tak naprawdę nie zamierza nic zmieniać.
Jak mam kontynuować związek z nim? To jest mieszkanie obok, a nie związek.

Pytam Was, bo wiem, że są tu osoby doświadczone w życiu z nałogowcem. Mam swoją grupę wsparcia, ale tam mogę rozmawiać o sobie, nikt nie doradzi mi, co robić z małżeństwem.

Proszę o jakieś słowa wsparcia.

[ Dodano: 2013-10-30, 22:09 ]
Szczerze mówiąc, to myślę o wniosku o separację i o wyprowadzeniu się. Nie już zaraz bo muszę sobie sprawy finansowe poukłądać, no ale jednak w najbliższych miesiącach.

Anonymous - 2013-10-30, 22:39

Trudny temat zarzuciłaś. Napewno odezwą sie ludzie którzy mają duże pojęcie o waszym kłopocie. Ja mogę ci powiedziec że serce sciska słysząc jak sami ładujecie sie w jeszcze wieksze rozterki. Ale może jest to potrzebne???
Więcej nie powiem , bo świety nie jestem, też tam zagladałem i rozwaliłem wszystko na czym mi w życiu zależalo. Mogę powiedziec że teraz zrozumiałem i wiem ale to już musztarda po obiedzie.
Nie rób niczego w pośpiechu i emocjach.
Jestem z Tobą w modlitwie.

Anonymous - 2013-10-30, 23:25

Wiem, co to życie z seksoholikiem. Czułam podobnie, bardzo mocno dotykały mnie zachowania męża, była to swego rodzaju moja obsesja na jego punkcie i tego co robi (współuzależnienie), próby kontroli, nacisku na zmianę zachowań, na podjęcie z jego strony terapii. To dramat dla współmałżonki/a. Wreszcie terapeuta powiedział mi, że męża nie zmienię, nie mam na niego żadnego wpływu, to jego problem, zero w tym mojej winy, mam zająć się sobą, odciąć się od zachowań męża emocjonalnie, rozpocząć własną terapię. Podjęłam próbę, w rezultacie oznaczało to bolesną prawdę, że właściwie to jesteśmy jak dwoje obcych ludzi żyjących pod jednym dachem, mój mąż w żadnym razie nie był mną zainteresowany, tym bardziej budowaniem/odnawianiem relacji ze mną. Żyliśmy obok siebie, on choć obecny ciałem, duchem bardzo daleko, jak ognia unikał rozmów o naszej relacji/jego problemie. I te ciągłe kłamstwa, manipulacje.
Z doświadczenia teraz już wiem, że trzeba zadbać o własne zdrowie psychiczne, trzeba się uczyć stawiania granic i konsekwencji. Mówi się, że dopiero jak uzależniony dosięgnie swojego dna, wtedy jest szansa , że będzie chciał się od niego odbić i zacznie coś z sobą robić/leczyć się, ale i to nie jest pewne, bo może się okazać, że to dno może się jeszcze bardziej obniżyć. Z własnego doświadczenia wiem, że jeśli mąż jest w czynnym nałogu, to kieruje nim żądza, potężna siła, można wtedy używać wszelkich argumentów, aby zmienił swoje zachowania, ale do takiego człowieka nic nie dociera, on swoim życiem już dawno przestał kierować i w tym momencie nic innego jak tylko chęć uruchomienia się dla niego jest najważniejsza.
Jeśli jesteś w grupie wsparcia, to pewnie wiesz, że nie powinno się podejmować żadnych ważnych decyzji pod wpływem emocji, najlepiej poczekać co najmniej rok intensywnie pracując nad sobą /pracując z grupą 12to krokową. Nie ma w takich kwestiach prostych decyzji ale wiem jedno, zajęcie się sobą, budowanie relacji z Panem Bogiem zaowocuje ogromną poprawą jakości naszego życia i może wpłynąć na chęć zmiany u osób przebywających w naszym otoczeniu.

Anonymous - 2013-10-31, 13:18

Mam identyczną sytuację. Pociecha, że nie tylko ja tak cierpię i z tym walczę? Nie, ale troche tak. Nie mam żadnego wsparcia. Jestem daleko.
Anonymous - 2013-10-31, 17:58

Ja zawsze próbuję siły w modlitwie... I swoim życiem dawac przykład.
Mój mąz też lubi strony porno. I rzutuje to na nasze życie erotyczne. Niestety. Ale jest światełko w tunelu... Tak jak Ty doszłam do wniosku, że go nie zmienię, jesli sam nie zechce. Na razie czekam, odnawiamy naszą relację... Prawda jest taka, że gdyby było więcej ciekawych zajęc poza domem, zajęc rodzinnych, byłoby mniej tego porno. A tak praca, problemy, dom, praca, dom, problemy, praca... I tak dalej. Ja się modle, przecież Bóg robi cuda. Św. Rita i Św. Józef pomagają mi mocno każdego dnia. A i mąż rzadziej tam zagląda choc tak jak Wy żyjemy bardziej obok siebie niż z soba, ale wszystko potrzebuje czasu i modlitwy. Jest trochę lepiej niż było. najażniejsze uniezależnic się i zaufac Bogu.

Anonymous - 2013-11-01, 18:06

Witam :-)
Znajduję się w podobnej sytuacji, mój mąż jest uzależniony od alkoholu, ale strony porno też lubi. Mąż nie chce słyszeć o żadnym leczeniu, żyjemy obok siebie. Było mi ciężko dopóki za wszelką cenę próbowałam go zmienić i skupiałam się na nim. Dopiero jak zajęłam się sobą zrobiło mi się lżej na sercu.

duzapanna napisał/a:
nikt nie doradzi mi, co robić z małżeństwem


Mi osobiście w tej kwestii bardzo pomaga terapia, dostaję tam praktyczne wskazówki

Anonymous - 2013-11-02, 23:26

Dziękuję za Wasz odzew. Szczerze mówiąc podziwiam kobiety, które potrafią w takiej sytuacji w miarę normalnie funkcjonować z mężem. Ja już nie mam sił.
Nie ufam mężowi za grosz. On ciągle kłamie, a nawet jak nie kłamie to ja kłamstwo podejrzewam. Względny spokój mam tylko jak odetnę się od niego całkowicie i zamknę w swoim pokoju. NIe mam ochoty go nawet oglądać.
On też zresztą nie robi nic. Mówi że łaskawie od tygodnia nie czatował z nikim i oczywiście już nigdy nie będzie. Słyszałam to już dziesiątki razy. Wiem, że te obietnice nic nie znaczą.
Nie wyobrażam sobie dalszego życia pod jednym dachem. Chyba że na chłodno, jak ze współlokatorem, ale czy to o to chodzi? :/

[ Dodano: 2013-11-02, 23:27 ]
gota, Czy chodzisz prywatnie na osobistą terapię, czy coś innego?

Anonymous - 2013-11-03, 08:35

Jest to terapia indywidualna w poradni uzależnień, bezpłatna. Poradnia znajduje się w przychodni. Polecam Ci taką formę wsparcia. Z pewnością w twoim mieście też się takie znajdują.

Ja nie jestem uzależniona, ale mój mąż jest i ojciec też był, więc jako osoba współuzależniona dostaję tam konkretną pomoc.

Pozdrawiam :-)

Anonymous - 2013-11-05, 14:36

trzymam kciuki za was uzależnienie to straszna tragedia dla rodziny...
Anonymous - 2013-11-05, 19:44

Witaj Fermerlus,
U nas na forum nie trzymamy kciuków, modlimy się w zamian za to.

Jakiś taki nietypowy link masz w stopce :-/ Czemu zamieściłeś coś co nijak nie pasuje do tematyki tego forum??

Anonymous - 2013-11-06, 01:39

gota, nie wiem czy takie poradnie udzielają też bezpłatnie pomocy w przypadku innych uzależnień. Myślałam że to dotyczy tylko rodzin alkoholików. Cóż, musze poszukać. Nie stać mnie obecnie na wizyty u psychologa a bardzo by mi się to przydało.


Takie to jest smutne, że za każdym razem gdy udaje mi się wyłączyć myślenie współuzależnionej, odkrywam, że nijak nie widzę sensu bycia razem. Nie ufam w żadnym stopniu mojemu mężowi, nie widzę za grosz dobrej woli. Wiem oczywiście że sakrament itd. ale widzę że niewiele poza współuzależnieniem tak naprawdę mnie przy mężu trzyma :(

Anonymous - 2013-11-06, 11:08

dasz radę kochana , wiem co przeżywasz , mialam podobną sytuacje...jestem z Toba i pomodle się za Ciebie.
Anonymous - 2013-11-06, 15:00

duzapanna napisał/a:
gota, nie wiem czy takie poradnie udzielają też bezpłatnie pomocy w przypadku innych uzależnień.


Jest to poradnia uzależnień, nie jest wyszczególnione jakich, więc wydaje mi się że w tym przypadku też powinni coś pomóc, przy uzależnieniu mechanizmy są podobne. Ale najlepiej by było zadzwonić i się zapytać.

Anonymous - 2013-11-07, 14:42

Oczywiście trzeba dac sobie czas jeśli chodzi o wyprowadzkę,powoli nie pod wpływem emocji ale wszystko przemyślane. Ja też Ci obiecuję modlitwę.
To okropne taz żyć obok,kiedy na chwile obecną nie można żyć razem. Mnie męczy spanie w jednym łóżku bo mimo że mogłabym póśc do drugiego pokoju ale nie zdażylismy jeszcze kupic łózka do gościnnego. Poza tym mąz wraca późno a ja nie tesknię,nawet czuje ulgę kiedy go nie ma. Szkoda że np nie pracuje za granicą wtedy nawet ominałby mnie problem wyprowadzki.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group