Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Sakrament małżeństwa - Nierozerwalne więzy

Anonymous - 2013-10-29, 09:59

Elżbieta napisał/a:
Miodzio, cierpliwości...


cierpliwość umarła

TAKIE JEST ŻYCIE

Anonymous - 2013-11-03, 10:25

Witam!
Obraz małżeństwa dotyczy zawsze dwójki ludzi nawet kiedy jest tak jak piszesz, nawet jeśli jest chory …”na dobre i na złe”…, tkwiąc jakby w jakieś próżni. W takich sytuacjach możemy mieć sporo wątpliwości , szczególnie tych moralnych i tego co jest sensem w tym wszystkim. Zdaję sobie sprawę ,że człowiek , ja również , w dzisiejszym świecie bardzo szybko zatraca słuszność tego co prawdziwe, tego czego Bóg oczekuje od nas w danej sytuacji, zwyczajnie gubimy się, przygniatani codziennością. To powoduje zniechęcenie, rozpacz, próżnię, pustkę …I możemy oczywiście szukać wszelkich sposobów na rozwiązanie , a Jezus Samarytance nie pokazywał „czerpaka” , ona sama zauważyła ,że On nie ma czerpaka. Pan nie sugerował jej wszelkich znanych sposobów na miłość.
Z doświadczenia wiem ,że cierpienie , chociaż trudne, wydaje się być uprzywilejowanym sposobem , w jaki Bóg obdarza nas łaska wzrastania ponad nasze ego i jego wzrastania. Małżeństwo jest powołaniem , który został wybrany przez każdego małżonka jako droga DO ŚWIĘTOŚCI.
Cierpienie jest tajemnicą…
„ W ten sposób Jezus działa w wewnętrznym cierpieniu i poprzez nie. Duchowy i emocjonalny ból nie powinien być uznany za demoniczny. W istocie , ból można powierzchownie uważać za mroczne zło , by potem rozpoznać w nim anioła światłości. Ta światłość lśni w naszym sercu, tylko gdy znieśliśmy ciemność… Widzimy Boga najwyraźniej po doświadczeniu wielkiego cierpienia. Tak jak we wszystkich natchnieniach pochodzących od Boga, tak i w boleści… „dobrze zrobicie jeżeli będziecie przy niej trwali, jak przy lampie, która świeci w ciemnym miejscu, aż dzień zaświta a gwiazda poranna wzejdzie w waszych sercach” ( 2P1, 19)
Cierpienie jest wielką i wszechobecną częścią ludzkiego losu, zniechęca i przestrasza… nie powinno. Uciekając od cierpienia , porażki i ludzkiej słabości człowiek wyzbywa się wezwania do obdarowania miłością. Te trudne doświadczenia jakie nam się przytrafiają stają się inne kiedy przeżywamy i doświadczamy je z Bogiem. Bez względu na rodzaj bólu , czy ogołocenia, wobec którego stajemy my , lub ludzie wokół nas , w tym doświadczeniu możemy kochać. Nawet w cierpieniu możemy być błogosławionymi i być błogosławieństwem dla innych.
Dziś jest tak ,ze człowiek myśli o tym jak posunąć swoje sprawy, jak załatwić szybko, jak rozwinąć swoja karierę, całe skupienie jakby przelane jest na sobie. Jak obdarować …nie ma? Odpowiedzi na pytanie dlaczego i po co żyjemy kształtuje to jak żyjemy, a to jak żyjemy określa wszystko inne.
Prawdą jest ,ze jesteśmy stworzeni do tego „aby kochać i być kochanym”.
Czy jednak rozumiemy, że pokoju i radości , których szukamy , nie można znaleźć w rzeczach ani w wolności od bólu i cierpienia? Czy chcemy otwierać się na Boże zaproszenie , aby zyć dla innych, zaproszenie pobrzmiewające echem w naszych cierpieniach i porażkach?
Myślę sobie ,że człowiek potrzebuje wstrząsu, właśnie po to , by dzięki Łasce Bożej wyzwolić się od bożków . Podobnie jak w ewangelicznej opowieści o Piotrze ( Mt 14, 22- 33), który na burzliwym morzu woła do Jezusa o pomoc, Bóg używa życiowych porażek , aby uwolnić nas od rozwiązań .
I to co najtrudniejsze w dzisiejszym świecie…
Bez względu na to , jaka jest nasza wiara …Jednego Boga czci się poprzez pielgrzymkę najważniejszą ze wszystkich :
Przez nasze osobiste przejście od brania do dawania , od dominacji do służby, od życia dla siebie do życia dla innych. W przysiędze małżeńskiej jest ważna informacja …nie jesteśmy sami w tak wielkim trudzie „Tak mi dopomóż Panie Boże w Trójcy Świętej i Wszyscy Święci”.
W swoim doświadczeniu i perspektywy czasu, chociaż ono jest trudne i rozumiem ból ludzi których spotykam, mogę powiedzieć ,że nie znam lepszej drogi jak przez małżeństwo do osiągnięcia świętości.
Za to Bogu niech będą dzięki!

pozdrawiam
wspieram modlitwa

Anonymous - 2013-11-04, 10:53

miodzio63 napisał/a:
Elżbieta napisał/a:
Miodzio, cierpliwości...


cierpliwość umarła

TAKIE JEST ŻYCIE

ale Ty wciąż żyjesz :-)
Zobacz Miodzio,
ktoś o Ciebie się troszczy: http://www.familiachristi...pliwa-jest.html

co za zbieg okoliczności! Nie do wiary ...

http://www.familiachristi...oof/dzien01.jpg

Anonymous - 2013-11-04, 11:53

Miodzio... wytrwaj..


Ja linkowałam już raz tę stronę mężowi. W dniu kiedy sam stwierdził, że ja tak wiele robię a on nic i teraz pora na niego. Więc wrzuciłam mu mnóstwo linków.
Wiem, że zajrzał tylko do pierwszego czy dwóch pierwszych i na tym się skończyło. Nie jest on zresztą typem czytacza-forumowicza jak ja. Raczej siedzi i ponuro rozmyśla sam w swoim warsztacie.

Zastanawiam się czy mu zalinkować jeszcze raz tylko do tej strony Wyzwanie Familia Christiana.
Tam jest wszystko czego on potrzebuje... ale tak mi się może tylko wydawać. Znowu ja mu mówię czego on potrzebuje.
Boję się, że to go zatnie, zablokuje. On się tak właśnie blokuje gdy ja mu coś gotowego podsuwam.

Z drugiej strony - jeśli nie wyślę, to w ogóle tego nie zobaczy i nie wyrobi sobie żadnego zdania i ziarno nawet nie zostanie rzucone na ziemię...

Anonymous - 2013-11-04, 12:05

krawędź nadziei, mam w tym momencie podobne myślenie. Z jednej strony chciałabym przerobić "wyzwanie" samodzielnie, nawet o tym nie wspominając. Taka moja "praca własna". :->
A z drugiej - chciałabym podzielić się tym z mężem, żeby także miał "materiał" do pracy. Nie, żebym chciała go do tego namawiać, ale myślę podobnie jak Ty - jak mu tego nie podsunę, nie będzie o tym w ogóle wiedział (mimo, że oglądał "Ognioodpornych").

Anonymous - 2013-11-04, 12:19

krawędź nadziei napisał/a:
Z drugiej strony - jeśli nie wyślę, to w ogóle tego nie zobaczy i nie wyrobi sobie żadnego zdania i ziarno nawet nie zostanie rzucone na ziemię...


Moja droga, ja ze swoich doświadczeń wiem, że takie wysyłanie linków, dawanie do przeczytania pewnych treści, może raczej wyrządzić wiece szkody niż pożytku. Pomyśl jak to odbiera Twój mąż, jaki przekaz mu dajesz? Ja myślę, że takim zachowaniem informujesz go o tym, że nie wierzysz w niego, w to, że on sam może odnaleźć właściwą drogę, rozwiązanie. Kierujesz nim jak małym dzieckiem... wydaje mi sie, ze jest to najgorsze przesłanie jakie możesz mu w tej chwili dać. Wiem, że nie robisz tego umyślnie (ja również tak robilam). Sądziłam, że mąż przesiadując w warsztacie nie znajdzie rozwiązań, bo przecież w ogóle ich nie szuka...
Mam tę książkę (ona oprócz zadania na każdy dzień posiada również opis tematu, w tym przypadku czym jest cierpliwość), też chciałam ją dać mężowi na początku. Na szczęście Bóg mnie od tego powstrzymał. Dając mu ją powiedziałabym mu, ze to on (nie ja ) powinien się zmienić. Dlatego na początek sama spróbowałam ją "przerobić" (i robię to nadal, bo zmiana siebie wcale nie jest łatwa)... Teraz wiem, ze ta książka jest dla mnie, nie dla męża (dopóki on sam nie stwierdzi, że jest inaczej).
Ja myślę, iż przez fakt, że to ja podjęłam się tego wyzwania, ziarno już zostało rzucone, moja zmiana, zaczyna zmieniać męża stosunek do mnie i jego zachowania względem mnie.
Te wyzwania nie są dla naszych małżonków (bo oni na razie nie są jeszcze gotowi na nie), ale dla nas. Taki myślę był cel tworzenia tego przewodnika...

Pozdrawiam :-D

Anonymous - 2013-11-04, 12:39

zenia1780 napisał/a:
Teraz wiem, ze ta książka jest dla mnie, nie dla męża (dopóki on sam nie stwierdzi, że jest inaczej).
Ja myślę, iż przez fakt, że to ja podjęłam się tego wyzwania, ziarno już zostało rzucone, moja zmiana, zaczyna zmieniać męża stosunek do mnie i jego zachowania względem mnie.
Te wyzwania nie są dla naszych małżonków (bo oni na razie nie są jeszcze gotowi na nie), ale dla nas. Taki myślę był cel tworzenia tego przewodnika...

Nie mnie cytujesz, jednak odpowiem za siebie (i swoją sytuację) :->
Wszystko się zgadza to co piszesz, tyle że mój mąż przyznał (po obejrzeniu filmu), że to bardzo dobra rzecz (ta książka). To, że akurat jej nie ma (i nie przerabia) nie wynika z jego niegotowości lub niechęci.
W tym przypadku nie chodzi mi o "podsuwanie" w celu zmiany jego (męża), tylko raczej o informację: zobacz jak fajnie, to jest to o czym rozmawialiśmy :mrgreen:
Chęć do zmian jest w jego gestii (i interesie :-P ), ja do niczego nie zmuszam, nie nakłaniam, ani nie namawiam. Jak zwykle zresztą ;-)

Anonymous - 2013-11-04, 12:46

Pewne rzeczy każdy musi przemyśleć sam.
Podsuwanie, sugerowanie , namawianie do pójścia do kościoła, do spowiedzi, do egzorcysty.....bardziej irytuje niż pomaga.
Mamy XXI w i jak ktoś chce sobie coś przeczytać, czy oglądnąć to to zrobi.
Może niektórzy panowie postępują w rozumieniu żon nierozważnie, ale traktowanie męża jak dziecko ...jest irytujące dla niego.

Anonymous - 2013-11-04, 12:50

Cierpliwości samej mi brakuje czasem i bywało tak ,że umarła...
Ale z pustego się nie naleje...
Pamiętam swoja modlitwę do Boga w takiej sytuacji,ona była niegodna,za co później przepraszałam, ale jakże szczera była...rozmawiałam, nawet krzyczałam do Boga o tym czego pojąć nie mogę, z czym się zwyczajnie nie zgadzam, czego nie potrafię przyjąć i zaakceptować...I to sprawiło ,ze zobaczyłam konkretnie z czym ja sama nie daję sobie radę i co tak naprawdę sprawia mi ból.
Jednak miałam w tym wszystkim świadomość ,że jestem marnością i prosiłam o wsparcie i siłę przez MOC DUCHA SW, który przynosi cierpliwość...
Nie jest tak ,że wszystkie cnoty nosimy w kieszeni, bo i najbardziej opanowanej osobie zdarza się" pęknąć ". Najbardziej w tych trudnych chwilach cenię sobie obecność Boga , przychodzi ...ze swoją siłą i człowiek odżywa, podnosi się z nicości do bytu...to jest najpiękniejsza chwila jaka w życiu doświadczyłam, obecność Boża.

Życzę wszystkiego dobrego, obdarowania na każdy dzień Bozą łaską.
Niech Pan błogosławi w Imię Jezusa i niech to błogosławieństwo spocznie na Tobie Miodzio i pozostanie na wieki +

ps O.Bazyli Mosionek rekkolekcje o cierpliwości
Nie moge ich odszukac na teraz ...może znajdziesz

Anonymous - 2013-11-04, 21:00

Elżbieta napisał/a:
co za zbieg okoliczności! Nie do wiary ...

Echhh Elżbieto....Elżbieto

Po trzech latach ...milczenia (jak jest napisane w załączonym linku)....
w końcu zadane pytanie:
powiedz ......... jak to dalej z nami ma być???
jest chyba pokorną postawą???......
Ja wiem i rozumiem że najlepiej się żyje gdy nikt o nic nie spyta, gdy nikt nie poruszy tematu...gdy nikt nie zacznie pewnego tematu

Ja wszystko rozumiem
-mnie tez kiedyś było trudno wykonać ten pierwszy krok, niejako zmusić się do zweryfikowania swojej postawy.
Uważasz Elżbieto że postawa bierna ma sens???
Dla mnie to ogromna strata czasu !(szczególnie gdy nie jesteśmy już tej pierwszej młodości)
I trudno mi się czyta takie linki..
szczególnie z perspektywy czasu i tego co sama kiedyś pisała żona na forum:
czy Norbert to zrozumie.. czy Norbert to zmieni.....

No to jestem tu:
i zrozumiał to i zmienił to
i co dalej????

ano zabrakło sił promotorowi mojej pracy :-? :-?


pozdrawiam

[ Dodano: 2013-11-04, 21:20 ]
Mirela napisał/a:
Najbardziej w tych trudnych chwilach cenię sobie obecność Boga , przychodzi ...ze swoją siłą i człowiek odżywa, podnosi się z nicości do bytu...to jest najpiękniejsza chwila jaka w życiu doświadczyłam, obecność Boża.

A ja Mirelo sobie cenię działanie Boga poprzez ludzi.......
wiele dały mi wypowiedzi tu na forum ..takie szczere i proste ludzi....
w ciężkiej dla mnie chwili...
czy też telefon ...męża koleżanki...w zasadzie nie mojej-a byłej koleżanki żony(choć nie rozumiem do tej pory-czemu stała się była???)

To jest właśnie to co da czas na przemyślenie..na spojrzenie na to inaczej.. takimi innymi oczami....

ciężki jest ten kawałek chleba :-| :-| :-|
i uczciwie powiem nigdy nie sadziłem że mam taki pokład cierpliwości...
i zapewne mało kto wierzył w moja cierpliwość

Anonymous - 2013-11-05, 08:58

No widzisz, a ja wierzyłam w Twoje pokłady cierpilowości od początku, nawet jak byłeś jeszcze tym pierwszym NORBERTEM. Twoja cierpliwość była przykryta emocjami, które Tobą "szarpały" wtedy. Teraz możesz innych uczyć cierpliwości..
A bierność? Hmm... jeśli człowiek jest nie pierwszej młodości, to chyba dobrze, że stracił bierność, inaczej by się wykończył wśród młodych, popędliwych, którzy często pędzą na oślep i po omacku. Niedawno tacy młodzi wykończyli znajomego... Padło mu serce z powodu ich hałaśliwości, popędliwości i pchania do przodu... Poza tym mądra bierność jest cnotą. Norbert, jeszcze zadziwisz ludzi na forum i żonę swoją też. Czasem zmiana siebie samego nie polega na zmianie. Rozumiesz? Ważne, żebyś to uzganiał z Kimś, kto o Tobie wie więcej niż Ty sam (i inni wokoło). Pewnie mnie nie rozumiesz, ale to nic. Czasem nawet nie trzeba próbować rozumieć za wiele - trzeba przyjąć i dobre i złe... Powodzenia. Nie załamuj się! 8-)

DZIEŃ DRUGI http://www.familiachristi...skawa-jest.html

Anonymous - 2013-11-05, 16:50

Elżbieta napisał/a:
Norbert, jeszcze zadziwisz ludzi na forum i żonę swoją też.

Elżbieto ..zreszta pewnie sama to wiesz.
Kryzys jest próbą dla małżeństwa-jest taką cięzką próbą w jakiej dwoje małżonków ma szanse pokazać własnie jak radzi sobie z tym złym....nie tylko umiejąc przeżyc co dobre.
A moja próba pokazała jedno
-że widocznie żona nie kocha mnie dostatecznie!

Nie pozostaje nic innego jak pogodzic sie z tym faktem.............
zresztą\
z pustego nie nalejesz nic


pozdrawiam

[ Dodano: 2013-11-05, 16:55 ]
Elżbieta napisał/a:
trzeba przyjąć i dobre i złe

dlatego godze sie z tym faktem.....

Anonymous - 2013-11-06, 09:43

Miodzio,
masz inne wyjście oprócz tego, że trzeba z tym żyć? :roll:
miodzio63 napisał/a:
Nie pozostaje nic innego jak pogodzic sie z tym faktem.............

miodzio63 napisał/a:
dlatego godze sie z tym faktem.....


Sam widzisz, że idziesz mądrą drogą. :-)
Pamiętaj, ona jest też Twoja! http://www.youtube.com/watch?v=ReKUkpaz09E

miodzio63 napisał/a:
widocznie żona nie kocha mnie dostatecznie!

Jakby ludzie kochali się - li tylko -"dostatecznie", to by rozwodów nie było!


ps. mam nadzieję, że już przeszła Ci gorycz w innym wątku :?:
masz prawo mieć kryzys :-(


DZIEŃ TRZECI http://www.familiachristi...goistyczna.html :-)

pozdrawiam :-)

Anonymous - 2013-11-06, 21:01

Elżbieta napisał/a:
mam nadzieję, że już przeszła Ci gorycz w innym wątku
masz prawo mieć kryzys

Przeszła ..ale zapewne będzie powracać.............
wiesz Elu..kiedy sie zyje obok.
.trudno wyłączyc uczucia
A dla mojej żony zawsze będę
zwyrodnialcem i zboczeńcem....
mimo tego że codziennośc pokazuje inaczej

no cóz :-? :-? :-?


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group