Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Odbudowa związku po kryzysie, zdradzie, separacji, rozwodzie - 10 lat rozłąki i co teraz?

Anonymous - 2013-10-24, 14:46

Dabo napisał/a:
Telewizji nie oglądam od kilku miesiecy

Ja dziwnym trafem także. Zaczęłam bardziej rozumieć ludzi, którzy nie mają telewizora w domu :->

Anonymous - 2013-10-24, 14:46

Dabo napisał/a:
Wiem po sobie jak mnie trafiały żony koleżaneczki, same rozwódki, albo opuszczone z kociej łapy. W tym żona była ich idolką bo ma męża takiego a takiego i trwa. To żona była ich psycho????- pocieszycielką- terapeutką. trafało mnie jak żona im radziła że najlepiej i naszybciej zapomina sie w ramionach innego. Co najgłupsze posłuchały i działa.

Dabo nic innego jak 21-wiek.
Tak to działa...popsuty telewizor-na smietnik kupi sie nowy.
Stare byty -po co naprawiac kupi sie nowe.
Popsuty maz /żona-jaki sens naprawiać wymieni sie na nowe.

Skoro takie życie skoro tak postępujemy codzienne,to we wszystkim mamy to samo przekonanie.

Swiata nie naprawisz -ale zawsze masz szanse dac przykład...kolegom,znajomym itd..itp

Anonymous - 2013-10-24, 14:46

Tolek52 napisał/a:
kenya napisał/a:
Tolku, zdanie powyżej zakłada, że koleżanki mają się źle i że zawiść nimi kieruje
Kenya to zdanie nie zakłada ale stwierdza niestety naszą polską mentalność i nie ważne jak się mają koleżanki.


Popieram Cie Tolku.
Dorzuce do tego moja refleksje, jak latwo przychodzi innym ludziom wydawanie osodow i udzielanie tzw. " dobrych " rad.
Zwlaszcza tych powierzchownych. Czesto sie slyszy te same "madrosci " powtarzane jakby bez zastanowienia.
A potem zostaja one w czlowieku i zyja wlasnym zyciem robiac w glowie niepotrzebny smietnik.
Tak jak napisal Dabo - trudno odzielic uszy od glowy ;)
A czy ktoras z tych kolezanek wezmie odpowiedzialnosc za swoje zlote mysli ?
Justyna wyraznie napisala - juz kiedys odpuscili razem z mezem swoje malzenstwo, zabraklo determinacji, walki.
Teraz kiedy chca sprobowac byc moze madrzej, co slyszy ? - daj sobie spokoj. Czyli powtorka.
Zero refleksji ze Justyna wciaz cos czuje do meza, ze przeszla przez 5 mini zwiazkow
czujac ze to nie to, ze przez tak dlugi czas nie znalazla nikogo kto zajalby miejsce jej meza. Ze przez te 10 lat gdzies tam sie wciaz o siebie ocierali... Powody rozstania ? - tez nie maja znaczenia...
To wszystko oczywiscie nic nie znaczy, bo one z cala pewnoscia wiedza lepiej ze nie ma uczucia, nie ma nic, jest tylko czysta kalkulacja i wyrafinowanie... bo mezowi z kims innym nie wyszlo... pewnie tez znaja 100 procentowa, nieomylna odpowiedz dlaczego nie wyszlo :mrgreen:
Szybkie i proste rady. Gotowy szablon na kazda " podobna " okolicznosc...

Anonymous - 2013-10-24, 17:21

Twój mąz chce powrotu. Na jakim fundamecie chce budowac?
Anonymous - 2013-10-24, 17:53

MonikaMaria3 napisał/a:
Twój mąz chce powrotu. Na jakim fundamecie chce budowac?

Jako budowlaniec powiem : Czy to wazne na jakim fundamencie? Tu się podtykuje, tam się podmaluje, tam się skręci śrubami, ewentualnie jakaś iniekcja drogimi środkami w beton i poszli. Fundament i tak jest do d.. a terminy gonią pani!! Albo walimy wszystko, gdzie taniej wyjdzie nowe postawić, albo remontujemy, potrwa dwa razy dłużej bedzie drogo i tak sobie, ale masz pani swoje, wlasne wymarzone. To jak robimy? to zaliczke proszę!! :mrgreen:

Anonymous - 2013-10-24, 21:56

Twardy świetna piosenka :-D

A to link ode mnie
http://www.misjapetra.com...qstracone-lataq
i nutka
http://www.youtube.com/watch?v=xzYVl8jM0S0

Anonymous - 2013-10-24, 23:42

Dziękuję Wszystkim za ciepłe słowa,za linki do piosenek.Przyznam się szczerze,że jak przeczytałam pierwszą odpowiedź to łzy mi popłynęły.Potrzebne mi były słowa wsparcia i zrozumienia,a przede wszystkim poparcia.Mało ludzi po rozpadzie małżeństwa bierze pod uwagę powrót do małżonka,a zwłaszcza po tylu latach.Przeczytałam,kiedyś stwierdzenie małżonków z wieloletnim stażem małżeńskim,którzy napisali,że wytrzymali ze sobą tyle lat,bo kiedyś jak się coś psuło to się to naprawiało,a nie wyrzucało na śmietnik.Dziś jestem już mądrzejsza,bardziej doświadczona.Rady koleżanek doprowadził do tego,że nie mam ochoty z nimi na ten temat rozmawiać,szukałam u nich wsparcia,a otrzymałam taką właśnie szablonową odpowiedź.Koleżanki których małżeństwa nie wyglądają najlepiej,a mimo to trwają w nich "wyrzucają"moje małżeństwo na śmietnik.Chciałam podzielić się z nimi moją radością,a także szukać wsparcia,bo się boję.Mąż codziennie do mnie dzwoni choćby na dwie minutki aby zapytać jak minął dzień,co robię,a ja czekam na każdy telefon.Za każdym razem,gdy dzwoni ktoś inny czuję rozczarowanie,że to nie On.Zdarza się,że gdy o Nim pomyślę wtedy mam od Niego telefon.Jestem dziwnie spokojna,nie rozpamiętuję przeszłości,czasów gdy nie byliśmy razem.Mimo upływu lat i rozłąki wiemy o sobie wszystko,bo nigdy nie zerwaliśmy ze sobą kontaktu.Rozmawialiśmy o Jego drugim małżeństwie,o tym jak z drugą żoną planowali dziecko i niepowodzeniach z tym związanych.On wie o moich związkach,z resztą mając drugą żonę sam mnie nakłaniał żebym kogoś poznała,żebym nie była sama.Po latach przyznał się,że przychodząc do dziecka,czasem ta wizyta nie wiązała się tylko z chęcią zobaczenia dziecka,ale także z chęcią zobaczenia mnie.Rozmawiając o rozpadzie naszego związku nie robimy sobie wyrzutów,nie wypominamy nic,tak jak by się to wcale nie wydarzyło.Ubolewamy tylko nad tym,że na to pozwoliliśmy.Mąż jest pewien tego,że chce powrotu,to On wyszedł z inicjatywą,ja nigdy tak naprawdę nie przestałam Go kochać,a każdy poznany mężczyzna nie był Nim.Do Niego miałam zaufanie.Mąż nigdy nie dał mi powodów do zazdrości,podejrzeń,nie okłamywał mnie.Czemu nam nie wyszło?Nie mam pojęcia!Może właśnie zabrakło tego materiału budowlanego,a może ktoś z otoczenia dolał za dużo wody do cementu,który miał zcementować nasz związek.Chęć powrotu na pewno nie wynika z kalkulacji i wyrafinowania,bo każde z nas ma poukładane w pewien sposób życie,poznanie kogoś innego nie jest problemem-problemem jest to,że to nie będzie właśnie On-mąż z zaletami i wadami,które znam.Macie racje to moje życie,ale też i mojego męża.Biorąc Go za męża wzięłam za niego też odpowiedzialność,a jednocześnie za Jego życie.Cieszę się,że jest mimo,że daleko,ale jest.Cieszę się,że po tylu latach powiedział mi,że mnie kocha,że nie potrafi żyć beze mnie.Cieszę się,że mnie wspieracie modlitwą,ciepłym słowem.Cieszę się,że dowiedziałam się jakie mam koleżanki.Boję się,martwię jak to będzie,ale cieszę się,że mam tą szansę spróbować.Nie może być źle,bo "jeśli Bóg z nami,któż przeciw nam" Jemu powierzam swoje wątpliwości i obawy.Dziękuję Wam wszystkim.
Anonymous - 2013-10-25, 00:00

Justyna, takie mile cieplo bije od Ciebie. Tak ladnie to wszystko opisalas.
Czuje sie w tym uczciwosc.
Wierze ze Wam sie uda, zycze tego z calego serca :)
Licze na to ze bedziesz tu pisac, chce czytac o szczesciu innych :)
Chce przeczytac Twoj happy end :)

Anonymous - 2013-10-25, 06:24

Dobry Boże toż właśnie o to chodzi, na tym forum, do tego zmierzają nasze modlitwy.Myślę ,że wielu z nas chciało by być na Twoim miejscu.Życzę wam wszystkiego dobrego.
Anonymous - 2013-10-25, 07:16

Justynko, z całego serca życzę Wam pięknego powrotu do siebie :-) Wasze relacje oddają prawdę, że sakramentalne małżeństwo to jedno ciało jest zawsze, i to jest to 100%, kolejne związki to już dużo mniej tych procentów :-)
JustynaJustyna napisał/a:
Czemu nam nie wyszło?Nie mam pojęcia!

Sądzę, że tu się powinniście jednak w temat zagłębić. Warto znać przyczynę/y, rafę, aby ją później świadomie omijać. Ew. zdemontować ;-) Inaczej kwestią czasu jest, kiedy na nią ponownie wpadniecie.
Może na początek Spotkania małżeńskie?: http://spotkaniamalzenskie.pl/
Niech Was Bóg prowadzi :-)

(P.S. w ramach licytacji telewizorowej - już od pięciu lat nie mam i nie oglądam ;-) )


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group