Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Odbudowa związku po kryzysie, zdradzie, separacji, rozwodzie - 10 lat rozłąki i co teraz?

Anonymous - 2013-10-24, 01:56
Temat postu: 10 lat rozłąki i co teraz?
Jest już późno,a ja nie mogę spać.Jestem po rozwodzie od 2003r.Z mężem byliśmy małżeństwem 5,5 roku.Pierwszy był ślub cywilny,po roku Kościelny,po kolejnym roku na świat przyszła nasz kochana córeczka.Później pojawiły się problemy małżeńskie z którymi nie potrafiliśmy sobie poradzić.W dużej mierze problemem był brak pieniędzy,wpływ rodzin,no i nasza głupota,że nie potrafiliśmy walczyć o siebie.Ja od najmłodszych lat byłam osobą bardzo religijną.Msze Św.działalność w KSM,a w dorosłym życiu ukończyłam Papieski Wydział Teologiczny dlatego rozstanie było dla mnie ciężkie.Mąż po trzech latach ożenił się ponownie,ja pozostawałam sama.Brakowało mi pomocnej dłoni w życiu codziennym,wsparcia,w prawdzie utrzymywalśmy z mężem kontakty przyjacielskie rozmawiając o smutkach i radościach o problemach życia codziennego-ludzie patrzący na nasze relacje stwierdzili,że są one dziwne,bo które "byłe"małżeństwo potrafi tak dobrze się porozumiewać.Stosunki nasze niestety popsuły się poprzez pomówienia jego żony.Straciliśmy wspólny język,nasze kontakty urwały się na 1,5roku.Poczułam pustkę,brakowało mi poprawnych relacji.Mimo,że to był już "były" mąż to Jego los nie był mi obojętny,zawsze życzyłam Mu dobrze.Postanowiłam wypełnić swoją pustkę i znaleźć sobie kogoś po siedmiu latach od rozwodu.Nie przyszło mi to łatwo więc każdy związek,a było ich cztery nie trwały dłużej niż pięć miesięcy,cały czas było coś nie tak,to nie było to...W domu mam ciągle pierścionek zaręczynowy i obrączkę ku zdziwieniu innych gdy o tym mówię.Wiele osób doradzało mi sprzedaż lub przerobienie biżuterii,ale jak można zaprzepaścić symbole miłości?Ubolewałam często nad rozpadem małżeństwa.Po ostatniej nieudanej próbie ułożenia sobie życia z kimś innym zadzwonił były mąż mówiąc,że od miesiąca chciał zadzwonić,a ja mu powiedziałam,że od miesiąca miałam nadzieję,że zadzwoni(nawet wykręcałam do niego numer,ale był wyłączony,bo jak się okazało wyjechał w maju do Anglii). Czy to przypadek,że w tym samym czasie myśleliśmy o sobie... Rozmawialiśmy ze sobą tak jak byśmy nie widzieli się z jeden dzień,a tak naprawdę nie widzieliśmy się rok,sporadycznie rozmawialiśmy.Za to od miesiąca nie ma dnia żeby do mnie nie dzwonił,rozmawiamy nawet po dwie godziny,córka,która w przyszłym miesiącu kończy 12lat jest szczęśliwa.Za 23 dni lecimy na tydzień do Anglii w odwiedziny.W nocy z 20 na 21 października usłyszałam coś czego się nie spodziewałam "były mąż" mi się oświadczył,powiedział,że mnie kocha i nie potrafi żyć beze mnie,że żałuje tego,że nie walczył o nasze małżeństwo.Było to dla mnie niesamowite.Przez tyle lat ubolewałam nad rozpadem małżeństwa,a teraz się boję,bardzo się boję tego co będzie.Nie mogę spać,ciągle myślę co mam uczynić.Cała odpowiedzialność spadła teraz na mnie,a przecież chciałam mieć męża-męża,któremu ślubowałam miłość,wierność i uczciwość małżeńską i to,że go nie opuszczę.Cieszyłam się,podzieliłam się swoją radością z koleżankami w pracy i otrzymałam kubeł zimnej wody na głowę,bo koleżanki powiedziały"dwa razy do tej samej rzeki się nie wchodzi jak coś raz nie wyszło to tym bardziej drugi raz nie wyjdzie".Dźwięczą mi ciągle te słowa.Więc co z miłością,przysięgą,co z małżeństwem?Nie mogę spać,a rano do pracy.Przygotowałam w prezencie dla męża album ze zdjęciami z okresu 10 lat,mam nadzieję,że się ucieszy.Boję się spotkania,boję się decyzji,którą muszę podjąć.W Bogu pokładam ufność... Niestety nie namówię męża na rekolekcje,ponieważ nie jest osobą wierzącą,ale wiem,że jakąkolwiek decyzje podejmę On mnie będzie wspierał,tak jak to było kiedyś.Drugie małżeństwo męża rozpadło się-żona go zdradzała co było nie do pomyślenia w naszym związku,dzieci z drugiego związku nie miał.
Anonymous - 2013-10-24, 03:37
Temat postu: Re: 10 lat rozłąki i co teraz?
JustynaJustyna napisał/a:
Cieszyłam się,podzieliłam się swoją radością z koleżankami w pracy i otrzymałam kubeł zimnej wody na głowę,bo koleżanki powiedziały"dwa razy do tej samej rzeki się nie wchodzi jak coś raz nie wyszło to tym bardziej drugi raz nie wyjdzie".Dźwięczą mi ciągle te słowa.


No nie wchodzi sie Justyna dwa razy do tej samej rzeki bo sie nie da :)
Bo ta rzeka nigdy nie jest taka sama. Wciaz naplywaja do niej nowe wody, nurty sie zmieniaja... Ludzie czesto cytuja ta madrosc Heraklita nie zdajac sobie tak naprawde sprawy z jej sensu.
Dzis, jesli zdecydujecie sie byc razem, Wasze bycie nie bedzie takie samo jak kiedys.
Jakie bedzie ? Tego nikt teraz nie wie. Jedno jest pewne, bedzie jak ta rzeka, inne.
Nie wkrecaj sobie slow kolezanek, ktore brzmia jak wytarte slogany. To nie ich zycie tylko Twoje, nie ich rodzina tylko Twoja.
To ze za pierwszym razem nie wyszlo o niczym nie przesadza.
Dzis jestescie z pewnoscia madrzejsi, bardziej swiadomi. Czasem trzeba sie zgubic, zeby moc sie odnalezc na nowo.
Wiec nie programuj sie, nie zatruwaj glowy obawami na wyrost, ktore Cie ograniczaja.
Strachy i leki pochodza od wiesz kogo.
Otworz sie, na meza, na szczescie, na nowa szanse.
Sluchaj serca...
Chyba nie masz nic do stracenia, co ?
Daj z siebie maxa jemu i tyle samo oczekuj od niego.

Zaufaj...

Anonymous - 2013-10-24, 09:55

Justyno a cy nie pomyślałaś, że może słowa Twoich koleżanek to zwykła ludzka zawiść (skoro ja mam źle to czemu ona ma mieć lepiej) zastanów się nad takim podejściem do tematu.
Anonymous - 2013-10-24, 10:13

Tolku, zdanie powyżej zakłada, że koleżanki mają się źle i że zawiść nimi kieruje - to czyste nadużycie.
Nie ma sensu na siłę dopatrywać się zła w ludziach.
Być może to tylko zwykłe refleksje i wnioski, że to co ma być inne będzie od tego co było, bo wszystko się zmienia. Panta Rhei, jak mawiał Heraklit.


Justynko, jeśli serce Cię prowadzi, idź za jego głosem, jego słuchaj, trzymaj się obranej przez siebie drogi i nie pozwól się innym z niej sprowadzić.
To Twoje życie. Nie potrzebujesz niczyjej akceptacji, pamiętaj.
MIŁOŚĆ JEST, zmieniły się tylko okoliczności, teraz jednak ta miłość ma szansę być znacznie dojrzalsza.
Powodzenia :-)

Anonymous - 2013-10-24, 12:42

Justyno, słuchaj głosu swego serca - jak radzą inni.

A to piosenka dla Ciebie:

http://www.youtube.com/watch?v=NfINJqdiqE0

Anonymous - 2013-10-24, 13:12

Radzę słuchać głosu Pana, bo serce zranione powinno być pilnie oddane Jezusowi,

a takie niewątpliwie ma każdy z nas, i Justyna też ma serce zranione przez kolejne związki.


Justyno, niech Pan Jezus Cię prowadzi i tylko On w tej drodze!

On Ciebie nie zawiedzie - słuchaj głosu Pana!

Anonymous - 2013-10-24, 13:33

Strasznie fajnie usłyszeć o takim hepyy end -dzie. Życzę wam jak najlepiej. Mam nadzieję że uda wam się stabilnie stawianymi małymi krokami odzyskać siebie na wzajem.
Nie obraź sie Justyno , ponieważ jestem niecnym facetem , OSTROŻNIE, czy nie jest tak że tam miał lipę , tu nie poszło, a teraz to i się szukac nie chce, więc na stare śmieci? Osobiście też nawywijałem i też ciągle i zawsze żona była mi przed oczyma. Ale z szacunku dla niej nie wiem czy był bym gotów szczerze odbudowywać coś z nią. Kiedy rano przeczytałem Twój wpis , to dostałem potwornego pozytywnego kopa, że jednak wszystko jest możliwe, i nie ma tego złego co by na dobre nie poszło. Myśle że wieeeeeeeeeeeelu ludziom na forum dałaś kawał zielonego światła. Dzięki!!!
No i potwierdziłaś moje przemyślenia co do substytutów małżonki.
Powodzenia w Anglii

Anonymous - 2013-10-24, 13:36

kenya napisał/a:
Tolku, zdanie powyżej zakłada, że koleżanki mają się źle i że zawiść nimi kieruje
Kenya to zdanie nie zakłada ale stwierdza niestety naszą polską mentalność i nie ważne jak się mają koleżanki.
Anonymous - 2013-10-24, 13:39

Moim zdaniem, Tolku mylisz się jednak. To żadna zawiść, a zwyczajna obserwacja rzeczywistości i na tej podstawie nabranie przekonania, że dwa razy nie wchodzi się...
Anonymous - 2013-10-24, 13:52

Tolek52 napisał/a:
Kenya to zdanie nie zakłada ale stwierdza niestety naszą polską mentalność i nie ważne jak się mają koleżanki.

Jestem jak najbardziej zdania Tolka. Nie da sie nie przepuścic przez uszy nie odcedzjąc czegoś do umysłu.
Wiem po sobie jak mnie trafiały żony koleżaneczki, same rozwódki, albo opuszczone z kociej łapy. W tym żona była ich idolką bo ma męża takiego a takiego i trwa. To żona była ich psycho????- pocieszycielką- terapeutką. trafało mnie jak żona im radziła że najlepiej i naszybciej zapomina sie w ramionach innego. Co najgłupsze posłuchały i działa. Jedna ma typa żonatego i spotyka się w hotelikach, druga przygarneła do domu i chodzą do kościoła. Ale żadnej debil....e nie wpadł pomysł żeby z tym do Boga pójść . Sory........ oczywiście latają co niedziela i kiedy siedzę kilka ławek z tyłu za nimi to mam mieszane uczucia.
A coraz częściej myśle że na moim zadupiu po prostu nikt nie słyszał o Sycharze!

Anonymous - 2013-10-24, 13:59

Witam Cię w progach naszej wspólnoty. Trochę zastanawiałam się, czy cokolwiek napisać. Jednak odważę się. Sama przeżyłam „powrót” męża po 6 latach. Jednak nie udało nam się zmarnowaliśmy szansę daną od Boga. Jednak On jest taki wspaniały, że potrafi ze zła dobro wyprowadzić dlatego teraz mogę Mu tylko za tą całą sytuację podziękować. Kiedyś mówiłam……szkoda, że wcześniej nie trafiłam do Sychar, byłabym mądrzejsza, inaczej bym postąpiła….. Wszystko ma swoje miejsce i swój czas i niczego nie można przyśpieszyć……a ja próbowałam przyśpieszyć odbudowę naszego małżeństwa, byłam już po nawróceniu…..ale fundament był za słaby…..nie wytrzymał…… Cieszę się, że tu trafiłaś, nieznane są ścieżki, którymi nas Bóg prowadzi….ale zawsze właściwe. A skoro tu jesteś to pobądź z nami. Poczytaj wypowiedzi innych osób, ich świadectwa, czytaj uważnie niekiedy nawet „ostre” rady i stwierdzenia wytykające nam nasze niewłaściwe postępowanie. Czytaj i rozważaj w swoim sercu…….. Każdemu tu z nas obecnych zależy na odbudowie własnego małżeństwa, ale dzięki temu, co było nam dane doświadczyć, zależy nam na odbudowie każdego małżeństwa…. A takie sytuacje jak Twoja zawsze napawają nas światełkiem nadziei, że kiedyś jeśli taka będzie Wola Twoja Panie i nasze małżeństwa z Twoją pomocą udana nam się odbudować. Proszę pozostań z nami , a ja ze swojej strony obejmuję Cię swoją modlitwą…
Anonymous - 2013-10-24, 14:16

Tolek pisze:

Cytat:
Kenya to zdanie nie zakłada ale stwierdza niestety naszą polską mentalność i nie ważne jak się mają koleżanki.


Skoro nie tylko zakłada a nawet stwierdza - tym gorzej:)

Jak KAŻDY stereotyp i ten jest krzywdzący.

Dabo pisze:

Cytat:
Nie da sie nie przepuścic przez uszy nie odcedzjąc czegoś do umysłu.


Zgadzam się.
Lecz ostatecznie nie rolą USZU jest podejmowanie decyzji lecz umysłu wespół z sercem.
Decyzja zawsze jest w gestii słuchającego a nie mówiącego do czyichś uszu ;-)

Anonymous - 2013-10-24, 14:34

kenya napisał/a:
Lecz ostatecznie nie rolą USZU jest podejmowanie decyzji lecz umysłu wespół z sercem.
Decyzja zawsze jest w gestii słuchającego a nie mówiącego do czyichś uszu

Jasne i aby dalej nie kruszyc kopi :mrgreen: :mrgreen:
wystarczy pojechac innym stereotypem(skoro mowa o uszach)

to:

jednym wpada -a drugim wypada....


Justyno pomysl tylko nad jednym
czemu Bóg dopuścił doświadczenia jakie przesliście(kazde z osobna)
przeciez juz próbowaliście ...
i ty i mąż tych nowych rzek...
a mimo to????

Czasem tak jest człowiek nijak nie zrozumie jak nie doświadczy.
Doświadczyliście i macie już z tego naukę...

pozdrawiam

Anonymous - 2013-10-24, 14:36

Jest takie stare powiedzenie :
"Z kim przystajesz takim się stajesz"
Mam wrazenie ze ja po 35 letniej tułaczce po tej ziemi trafiłem na ludzi do których chcę przystać , nie wiem jak i dlaczego ani tymbardziej po co , ja jestem z wami a wy ze mną. Ale byli inni ludzie inne grupy . Być może to tylko mój problem. Ale z każdą grupą starałem się asymilować, a jak to w życiu różnie się trafia????
Trzeba być albo super odpornym bądź super opornym żeby choć w części nie przyjąć części czyjegoś światopoglądu.
Justyna Ty nie nie słuchaj nas psycholi tylko wyślij "pocztówkę z Anglii"
Telewizji nie oglądam od kilku miesiecy wiec bądź naszym reporterem life jak to sie robi, krok po kroku :lol:


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group