Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - Hustawka raz góra, raz dól...

Anonymous - 2013-11-11, 00:19

salvia napisał/a:
Moniko czy myślałaś o jakimś psychologu , może terapii..jeżeli nic w tych sms nie znajdujesz to skąd cały czas te podejżenia w stosunku do męża , czy daje ci powody ze jest inna kobieta , czy kiedykolwiek zostałaś zdradzona .....

Tak chodziłam do psychologa. Tylko, że jedyne co słyszałam to to, że mąż jest draniem, on się nie zmieni i że zbyt się różnimy, by to ratowac.
Jesli chodzi opodejrzenia, niestety zalazł mi za skórę i to nie raz. Dla niego to były tylko znajome, niby nic więcej. niestety poświęcał im więcej uwagi niż mi, choc do zdrady fizycznej nigdy z jego strony nie doszło. Ale dwa lata temu był tak poważnie zakochany, że myslałam, że z tego nie wyjdziemy. Co rok to prorok, jak to mówię. Dlatego zaczęłam sprawdzac, szukac węszyc.... Inna kwestia, że ze strachu kłamał w najdrobniejszych głupotach i to spowodowało, że oskarżyłam go i w tym roku o romans.... Nie do konca słusznie, jak się później okazało.

Anonymous - 2013-11-11, 20:14

Moniko jeszcze jedno pytanie czy podczas waszych początków twój mąż też był takim kobieciarzem ..... może warto poszukać terapii dla małżeństw , może twojemu mężowi terapia jest potrzebna... a może on po prostu lubi kobiety , są meżczyżni którzy lubią otaczać się wianuszkiem kobiet bez żadnej fizyczności .. i nadal są wierni swojej partnerce .. może zamiast węszyć to trzeba sie było zaprzyjażnić z tymi koleżankami chyba że twój mąż zorganizował sobie równoległy świat .....
Anonymous - 2013-11-12, 07:42

salvia napisał/a:
są meżczyżni którzy lubią otaczać się wianuszkiem kobiet bez żadnej fizyczności .. i nadal są wierni swojej partnerce ..

Wierni fizycznie. A psychicznie, emocjonalnie? Że nie wspomnę o flircie. To, co potrafią dać obcym kobietom (wsparcie, zrozumienie, wysłuchanie itd.), zazwyczaj własnej żonie już nie bardzo. Obcym łatwiej. Poza domem starający się, pracowici i pomocni, a w domu... po co się wysilać, najważniejsze to spokój i żeby niczego od nich nie wymagać...
Dla facetów zdradą jest tylko fizyczność, kobiety są zazdrosne również o emocje, uczucia...

Anonymous - 2013-11-12, 09:12

Cytat:
Dla facetów zdradą jest tylko fizyczność, kobiety są zazdrosne również o emocje, uczucia...

Mąz jest typem flirciarza i zawsze taki był. Co prawda kiedyś nie aż w takim stopniu jak teraz. On nie zdradził mnie do końca fizycznie, ale jego emocje czy też psychika były lepiej znane przez koleżanki w pracy niż przeze mnie.
Generalnie flirciarstwo jest trochę przykre, ale chodziło mi o to, że ok niech będą koleżanki, znajomi... Ale niech ta rodzina będzie na pierwszym miejscu. Żeby nie było tak, że mąż zajmuje się koleżanką na naszym wyjściu, a mnie totalnie olewa. Albo jak bylismy razem na imprezie, to on nawet się mną nie zainteresował. Wolał kumpelki z pracy.
Czy próbowałam się zakolegowac? Tak. I nawet na początku wychodziło. Ale potem ta koleżanka zaczęła przekraczac granicę. odwiedzała go w domu sama jak mnie nie było. A potem mój mąż nagadał jej na mnie takich bzdur, że na pewno z tego nie wyjdziemy w sensie, żeby dalej ze sobą rozmawiac. ja i ona.
Obce kobiety mają mojego męża tak jak ja chciałabym miec. Dla nich jest przyjacielem, dla mnie złosliwy. Dla nich kolegą i się stara, a dla mnie już nic nie musi robic. To boli najbardziej.

[ Dodano: 2013-11-12, 09:13 ]
"Ja też" to co Ty piszesz jest dokładnie u mnie.

[ Dodano: 2013-11-12, 09:40 ]
Inna też kwestia, że ja jako jego żona też nieźle oblałam egzamin. Bo zamiast go wspierac, ciągle go krytykowałam. Ale to było lata temu. teraz próbuję wszystko naprawic nie tylko dając miłośc, ale i zachowując swoją godnośc.... A to lawirowanie jest najtrudniejsze.

Anonymous - 2013-11-12, 10:01

MonikaMaria3 napisał/a:
teraz próbuję wszystko naprawic

masz szansę... tego wiele osób tutaj Ci "zazdrości" ;-) ))

Anonymous - 2013-11-12, 10:31

MonikaMaria3 napisał/a:

Inna też kwestia, że ja jako jego żona też nieźle oblałam egzamin. Bo zamiast go wspierac, ciągle go krytykowałam. Ale to było lata temu. teraz próbuję wszystko naprawic nie tylko dając miłośc, ale i zachowując swoją godnośc.... A to lawirowanie jest najtrudniejsze.


Ja bardzo podobnie. Tylko obudziłam się z 10miesięcy za późno.
Gdy mąż zdążył się nie tylko przespać z kobietą, ale nią potężnie z wzajemnością zauroczyć i zbudować zręby nowego życia beze mnie.
Jest mega ciężko.
Ale wierzę że damy radę z pomocą Bożą. Nie wiem tylko kiedy.

Ty tym bardziej dasz!

Anonymous - 2013-11-12, 10:43

krawędź nadziei napisał/a:
Jest mega ciężko.
Ale wierzę że damy radę z pomocą Bożą. Nie wiem tylko kiedy.


Ja już nie mam nadziei, że wróci... żyję tak, jakby miał nie wrócić... inaczej bym tylko umierała...

Anonymous - 2013-11-12, 21:16

Jak ja dobrze rozumiem to że mąż jest dla innych fajny a dla mnie juz nie tak. Czasem żełowałam że nie zostałam koleżanka. Ale jest jak jest i trzeba wmiare mozliwości jak najmniej uczestniczyć w tej huśtawce.Tylko jak? Człoweik chcąc nie chcac żyje w napięciu.
Mi pomaga że mąż przestał byc centrum mojego świata

Anonymous - 2013-11-12, 21:39

Ja też może żle się wyraziłam chodziło mi raczej że są panowie którzy lubią przebywać z babkami ....ale oczywiście wszystko ma granice jeżeli mąż adoruje koleżanki to już nie jest wporządku . Monika napisała że chciała się zakolegować z dziewczynami ale mąż zamiast jej zajmował się tamtymi więc próbowała ale mąż tego nie docenił . Moniko co to oznacza ja też oblałam egzamin jako zona?
Anonymous - 2013-11-13, 08:32

salvia napisał/a:
może żle się wyraziłam chodziło mi raczej że są panowie którzy lubią przebywać z babkami

Rozumiem, o co Ci chodziło. Niemniej nie należy zapominać, że różnica płci, to jednak różnica. I nigdy nie wiadomo, w którym momencie którejś ze stron "odbije". Mimo, że "tylko" się kolegowali, mogli się nawet umawiać, że nie przekroczą pewnych granic. A niezauważalnie, po cichu, zaczyna jednak coś wymykać się spod kontroli. Uczuciom, hormonom rozkazywać się nie da. Fakt, jest jeszcze rozum - który zdarza się, że jednak "zasypia" pod ich wpływem... Nie neguję koleżeństwa, ale... trzeba myśleć trochę, to nie boli ;)

Anonymous - 2013-11-13, 09:35

Cytat:
Moniko co to oznacza ja też oblałam egzamin jako zona?

Wiesz to było już dawno. Kiedy mój mąż mnie potrzebował, ja nie wspierałam go. mało tego ciągle dołowałam. Inna sprawa, że było to efektem kredytów, które wziął dla rodziców, a mi o nich nie powiedział. Oni ich nie spłacali i w końcu dowiedziałam się o tym, jak komornik wszedł na jego pensje. Było też tak, że Tomek chciał wychodzic na spacery, był zły, że ciągle miałam popołudniówki... A mi się nie chciało nigdzie wychodzic, bo te wyjścia kończyły się tym, że tylko ja zajmowałam się naszą córką, a Ola to było wymagające i bardzo energiczne dziecko. Trzy lata nie spałam nocami, chodziłam do pracy i w sumie tylko narzekałam.
Ale gdy teraz na to spojrzę.... Może warto było inaczej to rozegrac. Tylko, że wtedy miałam 25 lat, głowę pełną ideałów, a wszystkie obowiązki i problemy spadły na mnie. Mąż uciekał od problemów w piłke, a potem w smsy z koleżankami. I wszystko dusił w sobie, a ja zeby sprowokowac jego reakcje, to tylko po nim jeździłam jaki to on zły i takie tam.
Wiem, że to była wina nas obojga. Bo ani ja mu nie dawałam wsparcia, ani on mi. Ale przede wszystkim to była wina tego, że zabrakło u nas Boga. I mądrych ludzi dookoła nas, takich, jak na tym forum. I to mogę napisac z pełną stanowczoscią.
Cytat:
Nie neguję koleżeństwa, ale... trzeba myśleć trochę, to nie boli ;)

Ja też nie neguje. Mozna miec zdrowe relacje z koleżankami i wspaniałe z żoną. Ale jak koleżanki są ważniejsze niż żona i do tego mąż ciągle kłamie z ich powodu, a one wiedzą o każdej kłótni w naszym małżeństwie i do tego wierzą mojemu mężowi, który nagadał bzdur na mój temat usiłując ze mnie zrobic wariatkę w swojej pracy, to to na pewno są chore relacje z koleżankami. Pytanie, jak je uzdrowic?

Anonymous - 2013-11-13, 09:44

MonikaMaria3 napisał/a:
Pytanie, jak je uzdrowic?

Niestety nikt w tym nie wyręczy Twojego męża...

Anonymous - 2013-11-13, 13:37

Monika wszystkich nas dopadają takie chwile co by było gdybym coś inaczej zrobił , inaczej powiedział , niestety czasu nie da się cofnąć choć może wiele byśmy zmienili i było by inaczej .....nikt nie jest doskonały wszyscy możemy mieć chwilę słabości ......nie wiem dlaczego twój mąż szuka wrażeń gdzie indziej .... ale na pewno nie ty jesteś temu winna ..... on błądzi ....a z nim jego koleżanki ......
Anonymous - 2013-11-16, 11:48

Kochani, dziś znowu mam doła i potrzebuję waszych rad. Mój mąż mnie uderzył.
Było to tak. ktoś mu puzczał sygnał. On się obudził. Powiedziałam, że ktoś mu puszczał sygnał. Zareagował delikatnie mówiąc dziwnie, powiedział od razu z agresorem, że przecież k... nie wie kto to. Odparłam to może sprawdzisz. On zaczął mówic, że jestem psycholką. naszły mnie podejrzenia i powiedziałam, że jeżeli to ta kobieta to wie, że będę zła. Bo to nie pierwszy raz kiedy ona mu puszcza, a najczęsciej robi to wtedy, kiedy mnie nie ma. A czasami ich nakryłam na tym pisaniu i sygnałach, więc od razu mu powiedziałam, że u nas kiedyś sygnały oznaczały, że się mysli, że tęskni, że się obudziło. I powiedziałam mu to, że mi sie to nie podoba. Jeżeli jest uczciwy, to się przyzna i pokaże kto... A on zaczął szalec, że jestem nienormalna, że to, że tamto. Potem wstał, ubrał się, zabrał telefon i z wyzwiskami wyszedł.
Potem zadzwonił bym mu kawę zrobiła, bo musi isc do pracy.
Zrobiłam sniadanie, on przywiozł węgiel. I chciałam by było normalnie. On zaczął się wściekac, więc mu powiedziałam, że własnie takie zachowanie powoduje moje podejrzenia i że mógł to inaczej rozegrac.
Wiele razy mnie wyzwał od jeb.... od pier.... od psycholek i tym podobnych. W końcu nie wytzrymałam i wrzasnęłam, że nie ma prawa tak do mnie mówic
On podszedł, zwinął rękę w pięśc. I puknął mnie trzy razy w głowę, dośc mocno, takl, że dotąd mnie boli. Nasza córka była tego świadkiem. ja zrobiłam błąd i powiedziałam, woidziałaś co tatuś zrobi uderzył mamę.... Ola zaczęła płakac, podeszła do mnie, a mąż mnie popchnął. Ola krzyknęła zostaw moją mamę. On wrzasnął, a żebyś wiedziała, że zostawię, bo się nie da z nią życ.... Płakałysmy obie.... A on cynicznie ryknął o patrzci4e jaka rodzinka. Ty tez Ola zostawisz mamę, bo on aje st pojeb......I wyszedł miotając przekleństwa. Potem napisał, że szuka mieszkanie, że ma mnie dośc
Odpisałam mu że ma sobie iśc. Bo żal mi dziecka i siebie ze tyle lat zmarnowałam....
Nie mam już sił.
tego się chyba nie da uratowac.
Owszem nie byłoby tej awantury gdybym mężusia ugłaskała i nie pytała się o ten sygnał. Ale on nie miał prawa się tak zachowac, Wystarczyło by mi odpowiedział normalnie o tym sygnale,m a nie on zrobił z tego jakiś sekret....I jeszcze mnie zwyzywał.
tego się chyba nie da uratowac. Niech się wyprowadzi. Ja nie mam sił na jego awantury, bo jak tylko zadam niewygodne pytanie, to on się wścieka, zamiast byc szczery.
Co zrobi następnym razem. uderzy mnie w brzuch, podbije oko.... I też zwali winę na mnie?


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group