Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - Hustawka raz góra, raz dól...

Anonymous - 2013-11-09, 20:13

Bo ona jest bardzo mądra i robi to co jej serce dyktuje.. dzieci są tak blisko Boga...
Filomeno... nie trać nadziei że Twoje życie bedzie wypełnione miłoscią.. to że teraz brak Ci miłości męża nei znaczy ze tak bezie.. jestem pewna że Bóg ma dla Ciebie coś pięknego.. i dla Twojej córeczki również...

Anonymous - 2013-11-09, 20:33

Tak, podczas modlitwy wstawienniczej usłyszałam, że ja i córka będziemy miały piękne życie, a z nim też Bóg uczyni coś dobrego. Tylko, że teraz po ludzku patrząc nie wiem, co to by miało być.

Ja piękno życia dostrzegam, tylko jest we mnie taka pusta przestrzeń do zapełnienia.

Usłyszałam też, że brak wybaczenia blokuje pojednanie. Ale jak się pojednać, skoro on ma inną? I z kim się pojednać, z tym, który poranił i zdradził? Swallow dobrze napisała - mąż do wybaczenia nie jest potrzebny, on i jego skrucha, ale do pojednania ta skrucha i chęć poprawy już tak.

Bóg oczywiście ma inną perspektywę i inną miarę czasu.

Anonymous - 2013-11-09, 20:55

Cytat:
Tak, podczas modlitwy wstawienniczej usłyszałam, że ja i córka będziemy miały piękne życie, a z nim też Bóg uczyni coś dobrego. Tylko, że teraz po ludzku patrząc nie wiem, co to by miało być.

Dziwne.... Gdzie można zglosic się do takiej modlitwy? kogo o nią poprosic? też modlę się wspólnie z innymi ale takiej formy nie miałam... jak to wygląda?
A co do dzieci... ja mysle, że oni czują więcej niż my. I nie trzeba im nic mówic, one same to wiedzą, że jednak coś nie trybi między mamą i tata.

Anonymous - 2013-11-09, 21:06

Tu jest informacja na temat tej formy modlitwy

http://www.odnowa.jezuici...a-we-wspolnocie

Anonymous - 2013-11-09, 22:19

Jasmino po przeczytaniu mam takie wrażenie że jeszcze do końca nie wiesz którą drogę wybrać , horoskopy , taroty i inne aury to magia a to nie pochodzi od boga ... piszesz że rodzinnie zajmujecie się takimi rzeczami i różne zaklęcia nie są ci obce ... może warto było by się zastanowić nad grzechem pokoleniowym .... może modlitwa o uwolnienie z tego grzechu ...... nie wiem ile ma lat twoja córka ale jeżeli już chodzi do szkoły to dzieci bardzo fajnie zaczynają swoją przygodę z bogiem na lekcjach religii.... a dlaczego nie lubi koscioła może ty nie jesteś jej przewodnikiem , może nie wie co się tak naprawdę dzieje na mszy ..... dzieci naprawdę pięknie potrafią sie modlić ..... oczywiście wykluczam te które biegają po kościele a rodzice myślą że jest fajnie .... :mrgreen:
Anonymous - 2013-11-09, 23:30

a to chyba nie do mnie:)
Anonymous - 2013-11-09, 23:43

Ja byłam pogrążona w wielkiej rozpaczy i poczuciu bezsilności, kiedy zdecydowałam się poprosić o taką modlitwę.

Po modlitwie, która okazała się modlitwą o rozeznanie dla mnie, nie za małżeństwo poszłam na mszę. I okazało się, że czytaniem w tym dniu był początek Kazania na Górze. Dla mnie to był niesamowity znak. Mój terapeuta, kiedy byłam w rozpaczy i szukałam sensu, wskazówki, co robić dalej, polecił mi czytać Kazanie na Górze. I kilka miesięcy później, znając je na pamięć, po modlitwie w mojej intencji usłyszałam je na mszy.

Anonymous - 2013-11-10, 00:00

jasmiono przepraszam za pomyłkę :mrgreen: oczywiście to było do moniki
Anonymous - 2013-11-10, 02:16

Moniko ciągle rozwarzasz co mąż zrobił, powiedział, co też on może myśleć lub czuć. Twoje samopoczucie jest zależne od tego jaki on ma humor i jak się zachowa. Rozumiem Cię, bo ja też ciągle jeszcze miewam gorsze okresy, kiedy daję się w to wciągnąć. Ale tak nie złapiesz przestrzeni dla siebie. Musisz spróbować oddzielić się od męża i jego spraw.
Mi pomogło, gdy wyobraziłam sobie scenariusz, który wtedy uznałam za najgorszy w efekcie którego muszę się wyprowadzić i mieszkam odtąd zupełnie sama. Ja nie mam dzieci, nigdy nie mieszałam całkiem sama i to dla mnie ciężka perspektywa. Ale staram się oswajać z taką ewentualnością.

W związku z czym zaczęłam się zachowywać jakbym mieszkała ze współlokatorem, nie z mężem.
Jestem dla męża uprzejma, uśmiechnięta, ale zajmuję się tylko swoimi sprawami. Nie pytam, nie proszę, nie interesuję się. Jak on zacznie mi opowiadać gdzie był i co robił, to fajnie chętnie wysłucham, jak nie to nie. I najważniejsze NIE ZASTANAWIAM SIĘ NAD TYM. Myślę raczej o tym co dziś przeczytam, z kim pogadam, co zrobię dla siebie miłego. O dziwo skutkuje to coraz większym zainteresowaniem ze strony mojego męża. Sam przychodzi i opowiada. Ale ja nie uzależniam swojego samopoczucia od niego. Chce to przyjdzie, nie to nie, ja mam o czym myśleć. On ostatnio wynajduje nam jakieś rozrywki, koncerty na które moglibyśmy wspólnie iść. Jak mam ochotę to idę, jak nie to odmawiam. Kiedyś zgodziłabym się iść na koncert zespołu którego nie lubię, bo przecież jemu będzie przykro.

Z jednej strony mam ciężkie chwile, czasem czuję się samotna, brakuje mi przytulenia, bliskości, z drugiej nareszcie czuję się wolna. Mam przestrzeń dla siebie. Zdjęłam ze swoich barek ogromny ciężar współuzależnienia. Oczywiście nie jestem do końca wolna, ale tych dni wolności jest coraz więcej.
Piszę Ci o tym wszystkim, bo chcę żebyś wiedziała że warto odzależnić się od męża. Życzę Ci żebyś mogła też doświadczyć tej wolności, kiedy oddychasz pełną piersią i nie musisz tkwić w tej huśtawce nastrojów.
Wierzę że ten kryzys może być dla Ciebie okazją do ogromnego rozwoju i odnalezienia szczęścia w Bogu i w sobie.

Anonymous - 2013-11-10, 16:42

duzapanna napisał/a:
Oczywiście nie jestem do końca wolna, ale tych dni wolności jest coraz więcej.
Piszę Ci o tym wszystkim, bo chcę żebyś wiedziała że warto odzależnić się od męża. Życzę Ci żebyś mogła też doświadczyć tej wolności, kiedy oddychasz pełną piersią i nie musisz tkwić w tej huśtawce nastrojów.
Wierzę że ten kryzys może być dla Ciebie okazją do ogromnego rozwoju i odnalezienia szczęścia w Bogu i w sobie.


To takie wszystko dziwne... Niby robię prawie wszystko w kierunku uniezależnienia, ale jeszcze tak często, tak często upadam.
Powoli widze, że zona, która ma często pretensje, nie jest dobrą żoną. Mąż twierdzi, że jest teraz taki dla mnie bym poczuła jak to jest. Dziwne to trochę i dziecinne. Ale ja nie odgrywam się na nim, bo i po co? Tylko szkoda mi, że nawet jak idziemy razem na zakupy ( bylismy ostatnio po 2 miesiącach w końcu razem i na zakupach i w muzeum militarnym w Zabrzu) to i tak prawie non stop pisze smsy z kolegą, a nie zajmuje się nami. To przykre, że nie skupia się na rodzinie, tylko ciagle ten telefon. Wiem, że to był kolega, bo i pokazał i mówił, ale kurcze w końcu to z nami jest, a nie z nim... Strasznie mnie to denerwuje. czasami żałuję, że nie mam kolegi z którym mogłabym pisac.

na pewno wiem, że ten kryzys mi pomoże. Dla mnie samej. I nie chodzi o to, czy będziemy razem, czy nie. Tylko tak ciężko mi pojąc faceta, który jest tak pełen sprzecznosci. raz mówi tak, raz inaczej. raz tuli, raz wrzeszczy. niby mu nie zależy a dziwne, że nie sprzatał od miesiąca, a po tej awanturze co płakałam i mnie zwyzywał na drugi dzień było wszystko zrobione. jakby chciał mi to wynagrodzic. sam powiedział, że czuje się jak gnój.
nie wiem, nie ogarniam. Moja siła w modlitwie.

[ Dodano: 2013-11-10, 16:43 ]
I kurcze znowu o mężu piszę, a nie o sobie... :-P

Anonymous - 2013-11-10, 17:04

MonikaMaria3 napisał/a:
nie wiem, nie ogarniam.

Podejrzewam, że on sam siebie nie rozumie i nie ogarnia, stąd te sprzeczności. Ale właśnie, dość o nim, teraz o Tobie :-)

Anonymous - 2013-11-10, 19:49

MonikaMaria3 napisał/a:

To takie wszystko dziwne... Niby robię prawie wszystko w kierunku uniezależnienia, ale jeszcze tak często, tak często upadam.


Monika,
Jak czyta sie Twoje posty, to widać, że nie tylko jestes uzalezniona (jak każdy w zwiazku)
ale i bardzo łatwowierna :(

Anonymous - 2013-11-10, 21:07

grzegorz_ napisał/a:
bardzo łatwowierna :(

fajnie byłoby nie byc. Nie to, że wypieram wszystko... Ale konkretnych dowodów nie mam. Prosty przykład. Mój mąz nie wiedział, że znam jego pin kod. Ale jak przejrzałam telefon nie tylko nie było nic podejrzanego w jego smsach, ani też niczego nie usuwał. nawet billingi na internecie sprawdziłam. I tak często atakowałam go bezpodstawnie, bo okazywało się, że mówił prawdę, tylko ja przesadzałam. Zawsze sprawdzałam jego wersję rzucając mimochodem jakieś pytanie do jego siostry czy znajomych. I kurcze okazywała się prawdziwa.
A teraz czasami sama nie wiem, czy to ja przesadzałam czy on tak dobrze kłamie.

Anonymous - 2013-11-10, 22:30

Moniko kłamstwo ma krótkie nogi , niestety tak jest że każde kłamstwo wcześniej czy póżniej wyjdzie ... Moniko czy myślałaś o jakimś psychologu , może terapii..jeżeli nic w tych sms nie znajdujesz to skąd cały czas te podejżenia w stosunku do męża , czy daje ci powody ze jest inna kobieta , czy kiedykolwiek zostałaś zdradzona .....

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group