Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - Hustawka raz góra, raz dól...

Anonymous - 2013-10-29, 14:34

Cytat:
pokarało mnie, bo się cieszyłam że mam lepsze auto niż mój sakramentalny


:D ja ostatnio też miałam stłuczkę, porysowałam tylko zderzak na szczęście, za bardzo zamyślona jestem:)

Anonymous - 2013-10-29, 14:46

mnie siada koncentracja jak jestem zmęczona i się spieszę... uważam wtedy oczywiście wyjątkowo ale jak widać nie wszystko jestem w stanie kontrolować - życie ;-) ))

żeby to były moje największe problemy - auto w serwisie ;-)

Anonymous - 2013-11-08, 19:22

Było dosyc dobrze. Ale otatnio mąż sprawdzał połaczenia tramwai do Siemianowic. Tam mieszka ona. Spytałam się co to znaczy. Powiedział, że interesowało go czemu 7 ma tyle przystanków. A mnie naszedł czarny scenariusz. że on chce podjechac do niej. Fakt faktem on kocha tramwaje. To jego pasja.
Wyjasnił mi i było wszystko ok. Nie wściekł się jak to ma w zwyczaju, nie zwyzywał.... Ale nadrobił na drugi dzień i to z nawiązką.
Wrócił ok 22,30 z pizzą. nasza córka jeszcze nie spała. Miała katar. Przywitałam go miło, jak zwykle... Spytałam, czy mogę dac oli kawałeczek pizzy. A on dostał szału: że jest tak póxno i ona nie spi, że jak psychiczna pozwalam jej oglądac bajki, że wogóle jestem jeb.... Że nie może na mnie patrzec, że ma mnie w d.... Nie wytrzymałam. Rozpłakałam się jak szalona. Co mu zrobiłam, że tak mnie zwyzywał? Gdy chciałam z nim to wyjasnic było,. że ma mnie dosc, że za duzo gadam....
następnego dnia Ola napisała w szkole, że prosi by mama nie kłóciła się z tatą, bo nienawidzi słuchac tych kłótni. Zmartwiło mnie to. naprawdę starałam się nie dac sprowokowac, ale on przechodzi samego siebie. A dziś stwierdził, że ma plan, że chce się pozbyc małżeństwa.... A potem że to ja tak mówie. A na dodatek chyba ta "ulubiona" moja koleżanka puszczała mu sygnał. Wróciłam trochę wczesniej ze szkoły i to usłyszałam....
jestem zmęczona. tak bardzo nie lubię tych wyzwiski.... I kompletnie nie wiem, o co mu chodzi. Zarzuca mi, że on się starał, tylko ja to psułam podejrzeniami.... Ale jak tu nie podejrzewac, jak usuwał smsy i nosił zdjęcie tej kobiety w portfelu?
gdybym tylko miała mieszkanie.... Uciekłabym. Dla siebie i dla dziecka.
dziś ola popatrzyła na innego ojca ze smutkiem. On szedł z córką, mówił normalnie... Powiedziała: Chciałabym miec takiego tatę. Nie krzyczy, nie wyzywa, zajmuje się córeczką.... czemu mój tata jest taki niedobry? To chyba puenta tego wszystkiego.... I wielki żal w moim sercu....

Anonymous - 2013-11-08, 20:01

sorki ale czy ja dobrze zrozumiałam..?
Twój mąż nosił w portfelu zdjecie innej kobiety w czasie waszego małżeństwa??????????????????????????????????????????????????????/

Anonymous - 2013-11-08, 20:18

jasmina44 napisał/a:
Twój mąż nosił w portfelu zdjecie innej kobiety w czasie waszego małżeństwa??????????????????????????????????????????????????????/


Nie do końca nosił. jak przyszedł raz po pijaku i zrobił mi haje, że mu życie zmarnowałam i takie tam, to przejrzałam jego portfel. Miał tam jej zdjęcie. napisałam do niej z pretensjami a ona odpisała, że dała mu do skanowania jakby jechał z kursem, a że potem miała wolne, to jej go nie oddał. A tomek stwierdził, że o tym zapomniał mi powiedziec, bo to głupota była jak zwykle wg niego. Wersja całkiem prawdopodobna, bo miała wtedy wolne i faktycznie mieli spójne "zeznania". Ale niesmak pozostał

Anonymous - 2013-11-08, 20:21

znaczy bardziej skomplikowane.. bo tak jak napisałąś to zabrzmiało jakby nosił na stałe inna babe w portfelu...

ja niemieszkam zmezem, nie mam z nim kontaktu, sama nie chce... i powiem ze z jednej strony czuje sie duzo lepiej, jest taki spokój, nie ma tej wewnetrznej szarpaniny.
ale z drugiej tez nikt CIę nei przytuli wieczorem nie uśmiechnie sie i ...
cos za coś...

Anonymous - 2013-11-08, 20:50

Cytat:
ale z drugiej tez nikt CIę nei przytuli wieczorem nie uśmiechnie sie i ...
cos za coś...

tylko co mi z przytuleń, jak muzę się o nie prosic, a jak już jest ok, to wydarzy się coś, co to zniszczy. Nie ma drugiego tak upartego człowieka jak mój mąz. A zamiast usmiechów częściej czuję lodowatą nienawisc i wymuszaną fałszywośc życia we dwoje. Tak to odbieram. I tak to czuje. Bo gdyby mu naprawdę zależało, robiłby zupełnie inaczej.

Anonymous - 2013-11-08, 23:41

Moniko.........temat za tematem......może czas sobą się zająć zamiast mężem?
Anonymous - 2013-11-09, 09:55

lena napisał/a:
Moniko.........temat za tematem......może czas sobą się zająć zamiast mężem?

Lenko, próbuję. Staram się nie dawac sprowokowac, wychodzę z domu jak przesadza, nauczyłam się nie żebrac o wiele rzeczy, nie czekac na jego telefony. Dawniej nie umiałam wytrzymac nawet 2 godzin by do niego nie napisac, czy by on nie dzwonił. teraz robię to raz, dwa dziennie... częściej on niż ja. jeżeli mnie nie przytula, jest mi ciężko. Ale nie tulę się do niego już po 1 dniu. czekam, aż sam to zrobi, choc to nieraz ciągnie się w kilka dni. Ale mam jedną wadę... ja nie potrafię się długo gniewac i chowac urazy. A on tak. Wie, gdzie ma mnie uderzyc i gdzie najbardziej boli i robi to. uderzyc psychicznie, rzecz jasna. :->
Nie jestem już tak uzależniona jak byłam... W przyszłym roku zaczynam studia pielęgniarskie, rzecz jasna jak zdam egzaminy do których sie przygotowuje. Idę za swoim marzeniem... Ale czasami po prostu jest ciężko i trudno, bo chyba nawet święty by z tym moim mężem, zodiakalnym baranem nie wytrzymal :-D Uparte to, wredne, złosliwe i flirciarz okropny.

Anonymous - 2013-11-09, 10:41

lena napisał/a:
Moniko.........temat za tematem......może czas sobą się zająć zamiast mężem?


MonikaMaria3 napisał/a:
Staram się nie dawac sprowokowac, wychodzę z domu jak przesadza, nauczyłam się nie żebrac o wiele rzeczy, nie czekac na jego telefony.


MonikaMaria3 napisał/a:
Wie, gdzie ma mnie uderzyc i gdzie najbardziej boli i robi to. uderzyc psychicznie, rzecz jasna.


MonikaMaria3 napisał/a:
Ale czasami po prostu jest ciężko i trudno, bo chyba nawet święty by z tym moim mężem,


Moniko, czytam Cię od dłuższego czasu. Widzę jak się miotasz, ale widze równiez że próbujesz coś zrobić zarówno ze sobą jak i z małżeństwem, choć z wielkim trudem Ci to przychodzi. Znam te rozterki i te próby (które nieraz przerastają nas samych, a rezultatów widocznych dla nas prawie żadnych).
Zgadzam się z leną, czas zająć się sobą. Wim jakie to trudne bo sądzisz, że jeśli zajmiesz sie sobą, to Twoje małżeństwo całkowicie się rozpadnie... Ale to nie tak. Zajęcie sie sobą, po za spełnianiem własnych marzeń, polega na pracy nad soba, nad swoimi negatywnymi uczuciami i emocjami, nie na ich zwalczaniu, ale ich zrozumieniu. Ty ciągle swoje być albo nie być uzależniasz od swojego męża ( tak ja Cie postrzegam), od jego słów, grymasów, zachowań, od tego jak i czy okazuje Ci miłość. Moniko myślę, że czas najwyższy abyś Ty sama siebie pokochała, abyś odnalazła miłość i swoją wartość w Bogu, wtedy nie będziesz uzależniać siebie od zachowań męża, a będziesz potrafiła go kochać go we własnej wolności i z własnego wyboru...
Nie wiem , czy już czytałaś "Urzekajacą" J i S Eldredge. Myślę, że warto również przeczytać "Granice w relacjach małżeńskich" John Townsend, Henry Cloud. Słuchałaś, rekolekcji ks. Dziewieckiego z naszej strony? albo konferencji J. Pulikowskiego (na sronie księgarni Izajasz)?
Pświęć sobie trochę czasu wlasnie na taką prace. Poznasz lepiej siebie...

Pozdrawiam :->

Anonymous - 2013-11-09, 11:50

MonikaMaria, czytam Twój wątek i oprócz spostrzeżeń już tu zawartych chciałabym wprost napisać - Twoim celem jest budowa takiej postawy, w której będzie widoczne, że szanujesz samą siebie. Człowiek, który kocha, nie wykorzystuje wiedzy o tym, jak uderzyć, żeby drugą osobę zabolało. To odnośnie tego, co napisałaś o mężu.

Nie postrzegaj go przez pryzmat horoskopu - każdy z nas jest inny, to nasze oczekiwania, wdrukowane przez lekturę tego typu źródeł, jak horoskopy określają potem naszą interpretację cudzych postaw i zachowań. Spróbuj na niego spojrzeć z boku, tak jakbyś patrzyła na obcego człowieka, o którym nic nie wiesz poza tym, jak się w danej chwili zachowuje. "Po owocach ich poznacie"

Anonymous - 2013-11-09, 16:26

zenia1780 napisał/a:
Wim jakie to trudne bo sądzisz, że jeśli zajmiesz sie sobą, to Twoje małżeństwo całkowicie się rozpadnie...

Nie sądzę by się rozpadło. To raczej byłoby lepszym wyjściem.

zenia1780 napisał/a:
Zajęcie sie sobą, po za spełnianiem własnych marzeń, polega na pracy nad soba, nad swoimi negatywnymi uczuciami i emocjami, nie na ich zwalczaniu, ale ich zrozumieniu.

Mysle, że tu trafiłaś w sedno sprawy. Zawsze byłam osobą obdarzoną sporą intuicja, rzadko się myliłam. W końcu doszłam do takiego samouwielbienia, że wierzyłam tylko swoim przeczuciom i to powodowało, że nieraz i to naprawdę niesłusznie oskarżałam ludzi o to, czego nie zrobili. W tym bardzo często mojego męża. Ile razy mu cuda wmawiałam, ile razy wyskakiwałam z tym, że był u tej kobiety, wręcz mu seks z nią wmawiałam... Bo tak mi mówiła moja niby intuicja. Tylko, że po jakimś czasie bardziej wierzyłam w swoje czarne scenariusze niż w prawdziwe wydarzenia. A nade wszystko ta paskudna, wstretna zazdrośc, która spalała mnie od środka. Zazdrośc o wszystko, o to, że mąż się na laski w teledyskach gapił, że był miły dla innej kobiety, że nawet usmiechnąl się do babki w sklepie. Nie powiem, że mi nie dawał złosliwie powodów, ale bardziej to jednak przeginałam ja.
Dopiero modlitwa mi pomogła. CZY KTÓRAŚ Z WAS WIEDZIAŁA WSZYSTKO TYLKO INTUICJĄ I TYLKO JEJ SIE SŁUCHAŁA? Bo ja tak miałam. I CZY TO DOBRA DROGA? Bo mi się wydaje, że nie do końca.
teraz kiedy nachodzą mnie czarne mysli, ja się modlę. I od razu jest lepiej. martwi mnie tylko jedno. Kiedyś byłam zaraźliwą optymistką. teraz wolę się miło zaskoczyc niż niemiło, więc zakładam z góry najczarnieszą wersję wydarzeń. I to chyba poważny błąd.
" Urzekającą" mam, alle tylko przeleciałam pobieżnie. trzeba się wziąc konkretnie za lekturę.

Filomena napisał/a:
Nie postrzegaj go przez pryzmat horoskopu - każdy z nas jest inny, to nasze oczekiwania, wdrukowane przez lekturę tego typu źródeł, jak horoskopy określają potem naszą interpretację cudzych postaw i zachowań. Spróbuj na niego spojrzeć z boku, tak jakbyś patrzyła na obcego człowieka, o którym nic nie wiesz poza tym, jak się w danej chwili zachowuje.


Kiedyś przywiązywałam dużą wagę do horoskopów, bo bardzo interesowałam się magią. I niestety to u mnie rodzinne, bo w rodzinie miałam zielarki, wróżki, media, bioenergoterapeurów, mistrzów reiki... sama wrózyłam, do tej pory wiem dużo o ziołach i mieszankach, wiem jak je robic....z taką wiedzą się po prostu rodzi. Do tej pory czuję choroby w ludziach i mam ciepło w dłoniach. Ale to nie moja droga. Ja wierzę w Boga i choc akceptuję ludzi z róznymi zdolnosciami, bo wiem jak to jest czuc więcej niż inni, to magia jest błędną ścieżką. W kazdym bądź razie magia, jaką preferują w gazetach typu wrózka czy gwiazdy mówią. Bo to, że po moich masażach się od razu zasypia i ja staram się dawac ciepło i dobre mysli, to nie wiem, czy to źle. Chcę byc pielęgniarką i dawac ludziom dobro pomagając im troską i ciepłym słowem oraz swoją wiedzą. tak zawsze chciałam, ale mi się zapomniało... na 10 długich lat.

[ Dodano: 2013-11-09, 18:59 ]
Rzecz niesamowita....
dzisiaj byłysmy z córeczką w centrum. Ola ma 7 lat. I weszłyśmy do księgarni Św. Jacka. Moja córka jak szalona zaczęła prosic o różaniec. Spodobał jej sie taki biały, z obrazkiem rodziny na pudełeczku. Na początku odmówiłam, wiem jak to moje małe nie przepada za Kościołem. Z lenistwa rzecz jasna... Ale w koncu uległam i kupiłam Różaniec.
nie uwierzycie, ale w domu zaczęłysmy odmawiac go od tajemnicy radosnej, bo Ola obie zażyczyła i książeczkę z tajemnicami. I faktycznie dzielnie odmówiłysmy dziesiatek, wyczyn dla mojej Oli heroiczny. A wiecie w jakiej intencji mówiło moje dziecko? W intencji przemiany mojego męża, a jej ojca. By stał się znowu miły, by nie krzyczał i by kochał ją i mamę... By było jak dawniej.
No łezka w oku, jak o tym mysle. Chyba jakiś mały cud, prawda?

Anonymous - 2013-11-09, 19:51

Piękne jest to co napisałąś o sobie i swojej córeczce:)

i dziękuje wam za to ze pojaiwł sie tu tytuł ksiazki Urzekajaca, zx ciekawosci zaczęłam jej szukać jestem w połowie już... płącze jak bóbr i czuje sie ... nie iwemjak to nazwać.... wolna? kochana? ..niesamowite

Anonymous - 2013-11-09, 19:54

Moja pięciolatka modli się o miłość i dobro w rodzinie. A mnie się chce płakać, że miłości miedzy matką a ojcem nie widziała i wedle wszelkiego prawdopodobieństwa nie zobaczy.

Inna rzecz, że dla teściów to było niepokojące, że ona na wakacjach, będąc z nimi w kościele poprosiła o zapalenie świeczki przed obrazem Matki Boskiej i w ten sposób się pomodliła...

Bo dlaczego ona to robi, czy ja jej coś powiedziałam?


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group