Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - Hustawka raz góra, raz dól...

Anonymous - 2013-10-25, 16:34

MonikaMaria3 napisał/a:
bywalec napisał/a:
Dobra wola jest... Kiedy jest dobra wola po twojej stronie?

Staram się byc miła i uprzejma, wyrażac się z szacunkiem. Chwalic za drobiazgi. Nie reagowac gniewem na jego przytyki, czy jakieś niemiłe informacje, np o srednio przeze mnie lubianej jego koleżance z pracy, którą on z kolei bardzo lubi, ale teoretycznie traktuje ją jak siostrę...:?: Staram się nie byc zazdrosna. Nie oceniam i go nie atakuje, tylko najpierw pytam. Staram się szanowac jego odrębnośc i inne potrzeby.


MonikoMario nie chodziło jak się zachowujesz tylko... co robi mąż, jak się zachowuje, jakie sytuacje wywołują twoją dobrą wolę. I co wpływa jakie sytuacje, zachowania męża, że tej woli brak. Po co?
Po to byś uzyskała samoświadomość co wywołuje u Ciebie złość, gniew i ten brak dobrej woli, potem twoje personalne przytyki i na koniec poczucie winy za swoje zachowanie.
Czy to siedzi w "twojej głowie" i sama sobie dopowiadasz dlaczego taki dziś jest, zły, ma dobry humor, coś ukrywa przede mną ...
Czy jednak jest tak, że mąż ma zły humor a ty żywo reagujesz na jego zachowanie, bo ukrywa coś bo chce zataić fakty, za które musiałby ponieść konsekwencje a tych nie chce dla siebie...
Odczuwacie gniew, złość oboje pytanie kto je inicjuje.
Ty bo nie ufasz i mąż to wyczuwa.... a może jednak mąż nie potrafi tworzyć zdrowej relacji i czepia się bez powodów bo nie potrafi w dojrzały sposób swoje problemy rozwiązywać, radzić sobie z nimi i to odbija się na waszym związku poprzez ciągłe kłótnie.
Problem też w tym, że na swoje zachowania, reakcje masz wpływ pracą nad sobą.
Natomiast w drugim przypadku, nic nie zrobisz jak mąż nie będzie chciał pracować nad swoim zachowaniem, nad poprawą realcji, nad tym z czym on ma problem. Te obiadki i dobra wola wtedy nic nie zdziałają.

MonikaMaria3 napisał/a:
To chyba wszystko z jego dobrej woli... Mało lub aż tyle, nie wiem


wiesz ludzie potrafia najeść się małą łyżką, inni nie zadowolą się nią...Sama musisz dojść do świadomości czy twoje potrzeby są zaspakajane, czy jednak ta mała łyzka pomimo, że nie zaspakaja potrzeb wystarcza.

MonikaMaria3 napisał/a:
Ale problem polega na tym, że on chyba ma po prostu za dobrze. próbuję z nim rozmawiac, staram się rozumiem.


to twoja decyzja jest posprzątane, zajmujesz się domem i dzieckiem, ugotowane ciasto, zona która na ból głowy nie narzeka...może ten typ tak ma, że potrzebuje trochę niewygody w swoim życiu? Tylko czy Ty potrafisz umieć być " niewygodna" dla niego, coś wymusić bo wiesz tak należy by coś odkręcić... Do dobrego się fajnie przyzwyczaja ale oduczać trudniej, bez pewnych niefajnych chwil się nie obędzie. Jak sobie radzisz z sytuacją gdy wiesz: - mam rację, tak należy, muszę być twarda, konsekwentna a druga strona się złości, gniewa? Masz z tym problem utrzymać swoje zdanie?

Anonymous - 2013-10-25, 21:48

bywalec napisał/a:
Jak sobie radzisz z sytuacją gdy wiesz: - mam rację, tak należy, muszę być twarda, konsekwentna a druga strona się złości, gniewa? Masz z tym problem utrzymać swoje zdanie?

Dzisiaj tak było. jestem zmęczona Bywalec. Zobaczyłam smsa od tej koleżanki. Chodziło o to, że mąz jej tam cos pomagał załatwic przez mojego tatę, więc wiedziałam o co chodzi. A ona napisała dziekuję kochanie. Do niego.
Nie rozumiem tego. ich rozmowy są ciepłe, o jej mamie mówi mama, o mojej nieraz twoja stara. W jej problemach pomaga rozwiązywac, moje niewiele go obchodzą. Za wszystko obwinia mnie.
Przecież nie może byc tak, że koleżanka jest dla niego ważniejsza. No i do tego napiała mu, żeby mi przekazał, bo oczywiscie się poskarżył, że zrobiłam mu wypominanie tego smsa, żebym zrozumiała, że ona go nie chce, bo on wcale taki fajny nie jest, a ja sobie ciągle roję w głowie jakiś ich romans.
NO TO PO CO PISZE KOCHANIE DO NIEGO????
Mąż twierdzi, że ona tak pisze do każdego. I nie rozumie o co się wogóle czepiam, bo ograniczył kontakty jak chciałam. Ale nie zapomniał przy tym namieszac.
Czy ja jestem chora? Nie ufam mu, bo wiele razy to zaufanie zawiódł. Jak wyjsc z tego impasu? jak to posklejac? Gdybym miała kasę i mieszkanie nie byłoby mnie przy nim. Po prostu juz nie, bo za bardzo mnie rani. Byłabym wierna przysiędze, ale sama. Ale tak naprawdę tez tego nie chcę...
I własnie teraz mam problem by utrzymac własne zdanie, bo kazałam mu wybrac: albo ona, albo ja. Niech odbuduje zaufanie i przestanie z nią pisac. Bo to się robi niebezpieczne. Co z tego, że rzadsze?

[ Dodano: 2013-10-25, 22:54 ]
czy to mój egozim? By zakonczył tę znajomośc?
Ale tak naprawdę nie chcę żeby to kończył. Bo chciałabym bysmy się spotykali w czwórkę i by było normalnie. Bo ja ją nawet lubię, ale całą sytuację między nami popsuł mój mąz kłamiąc w zwykłych drobnostkach, przez które zaczęłam wyobrażac sobie ich romans. I ta jego wrogośc. I to, co ostatnio jej nagadał. Ze ją wyzwałam od szmat i tym podobnych... A takie coś nie miało miejsca. tylko, że ona nie chce słuchac. jest tak samo uparta jak on. nie rozumie, że gdyby Tomek mnie nie oszukiwał na jej temat, nie byłabym tak zazdrosna. gdyby pokazał mi, że jestem dla niego wazniejsza. A on złosliwie robił na odwrót.
Chciałabym się z nią spotkac, wszystko sobie wyjasnic... Ale ona nie chce, bo uwierzyła Tomkowi, a ja już nie mam ani ochoty, ani sił z nią próbowac rozmawiac, bo też co ona robi mi się nie podoba.
czemu to zycie nie może byc łatwiejsze. jestem na takiej hustawce jak nigdy nie byłam. czynie mozna po prostu zyc i kochac uczciwie? kogo fascynują romanse, które tak bardzo krzywdzą? no i po co to komu?

Anonymous - 2013-10-25, 22:39

MonikaMaria, popraw mnie, jeżeli coś źle interpretuję, ale czy Ty dopuszczasz myśl/tłumaczenie, że sms podpisany kochanie przez znajomą do męża jest OK, bo ona tak robi do wszystkich? Ja usłyszałam, że nazywanie przez męża Maleństwem znajomej z pracy wynika z jej sic! wysokiego wzrostu. Różne przejawy tego samego problemu: brak szczerości, wyprowadzenie emocji z małżeństwa na owe kochania i maleństwa.

Po drugie, udało się mężowi i koleżance wzbudzić w Tobie wątpliwości co do tego, co słuszne, a co nie. Jeżeli Twoja mama to stara, jeżeli koleżanka warta poświęcania czasu na przysługi, jeżeli on mówi jej, co Ty jakoby o niej twierdzisz, a ona przez niego przekazuje Tobie uwagi, to jest tu coś bardzo nie tak. Ty o niej wiesz i nie akceptujesz tej znajomości, on nie przejmuje się Twoim brakiem akceptacji = bierzesz udział w grze, gdzie on i koleżanka rozdają karty.

Dobrze zrobiłaś z ultimatum, ale skoro je postawiłaś, to miej siłę je zrealizować, bo mąż na pewno sprawdzi, czy może dalej grać w swoją grę.

Anonymous - 2013-10-26, 17:25

Cytat:
Ale tak naprawdę nie chcę żeby to kończył. Bo chciałabym bysmy się spotykali w czwórkę i by było normalnie. Bo ja ją nawet lubię, ale całą sytuację między nami popsuł mój mąz kłamiąc w zwykłych drobnostkach, przez które zaczęłam wyobrażac sobie ich romans.


Spotkania w czwórkę? Monisiu zmiłuj się nad sobą! Normalnie nie będzie, ponieważ ani mąż ani koleżanka normalnie się nie zachowują.
Pisanie kochanie to czyjegoś męża jest przekraczaniem granic, mówienie że ona tak do wszystkich jest zwykłym, nieudacznym pogrywaniem męża na Twoich emocjach a także oznacza brak szacunku.
I nie daj sobie wmówić, że to taka zabawa.
A koleżanki nawet za próg własnego domu nie wpuszczaj.
Może to jeszcze nie regularny romans, lecz z pewnością wiodący w tą stronę flirt.

Anonymous - 2013-10-26, 21:33

Nie potrzebuję męża do szczęscia. Lepiej się czuję sama. Więcej: takiego męża nie chcę. I nie potrzebuję takich znajomych, co wszystko niszczą.
Ultimatum? Potrzebuję siły, by je zrealizowac. jestem zmęczona tą całą koleżanką. I mężem. Między nami nie ma praktycznie nic. nawet nie mamy o czym rozmawiac. ja mam swoje życie, on swoje. jeszcze jakiś czas temu upraszałam się o czułosc czy zainteresowanie. teraz tego nie robię. On sam mnie przytula czy też zaczyna rozmowy... Ale jest pustka. W tej pustce nie ma nic.
Normalnie poszłabym po separację. mam aż nadto dowodów na jego p[rzemoc psychiczną, jego znajomości wykraczające poza pewne granice, świadków jego głupoty. czemu tego nie robię? Widzę, że on się stara starac... Ale najważniejszej rzeczy, czyli odbudowania mojego zaufania nie zrobił.

Anonymous - 2013-10-27, 05:12

MonikaMaria3 napisał/a:
Ale jest pustka. W tej pustce nie ma nic.

Etam, ja widzę, że w tej pustce jest co najmniej ociupina dobrej woli :-)
MonikaMaria3 napisał/a:
Ale najważniejszej rzeczy, czyli odbudowania mojego zaufania nie zrobił.

Trochę inaczej - mąż nie ma mocy odbudować Twojego zaufania. Zaufanie jest Twoje, więc to Ty masz je odbudowywać. Mąż natomiast powinien stworzyć maksymalnie pozytywny grunt na to odbudowywanie. Póki co - idzie mu to jak orka na ugorze, jak rozumiem? Bo może to właśnie jest taki całkowity ugór? A on glebogryzarki nie ma, raptem jeden pług jednoskibowy?

Anonymous - 2013-10-27, 13:08

Zmęczon ajestem. proszę go o coś by mi to załatwił... On nigdy nie ma z czego, nie ma jak, nie potrafi. Koleżanka poprosi go o cokolwiek poruszy niebo i ziemię by to miec. Jak to jest? A do tego wspomniałam, że jakby miał wtyczkę do kuchenki to mógłby się popytac. Zaraz było stwierdzenie skąd ja to wezmę.... Złosliwie powiedziałam jak ja cię poproszę tak zawsze jest. A jak koleżanka, to jej znajdziesz, prawda? Wsciekł się, zwyzywał mnie i wyszedł w pizdu.... nawet nie zjadł obiadu.
Byłomi przykro. Nie mamy kasy. na jedzenie kombinuję, latam po przecenach,. podbieram kasę, bo nie mam wyjścia.... Nie mamy gazu, gotuję na kuchence. prosiłam go by rozejrzał się za wtyczką... Robiłam obiad, jak najlepszy z tych resztek co miałam.... A on się wściekł, wzgardził wszystkim i uciekł. mam dośc.... Głupia kolezanka, ona jest przyczyną wszystkiego. tak mi ciężko, tak trudno w tym wszystkim..... Chcę separacji. Już nie mam sił....

Anonymous - 2013-10-28, 13:27

Wiesz Moniczko ja modlę się teraz o to aby mój mąż spotkał na swojej drodze kogoś kto przemówi mu do rozumu , nie będę już żebrać o jego miłość do mnie bo to nic nie daje, on jest jak sprężynka powoli się zbliża żeby szybko odskoczyć i wszystko "stracone" mam tego dość. Nowenna Pompejańska mnie uspokoiła. Rzadko go teraz widuję to serce mi już nie wali jak oszalałe nie wiem co będzie, nie wiem jaką drogę wybrał dla mnie Bóg, ale wierzę że będzie dobrze
:-> :-> :-> :-> :-> :-> :-> :-> :-> :-> :->
Dużo radości z każdej najmniejszej rzeczy jaka nas na codzień spotyka, optymizmu i konsekwencji w działaniu tego Tobie i sobie zyczę

Anonymous - 2013-10-28, 13:35

Martusiu świete słowa:)
ja sie staram nie myślec o moim mężu bo to tylko smutek przywołuje, koncentruje sie na sobie na tym by sie rozwijac by dojrzewać, by zmieniac w sobie to co mi sie nie podoba. wiem ze ja mam swoja droge do przejscią. mój mąz ma swoją, a czy one sie jeszcze psotkają... nie wiem tego i nie chce o tym myslec.
i tak w moim zyciu nie bedzie nikogo innego...

Anonymous - 2013-10-28, 15:42

bo my ciągle coś robimy z "optyką" mąż...
koniec, koniec, koniec....
teraz robimy ja, ja, ja !!!

Anonymous - 2013-10-29, 10:47

ja ja ja ja :-> :-> :-> :-> :-> :-> :-> :-> :-> :-> :-> :-> :-> :-> :->
za oknem świeci słońce, wstałam dziś z łóżka "prawą nogą", w pracy na razie spokój, staram się nie myśleć o tym co złe.
Miłego dnia :-)

Anonymous - 2013-10-29, 10:50

martusia:
dzięki za dołączenie do "ja, ja, ja" ;-) ))))))))))))
u mnie też ok i spokój w pracy, chociaż wczoraj miałam stłuczkę

Anonymous - 2013-10-29, 11:03

AJA
mam nadzieję że na tym nie ucierpiałaś?

Anonymous - 2013-10-29, 11:14

martusia:
ja nie, dzięki za troskę,
a autko do naprawy z AC, więc nie ma tragedii, tylko trochę załatwiania
(pokarało mnie, bo się cieszyłam że mam lepsze auto niż mój sakramentalny ;-) ))

dobrze, że bez Synka jechałam, bo by się wystraszył niepotrzebnie


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group