Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - Jak mam walczyć ?

Anonymous - 2013-10-25, 22:34

Jakie to wszystko jest trudne ..... myślę, że prasie zyczyc mężowi źle, bo bardzo go kocham. Poznałam jego charakter przed ślubem bardzo dobrze. Wiedziałam że nie będzie lekko, bo typ dusza artystyczna, bardzo wrażliwa, czujaca bardziej i mocniej niż przeciętny człowiek, ale mi to przeszkadzało. W pełni świadoma poszłam do ołtaża i nigdy tego nie żałowałam i nie żałuję. To jest bardzo wartościowy, uczuciowy, empatyczny człowiek. Ma świetne poczucie humoru, duża inteligencję. Niezbyt zaradny jeśli chodzi o finanse, ale tak pisałam dusza artystyczna, której pieniądze nie są na pierwszym miejscu. On nie może przebywać w towarzystie osób, które mówią tylko o tym gdzie ile można zarobić, kto jakim jeździ autem, ile kto zarabia itd, dla niego liczy się dobry film, muzyka, sam gra na gitarach, kiedyś malował .... Kurde jak bardzo mi go brakuje :(
Anonymous - 2013-10-25, 23:25

Doskonale rozumiem, że to dla Ciebie osobista tragedia. Rozumiem też jak się musisz czuć, gdy chciałabyś się przytulić, a nie możesz. Szkoda, że nasi mężowie tego nie rozumieją. Mimo że minął rok też mam czasami chwile, gdy chciałabym się przytulić.
Też zastanawiałam się nad tym co powiedziałaś o tym ile jeszcze jesteś w stanie unieść. Kiedy mi życie dokopie też się nad tym zastanawiam. I mimo że twierdzę, że dalej nie dam rady idę. Dzisiaj widziałam się z mężem. Prosiłam go, aby odbudował swoje relacje z dziećmi, bo one tego potrzebują. Usłyszałam, że on nie wie czy jest w stanie to zrobić. Kolejny cios, przecież jak pójdę na kolejną operację on będzie im potrzebny. Wiem jak przeżywały pierwszą. Kolejny cios. Dziś popłaczę o jutro jest nowy dzień i nowe kłopoty.
Też uważam, że nie zasłużyłaś na to co Cię spotkało. Nikt nie zasłużył. Może stanie się cud i Twojego męża oświeci, zrozumie co złego chciał zrobić i to naprawi. Tego Ci życzę.
Ja niestety nie mam już na co liczyć.

Anonymous - 2013-10-25, 23:28

Między pozwalaniem na to, żeby inni dbali o zapewnienie potrzeb rodziny, czytaj niezaradnością, a rozmawianiem o tym, jaki kto kupił samochód, i ile na niego wydał jest całe spektrum zachowań.

Kiedy zakłada się rodzinę, to trzeba tej rodzinie zapewnić byt. Ja jestem artystyczną duszą, ale sztukę powiesiłam na kołku, bo rachunki trzeba płacić. Żałuję, ale takie są okoliczności. Rynek artystyczny jest trudny, nie każdy artysta wyżyje z pasji.

Co do widzenia wad męża - widziałaś, ale nie rozumiałaś, nie zinterpretowałaś. Tak to już jest z zakochaniem.

Okoliczności pozwoliły się tym wadom, czy cechom charakteru uwypuklić w sposób nieszczęśliwy dla Waszego małżeństwa.

Ja sądzę, że to Ty jesteś wrażliwa.

Życzę Ci spokojnej i mocno przespanej nocy po dzisiejszej Adoracji.

Anonymous - 2013-10-25, 23:40

Anka-Hanka nie masz poza mężem na kogo możesz liczyć? Kogoś kto może Ci pomoc w trudnych chwilach? Rodzeństwo? Rodzice? Przyjaciele? Bardzo Ci współczucie i trzymaj kciuki i za zdrowie i za relacje z mężem.

Felomeno Twoje posty dają mi dużo do myślenia. Dotykasz wiele płaszczyzn, co ułatwia mi analizę mojego małżeństwa. Jesteś psychologiem czy to tylko doświadczenie i autopsja?

[ Dodano: 2013-10-25, 23:44 ]
w Twoim profilu jest napis, że jesteś w kryzysie małżeńskim. Czy to poważny kryzys? Ile trwa?

Anonymous - 2013-10-25, 23:46

Niestety doświadczenie, autopsja, a stety uzyskana pomoc fachowa.

Nie uzurpuję sobie prawa do mówienia, że u Ciebie jest tak i tak, ale dostrzegam pewne wzorce, które i u mnie wystąpiły.

Mój kryzys trwa oficjalnie ponad dwa lata. W tej chwili czekam na pozew. Po ludzku poległam, mimo, że zrobiłam wszystko, co mogłam.

Nie zrobiłam jednego od samego początku, dlatego Tobie proponuję - Ty zacznij od tego - zajmij się sobą i zadbaj o siebie. Ten, kto ratuje musi być silny i zdrowy. Również wewnętrznie.

Anonymous - 2013-10-25, 23:58

Wiem, że to co powiem może się wydać samolubne, ale żałuje bardzo, że nie mam dziecka. Byłoby mi łatwiej. Nie zostalabym sama. A myśl, że mogę już w ogóle nie mieć dzieci odbiera mi sens życia. Mam 32 lata i problemy z zajęciem w ciążę....

Dlatego też nie trace nadziei i modłę się, aby nasz kryzys minął ....

Anonymous - 2013-10-26, 00:08

To nie jest samolubne, to naturalne, że w pewnym wieku odzywa się w nas chęć posiadania dziecka.
Anonymous - 2013-10-26, 06:51

Anka-Hanka napisał/a:
Ja niestety nie mam już na co liczyć.


A to czemu ?

módl się o dar ojcostwa dla twojego męża , za wstawiennictwem św Józefa

MODLITWA ZA OJCÓW

Święty Józefie ,
Bóg Ojciec napełnił Twoja serce mądrością,
miłością ojcowską,
jakiej nikt inny nie posiadł,
abyś wypełnił rolę prawdziwego ojca
wobec Jego Jedynego Syna.

Ty znalazłeś Mu pierwsze schronienie,
Ty zbudowałeś dla Niego dom,
Ty ocaliłeś Go z ręki Heroda,
Ty zabrałeś Go ze sobą do Egiptu,
Ty powróciłeś z nim do Izraela,
Ty pracowałeś dla Niego,
Ty chroniłeś Go, udzielałeś Mu rad,
wprowadzałeś go do Twojego ciesielskiego rzemiosła.
Któż zdoła opisać przymioty Twojego ojcostwa ?

Miej litość nad wszystkimi ojcami tego świata;
Daj im poznać w pełni przeogromne znaczenie ojcostwa
i naucz ich czcić i kochać Jezusa w ich własnych dzieciach.

AMEN

Pogody Ducha
_________________

Anonymous - 2013-10-26, 10:21

Kolejny dzień w smutku i samotności ...
Kiedy ten koszmar minie?

Anonymous - 2013-10-26, 10:27

http://www.youtube.com/wa...RD02ezUkr0Ec7_o

smutna puść ta składankę , mnie zawsze ładuje

wspomnę w modlitwie

Anonymous - 2013-10-26, 10:48

wspomnę w modlitwie[/quote]
Dziękuję

Anonymous - 2013-10-26, 14:34

Podobno, po burzy nastaje dzień. Dla Ciebie też nastanie. Może jeszcze nie teraz, ale na pewno za jakiś czas. Trzeba w to wierzyć. Dobrze, że umiesz mówić o tym co boli, że jesteś otwarta. Ja zamknęłam się w sobie. Długo nic nikomu nie mówiłam, aż nie spotkałam znajomej. Podeszła i powiedziała, że widzi iż coś złego się ze mną dzieje, że jeżeli tylko będę chciała to ona zawsze się ze mną spotka. Nie przypuszczała, że tego było aż tyle. Nawet teraz od niedawna umiem powiedzieć ludziom, już się nie wstydzę.
Czy mam kogoś bliskiego. Tak. Brata 350km od siebie, resztę rodziny i przyjaciółkę też. Przy sobie mam dzieci i schorowanych rodziców(tato po 2 udarach, z migotaniem przedsionków). Mam też wokół siebie trochę ludzi obcych, którzy okazują mi wsparcie. Inaczej nie dałabym rady. Jednak tak do końca to potrafi zrozumieć tylko osoba, która przez to samo przeszła. Może dlatego uczę się rozmawiać z ludźmi na portalu.

Anonymous - 2013-10-26, 16:01

Anka-Hanka musisz zacząć czerpać radość z życia. Wiem, że to nie jest łatwe, ale staraj się widzieć pozytywy w każdej najbanalniejszej sytuacji. Masz dzieci, nie jesteś sama, a one dają dużo radości. W moich kategoriach byłoby to ogromne szczęście mieć dzieci, dla mnie to byłby nawet cud. Ja marzę o dziecku i póki co nie jest mi to dane.
Ciesz się z macierzyństwa, ciesz się za każdym razem kiedy słyszysz słowo "mama", cieszy się za każdym razem kiedy przytulasz dzieci do serca. Miej świadomość, że inni marzą o tym żeby mieć dzieci, może wtedy będzie Ci troszkę łatwiej i poczujesz, że jednak coś dobrego Cię w życiu spotkało.
Masz dla kogo żyć, więc dbaj o siebie i walcz.
Pozdrawiam

Anonymous - 2013-10-26, 17:04

Ja wiem, że dzieci to mój skarb. Zresztą każdy kto je zna to mi mówi. Tym mocniej boli, że nie mogę nic zrobić, gdy one cierpią. A cierpią, bardzo kochały ojca, szczególnie córka. Staram się z nimi rozmawiać, ale to im ojca nie zastąpi. Córka jest w trudnym okresie. Ma 15 lat. Jej świat zawalił się. Jedno co mogę zrobić to być przy niej. Tym trudniej mi powiedzieć im, że muszę iść jeszcze raz do szpitala.

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group