Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - Jak mam walczyć ?

Anonymous - 2013-11-19, 11:09

[quote="jasmina44"]
cos czuje ze sie nie zrozumieliśmy...
Myśle, że się dobrze rozumiemy, ale każdy patrzy przez pryzmat doświadczeń

naprawde my potrafimy bardzo dużo z siebie dac kiedy czujemy się naprawde kochane i pożadane
Mamy (my faceci) tak samo

i naprawde jeżeli uważacie że teksty o piwie sa fajne i śmieszne to ręce mi opadły...
czy każdy facet po jakims czasie zmienia sie w nieczułego cynicznego i ironicznego człowieka.. .
nie każdy

niejeden meżczyzna by sie zdziwił jak cudowna i namiętna moze być kobieta, która jest odpowidnio doceniona i kochana...
niejedna kobieta też by się zdziwiła, jaki ten gburowaty miś z piwem i pilotem potrafi byc...szkoda tylko, ze nie w domu

i nie chodzi tu o żadnego księcia z bajki, no takie porównania to w liceum były aktualne raczej
No dobrze, może być RYCERZ, panowie chcieliby dla swoich księżniczek być rycerzami.

ps. Problem dla mojego pokolenia w tym, że wychowano nas (uogólniam, wiem) w przekonaniu, że seks to tabu, coś wstydliwego, trzeba być skromnym.
I potem spotyka się w dorosłym życiu dwójka ludzi, którzy nie potrafią otwarcie rozmawiać o tej sferze. licząc że ona/on się domyśli.
Potrafią, o dzieciach, o sąsiadach o serialach, a nie potrafią o seksie.
Teraz widzę że to się zmienia w następnym pokoleniu.

Anonymous - 2013-11-19, 11:17

To wcale nie jest tak, że ja siedziałam i czekałam ,ale mój szanowny rycerz nawet nie powiedział ,że jest mu źle i dlaczego ,tylko szukał ukojenia u innych ,więc ja nawet nie wiem kiedy zaczęło mu cos doskwierać....Oczywiście teraz ,z perspektywy czasu i tego ,co się wydarzyło to widzę dopiero.
Anonymous - 2013-11-19, 11:19

Grzegorz, całkiem możliwe że gdyby posłuchac mojego męża, to wysżloby na to że to ja nie słuchałam jego, nie staralam sie zaspokajac jego potrzeb, ignorowałam go i traktowałam przedmiotowo...
a ja czuje dokąłdnie to samo w stosunku do siebie...

własśnie ja wiem że w facetach są Ci rycerze, że potrafią byc mega czuli, namiętni, kochający troskliwi i silni.. wiem... ale wszyscy po drodze jakos to gubimy wy te wasze dobre cechy a my te nasze...
no i można bys ie do końca zycia spierać kto był pierwszy kto kogo pierwszy zranił... nie o to chodzi... chodzi o to że ja Ty i wielu innych tutuaj mimo tego ze czegos nam brakowało to zostaliśmy ze sie tak wyraże "na posterunku" zostaliśmy w małżenstwie gotowi rozmawiac szukac rowiązań, a nasze drugie połówki odeszły... bo łatwiej poszukac im było czegos nowego niz "męczyć" sie z nami.. a to przeciez nie musi byc męczarnia, wystarczy ze ktos przerwie ten błedny krąg pretensji i oskarżeń.. i przypomni sobie np dlaczego sie zakochał wąłsnie w nim/niej... jaks ie poznali, co sie kocha w tej drugiej stronie...
szkoda ze sie człowiek tego uczy tak póżno i mówie tu o sobie...
tez oczekiwałam ze to mąż bedzie naprawiał.. ze on sie zmieni a potem jak on sie zmieni to ja dopiero... bo bałam sie byc tap ierwszą która zrobi krok w jego strone, bałam sie ze to nic nie da ze tego nei zauważy...
wiele historii koniec podobny albo taki sam...
teraz wiem ze nie mozna sie oglądac na meza ze on cos zacznie robic, tylko robic to co sie moze zrobic by było lepiej... zmiany zaczyna sie od siebie...

jednak to co napisałam w kwestiach seksu to podtrzymuje :)

Anonymous - 2013-11-19, 11:23

Jasmina, Bosonia

Wielu problemów nie byłoby, gdyby ludzie ze sobą otwarcie rozmawiali o wszystkim, prawda?
A czemu nie rozmawiają?... wiele przyczyn
- charakter
- wychowanie
- obawa przed zranieniem kogoś lub byciem zranionym (brak zaufania?)
- liczenie że on/ona się domysli...
....

Anonymous - 2013-11-19, 11:24

dokąłdnie, gdyby rozmawiali, umieli rozmawiac chcieli... to niestety częsty problem, my tez na tym polegliśmy...
Anonymous - 2013-11-19, 11:32

Właśnie ,rozmowa, rozmowa i jeszcze raz rozmowa.Tylko czemu te nasze drugie połówki tak umieją rozmawiać z kimś innym a nie z nami !.To jest zasadnicze pytanie.
Anonymous - 2013-11-19, 11:59

jasmina44 napisał/a:
my tez na tym polegliśmy...

my też... ale to mój mąż przyznał, że to on miał większy problem z komunikacją... no cóż... teraz w nowym związku i dzieckiem w drodze może już nie ma...

uważam też, że ten sam problem dotyczy relacji z dziećmi, z rodzicami, rodzeństwem...

[ Dodano: 2013-11-19, 12:00 ]
no i pewnie łatwiej na początk być otwartym wobec kogoś obcego... a te rozmowy rodzą bliskość większą niż seks... a potem my ryczymy...

Anonymous - 2013-11-19, 12:07

bosonia napisał/a:
Właśnie ,rozmowa, rozmowa i jeszcze raz rozmowa.Tylko czemu te nasze drugie połówki tak umieją rozmawiać z kimś innym a nie z nami !.To jest zasadnicze pytanie.


może dlatego, że w tych rozmowach z kimś innym nie ma bagażu przeszłości ?

Anonymous - 2013-11-19, 12:07

u mnie tez maż miał większy problem z komunikacją, powiedziałabym ze ogromny...
oczywiscie na początku związku jest najfajniej to nie dziwne z jednej strony że tak tam lecą... ale przed sobą nie uciekną.. jeżeli nie wyciągną wniosków z własnych bęłdów i sie nie nauczą naprawde słuchac i rozmawiac to każdy związek sie prędzej czy później rozpadnie, nie ma innego wyjścia.
kwestia czy beda sie chcieli nauczyć...
no i przykre jest ze może własnie beda chcieli dla tej nowej osby, a dla nas nie chcieli...

[ Dodano: 2013-11-19, 12:08 ]
grzegorz_ napisał/a:
bosonia napisał/a:
Właśnie ,rozmowa, rozmowa i jeszcze raz rozmowa.Tylko czemu te nasze drugie połówki tak umieją rozmawiać z kimś innym a nie z nami !.To jest zasadnicze pytanie.


może dlatego, że w tych rozmowach z kimś innym nie ma bagażu przeszłości ?

tak i pewnie dlatego ze z kims nowym moga byc tacy jacy chca, moga sie przedstawic w jak najlepszym świetle, a wiadomo ze z nami to nie wyjdzie, bo sie za dobrze znamy... tu juz nie mozna niczego udawac ani koloryzować...

Anonymous - 2013-11-19, 12:10

jasmina44 napisał/a:
no i przykre jest ze może własnie beda chcieli dla tej nowej osby, a dla nas nie chcieli...


mnie to też strasznie boli... ciężko nie czuć się "przegraną" tylko "inną"...

Anonymous - 2013-11-19, 12:25

Na początku z tą inną będą się starali, ale to będzie taka gra pozorów, do czasu, aż te prawdziwe problemy znowu powrócą..Taką mam nadzieję . :-/
Anonymous - 2013-11-19, 14:24

bosonia napisał/a:
problemy znowu powrócą..Taką mam nadzieję

ja mam nadzieję, że za jakiś czas przestanie mnie to obchodzić...

Anonymous - 2013-11-19, 14:56

bosonia napisał/a:
Na początku z tą inną będą się starali, ale to będzie taka gra pozorów, do czasu, aż te prawdziwe problemy znowu powrócą..Taką mam nadzieję . :-/


Bosonia, nie wiem czy takie myślenie jest dobre...
- problemy w kolejnym związku mogą się równie dobrze pojawić podobnie jak w pierwszym,
np po 5 czy 10 latach, choc niektórzy mówią, że człowiek się uczy na błedach i stara się
błedów z pierwszego zwiazku nie popelniać w następnym
- reakcją męża na problem w związku nr 2 może być poszukanie związku nr 3
- chciałabyś przyjąć męża, który wraca....bo chwilowo nie ma sensowniejszego pomysłu,
a samemu mieszka się niełatwo ?

Anonymous - 2013-11-19, 16:58

Ja nie mówię , że chciałabym przyjąć takiego męża ,tylko chciałabym, żeby przekonał się, że te problemy wcześniej ,czy później są nieuniknione.

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group