Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - pozwalać na przemoc czy się rozwieść ?

Anonymous - 2013-10-17, 03:31
Temat postu: pozwalać na przemoc czy się rozwieść ?
Moj mąż znowu mnie uderzył. Dwa lata przerwy i nadziei, a tu znowu... Nie chcę tak żyć! To że z nim za każdym razem zostaję, wybaczam,tłumaczę,godzę się, powoduje tylko,ze może żyć jak chce: nie płacic r-ków, pogardzać dziećmi(szczególnie córką), niewywiązywac sie z obietnic,nabrać nowych kredytów o których informuje mnie dopiero lista rzeczy zajętych przez komornika, mnóstwo jeszcze mogłabym wymieniać. A ja ciągle mu wybaczałam, czy teraz tez wybaczyć ? Po raz milionowy ? Kiedy wiem, że się nie zmieni, a jeśli to na krótko ? Czy muszę to wytrzymywać aż do śmierci? Na zewnątrz jest dobrym pracownikiem, nie klnie, nie pije,nawet jest animatorem we wspólnocie Przyjaciele Oblubieńca- a w domu na trzeźwo podnosi na mnie głos i rękę, stroi fochy, zachowuje się jak kolejne moje dziecko, które ma we mnie wsparcie cokolwiek nie zrobi... Czy ja poprzez to ciagłe wybaczanie przypadkiem sama na to złe traktowania nie pozwalam ? Ileż można sie bać ? Ileż można ustępować ? Ileż można ciosów w głowę przyjąć ? Ileż można żyć w niepewności jutra Błagam o jakieś sugestie zanim zwariuję między Bogiem a agresorem . Ślubowałam, trzymam się tego kurczowo, ale brak mi już sił... Aga S
Anonymous - 2013-10-17, 06:38

Witaj u nas na forum :-)

malinowa123 napisał/a:
Czy ja poprzez to ciagłe wybaczanie przypadkiem sama na to złe traktowania nie pozwalam ?

To trochę inaczej jest - wybaczyć należy, ale też i postępować tak, aby agresor miał szansę się zmienić, a co najmniej nie miał szansy krzywdzić Ciebie dalej. Inaczej samo wybaczenie bez zmiany postępowania Twojego, bez postawienia granic - jest pozwoleniem na złe tratowanie.
Na Twoje pytanie postawione w tytule wątku należałoby odpowiedzieć - ani to ani to. Jest trzecie wyjście. Trzecie wyjście to twarda miłość, czyli takie postawienie granic, które ochronią Ciebie i dzieci, a agresorowi stworzą warunki do zmiany swojego postępowania, o ile tego zechce. W skrajnych przypadkach zamiast rozwodu możesz rozważyć separację.
Zajrzyj do zakładki dotyczącej przemocy: http://www.kryzys.org/viewforum.php?f=130
oraz poczytaj artykuły ks. Marka Dziewieckiego, zwłaszcza te mówiące o twardej lub stanowczej miłości: http://www.kryzys.org/vie...?t=7016&start=0 lub ten: http://www.opoka.org.pl/b...dna_milosc.html
Warte odsłuchania są też nasze rekolekcje, zwłaszcza ostatnie z księdzem Dziewieckim właśnie: http://archive.org/details/przysiega-malzenska

Anonymous - 2013-10-17, 10:39

malinowa pisze:

Cytat:
w domu na trzeźwo podnosi na mnie głos i rękę, stroi fochy, zachowuje się jak kolejne moje dziecko, które ma we mnie wsparcie cokolwiek nie zrobi...


Pozwalać na przemoc? - tak sformuowane pytanie już budzi grozę i daje do myślenia. To tak jakbyś do końca nie była przekonana, że to jest ZŁE.

Malinowa, twoją rolą jest wyznaczyć granice, określić nieprzekraczalność pewnych zachowań i trzymać się ustalonych reguł i je egzekwować.

Mąż i ojciec dzieci, pracownik i animator we współnocie to nie małe dziecko, które nie rozumie co się do niego mówi, zatem błąd tkwi w Twoim przyzwoleniu na pewne skandaliczne zachowania męża.
NIe chcę powiedzieć, że to Twoja wina, ponieważ to on dopuszcza się przemocy, to on jest twórcą cierpienia rodziny ale w ostatecznym rozrachunku to TY jako matka powinnaś powiedzieć DOŚĆ. Dlaczego dotąd nie powiedziałaś, oto jest pytanie?
Piszesz, że ma w Tobie wsparcie cokolwiek zrobi - to stwierdzenie powinno rozpocząć proces analizy samej siebie - a mianowicie dlaczego tak jest?
Ktoś kto krzywdzi, pogardza swoimi dziećmi (to już okrucieństwo wyjątkowe ) otrzymuje, mimo braku zmiany, wsparcie od Ciebie.
Dlaczego pozwalasz na to malinowa? NIe rozumiem.
Do kogo dzieci będą miały kiedyś pretensje jak myślisz? Nie do ojca- bo jego uznają za niepoczytalnego skoro tak robił, ale do Ciebie, że ich nie chroniłaś wystarczająco, że byłaś bierna, że siebie nie szanowałaś, że swoją biernością przyzwoliłaś na okrutną postawę ojca wobec dzieci.
Chyba czas najwyższy otrząsnąć się z tej bierności i zacząć działać.

Cytat:
A ja ciągle mu wybaczałam, czy teraz tez wybaczyć ? Po raz milionowy ?


A czy twoje ciągłe przechodzenie do porządku dziennego nad jego zachwaniami coś zmieniło do tej pory? Czy Twoje własne doświadczenie na to wskazuje?

On sobie malinowa nic nie robi z tego co Ty mówisz, ma to gdzieś głęboko.
Poza tym martwi mnie jego postawa wobec dzieci, która wskazuje na wyraźne deficyty w sferze empatii co może skutkować zupełną nieumiejętnością współodczuwania - to jest poważny defekt w konstrukcji emocjonalnej.

Tylko wyraźna zmiana Twojej postawy może coś zmienić, wstrząsnąć nim, inaczej, obawiam się że przy Twojej bierności, dojdzie do eskalacji jego zachowań.

Anonymous - 2013-10-17, 13:08

Polecam portal psychologiczny kobiece serca.
Okazuje sie,że kochac tez mozna za bardzo i w taki sposób pozwalamy sobie aby nas źle traktowano.
Ja mam podobny problem. I tak bardzo chce uwierzyc,że tym razem się zminił, ale trudno...

Anonymous - 2013-10-19, 11:21

dzięki , kochani , wszystko czytam , za sugstie dziękuję , to nie takie proste wszystko ...
Anonymous - 2013-10-21, 15:43

wiemy
To jak wielki słoń
pytanie : czy da się zjeść słonia ?
odp Tak
tylko po kawałku

trzeba postawić 1 krok, a potem kolejny i następny.....


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group