Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - Jestem chwile przed pozwem rozwodowym ...

Anonymous - 2013-10-23, 00:18

i jakie są odpowiedzi na te pytania ?
Anonymous - 2013-10-23, 10:15

Odpowiedzi nie zawsze przychodzą na zawołanie, czasami potrzeba duuużo cierpliwości w czekaniu. W modlitwie.
Anonymous - 2013-10-23, 11:01

............a ja przecież jestem taki młody :) ...no powiedzmy ... 33

i co mam czekać ? ... ale ile? rok, dwa ? 10? całe życie?..........

Odpowiedzi ci nie udzielę, ale mogę podzielić się doświadczeniem.
Nikt ani nic nie zmusi cię do trwania- oprucz twojego sumienia- a takowe widać masz i to poprawnie zbudowane.
Też miałem 32 lata i sobie powiedziałem : skoro ty mnie nie kochasz, jesteśmy fikcją, łaczą nas kredyty dom i dziecko, ty mnie słabisz a ja ciebie, sexu oczywiście prawie brak. A ja taki młody i piękny. Przecież ci inni mają tak fajnie to co ja sie będe pałowal. A spróbuję???
I powiem ci że o niebo bardziej komfortowo czuje sie jako zdradzany niż kiedy to ja byłem z tamtej strony. Uwierz też sie nie śpi, oczy w każda stronę, słuch wyostrzony, glowa pelna. Trzeba się potwornie nagimnastykowac zeby się nie wydało, kiedy trzeba jawnie i w otwarte oczy kłamać, żonę, dziecko, rodzinę , samego siebie no i defakto najbardziej tę niby przyjaciółkę. Cala przyjemnośc z innego towarzysza, polegala moim zdaniem na tym że ona nie wie o mnie nic, a zona wszystko; tam co powiedziałem było przyjęte jako pewnik, a żonie co nawkręcać jak mnie zna. Więc łganie kwitnie, bo przecież nikt nie prezentuje siebie samego od złej strony , tylko zenisz bajki. Więc te cztery spotkania i godziny na telefonie warte były tyle co sznur na szyii
A ciągle myślisz ale dupek ze mnie. Ja osobiście nie wierzyłem że potrafie byc az tak zepsuty- jednak mogłem ale do czasu. To nie na moją psychikę.
Zrobisz jak chcesz.
Dla zachęty powiem ci że strasznie mi sie podobają sytuacje kiedy jakieś laski obczajają mnie. Początkowo była to pewnie litośc, teraz zlość że wariat nie chce nic zakombinowac i twierdzi że jest zonaty mimo że żony nie ma. Fajnie patrzyć jak się stara jedna czy druga, jakieś nowe malowidła na facjacie, inne ciuchy a ja NIC.
Niedawno mój syn z koleżanką z sąsiedztwa mieli taką zabawe: polegala na tym, widząc przejeżdzający lepszy samochód które z nich pierwsze powie :ja go biorę a ty nie. Odprowadzając ich do szkoły z sąsiadem bawiliśmy sie tak samo komentując co lepszą mamuśkę: ja ją biorę a ty nie.
Teraz to jakbym na plecach czuł takie komentarze kobitek.
Co jest najcenniejsze dla człowieka? to co nieosiągalne.
Tez mam 35 lat i za paszteta się nie uważam, więc tanio się nie sprzedam. Popodnosze jeszcze cenę. Jeżeli stawka będzie odpowiednio wysoka to może kiedyś przyjdzie czas że sprezentuje się żonie- jeżeli zasluży.A jak nie to będę wartościowym eksponatem w muzeum życia :-o

Anonymous - 2013-10-23, 11:37

a u mnie o 13:45 ogłoszenie wyroku, ja nie idę, bo nie muszę, będzie mój prawnik...

nie mam wątpliwości, że po półtora roku od "rozkładu pożycia" mąż nie dostanie rozwodu,
troszkę się łudzę, że będzie z jego wyłącznej winy, ale prawnik mi wbija do głowy od początku, że jak się ludzie nie mogą dogadać, mimo że jedno zdradza, na co niestety nie miałam dowodów dopóki mieszkaliśmy razem, dopiero później, przed jego pozwem, to i tak wina jest obustronna...

ale mam nadzieję, że przynajmniej będzie miał ograniczone prawa rodzicielskie i dostanę alimenty na dziecko wyższe niż on chciał...

Anonymous - 2013-10-23, 11:45

AJA napisał/a:
a u mnie o 13:45 ogłoszenie wyroku, ja nie idę, bo nie muszę, będzie mój prawnik...


Daj znać jak się skończyło. ja dowody też mam głównie z czasu po wyprowadzce. Alimenty dostałam takie sobie, tragicznie nie jest ale szału też nie ma. Generalnie muszę nabrać kredytów żeby jakoś godziwie żyć. Prawa rodzicielskie na pewno mąż zachowa u mnie pełne - bardzo się stara ostatnimi czasy żeby dobrze wypaść przy rozwodzie.

Anonymous - 2013-10-23, 11:54

porzucona_33 napisał/a:
Prawa rodzicielskie na pewno mąż zachowa u mnie pełne


u mnie się tatuś starał od początku i był przekonany, że nie zostaną mu ograniczone,
ale prawnik powiedział i w sumie na rozprawie też sędzia powiedziała,
że zostaną ograniczone (nie zostanie ich pozbawiony) do decydowania tylko o istotnych kwestiach, jak edykacja i ewentualne sposoby leczenia...

no zobaczymy

słyszałam też, że jak się podpisuje tzw. "plan rodzicielski" to nie ograniczają...
mnie coś tknęło i nie podpisałam, chociaż o tym nie wiedziałam,
nie podpisałam bo wydawało mi się podejrzane, że on tak strasznei o to zabiegał,
mimo że nigdy nie utrudniałam mu kontaktów...
widują się 2* po 2 godz. w tygodniu + cvo drugi weekend z nocowaniem,
nie wnioskowalam o to, zeby bez kochanki, bo i tak tak robil,
skoro razem mieszkaja...

Anonymous - 2013-10-23, 12:45

Dabo, bardzo ciekawie i życiowo ... odczucia mam w pewnym sensie podobne ...
jest tylko jedna różnica ... możesz mieszkać i wychowywać swoje dziecko ...
moja żona wściekła, na mnie za rozgłoszenie zdarzenia..bardziej procesu ... nie widzi możliwości wspólnego mieszkania ..."zniszczyłem jej życie" :)), śmieje się z tego cytatu ...
rozbraja mnie jej poziom egoizmu, nie tylko wobec mnie [to jestem jeszcze w stnie zrozumieć], ale i wobec naszego Synka

podobnie kredyt, dzieciaczek ... czegoś się tam wspólnie dorobiliśmy ...

jest wściekła że jej storpedowałem plany ... myślę że wiązała duże nadzieje z tym, że z nim będzie ... a jak pojechałem z tematem, usłyszałem: "teraz to nie będę ani z tobą ani z nim" - w jakimś sensie sukces, może chociaż jego dzieci będą miały ojca w domu
sprawy się skomplikowały ... bo za dużo ludzi wie w jaki sposób się to odbywa ... i przyjaciel troszkę wymiękł ... poza tym ma swoją rodzinę i chyba nie tak łatwo ją od tak odpuścić ... zwłaszcza dzieci ... poza tym, jak mi się wydaje ...on umie liczyć ...moja żona nie : ) ...zwłaszcza w sytuacji gdy jak mniemam ma zostać sama ... będzie jej ciężko...do czego dochodzi na bieżąco ... właśnie się dowiaduje co ile kosztuje [kredyt+opłaty]

koleś liczy ...alimenty na 2 ke dzieci ... orzeczenie o winie na pewno pomoże w wyegzekwowaniu odpowiedniej kwoty ... no i jeszcze moje realne zapowiedzi mocnego skomplikowania spraw zawodowych ... a tu mam spore możliwości ... i bardzo, bardzo się staram z nich nie skorzystać ... koleś bez tej roboty nie istnieje

wracając do meritum ... plan mam taki, utrudnię możliwość otrzymania rozwodu ... jak tylko będę mógł ... liczę że gdy żona dostanie więcej czasu, trochę się wyluzuję ... może zacznie w końcu samodzielnie myśleć ... np. o dziecku ?
jak nie, pojadę z tym do końca [praca]

niby dlaczego tylko ja mam zostać ofiarą tego wszystkiego ?

zazdroszczę Ci możliwości codziennego przebywania z dzieckiem ...
tego braku nie umiem przeskoczyć... chyba się nie nauczę, choć wiadomo czassss....

generalnie dominującym pragnieniem jest ... obudzić się jakoś za dwa czy trzy lata ...
: )

Anonymous - 2013-10-23, 13:29

Te ...ja mlodego mam na wekendy, ostatnio prawie każdy bo mamuś musi tyrac na czynsz, albo mi wkreca i kiedy młody u mnie to ona sie gzi. Tego nie wiem i średnio mnie to ineresuje.
Tez mnie początkiem poniosło i narobiłem złej reklamy żonie zresztą ona mnie też. Teraz tego żałuję , bo w głebi wcale nie uważam ją za aż tak zła jak przekazałem innym a oni w tej chwili mają ją za taką jak ja przedstawiłem. Milczenie złotem!!!!

Anonymous - 2013-10-23, 13:37

slaw napisał/a:


jak nie, pojadę z tym do końca [praca]


Co Ci to pojechanie do końca da?
Macie dziecko więc niezależnie od tego co się stanie i tak musicie się
jakoś dogadywać.
Pojedziesz "do końca", znienawidzicie się, wciągniecie w tę walkę dziecko ...i co dalej?

Anonymous - 2013-10-23, 13:43

zgadzam sie z grzegorzem...
ja tez miałam taki moment gdzie chciałam całemu światu wykrzyczec jak bardzo mnie zranił i chciałam zeby tez odcuzł takie cierpienie.. ale przyszło opamietanie... po co mi to? na co? co to da? tylko tyle ze sie znienawidzimy do końca i nie bedzie juz mowy o jakimkolwiek pogodzeniu...
no i wtedy juz zaczełam starac sie myslec kategoriami naszej wiary:) zło dobrem zwyciężaj... nie rób drugiemu co Tobie nie miłe..
było ciezko ale nie załuje ze tego nie zrobiłam... teraz bym załowała gdybym zrobiła...

Anonymous - 2013-10-23, 13:47

Efekt zmiany mojego podejścia do zycia i ludzi dzięki kryzysowi:
Właśnie odprawiłem kociaków. Rok temu poszczuł bym psami. Dziś mało ich nie przekonałem do Koscioła Katolickiego.
Mówili mi zawsze żeby z nimi nie dyskutować bo to głos diabła, ale jak nie podyskutawać z taką kocicą że wrrrrrrr. :-P
Kolejny dowód bycia wierzącym , praktykującym i trwającym, jeżeli to diabła głos to niezłe diablice mi do domu podsyła :mrgreen: , też sie zawzieła bo gość nie trzasnął drzwiami, odpowiada że PŚ czyta codziennie(czyli częściej niż ona) na temat mającego nadejśc Królestwa Bożego płynnie odpowiada o objawieniach nam przekazanych w Luwr i maczugorii ,wrócił z 3 dniowych rekolekcji , wiernie czeka na zonę która żyje w grzechu i jest świadomym katolikiem .
To są takie chwile które mi osobiście mówią że odejście żony ma swój , mi nie znany sens, kiedy jestem dumnym mężem, katolikiem, chrzescijaninem :-)
P.S Nie myslalem że oni tak mało rozgarnięci- raczej naiwnych lub głupich szukają.

Anonymous - 2013-10-23, 14:12

slaw- trochę się pogubiłam - mieszkacie razem z żoną? Jeśli tak, to dla Ciebie film "Ognioodporny" mógłby być instruktażem - spróbuj może?

Dabo, za to
Cytat:
"To są takie chwile które mi osobiście mówią że odejście żony ma swój , mi nie znany sens, kiedy jestem dumnym mężem, katolikiem, chrzescijaninem"
dostajesz ode mnie uśmiech :mrgreen: i modlitwę dzisiaj.
Anonymous - 2013-10-23, 15:08

po wyroku...
rozwód z winy obu stron, mój były mąż triumfuje, że się nie zgdził wziąć winy na siebie,
że miał rację, że zlą żoną byłam...
to mnie bardzo wkurza, boli... ale się z tym liczyłam...

alimenty 900 (on chciał 700-800), władza rodzicielska - ja

coś się skończyło...
coś się zaczęło... może czas żyć tym nowym i w końcu przestać się oglądać za siebie...

Anonymous - 2013-10-23, 17:47

co mi da pojechanie z pracą ...?
1.satysfakcję [nie ukrywam że na 1 miejscu],
2.maxymalne utrudnienie im warunków [i jedno i drugie bez aktualnej pracy stać na zarobki biedronkowe, co w przyszłości może być kluczowe jeśli chodzi o opiekę nad dzieckiem]...
3.jakieś drobne poczucie sprawiedliwości ...[zostawiłem pracę za bardzo godziwe pieniążki dla ratowania domu, wbrew woli żony oczywiście, potem perfidnie wydojono mnie z kasy....ufałem jednak bezgranicznie]

nie, nie mieszkamy razem, maluszka dostaję raz na 2-3 tyg., z wielka łaską...
jak Synek u mnie, dobry kolega poświęca swój czas i przygotowuje mi materiał dowodowy...
"Ognioodporny" - widziałem ...ale tam była wersja soft kryzysu

gdzieś czytałem, że zdrada paradoksalnie [przynajmniej dla mnie to paradoks] jest przesłanką negatywną do udzielenia rozwodu ... a w tego nie zamierzam ułatwiać...

podsumowując, prawie niczego nie zamierzam ułatwiać ...

Dabo - co do żalu dotyczącego "rozgłoszenia" po ludziach ....
trochę też żałuję ...ale u mnie to jakieś skutki przyniosło ... przyjaciel się męczy tym wszytkim, warunki się mocno utrudniły, kontakt żony z najbliższą rodziną ...zachwiał ...
i... czy to źle ?
nie wiem czego ona się spodziewała? pogłaskania po główce i ..."baw się dobrze" ?

odbiór "społeczny" jest jednoznaczny, i chyba dobrze, zostawienie tego w ciszy i spokoju byłoby trochę jak .... "nic się nie stało, wszytko jest w porządku"


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group