Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - proszę niech to ktoś przeczyta

Anonymous - 2013-10-12, 21:56

Temat schodzi na niewłaściwe tory = OFFTOP.

pzdr

Anonymous - 2013-10-13, 09:22

Jest u nas taka zakładka o zagrożeniach duchowych: http://www.kryzys.org/viewforum.php?f=58 - do poczytania, aby uzyskać trochę inny punkt widzenia niż stricte ludzki.
Natomiast działanie "po ludzku" jest niebywale trudne. Takie działania, jak twojej żony zahaczają o sekty i uzależnienie emocjonalne od dziwnie pojmowanej duchowości.... Jedyne co wg mnie można doradzić, to jak w przypadku innych uzależnień - twarda miłość, czyli pozwolenie na ponoszenie konsekwencji brnięcia w bagno.

Anonymous - 2013-10-13, 11:11

grzegorz_ napisał/a:
miodzio63 napisał/a:


Głup­sza od głupo­ty jest uczo­na głupota


Glupota jest też bezmyślne powtarzanie bzdur napisanych w internecie.
Teraz każdy sobie przeczyta kilka linijek i już mu się wydaje że ma wyrobiony pogląd na coś.

Głupota to jest posadzenie gołego dupska na mrowisku i mówienie ze to dla terapi

A te strony(w linkach) i wypowiedzi sa akurat od ludzi jacy znaja sie w temacie
Zatem skoro Grzegorzu popierasz takowe sadzania dupska w mrowisko

to rób to sobie sam....
a nie staraj się osmieszać sam problem

Anonymous - 2013-10-13, 13:09

Witam Cię Zygmunt!

Odnoszę wrażenie ,że szukasz recepty, co wcale nie dziwi. Człowiek ma w sobie zaszczepioną troskę nie tylko o samego siebie. Sam podkreślasz ,że sprawa jest poważna , bo jakby dotyka świata duchowego. Wobec tego masz świadomość jakbyś walczył z wiatrakami.

Co do apostazji
"Ks. dr hab. Piotr Majer: - Właściwie zamiast o „wystąpieniu” można by było mówić o „odstąpieniu” od wspólnoty wierzących, bowiem nie można wystąpić, czyli „wypisać się” z Kościoła w ten sam sposób, jak się rezygnuje z członkostwa w świeckiej organizacji. Do Kościoła wchodzi się wraz z przyjęciem chrztu, a ponieważ skutków chrztu nie da się unicestwić, nie da się tak naprawdę „wystąpić” z Kościoła. Można zerwać z nim widzialne, formalne więzy, ale nie da się zniweczyć miłości Chrystusa, który nabył nas własną krwią (zob. Dz 20, 28). Dlatego mówimy o apostazji dokonywanej przez formalny akt, kładąc nacisk na to, że chodzi o przyjęcie do urzędowej wiadomości woli człowieka, który nie chce mieć z Kościołem nic wspólnego. Nie można natomiast mówić o absolutnym odejściu ochrzczonego od Kościoła."
To jest ta dobra wiadomość dla Ciebie...Wszystko zaczyna się od Bożego Miłosierdzia!!!
Warto się zastanowić nad generalną spowiedzią , najpierw prosić Boga o Kapłana, który mógłby pomóc Tobie...Dziwne jak widzisz, nawet paradoksalne bywają drogi którymi prowadzi Bóg...ZAPEWNIAM ,ŻE NIE BEZ POWODU.
Ta spowiedź jest szalenie ważna, tu nie chodzi już tylko o Twoje życie wieczne, tutaj chodzi również o Twoich bliskich. Może to groźnie brzmi, ale nie ma w tym przesady.
Jest miesiąc poświęcony Matce Bożej Różańcowej, dziś jest Święto Fatimskie...różaniec to wielka broń, to wielka siła . Maryja zaprowadzi Cię do Pana, bez Niego nic nie jesteś w stanie uczynić ( Jana 15,5).
Są rzeczy których rozum nie dosięga i nie jest w stanie objąć rozumem, więc nie trać czasu na to czego rozum Twój nie ogarnia. Idź do spowiedzi...
Wspieram modlitwą...

Niech Pan BŁOGOSŁAWI Tobie i Twoim bliskim w Imię Jezusa , niech to błogosławieństwo spocznie na Was i pozostanie na wieki +

pozdrawiam serdecznie

Anonymous - 2013-10-13, 14:11

Dzięki Mirela, serdeczne dzięki. Staram się to wszystko poukładać. Wiadomo, że nie ma jednoznacznej ludzkiej recepty na cały ten bałagan. Modlę się o cierpliwość i spokój dla siebie. Modlę i błogosławię moją żonę i dzieci. Proszę Boga o uzdrowienie mojej rodziny i rodziny tego człowieka, z którym zadaje się moja żona. Dziękuje jeszcze raz za wsparcie, za wytłumaczenie dot. apostazji, to akurat znam i wiem, że tak jest.

pzdr
zyggy

Anonymous - 2013-10-13, 17:29

Witaj Zygmunt, mam wrażenie, że jestes otwarty na działanie.
Prosisz o uzdrwienie swojej rodziny, ale Ty tez tego uzdrowienia potrzebujesz, dlatego zacznij od siebie.
Różaniec, spowiedź- to są bezpeiczne i pewne drogi do uzdrowienia. Nic nie tracisz, zyskujesz wszystko.

Nie próbuj wszytskiego ogarniac rozumem, bo nie dasz rady. Ale gdy zaczniesz prace nad sobą wiele odpowiedzi znajdziesz i wiele spraw sie uporzadkuje.

dobrze, ze tu trafiłeś
czytaj,słuchaj, pytaj....

Życzę Ci Mocy Ducha Św.

Anonymous - 2013-10-13, 18:16

Witaj Zygmunt.
Pytałeś już w czerwcu na innym forum o opinię na temat zainteresowań Twojej żony. Otrzymałeś odpowiedź, że jest to bzdura, głupota i ogólnie, że Ci współczują.
U nas na forum przeczytasz, że jest to niebezpieczne pod względem duchowości zajęcie.
Twoja żona zdecydowała się pójść tą niebezpieczną drogą i nie jest nawet świadoma w co się wpakowała. Moja żona niestety również wybrała tą drogę.
Nie mamy wpływu na nasze żony. One są osobami dorosłymi, a będąc pod wpływem swoich obecnych poglądów podejmują decyzje, które nie za bardzo są nawet decyzjami z wykorzystaniem własnej woli. ich "własna wola" jest w tej chwili nie ich własną. :evil:
Co możemy zrobić?
Ja wybrałem pracę nad sobą - drogą ku Bogu. Żona żyje swoim życiem i na razie tak widocznie musi być. Tak jak napisała Ci Nirwanna, żona musi ponieść konsekwencje swojego brnięcia w bagno. A kiedy i jakie konsekwencje - to już w rękach Boga.
Ja zajmuję się sobą, a gdy żona sięgnie dna, zrozumie swoje błędy i będzie chciała wrócić, to ja będę na to przygotowany.
Pracuj więc nad sobą, a zacznij od właściwych relacji z Bogiem.

Anonymous - 2013-10-14, 01:24

Twardy, musimy pogadać na PW lub GG albo nawet telefonicznie. Odezwę się, pozdrawiam cię.
Anonymous - 2013-10-14, 11:34

twardy napisał/a:
wybrałem pracę nad sobą - drogą ku Bogu. Żona żyje swoim życiem i na razie tak widocznie musi być. Tak jak napisała Ci Nirwanna, żona musi ponieść konsekwencje swojego brnięcia w bagno. A kiedy i jakie konsekwencje - to już w rękach Boga.
Ja zajmuję się sobą, a gdy żona sięgnie dna, zrozumie swoje błędy i będzie chciała wrócić, to ja będę na to przygotowany.


Czy chodzi o uznanie przez Twoją żonę błędu i ujrzenia, że jest w jakimś bagnie?

Czy raczej chodzi o wiarę i słowa Jezusa? :-)

http://www.katolik.pl/czy...416,cz.html?s=2

Anonymous - 2013-10-14, 12:06

JOHAN napisał/a:
im większy rozjazd w systemie wartości małżonków na początek,tym większe rozczarowanie na koniec ...
chyba ,że się zejdą w swoich systemach :lol:

niedaleko po zdradzie żona pocałowała mnie niezwykle długim pocałunkiem :roll:
potem( po paru dniach ) stwierdziła ,że nic do mnie w trakcie pocałunku nie czuła-a była to z jej strony próba


Nie zejdą się w swoich systemach ;) sprawdziłam - nie da się. U mnie tak było, właśnie rozdźwięk o którym piszesz, latami tłumaczyłam to sobie na różne sposoby: miłość jest niezależna od względów racjonalnych, każdy niesie swój krzyż, trzeba się cieszyć tym co się ma, docenić itd. itd. Doceniałam, starałam się i na koniec system wartości mojego męża dał mi nieźle po tyłku;) I naprawdę nie chodziło o to, że ja lubię czytać książki a on oglądać filmy. Jak są za duże różnice to właśnie jak piszesz - na koniec jest zonk.

A to testowanie u mnie też było hehe... u mnie gorzej - przespałam się z gościem i powiedział mi, że był pijany i go poniosło... wykorzystał mnie jak przedmiot.

Anonymous - 2013-10-14, 12:53

Elżbieta napisał/a:
Czy chodzi o uznanie przez Twoją żonę błędu i ujrzenia, że jest w jakimś bagnie?

Czy raczej chodzi o wiarę i słowa Jezusa?
Czy to nie może być równoznaczne?
Anonymous - 2013-10-14, 20:25

Tolek52 napisał/a:
Elżbieta napisał/a:
Czy chodzi o uznanie przez Twoją żonę błędu i ujrzenia, że jest w jakimś bagnie?

Czy raczej chodzi o wiarę i słowa Jezusa?
Czy to nie może być równoznaczne?


Elu właśnie uważam, że to jest to samo.
Przecież, gdy moja żona ujrzy, że to całe New Age w jakie wpadła, przynosi jej tylko szkody, odsuwa od Boga, izoluje od rodziny, znajomych itd., czyli sama w swoim sumieniu uzna to za swój błąd, to mam nadzieję, że powróci do naszej wiary, do Boga.

Anonymous - 2013-10-15, 09:16

Tolek52 napisał/a:
Elżbieta napisał/a:
Czy chodzi o uznanie przez Twoją żonę błędu i ujrzenia, że jest w jakimś bagnie?

Czy raczej chodzi o TWOJĄ wiarę i słowa Jezusa (do CIEBIE)?

Czy to nie może być równoznaczne?



Dopisałam kluczowe słowo. Teraz będzie można lepiej zrozumieć sens mojej refleksji. :-)

BO:
"Praw­dzi­wa miłość zaczy­na się tam, gdzie nicze­go już w za­mian nie ocze­kuje." (Antoine de Saint-Exupéry)


twardy napisał/a:
sama w swoim sumieniu uzna to za swój błąd, to mam nadzieję, że powróci do naszej wiary, do Boga.


To możde trwać wiele lat!
Wytrzymasz tyle, by na to czekać?
Lepiej tak nie myśleć, że żona tkwi "w bagnie" (tkwi w błędzie), bo dla niej to bagno (ten błąd) jest jej życiem. Jak myślisz, że tkwi w bagnie (w błędzie), to między Wami przepaść, a jak myślisz, że jedynie nie słucha Boga, to od razu lepiej, bo przerzucasz swoje troski na Boga - a On właśnie tego chce.
Więc od tej pory lepiej nie pisać słowa "bagno" (błąd), tylko "jej życie" (jej wybór).
Zrzuć na Boga jej życie, oddaj ją Bogu (pewnie to zrobiłeś, piszę tak dla innych, bo to jedyna droga).

Anonymous - 2013-10-15, 14:33

Mam małą prośbę do wszystkich odpowiadających. Nie kłóćcie się proszę między sobą. Jeśli istnieją między wami różnice poglądów, to wyraźcie to np przez PW.

pzdr


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group