Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - Mąż chce, aby nasze małżeństwo trwało tylko dla dziecka

Anonymous - 2013-10-11, 13:07
Temat postu: Mąż chce, aby nasze małżeństwo trwało tylko dla dziecka
Witam wszystkich! Mam bardzo trudną sytuację w swoim małżeństwie. Bardzo proszę o Państwa rady w poniższej sytuacji.
Małżeństwem jesteśmy od ponad 3 lat. Mamy 1,5 rocznego synka. Przez 2 lata naszego małżeństwa mieszkaliśmy u moich rodziców. Rok temu przeprowadziliśmy się do o 30km oddalonej od mojej rodzinnej miejscowości do wuja mojego męża (mój mąż jest jego chrześniakiem). Wuja mieszka sam. Nie ma żony, dzieci, przyjaciółki, partnerki. Na początku naszej znajomości mąż mi wspominał, że on tam będzie mieszkał. Ja nie chciałam. Już wtedy prawie się rozeszliśmy. Ostatecznie zgodziłam się tam zamieszkać. teraz mieszkamy z wujem męża na wsi, na 8 ha gospodarstwie, gdzie wuja uprawia trzodę chlewną. Ja po macierzyńskim wróciłam od razu do pracy. Syna prowadzam do żłobka. Mąż pracuje. Już po miesiący mieszkania z wujem, powiedziałam mojemu mężowi, że mi to nie odpowiada. (Dodam tylko, że przed przeprowadzką mąż zrobił tam gruntowny remont. Wpakowaliśmy tam sporo pieniędzy.) Wówczas mój mąż skwitował to, że "Nie musi ci się tutaj podobać!!!" Teraz mija rok jak mieszkamy tam. Mam już dość wuja, który jest gburem i zawsze wszystko wie najlepiej. Dodatowo sytuację zaostrza "działająca z ukrycia" matka mojego męża (siostra wuja). Mąż twierdzi, że mam nic mu nie podpowiada. Tylko ostatnio dowiedziałam się, że teściowej nie podobało się, że nie nadskakuję nad wujem, że mu kolacji nie szykuję, nie sprzątam. Powinnam usługiwać zarówno swojemu mężowi jak i wujowi. Sytuacja zaostrzyła się również po wypadzie mojego męża z jego bratem na wódkę. Mąż wybrał się na całonocne balowanie, podczas, gdy ja byłam u moich rodziców. na początku wyparl się wszystkiego, później stwierdził, że robię z igły widły. W międzyczasie okazało się, ze w całym kamuflowaniu sprawy brał udział: wuja, teściu oraz teściowa. Dodam, że teściowa zgrywa przy mnie niewiniątko. Jak na początku naszej przeprowadzki zaczęła przyjeżdząć to nawet sztućce pochowała po swojemu. Okna mi myła, fierany wieszała - super, tylko szkoda, że tego wcześniej ze mną nie uzgodniła. Czara goryczy w moim przypadku się przelała do tego stopnia, że chcąc zabezpieczyć sytuację materialną swoją i dziecka przelałam część należacych się mnie pieniędzy na oddzilne konto. Mąż oczywiście, jak mu o tym powiedziałam to wpadł w furię. Zaczął wymyślać, że go zdradziłam będą panną!!! Niedorzeczność - nigdy go z nikim nie zdradziłam, chociażby dlatego, że jest moim pierwszym i jedynym mężczyzną! Jest jeszcze jedna sprawa. Mianowicie mój małżonek ma podejrzenie stwardnienia rozsianego. Ja się z tym pogodziłam i chcę pomimo wszysto być razem z nim, ale na zupełnie neutralnym gruncie, gdzie nikt nie będzie mi mieszał w garach. Wstępnie mąż zgodził się na przeprowadzkę na wiosnę. Teraz się zaczął wahać. Jeste wręcz wulgarny i potwornie krnąbrny. Rozumie tylko i wyłącznie swoje racje. Wynika z tego, że moje zdanie jest nieistotne. W chwili obecnej mamy taką sytuację, że mąż nie chce otwarcie ze mną rozmawiać. Twierdzi, że ma do mnie ogromny żal - tylko nie powiedział jaki. wg niego sama powinnam się domyślić. Zaczynam już nerwowo wysiadać w tej sytuacji. Proszę Boga o pomoc, o to by spojrzał łaskawym okiem na nasze małżeństwo. Niestety zatwardziałość mojego męża jest niewyobrażalna, zwłaszcza po odwiedzinach u jego mamusi. Chcę, abyśmy spróbowali razem wszystko poskładać, mąż najwyrażniej nie podziela mego zdania. Jestem załamana. Powoli dojrzewam do myśli o odjeściu razem z dzieckiem. Bo co to za dom stworzony przez ludzi, którzy się mijają w progu?

Anonymous - 2013-10-11, 16:31

To moje przemyślenia .

Wiadomo , że małżeństwo powinno mieszkać oddzielnie .
Niestety w polskich realiach często niemożliwe .

Człowiek ( zwłaszcza jednak mężczyzna )
ma to do siebie
że powinien być "na swoim" .
Wydaje się , że pomysł męża na zamieszkanie na wsi jest lepszy
i bardziej "przyszłościowy" .
Inna rzecz - że mależałoby by zachować jakąś
zdrową rozdzielność pomiedzy Wami a wujkiem ( oddzielne mieszkanie , wejście ) .
Jak zje z wami obiad od czasu do czasu to też nic się nie stanie .
Kolację i sprzątanie - powinien sobie zrobić sam .
On nie należy do waszej "podstawowej komórki społecznej" .

Niestety , sama piszesz
już przed ślubem był poważny konflikt .
( gdzie będziemy mieszkać )
Ja widzę , że wtedy to MĄZ USTĄPIŁ ,
bo 2 lata mieszkaliście u twoich rodziców .

Twój mąż jak się wydaje nie jest jakimś nierobem .
Pracuje i zrobił ten duży remont , jak piszesz DLA WAS .
Ty naprawdę musisz pracować poza domem ?
Nie lepiej pracować WYCHOWUJĄC własne dziecko ?
Nawiasem , dlaczego chcesz odejść z "dzieckiem męża" ?
( skoro to wasze wspólne po 50 % )

Wydaje się , że Ty sama jesteś
zupełnie bez winy ? :roll:
Zły mąż , wujek i "mamusia" .

I jeszcze jedna sprawa .
Co z tatą twojego męża ?

Myślę , że macie szanse
tylko OBOJE powinniście trochę
zrewidować WŁASNE postrzeganie .

Anonymous - 2013-10-11, 23:53

Witaj AMY,
fajnie, że tu piszesz zanim Was kryzys dopadnie.
To są problemy, zwłaszcza dla młodych szukających swojej pozycji w małżeństwie - ale na spokojnie trzeba je rozwiązać. I niestety - jeśli już rozmową czy tłumaczeniami się nie da - próbuj zmianą siebie, bo tylko to możesz zrobić najpewniej. Duma to duma, pozycja to pozycja, teściowa to teściowa - w końcu urodziła i wychowała Twego męża, którego pokochałaś i poślubiłaś. Jeśli to związek sakramentalny - to przymierze z Bogiem. Oddaj wszystkie swe troski Panu, zaufaj... to ma jakiś plan, jakiś sens dla Ciebie, dla Was. Poszukaj porad "żona spełniona" - bo o Ciebie w tym wszystkim chodzi najbardziej. I głowa do góry, wszystko sobie poukładasz i na głowę też nie pozwolisz sobie wejść jak wytyczysz granice. Poczytaj inne tematy forum ... niby nie ten sam temat - ale rady uniwersalne też są. Z Bogiem i z miłością wszystko pokonasz !

Anonymous - 2013-10-12, 06:45

nutka napisał/a:
Poszukaj porad "żona spełniona" - bo o Ciebie w tym wszystkim chodzi najbardziej.


Żona spełniona jest tu: http://zona-spelniona.blogspot.com/ ;-)

Anonymous - 2013-10-14, 14:13

Dziękuję za odpowiedzi. Cóż całą historię ciężko jest opisać w jednym poście, tym bardziej, że jest ona dość złożona. W pierwszym poście nie dodałam, że jesteśmy tylko zameldowani w domu wuja. Nic na nas "nie stoi". Wuja ani słowem nie powiedział, że przepisze dom na mojego męża (nie wspominając już o mnie). Z tego co wiem i tak wszystko byłoby przepisane na mężą, ponieważ teściowie tak właśnie zrobili ze swoją gospodarką - przepisali ją TYLKO na swojego syna. Synowa to przecież nie rodzina :P Do mare1966 - mój mąż nie tyle ustąpił, co sam chciał, żebyśmy zamieszkali u moich rodziców do momentu, gdy zrobimy remont. Po ślubie nie widziałam problemu w tym temacie. Niestety życie codzienne jest trochę inne. Mój główny błąd wynikał z naiwności - mogliśmy od samego począku iść na swoje. Czy muszę pracować - tak, ponieważ mąż powiedział, że to ja mam utrzymywać nasze dziecko. On płaci za jedzenie, wuja za rachunki. Jeśli chodzi o teścia - jest on "niestety alkoholikiem". Pomimo, że to on trzyma pieniądze jest pomijany w rodzinnych problemach" - nic nie wie o chorobie mojego męża. Kompletnie o niczym nie wie. W sprawy rodzinne wtajemniczeni są tylko teściowa i jej dwaj synowie (w tym mój mąż).
Mój mąż nie raz powiedział mi, że najlepiej jakbym nie pracowała, co dla mnie równa się z zerwaniem kontaktów zawodowych i towarzyskich. Dodatkowo mieszkam w obcym dla siebie miejscu, w którym nie znam nikogo. Miejscowość tą zamieszkują sami rolnicy. Mało kto z młodych został na gospodarstwie. Praca jest dla mnie odskocznią od "wiejskiego życia". Ja wychowałam się na wsi, ale w domku jednorodzinnym z małą działeczką na warzywka.

Dziękuję Nutce i Nirwannie za linka :-) Na pewno zajrzę do wspomnianego linka


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group