Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - Nie mam już męża...?

Anonymous - 2013-11-11, 16:31

Miodzio :
Cytat:
Mare akceptacja faktów jest.. (ze żona nie kocha i już się jej nic nie chce.)
ale wewnątrz brak zgody.
I nie dlatego że tego nie przyjmuję-ale dlatego że forma zbyt skomplikowana.
(nie wiem czy wiesz o co chodzi???)


Nie znam kompletnie Twojej historii ( nigdy nie czytałem )
ale z tego co pisałeś ,
jakby mieszkacie razem .
Więc jakby jesteś z żoną i nie jesteś ,
znaczy jakbyś spał z żoną w jednym łóżku , ale nie mógł ........
To lekko stresująca sytuacja .


Cytat:
trudno nagle zmienić wartości i świat o 180 stopni.
Gdy ileś z życia pełniło się rolę męża i ojca.
Człek się uczy i chyba powoli wkraczam w moja nowa role .....


Jesteś jak parowóz .
Całe życie jeździsz sobie po szynach
aż tu nagle i niespodziewanie
semafor opada
i zostajesz "odstawiony"
........ na bocznicę .
A przecież pary pod kotłem jeszcze sporo
i ten wagonik by się pociągnęło .
Czasem jest i tak że twój wagonik ciągnie teraz inny parowozik .
Stoisz sobie na tej bocznicy a tam sporo innych parowozów ,
....... ba sporo fajnych wagoników .
I co ?
I nic !
Rdzewiejesz .
Zawiadowca się uparł . :evil:
A para ...... w gwizdek , tyle sobie możesz .
No i gwizdasz .......... na "forum życia na bocznicy życia " .



Jak "umierać" , to przynajmniej z fasonem ,
z muzyką na pokładzie .
A jak ! ;-)

Anonymous - 2013-11-12, 01:24

Posty odbiegające od tematu przeniosłem do wątku w Dziale Technicznym:

http://www.kryzys.org/vie...p=304276#304276

Anonymous - 2013-11-18, 01:30

To ja zmienie temat dla odmiany....

Dylemat, ktory dzis mnie meczy jest taki czy... dawac kolejna szanse czy nie dawac. Oto pytanie na miare Szekspira prawie....

Spokojne ostatnie tygodnie, oj wiele sie zmienilo, prawie ze... normalnie przez wiekszosc czasu. I wlasnie zle zchowanie meza wobec dziecka. Czy mam wziac pod uwage ostatnia poprawe czy pakowac walizke. Z jednej strony czlowiek zasluguje na szanse bo widac starania. Z drugiej... to male dziecko i jego uczucia sa dla mnie stokroc wazniejsze.
Ale jest i trzecia strona... to same male dziecko bedzie tez bardzo przezywac wyprowadzke tatusia.

Jak komus sie chce to napszcie cos, potem przeczytam, teraz ide sie pozadreczac w samotnsci ;-(.

Anonymous - 2013-11-18, 08:32

Andzik,

moim zdaniem, łatwiej kogoś wyprowadzić niz potem "ściągnąć" z powrotem... jeśli widzisz poprawę, zmiany - to ja osobiście trzymałabym się tej nadziei... bo tak jak napisałaś... dziecko będzie cierpiało po wyprowadzce taty... natomiast jeśli w grę wchodzi przemoc wobec Twojego dziecka i/lub Ciebie - to ja chroniłabym je/siebie w pierwszej kolejności...

Moje dziecko ma weekendowego tatę... odkąd skończyło 2 latka... chyba nie pamięta innej rzeczywistości, ale wiem, że chciałoby mieć w domu mamę i tatę... mój mąż ateista jest w innym związku, prawdopodobnie też oczekuje drugiego dziecka... u mnie już "pozamiatane"... moje dziecko już nigdy nie będzie miało mamy i taty w domu i to jest to, z czym w aspekcie rozstania i rozwodu najtrudniej mi się pogodzić...


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group