Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - Kwestia dziecka.

Anonymous - 2013-10-08, 23:32
Temat postu: Kwestia dziecka.
Moi Drodzy.

Od trzech lat nie mieszkam z mężem, z tego od roku w Sądzie bronię naszego małżeństwa i rodziny. Sprawa z powództwa męża. Jak się okazuje również od roku nowa kobieta z dzieckiem w jego życiu, dla której zostawił mnie i nasze 3,5 letnie dziecko. Dużo by pisać o wszystkim i kiedyś na pewno to zrobię tu na forum ogólnym, ale w tej chwili mam inne pytanie.

Czuję, że powoli zbliżam się do końca, zresztą sama opadam już z sił (mimo tego iż od ponad roku pracuję nad sobą, uczestniczę także w krokach ). Dużo zła, zranień, pretensji i nieugięty mąż, który od początku wybrał drogę „ łatwiejszą: - rozwód. W swoim amoku, zniewoleniu, posuwa się do naprawdę złych rzeczy momentami nie wyłączając „grania dzieckiem” by głównie dopiec mi, min za to że stoję mu na drodze „do szczęścia”. Wraz ze swoją adwokatką wnioskowałam o badania do RODK, a to na okoliczność, że rozwód będzie miał zły wpływ na nasze malutkie dziecko. Niestety „specjaliści” stwierdzili, że ewentualny rozwód nie wpłynie niekorzystnie na synka i tym samym „dają zielone światło”. Mam pytanie odnośnie wizyt ojca u dziecka. Do tej pory nie ograniczałam mężowi wizyt u syna (w każdym tygodniu najpierw po 4 a potem 2 h), licząc na to że mąż się opamięta, że dziecko potrzebuje ojca, że może wytworzy się miedzy nimi więź której od początku nie było (niedojrzałość męża, strach przed małym dzieckiem, i wszelkie „ważniejsze” sprawy). Wizyty odbywały się w miejscu zamieszkania dziecka, przy moim „udziale” (dziecko emocjonalnie silniej związane ze mną, od początku wycofany i niemalże nieobecny ojciec). Jednak kiedy zorientowałam się, że mąż zaczyna „pogrywać” małym, i mimo swoich deklaracji w Sądzie nie wywiązuje się rzetelnie ze swoich obowiązków chciałam zmniejszyć te wizyty na 2 w miesiącu po 2 -3 h, o czym wspomniałam podając konkretne argumenty na wizycie w RODK. Nie zostało to uwzględnione w opinii (kwestie podejścia męża w przypadku chorób syna, pomocy materialnej, jego faktycznego zainteresowania dzieckiem, próby manipulowania) Skupili się tylko, na tym że zabawa z ojcem jak i sama jego osoba (logicznie że z racji na jego brak) jest dla dziecka atrakcyjnym przeżyciem, a w końcowych zaleceniach pojawia się min. zapis o zasadności rozszerzenia wizyt syna z ojcem, aby cyt: „mogli spędzać czas w sposób nieskrępowany, bez obecności matki i poza miejscem zamieszkania początkowo 2 weekendy w miesiącu, a w niedalekiej perspektywie 2 – 3 miesiący, również z nocowaniem.” Powiem szczerze, że chciałabym oszczędzić dziecku, przynajmniej jeszcze na tym jakże ważnym dla jego rozwoju etapie - 3,5 lat, widzenia tatusia z „nową mamusią, ciocią lub panią” Czy mogę coś w tej sprawie zrobić, by wizyty odbywały się u nas??? Moja adwokatka utrzymuje, że dla Sądu ten wiek dziecka oznacza już pewną dojrzałość i gotowość na przyjęcie zaistniałej sytuacji. Będę wdzięczna za Wasze sugestie, doświadczenia, pomoc.


PD

Anonymous - 2013-10-09, 00:14

Koralik, opinę RODK mozna zakwestionowac.
NIe mają uprawnień ustawowych do wypowiadania się w kwestii spraw rodzinnych, psychologgi dziecka, rozwodu itp.
Są powołani do zajmowania się "trudną młodzieżą". To nie ten przypadek
Ministerstwo Sprwiedliwości wydało w tej kwestii niedawno opinię.

Anonymous - 2013-10-09, 08:12

GregAN napisał/a:
Koralik, opinę RODK mozna zakwestionowac.
NIe mają uprawnień ustawowych do wypowiadania się w kwestii spraw rodzinnych, psychologgi dziecka, rozwodu itp.
Są powołani do zajmowania się "trudną młodzieżą". To nie ten przypadek
Ministerstwo Sprwiedliwości wydało w tej kwestii niedawno opinię.


Muszę Cię zmartwić.U mnie było podobnie, jak u Koralika.Próby zakwestionowania nierzetelnej,stronniczej opinii nic nie dały.Wniosek o inny RODEK został odrzucony.Sąd powołał biegłych na świadków.I tyle...Nawet to,że najstarszy syn(już pełnoletni,ale studiujący),którego badanie mogłoby coś wnieść do sprawy nie był na badaniu nic nie znaczyło.
Pan biegły pedagog stwierdził przed sądem,że po rozwodzie nadal zostaniemy pełną rodziną i nie przeszkodzi to w normalnym wychowywaniu dzieci,a najważniejsze z tego wszystkiego jest to,że tata już nie będzie smutny (gdyż jest nieszczęśliwy z mamą)a dzieci tego nie lubią.To oczywiście zmieni sytuacje na korzyść.Nawet fakt,że w pewnym momencie podczas badania zauważyli,że mąż coś ukrywa w związku z inną kobietą( i zapisali to w opinii na 2 str ,nie powtórzyli tego we wnioskach na stronie 8), nie zmieni tej sytuacji.

GregAN zaznaczam,że moje dzieci nigdy nie były"trudną młodzieżą",to są zwykłe zmanipulowane nastolatki,którym niestety w chwili obecnej pieniądze przesłoniły wartości,które wpajałam im przez całe życie.

Koralik oczywiście życzę Ci,jak najlepiej.I byłabym szczęśliwa,gdyby rada GregANa w Twojej sytuacji się sprawdziła.

Anonymous - 2013-10-09, 09:30

Cytat:
Do tej pory nie ograniczałam mężowi wizyt u syna (w każdym tygodniu najpierw po 4 a potem 2 h), licząc na to że mąż się opamięta, że dziecko potrzebuje ojca, że może wytworzy się miedzy nimi więź której od początku nie było (niedojrzałość męża, strach przed małym dzieckiem, i wszelkie „ważniejsze” sprawy)


Fakt, że rozwód wydaje się rzeczą nieuniknioną nie powienien zmienić Twojego nastawienia co do kontaktowania się ojca z dzieckiem.
Jeśli chcesz z tego powodu ograniczyć lub uniemożliwić spotkania dziecka z ojcem - to takie zachowanie właśnie będzie w mojej opini pogrywaniem dzieckiem.
Wina męża jest oczywista tak samo jak twój ból z tym związany ale koraliku, zrozum że to jest Twój ból, dziecko powinno być od tego wolne i rolą rodziców jest nie przelewać swoich frustracji na nie.
Bez względu na to, czy w Twojej opini ojciec zasługuje na te spotkania czy nie, oczekiwania dziecka i jego potrzeby emocjonalne są najważniejsze i bezwzględnie powinny być zaspokojone.
Tu chodzi TYLKO o dziecko.
Osobiste urazy i rozczarowania małżonków względem siebie zazwyczaj stoją na przeszkodzie by dziecko mogło z tej i tak trudnej sytuacji wyjść bez szwanku.
Każde spotkanie dziecka z ojcem jest cenne i tej myśli należy się trzymać.

Anonymous - 2013-10-09, 09:37

RODK a konstytucja
Sąd nie ma prawa kierować na badania do RODK

Anonymous - 2013-10-09, 10:47

kenya napisał/a:

Jeśli chcesz z tego powodu ograniczyć lub uniemożliwić spotkania dziecka z ojcem - to takie zachowanie właśnie będzie w mojej opini pogrywaniem dzieckiem.
Wina męża jest oczywista tak samo jak twój ból z tym związany ale koraliku, zrozum że to jest Twój ból, dziecko powinno być od tego wolne i rolą rodziców jest nie przelewać swoich frustracji na nie.
Bez względu na to, czy w Twojej opini ojciec zasługuje na te spotkania czy nie, oczekiwania dziecka i jego potrzeby emocjonalne są najważniejsze i bezwzględnie powinny być zaspokojone.
Tu chodzi TYLKO o dziecko.


Dodam, że znam taką sytuacje (i pewnie nie jest ona wyjatkowa), że dziecko w dorosłym zyciu ma pretensje do matki, ze ograniczała kontakt z ojcem i zawsze źle o nim mówiła....smutny paradoks

Anonymous - 2013-10-09, 11:02

No super, GragAN, tylko idź dalej. Koralik zakwestionuje opinię używając argumentów podanych wyżej i co się będzie działo? Dodatkowo skonfliktuje to rodziców z ewidentną szkodą dla dziecka. Kontakty w przypadku braku porozumienia rodziców może uregulować tylko Sąd. Na jakiej podstawie ma taki sędzia ustalić co jest zgodne z dobrem dziecka? Tylko na podstawie zeznań obojga rodziców, powołanych przez nich świadków i opinii kuratora? Każdą opinię można zakwestionować, podważyć brak uwzględnienia wszystkich okoliczności, brak logiki, sprzeczności, etc. Tylko pamiętać trzeba, że przy kontaktach z odchodzącym rodzicem nie są brane i nie powinny oczekiwania "skrzywdzonego" rodzica, jego żal, pretensje, zazdrość o uczucia dziecka czy poczucie niesprawiedliwości. Często rodzic, który zostaje z dziećmi, jest opuszczony przez małżonka wymaga od dziecka swoistej "lojalności", czuje żal, że ten drugi jest taki atrakcyjny, a on tylko od stawiania wymagań i czarnej roboty. Dla dziecka nie ma nic gorszego niż lawirowanie między skłóconymi rodzicami. Bywa, że oboje rodzice manipulują dzieckiem. Ten, który odszedł, żeby pokazać, że miał rację odchodząc (słowa; zobaczysz dzieci też się poznają na Tobie) i ten, który zostaje, żeby pokazać jak winny jest ten, który odszedł (słowa te same).
Koralik, spróbuj przeanalizować sytuację synka odrywając się od własnych (zrozumiałych) emocji. Jeżeli ojciec nie wyrządza ewidentnej szkody dziecku, w sytuacji jaka jest, to czy dla syna kontakty z tatą nie są dobre? Bywa, że dopiero po rozstaniu rodziców odchodzący rodzic więcej czasu poświęca dziecku, uczy się dziecka i uczy się bycia rodzicem a kontakty w obecności rodzica zostającego z dzieckiem nie są dobre z uwagi na silny konflikt rodziców. Zdarza się też tak, że rodzic odchodzący przed sądem zabiega o częste kontakty a po sprawie o dziecku zapomina. Biegli mają tego świadomość, dlatego jeżeli uznają, że rodzic nie krzywdzi dziecka wnoszą o jak najczęstsze kontakty, dla dobra dziecka. Czego się tak naprawdę obawiasz?
Poczytaj to http://www.brpd.gov.pl/pu...la_rodzicow.pdf
Koraliku, jest jak jest, męża nie zmienisz, na jego zachowania, związki wpływu nie masz, czy w takiej sytuacji brak zgody na jeden weekend w miesiącu z ojcem jest ze szkodą dla syna? Czy wnioski opinii podważają Twoje kompetencje jako rodzica, czy nie mają na uwadze potrzeb dziecka do kontaktu z obojgiem rodziców? Może się zdarzyć, że mąż będzie miał jeszcze dzieci i im poświęci swój czas i uwagę. Jak w takiej sytuacji poczuje się wasz syn? Nie warto zadbać by nawiązała się między nimi zawczasu więź, której jak piszesz nie było? Czy faktycznie Twoja chęć, by syn spotykał się z tatą w Twojej obecności uwzględnia tylko interesy dziecka? Czy też może chodzi o to, żebyś miała kontrolę, zachowała kontakt z mężem, czuła się ważna? Nawet nie wiem jak byś się starała nie zastąpisz synowi ojca. Wasze emocje kiedyś tam wygasną, a dziecko będzie miało 10, 20, 40 lat i nieustające pragnienie bycia kochanym przez mamę i tatę.

Anonymous - 2013-10-09, 12:37

Wiem, to jest okropne, że mąż wesoło spędza czas ze swoją kochanką i z waszymi dziećmi. Mnie też rozrywa, ale w takiej sytuacji nie ogranicza się kontaktów ojca z dzieckiem, umożliwia im budowanie relacji, taka wredna niesprawiedliwość, ale z punktu widzenia rozwoju emocjonalnego dziecka nie możesz tak reagować. Dopóki ojciec nie bije, nie znęca się, nie ma powodu ograniczania kontaktów itp. Ja powiedziałam dziecku tylko żeby mi nie opowiadało co u taty, co robił i z kim - że przykro mi się tego słucha i nie chcę dzielić radości dziecka z odwiedzin u kochanki i jej dzieci, w ogóle nie chcę o tym wiedzieć. Najlepiej się chyba odciąć, nie widzieć, nie słyszeć, nie wiedzieć.
Anonymous - 2013-10-09, 22:10

RODR dla mnie jest niewiarygodny.w sądzie wywalczyłam ,że syn lat 9 spędza czas z ojcem trzy razy w tygodniu po 3 godz w miejscu zamieszkania dziecka ,jak również ma zakaz zabierania syna do kochanki.
Anonymous - 2013-10-10, 11:25

nie wiem czy to "wywalczenie" to powód do dumy...dziecko pewnie za 10 lat zapyta, czemu nie mogło z ojcem pojechać na wakacje, czy choćby na week i niekoniecznie wtedy zrozumie, że "dlatego, że ojciec był niedobry i skrzywdził matkę"
Anonymous - 2013-10-10, 11:30

W miejscu zamieszkania, pod kontrolą, hmm
Już widzę jaką frajdę ma 9 letni chłopiec siedziąc z tatą na chacie, pod czujnym okiem mamy.

Anonymous - 2013-10-10, 12:33

Cytat:
jak również ma zakaz zabierania syna do kochanki.


Właśnie, jak to jest? Pewnie można ustalić przy rozwodzie, że dziecko do kochanki nie będzie jeździć. Ale co będzie jak kochanka będzie jego żoną, będą razem mieszkać, mieć dzieci? Czy wtedy można zakazać kontaktów z nową rodziną taty? Nie wiem czy by to wyszło. Z drugiej strony pewnie z czasem człowiek zobojętnieje...

Anonymous - 2013-10-10, 12:49

Moje dzieci bardzo lubiły "ciocię".
6 i 4 lata.

Nie dowiedziały się nigdy, że tata z nią po prostu mieszka bo zostawił mamę - to była wspólniczka, a wszystko było tak wplecione w jego wyjazdy zawodowe, że tego etapu nie miały. Wiedziały, że tata jeździ do znajomej cioci, pracować. Zresztą ja sama absolutnie kupowałam ten kit, więc tym bardziej one. I czasem tata je tam zabierał (to była wieś, klimaty gospodarskie), i ciocia była super. Było fajowo.

Gdy przekonałam się już do końca, kim była ciocia dla taty, powiedziałam starszej córce, żeby nie była już miła dla cioci. Bo na kolejnym spotkaniu (rozliczeniowo-technicznym, na którym ja byłam już jako żona znowu, a mąż jako ten który wrócił do żony, dziwne ciężkie trójstronne spotkanie) - więc na tym spotkaniu dzieci podbiegły się do niej przytulić. Jak zwykle.
I córka zapytała potem:" Dlaczego, mamo mam nie być miła dla niej?"
Odpowiedziałam: "bo ona nie była miła dla nas, kochanie, tylko tak jakby udawała."
"Dlaczego?"
Nie umiałam powiedzieć nic ponadto, że "to sprawy dorosłych kochanie, obiecuję Ci że jak będziesz starsza to Ci wytłumaczę".

To pewnie był błąd - mówić coś takiego małemu nieświadomemu niczego dziecku. Ale nie mogłam...
Serce mi pękało gdy patrzyłam na ten fałsz. I to, że dziecko jest fałszem tak okrutnie karmione.

Anonymous - 2013-10-10, 22:04

Grzegorz wywalczyłam to ,że nie może zabierać do kochanki .Nie zabraniam ojcu zabierać dziecka np na mecze czy nawet na wakacje ,tylko problem jest w tym ,że to ojciec nie chce zabrać dziecka na wakacje ,w tym roku proponowałam cisza do dnia dzisiejszego.
Wiesz mam córkę która ma 17 lat ,i jej wizyty ojca są niepotrzebne ,a wiesz czemu ojciec ją oszukał i okłamał ,rozmawiają ale to nie są relacje takie jak były przed 4 laty .Mój mąż ma dziecko po za małżeńskie i dzieci nie chcą jej poznać .I co mam pozwolić mojemu synowi ,na wizyty w tamtym domu ,dla mnie to niemoralne ,a po drugie dlaczego mam ułatwiać mu życie zgadzając się na spotkanie moich dzieci z cudzołożnicą .Zresztą mąż nie robi w tym kierunku nic. :-D


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group