Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - Ultimatum

Anonymous - 2013-10-06, 20:49
Temat postu: Ultimatum
Parę dni temu spotkałam się mężem. Myślałam- naiwnie bardzo- że możemy cokolwiek na spokojnie ustalić. Niestety, moje złudzenia zniknęły. Na moją prośbę o możliwość ustalenia rozdzielności majątkowej u notariusza bez udawania się do sądu, mąż bardzo się zdenerwował. Zaczął się wykręcać, że nie widzi sensu i potrzeby aż nagle powiedział, że w takim razie on chce rozwodu. Nie będzie żadnej rozdzielności zanim nie dam mu rozwodu a wtedy z automatu to się dokona. Zapytałam po co mu rozwód, skoro wcześniej twierdził, że nigdy już nie zamierza się z nikim wiązać. On tylko się uśmiechnął ironicznie i stwierdził, że teraz wszystko się zmieniło i chce sobie ułożyć życie. Być może wyjedzie już niedługo zagranicę..To było jego pierwsze tak otwarte zadeklarowanie się , że kogoś ma. Do tej pory zaprzeczał wszystkiemu.Jak to strasznie zabolało...Uświadomiłam sobie, że gdzieś tam w głębi duszy myślałam, że jak już pomieszka sam parę miesięcy to może jednak zatęskni za mną i córkami...Wiem, że to było głupie ale chyba chciałam w to wierzyć...Nie doceniłam faktu, że przez ten czas relacja z kochanka przysłoniła mu całe dotychczasowe życie.
Gdy powiedziałam ,że jest jeszcze coś takiego jak separacja...nie musimy się rozwodzić bo to jest sprzeczne z moimi przekonaniami, powiedział, że jeśli zgodzę się na rozwód dobrowolnie to zostawi mnie w spokoju ale jeśli będę mu robiła trudności to zażąda spłaty mieszkania i nic go to nie obchodzi skąd ja wezmę te ogromną jak dla mnie sumę.Zaproponowałam mu podział całej reszty naszego tzw. majątku, nawet nie podział a zabranie tego co tylko chce bo nie zależy mi na rzeczach materialnych a pieniędzy po prostu nie mam. Moja praca wisi na włosku, córka starsza też nie pracuje. Nie moge sobie pozwolić na wzięcie kredytu, żeby go spłacać. On uparcie tkwił przy swoim: zgoda na rozwód i nie będzie żądał spłaty a jeśli nie to i tak doprowadzi do rozwodu a jeszcze mnie zniszczy i nie ma zamiaru się przejmować tym co mówię o braku kasy. Po prostu mam mu zapłacić i tyle.
Do tego jeszcze kilka aluzji do tego co przeze mnie stracił i jaką byłam złą kobietą...
Kiedy wróciłam do domu po tej rozmowie czułam się strasznie. Uświadomiłam sobie, że ja już nie znam tego człowieka. Mój mąż którym kiedyś był zniknął. Na jego miejsce przyszedł ktoś obcy kto pała do mnie wrogością, złością i chce mi dokopać byle tylko osiągnąc swoje cele.
Do tego dowiedziałam się, że moja teściowa jest w Polsce. Na stałe mieszka zagranicą. Przyjechała w odwiedziny do jego siostry. Najpierw czekałam na jej telefon, bo jeszcze niedawno obiecywała, że mnie i wnuczki odwiedzi. W końcu nie wytrzymałam i sama postanowiłam zadzwonić. Niestety, kiedy usłyszała mój głos bez jednego słowa rozłączyła się. Próbowałam jeszcze dwa razy ale ona już nie odebrała.Ciężko to wszystko ogarnąć.
A słowa ,,chcę rozwodu" wracają do mnie jak bumerang i za każdym razem tak samo ranią mnie. Modlę się i ciągle proszę Pana Jezusa o zabranie tego bólu i mam nadzieję, że to w końcu nastąpi.
Wiem, że tu na forum wiele osób jest po rozwodzie. Czy to jest nieuniknione nawet jak się mąż czy żona nie zgadzają? Czy zależy to wyłącznie od woli sędziego czy zdecyduje rozwód czy separację?
Bardzo bardzo Was proszę o modlitwę w intencji tego by mój mąż jednak zrezygnował z myśli o rozwodzie.

Anonymous - 2013-10-06, 21:26

wspieram modlitwą
Anonymous - 2013-10-06, 21:35

Karmel napisał/a:
proszę Pana Jezusa o zabranie tego bólu i mam nadzieję, że to w końcu nastąpi.

Pan Jezus również został odrzucony , i to straszliwie, bo go zabili , a wcześniej zdradzony i tak bardzo poraniony. Może odmawianie tajemnic bolesnych pozwoli Ci znaleźć ukojenie i pocieszenie w tym bólu.

Karmel, ludzie dążą do szczęścia, i to jest tak silne dążenie, że czasem robią to za wszelką cenę. Jedni dążą do władzy inni szukają tego w relacji z druga osobą, inni uważają, że to pieniądze dadzą im szczęście. A tymczasem szczęście daje tylko Bóg, i człowiek gdy kocha Boga i ludzi to ma możliwość być szczęśliwym, gdy przestrzega Bożych przykazań.

Teraz Twój mąż stwierdził, że tylko to, co wymyślił da mu szczęście.
I zrobi to za wszelką cenę bo bardzo,jak widać chce być szczęśliwy. Możesz mu powiedzieć, że szczęścia nie można zbudować na czyimś nieszczęściu, ale chyba trudno będzie mu to przyjąć. I że można znaleźć szczęcie w Bogu , anie w drugim człowieku.

Karmel napisał/a:
Czy to jest nieuniknione nawet jak się mąż czy żona nie zgadzają? Czy zależy to wyłącznie od woli sędziego czy zdecyduje rozwód czy separację?

Zależy tu od wielu czynników, różnie to bywa. Dobrze jest mieć adwokata, który będzie bronił małżeństwa.

Anonymous - 2013-10-06, 22:10

Tak bardzo mi przykro Karmel. Kiedy się modlę myslę o Was wszystkich... Teraz będę pamietała o Tobie szczególnie.
Po ludzku idź do prawnika. Pozukaj pomocy gdzie się da. Ty musisz zadbac o siebie i dzieci, nie o męża. Poszukaj w MOPRze, ja tam dostałam wiele pomocy psychologicznej i prawnej. Za darmo.

Anonymous - 2013-10-06, 22:22

Rozumiem w jakiej sytuacji się znajdujesz. Czeka Cię niestety jeszcze wiele nerwów. Jesteś na forum już długo ale nie wiem jak dużo czytałaś forum. Wiele osób poruszało tu temat rozwodu, podziału majątku. Poszperaj tutaj, a na pewno znajdziesz odpowiedzi na chociaż część Twoich pytań.

Karmel napisał/a:
powiedział, że jeśli zgodzę się na rozwód dobrowolnie to zostawi mnie w spokoju ale jeśli będę mu robiła trudności to zażąda spłaty mieszkania i nic go to nie obchodzi skąd ja wezmę te ogromną jak dla mnie sumę


A w jaki to niby sposób miałby zostawić Cię w spokoju? Rozwód to jedno, a podział majątku to drugie. Można co prawda rozstrzygać oba tematy w jednym postępowaniu sądowym, ale jest to raczej rzadkie w praktyce, ponieważ obie strony musiałyby się dogadać wcześniej co do podziału majątku. Przy sprawie o rozwód jest to raczej trudne, bo o porozumienie jest trudniej.

Karmel napisał/a:
Nie moge sobie pozwolić na wzięcie kredytu, żeby go spłacać. On uparcie tkwił przy swoim: zgoda na rozwód i nie będzie żądał spłaty a jeśli nie to i tak doprowadzi do rozwodu a jeszcze mnie zniszczy i nie ma zamiaru się przejmować tym co mówię o braku kasy. Po prostu mam mu zapłacić i tyle.


Nie ma czegoś takiego, że masz go spłacić i koniec. Podczas podziału majątku sędzia próbuje doprowadzić do ugody między stronami. Strony próbują dojść do jakiegoś kompromisu. Jeżeli nie dojdą, to sąd zdecyduje jak zostanie podzielony majątek. Ponieważ nie stać Cię na spłatę mieszkania, to sąd nie nakaże Ci tego robić. Nie znam Waszych spraw majątkowych, ale gdy nie będzie innego wyjścia, to może niestety dojść nawet do konieczności sprzedaży mieszkania, ale to ostateczność.
Nie licz, że mąż pójdzie Ci na rękę jak zgodzisz się na rozwód. Jeśli stać go na słowa, że Cię zniszczy, to zapomnij o jego dobrej woli.
Przykre, ale lepiej abyś wiedziała na czym stoisz.
Wspomnę w modlitwie.

Anonymous - 2013-10-06, 22:51

Jeśli chodzi o to ,,zostawienie w spokoju" to ja też nie bardzo w to wierzę ale jest chyba na to łatwy sposób, żeby sprawdzić czy mąż mówi prawdę. Gdyby napisał konkretne oświadczenie u notariusza w temacie swoich żądań- oczekiwań co do kwestii materialnych. Jeśli nie zgodziłby się na to , to dla mnie odpowiedź co do prawdziwości jego zapewnień.
Co do pomocy prawnika to na razie próbuję znaleźć jakiegoś poleconego bo obawiam się pójść tak z ulicy do pierwszej lepszej kancelarii.
Korzystałam z bezpłatnych porad ale tu potrzeba adwokata niestety, który pomoże mi to wszystko jakoś ogarnąć.
Dziękuję wszystkim za modlitwę. To daje siłę do trzymania się na powierzchni :-)

Anonymous - 2013-10-06, 23:41

Z rozwodem sprawa wygląda w ten sposób.
Jeśli mąż wniesie pozew rozwodowy, a w nim żądanie orzeczenia rozwodu za porozumieniem stron, a druga strona się nie zgodzi to sąd przeprowadza postępowanie dowodowe i bada, czy wystąpiły przesłanki przemawiające za rozwodem tj. trwały i zupełny rozkład pożycia.
Rozkład zupełny, ocenia się na trzech płaszczyznach: gospodarczej, fizycznej i duchowej (uczuciowej).
Rozkład trwały to przekonanie sądu, oparte na jego doświadczeniu życiowym, że małżonkowie już do siebie nie wrócą (zwykle dużą rolę odgrywa tu staż małżeński i przeżyte kryzysy).
Sąd aby orzec rozwód musi stwierdzić zaistnienie trwałego i zupełnego rozkładu pożycia i brak przesłanek negatywnych. Przesłanki negatywne wyłączają możliwość orzeczenia rozwodu.
Pierwszą przesłanką negatywną jest dobro małoletnich dzieci, które miałoby ucierpieć na skutek rozwodu.
Drugą przesłanką negatywną jest to, że z pozwem występuje małżonek wyłącznie winny rozkładu pożycia. Wina wiąże się np. ze zdradą i ze związaniem się z inną kobietą.

Ciężar dowodowy będzie spoczywał w procesie na mężu, jako na powodzie. Ty właściwie nie musisz nic robić, tylko żądać oddalenia powództwa w całości i orzeczenia separacji. Oczywiście jeśli masz dowody zdrady, to jak najbardziej powinnaś je przedstawić, to przyczyni się do utwierdzenia istnienia przesłanki negatywnej.

Póki co, powinnaś złożyć pozew o alimenty i pozew o ustanowienie rozdzielności majątkowej z datą wsteczną jeżeli nie mieszkacie razem (tj. ze względu na separację faktyczną).

Anonymous - 2013-10-07, 11:44

Cytat:
Kiedy wróciłam do domu po tej rozmowie czułam się strasznie. Uświadomiłam sobie, że ja już nie znam tego człowieka. Mój mąż którym kiedyś był zniknął. Na jego miejsce przyszedł ktoś obcy kto pała do mnie wrogością, złością i chce mi dokopać byle tylko osiągnąc swoje cele.
Do tego dowiedziałam się, że moja teściowa jest w Polsce. Na stałe mieszka zagranicą. Przyjechała w odwiedziny do jego siostry. Najpierw czekałam na jej telefon, bo jeszcze niedawno obiecywała, że mnie i wnuczki odwiedzi. W końcu nie wytrzymałam i sama postanowiłam zadzwonić. Niestety, kiedy usłyszała mój głos bez jednego słowa rozłączyła się. Próbowałam jeszcze dwa razy ale ona już nie odebrała.Ciężko to wszystko ogarnąć.


Wiem co czujesz, mam podobnie. Pomimo, że zostałam zdradzona i oszukana usłyszałam ostatnio od mojej drogiej teściowej, co zawsze tak mnie lubiła: że to moja wina. :) Strasznie boli. A mąż? Mam to samo - nie znam tego człowieka. Ale powiem coś więcej: nie znałam go przez wszystkie te lata kiedy byliśmy razem. I to jest dla mnie najgorsze. Bo on zawsze taki był. Nikt się nie zmienia z dnia na dzień w jakąś wredną, złośliwą osobę, tylko nosi te cechy w sobie... a pokazuje na zewnątrz to co mu w danej chwili pasuje. Pomyśl o sobie: czy potrafiłabyś się tak zachowywać nawet jakbyś zakochała się w jakimś innym facecie? Mówić, robić takie rzeczy? ja nigdy. Do tego trzeba mieć określoną osobowość i nie jest to żaden amok miłosny bo każdy zdrowy psychicznie człowiek potrafi kontrolować co myśli, mówi, robi. Po prostu kwestia samokontroli, to co nie wypada powiedzieć w trakcie małżeństwa, przy rozwodzie już można z siebie wywalić, bo co za różnica. Dlatego mówią, że małżonka poznaje się po rozwodzie - bo spadają maski z twarzy.

Anonymous - 2013-10-07, 19:34

No i tego się obawiam, że niestety poznam aż do bólu męża podczas rozwodu.
On chce rozwodu za porozumieniem stron a we mnie aż wszystko krzyczy....jakie znów porozumienie kiedy ja się nie zgadzam w ogóle na rozwód!!!Chciałam ratować to co się psuło a nie rozwiązywać. Najgorsze bo nie mam żadnych konkretnych dowodów liczących się w sądzie. Gdyby takowe były to raczej pewne, że nie byłoby rozwodu a w najgorszym razie separacja.
Być może to co teraz wyszło z niego było tam w środku przez te wszystkie lata ale ja nigdy nie byłam obiektem takich akcji a kryzysy towarzyszyły nam niejeden raz...

Anonymous - 2013-10-07, 19:50

No teraz to mąż ma na pewno jakąś doradczynię ,która mu daje te "drogocenne "rady co do rozwodu i podziału majątku...
Anonymous - 2013-10-07, 21:19

Karmel - żądaj:
- oddalenia powództwa w całości i nierozwiązywania małżeństwa stron przez rozwód,
- orzeczenia separacji,
- zasądzenia od powoda na rzecz pozwanej kosztów procesu według norm przepisanych

Nie musisz nic udowadniać, to on chce rozwodu, to na nim spoczywa ciężar dowodu. On musi udowodnić, że rozkład jest trwały i zupełny. Ty jak chcesz możesz udowodnić mu winę jeżeli masz dowody, wtedy udowodnisz przesłankę negatywną. Zastanów się nad świadkami, pomyśl o bilingach, które możesz załatwić przez sąd, historii transakcji rachunku bankowego, zobacz co masz, zorientuj się w sprawie, w otoczeniu. Jeśli macie dzieci- wskazuj ze rozwód wpłynie negatywnie na małoletnie dzieci - to przesłanka negatywna.
Jeżeli sąd stwierdzi, że rozkład jest zupełny tj. nie prowadzicie gospodarstwa domowego, nie ma więzi fizycznej, duchowej ale np. nie będzie miał pewności co do rozkładu trwałego to orzeknie separację.

Anonymous - 2013-10-07, 22:10

Spokojnie ... to co oni krzyczą, trzeba przyjąć jak chorobę, że to nie krzyczy Twój mąż tylko chory człowiek, jego chora psychika oddalona od Boga. Mój tupnął nogą, że się ze mną rozwiedzie jak usłyszał, że nie dam mu rozwodu, bo chciałam być uczciwa, więc powiedziałam otwarcie - wtedy zadziałała męska duma i ambicja, że właśnie, że mi udowodni, że weźmie ze mną rozwód. A potem się też pojawiły tematy pt. że jak pójdzie ze mną do psychologa, i jak nam nie wyjdzie - to czy wtedy dam mu rozwód z uściśnięciem dłoni ... Oczywiście, że zależało mi na pójściu na terapię, aby ratować małżeństwo, ale ... żadnego rozwodu.
Oczywiście my głupie naiwne ... tydzień temu w rocznicę ślubu na spotkaniu u psychologa w sprawie syna miałam nadzieję na kwiaty ... a tu ... jeden wielki AKT OSKARŻENIA do mnie dotarł wykrzyczany w złości, w nerwach, w wielkich emocjach ... (oczywiście przy psychologu był cichy i miły i wszystko rozumiejący, to ja byłam ta pełna emocji matka-lwica). A mnie po głowie z kolei się kołacze "Mamo - i Ty chcesz być z takim człowiekiem ?" - bo ja stoję na stanowisku kochałam, ślubowałam, chcę ... Każde trudne małżeństwo sakramentalne jest do uratowania - to tu trafiamy, aby się wspierać w ten trudny czas. Wpieram w modlitwie o nawrócenie i łaskę pojednania z Bogiem i między małżonkami.

Anonymous - 2013-10-07, 22:26

Dziękuję za wszystkie odpowiedzi. Siedzę teraz i płaczę, bo kocham mojego męża pomimo wszystko i NIE CHCĘ tej okropnej wiedzy na temat sądów, rozwodów, rozdzielności itp. spraw.I wiem jednocześnie, że muszę tą wiedzę ogarnąć bo nie mam wyjścia. Ale ciągle wbrew wszystkiemu wierzę, że Pan Bóg nie chce rozpadu żadnego małżeństwa, więc modlę się i dziękuję za każde modlitewne wsparcie. Modlę się o jego nawrócenie i porzucenie myśli o rozwodzie.
Zaczynam się rozklejać i brakuje mi sił na to wszystko....Boże jakie to straszne....

Anonymous - 2013-10-08, 11:57

Karmel ja też tego nie chcę... rozprawy w sądzie, nie chcę być rozwódką, nie chcę żeby moje dzieci wychowywały się bez ojca, nie chcę być sama. Czuję się potwornie poraniona, to było okropne jak zaczęłam odkrywać jego tajemnice, wyłaziły jak trupy z szafy, kłamstwa, naciąganie finansowe, włożyłam tyle uczuć, czasu, pieniędzy, wszystkiego w to małżeństwo a na końcu on zabrał co swoje i obojętnie sobie poszedł w swoją stronę z nową kobietą. I jeszcze słyszę, że rozpad małżeństwa to moja wina. To strasznie boli :( trochę się sypię, może to przez jesień.

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group