Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - Jak udowodnić żonie, że nie jestem wielbłądem?

Anonymous - 2013-10-04, 23:58
Temat postu: Jak udowodnić żonie, że nie jestem wielbłądem?
Tzn. jak walczyć z fałszywymi oskarżeniami? Macie może jakieś sposoby? Nie wiem: przysięga w kościele? wykrywacz kłamstw? (raczej trudne technicznie do wykonania).
Już dawno doszedłem do wniosku, że jedną z wielu przyczyn naszego kryzysu małżeńskiego jest mój fałszywy obraz w jej oczach. Otóż jestem oskarżany o kilka rzeczy (a szczególnie o jedną; nie jest to zdrada bo to chyba byłoby łatwiej udowodnić a mianowicie zaginięcie dowodu, z którym nie mam nic wspólnego). Zatem brak zaufania jest po części zbudowany na fałszywych przesłankach. Co za tym idzie ważne decyzje o separacji także są podejmowane na podstawie nie prawdziwych oskarżeń. Tym bardziej to jest bolesne bo gdybym dopuścił sie czynów, nie do wybaczenia łatwiej byłoby mi zrozumieć odejście żony a tak "Proces" Kafki a ja w roli głównej...

Anonymous - 2013-10-05, 09:59

Mało napisałeś - to raz .

Prawdziwego obrazu to nie mamy nawet ( a właściwie może przede wszystkim )
o sobie samym .
Zatem i Twój własny obraz w oczach własnych może być lekko skrzywiony
lub czasem bardziej .

Ty jak facet skupiasz się na faktach ,
a żona na emocjach i odczuciach jakie ma w głowie .

Poza tym piszesz - "po części" ( więc resztę tych części żona sobie pewnie dorobiła )
i "jedną z wielu przyczyn naszego kryzysu" .

Sam określiłeś co jest a co nie "do wybaczenia" , co POWINNA wybaczyć .
( o wybaczenie się raczej prosi , a nie żądą )

Ciut za dużo tej pewności siebie i teatru ( wykrywacz kłamstw , Kafka ) .
Jeżeli tak próbujesz żonie argumentować ( OŚMIESZAĆ JĄ )
to to nie jest chyba najlepszy sposób .

To moje odczucia .

Anonymous - 2013-10-05, 11:22

Cytat:
Jak udowodnić żonie, że nie jestem wielbłądem?

No cóż proces złożony, a i tak do przeprowadzenia niemożliwy.
Z mojej strony mogę napisać jedynie to:
-od wielu lat to próbowałem,
a i tak efekt mizerny mimo nawet tego, że każdy dzień kolejny pokazuje
że faktycznie była pomyłka.
Marwu
nie zmienisz tego co tkwi w innym człowieku jako przekonanie-do momentu aż sam nie zechce na to spojrzeć inaczej.
Czasami tak bywa że po prostu tego ktoś nie chce, bo woli wierzyć w to co wierzy.
Kiedyś słyszałem że czas jest lekarstwem-
teraz z perspektywy-
wiem jednak że to bujda...

Anonymous - 2013-10-05, 13:41

mare1966 napisał/a:
To moje odczucia .
Mare... zgadzam się z Tobą... zresztą nie pierwszy raz :-D

miodzio63 napisał/a:
nie zmienisz tego co tkwi w innym człowieku jako przekonanie-do momentu aż sam nie zechce na to spojrzeć inaczej.
Z tym tez się zgadzam... zmieniać można SIEBIE... ale przez te zmiany siebie wpływać na innych i powodować w nich chęć do zmiany siebie i swojego spojrzenia na sprawę...

MarWu... Pogody Ducha!!!

Anonymous - 2013-10-05, 14:09

MarWu - ja też chciałam udowadniać - tylko mężowi ... Nie da się jak ktoś jest na etapie zorientowania, że wszystko zło pochodzi od Ciebie, a Ty działasz na niego jak płachta na byka - im bardziej się tłumaczysz, tym bardziej jesteś źle postrzegany - potem już tylko podejrzenia o oszustwa, kłamstwa, kradzieże wspólnej kasy i jazda bez trzymanki... Mówisz zielone, a On czerwone - i to już jest jawny objaw kryzysu. Koniecznie troski oddaj Panu, zwróć się do Boga ... Po ludzku polecam film - ale obejrzyj sam :-) http://swiatlopana.com/20...ski-lektor-pl/. Powodzenia!
Anonymous - 2013-10-05, 15:25

.. zmieniać można SIEBIE... ale przez te zmiany siebie wpływać na innych i powodować w nich chęć do zmiany siebie i swojego spojrzenia na sprawę...


Ak
teoretycznie tak -praktycznie mało osiągalne
czemu??
A widziałaś człowieka jaki przyznał się do błędu ??
Szczególnie w sprawach rozdmuchanych "szeroko"
Bo ja raczej nie ..............
nawet bez względu na moje prywatne doświadczenia.

Wiesz na to składa się naprawdę wiele składników:
to że kiedyś było prawdziwe uczucie, to że chce prawdziwie cos zmienić, to że poprzez zrozumienie własnych błędów przyjmuje to że ktoś też robi błędy.
Najprościej zwie się to refleksja-o tym czy chce się poddać refleksji ,czy ja odrzucam
żyjąc wciąż w oszukanym świecie każdy decyduje sobie sam
I nijak ma się do tego nasza zmiana, nasz postawa czy nawet cos innego.

Anonymous - 2013-10-05, 19:30

[quote="nutka"] im bardziej się tłumaczysz, tym bardziej jesteś źle postrzegany - potem już tylko podejrzenia o oszustwa, kłamstwa, kradzieże wspólnej kasy i jazda bez trzymanki... Mówisz zielone, a On czerwone

tak właśnie było u mnie . to mąż się tłumaczył, klamał, oszukiwał siebie i wszystkich wokół. Rzeczywiście na początku były tylko podejrzenia, potem sie wydało,i udawał że wszystko zakończył. w międzyczasie zdradzal w najlepsze z kolejną nie zrywając z poprzednią i myślałam że to mi sie wydaje ale okazało sie prawdą. Miał facet farta, żona i 2 kochanki. 2 tygodnie temu zjawiła się u mnie ta pierwsza ze skargą na mojego męża!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

W głowie się nie mieści !!!

Za kogo ja wyszłam?!

Anonymous - 2013-10-05, 19:48

przepraszam...na co się skarżyła?

nie śmiem się domyślać :lol:

Anonymous - 2013-10-05, 20:13

nie wiedziala, że mój mąż jest taki????????????!!!!!!!
to znaczy nie wiem jaki, chyba poczuła sie zdradzona, mówią wam, ża ło sne
jakby mi ktoś to opowiadał to bym nie uwierzyła

Anonymous - 2013-10-05, 20:22

Ta co cudzołożyła poczuła się zdradzona...

no cóż,może jest to sposób na NAWRÓCENIE SIĘ ?

tylko dlaczego tyle ofiar :lol:

oby to nie był zamysł boży-ten kryzys kochanki-bo bym nie nadążył....

Anonymous - 2013-10-06, 00:00

mare1966 napisał/a:
Mało napisałeś - to raz

tu jest więcej: http://kryzys.org/viewtop...80c17fe99591f5b

mare1966 napisał/a:
Prawdziwego obrazu to nie mamy nawet ( a właściwie może przede wszystkim )
o sobie samym .
Zatem i Twój własny obraz w oczach własnych może być lekko skrzywiony
lub czasem bardziej .

nie rozumiem tzn. że jednak ukradłem ten dowód? tylko się wybieliłem we własnych oczach?

mare1966 napisał/a:
Ty jak facet skupiasz się na faktach ,
a żona na emocjach i odczuciach jakie ma w głowie .

Fakty są takie, że nie mam nic wspólnego z tą sprawą a może lepiej wezmę to na siebie to wymiar kary będzie łągodniejszy:)

mare1966 napisał/a:
Poza tym piszesz - "po części" i "jedną z wielu przyczyn naszego kryzysu" .

tak piszę
mare1966 napisał/a:
( więc resztę tych części żona sobie pewnie dorobiła )

ale tego nie napisałem


mare1966 napisał/a:
Sam określiłeś co jest a co nie "do wybaczenia" , co POWINNA wybaczyć .
( o wybaczenie się raczej prosi , a nie żądą )

Sorry ale chyba jest różnica między zdradą (której chyba sam nie umiałbym wybaczyć) a nieumiejętnością dogadania się i fałszywymi oskarżeniami. Określam wg własnych odczuć bo niby wg czego mam określać?

mare1966 napisał/a:
Ciut za dużo tej pewności siebie i teatru ( wykrywacz kłamstw , Kafka ) .
Jeżeli tak próbujesz żonie argumentować ( OŚMIESZAĆ JĄ )
to to nie jest chyba najlepszy sposób .

To moje odczucia .

A jaki jest najlepszy sposób? Właśnie dlatego założyłem ten temat. Poza tym nie ośmieszam żony tylko jej nieprawdziwą wizje rzeczywistości a sarkazm i cynizm to w sytuacji niesłusznego posądzenia najmniej skrajne postawy
miodzio63 napisał/a:
nie zmienisz tego co tkwi w innym człowieku jako przekonanie-do momentu aż sam nie zechce na to spojrzeć inaczej.Czasami tak bywa że po prostu tego ktoś nie chce, bo woli wierzyć w to co wierzy.

smutne to co piszesz ale niestety chyba prawdziwe... Wręcz można wysnuć wniosek że obiektywna prawda nie istnieje a od tego tylko krok do relatywizmu, marksizmu i obozów koncentracyjnych
miodzio63 napisał/a:
Kiedyś słyszałem że czas jest lekarstwem-
teraz z perspektywy-
wiem jednak że to bujda...

też tak śadzę... czas upływający na bezczynności powoduje przyzwyczajanie się do chorej sytuacji a "człowiek jest mocny" i bardzo szybko się aklimatyzuje w nowych warunkach...
ak70 napisał/a:
zmieniać można SIEBIE... ale przez te zmiany siebie wpływać na innych i powodować w nich chęć do zmiany siebie i swojego spojrzenia na sprawę...

a co wtedy gdy druga osoba nie chce dostrzec tych zmian?
nutka napisał/a:

MarWu - ja też chciałam udowadniać - tylko mężowi ... Nie da się jak ktoś jest na etapie zorientowania, że wszystko zło pochodzi od Ciebie, a Ty działasz na niego jak płachta na byka - im bardziej się tłumaczysz, tym bardziej jesteś źle postrzegany - potem już tylko podejrzenia o oszustwa, kłamstwa, kradzieże wspólnej kasy i jazda bez trzymanki... Mówisz zielone, a On czerwone - i to już jest jawny objaw kryzysu.


miodzio63 napisał/a:
Najprościej zwie się to refleksja-o tym czy chce się poddać refleksji ,czy ja odrzucam
żyjąc wciąż w oszukanym świecie każdy decyduje sobie sam
I nijak ma się do tego nasza zmiana, nasz postawa czy nawet cos innego.

i co robić co robić?? pozwolić żyć w nieprawdzie? patrzeć jak rozpada się rodzina a kłamstwo triumfuje?
nutka napisał/a:
Koniecznie troski oddaj Panu, zwróć się do Boga ... Po ludzku polecam film - ale obejrzyj sam :-) http://swiatlopana.com/20...ski-lektor-pl/. Powodzenia!

zwracam się codziennie... tylko On jest w stanie ogarnąć ten chaos... film oglądaliśmy razem na wakacjach... były łzy, światełko nadziei rozbłysło na chwilę jakby jaśniej po czym wróciliśmy do rzeczywistości tj. każde do swojego domu...
awe59 napisał/a:
Miał facet farta, żona i 2 kochanki. 2 tygodnie temu zjawiła się u mnie ta pierwsza ze skargą na mojego męża

zaiste niesamowita historia...

Anonymous - 2013-10-06, 20:46

każdy do swojego ? ale wspólnego - czy oddzielnego ? bo te wakacje to jakaś nutka nadziei ... przynajmniej dla mnie ... bo ja po ludzku po prostu tak tęsknię za mężem ... ale ostatnie spotkanie u psychologa z dzieckiem - po prostu katastrofa ... - nadal nic nie dociera - z mojej strony złośliwość wynikająca z nieumiejętności wybaczenia, ciągłego odczuwania krzywdy głównie patrząc na ból nastolatka i niespełnione oczekiwania po składanych przez niego obietnicach co do opieki nad synem - zrobię dla niego wszystko - widzi się z nim po 12 minut w samochodzie raz na tydzień :-( .... a z jego strony oskarżenia o oszustwo, o kradzież, o brak zaufania - kiedy to on oszukiwał i wydawał w tajemnicy kasę, kiedy się wydało, to oskarżanie o kontrolę ... I wszystko to siedzi - nic nie mogę wyjaśnić, bo nie chce słuchać, wie swoje i koniec ... I co robić? Pisać wyjaśniać czy po prostu odpuścić i czekać, choć mam wrażenie, że jak odpuszczam, nie przedstawiam faktów, to on się jeszcze bardziej nakręca w tej złudnej rzeczywistości, która z realem nie ma nic wspólnego - a wszystko wygląda jak jakaś spiskowa teoria przeciw niemu ...
Anonymous - 2013-10-06, 22:42

nutka napisał/a:
każdy do swojego ? ale wspólnego - czy oddzielnego ?

oddzielnego niestety...
nutka napisał/a:
bo te wakacje to jakaś nutka nadziei ... przynajmniej dla mnie ...

była i dla mnie ogromną nadzieją ale potem miało być jeszcze 2 tyg do końca wakacji, potem jeszcze dopóki ciepło będzie a teraz wcale...
nutka napisał/a:
- widzi się z nim po 12 minut w samochodzie raz na tydzień :-( ....

ja bym tak nie umiał... staram się każdą wolną chwilę spędzać z małym i choć nie jest to łatwe nieraz kursuję w tę i z powrotem (6km w jedą stronę) po parę razy...
nutka napisał/a:
I wszystko to siedzi - nic nie mogę wyjaśnić, bo nie chce słuchać, wie swoje i koniec ... I co robić? Pisać wyjaśniać czy po prostu odpuścić i czekać, choć mam wrażenie, że jak odpuszczam, nie przedstawiam faktów, to on się jeszcze bardziej nakręca w tej złudnej rzeczywistości, która z realem nie ma nic wspólnego - a wszystko wygląda jak jakaś spiskowa teoria przeciw niemu ...

mam to samo... najgorsza jest ta bezsilność wobec czegoś na co zdaje się powinienem mieć wpływ a niestety nie mam... nawet już śniło mi się kilka razy, że mam ich na wyciągnięcie ręki i już, już ich chwytam ale gdzieś mi się wyślizgują i oddalają :-(

Anonymous - 2013-10-07, 00:51

Widzę, że nawet w snach tak samo tęsknimy :-) Okrutne to sny, gdy przeżywasz jak największe uniesienie, że delikatnie chwyta Cię za dłoń i budzisz się i... sama w wyrze ... I tylko ta tęsknota za dotykiem... Ale może trzeba się zastanowić, co jest przyczyną, że ich odpychamy, że się wyślizgują ?
W modlitwie do św. Rity jest taki fragment: "Jeżeli jest we mnie coś, co byłoby przeszkodą w otrzymaniu łaski, o którą proszę, pomóż mi usunąć tę przeszkodę" - i chyba tylko na tym musimy się skupić i pracować nad sobą, tak aby w końcu te drugie połówki zaczęły na nas patrzeć innymi oczami ...
Ja mam zawsze dylemat - czy to zostawić Panu i tylko się modlić, czy tylko jednak coś napisać, wyjaśnić - dopóki jeszcze "ignora" na skrzynce odbiorczej na moje maile nie włączył :-)


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group