Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Odbudowa związku po kryzysie, zdradzie, separacji, rozwodzie - maz ktory nie panuje nad gniewem pomocy!!!

Anonymous - 2013-09-30, 19:44
Temat postu: maz ktory nie panuje nad gniewem pomocy!!!
Witam, jestem kilka lat po ślubie. Z mężem uzupełniamy się doskonale, bardzo mi jest dobrze z nim, na codzień est troskliwy, pracowity, nie imprezuje.Tylko jest pewien problem, on nie potrafi panować nad gniewem. Takie sytuacje zdażają się prawie od miesiąca po slubie. Najpierw było najgorzej potrafił mnie zwyzywać od pie*** onych c**p, ku**, szmat itp. Ja stałam i płakałam próbowałam go uspokoić on nic, potrafił tak przez pare godzin. Czasem zdażało się że wyrzucał mnie do innego pokoju, nie pozwalał mi spać w sypialni, czasem kazał mi się pakować i jechać do rodziców. Prosiłam go żeby się uspokoił on kazał się wynosić, po paru godzinach mu mijało i przepraszał, ja jak idiotka z samochodem całym w bagażach wracałam. Za każdym razem obiecywał sobie i jemu, że jeśli to się powtórzy to odchodzę. Ale potem jak przyszło co do czego to zastanawiałam się czy nie ma w tym mojej winy, często mu coś dogryzałam, byłam uparta, lubiłam postawić na swoim itp. Wtedy postanawiałam ze daje drugą szanse. Nastepnie było cudownie, a po kilku miesiacach powtorka. Powiedzcie co mam robic tydzien temu znowu mnie wyrzucił z domu, ale jak sie widzielismy to wiem ze on beze mnie nie da sobie rady, ani finansowo ani jakoś życiowo, bo w pewnym kwestiach jest strasznie neizaradny. Nie wiem co robić Cały czas go kocham choć czuje już niechęć do niego i zmęczenie całą sytuacją.
Anonymous - 2013-09-30, 20:52

malutka25 napisał/a:
ale jak sie widzielismy to wiem ze on beze mnie nie da sobie rady, ani finansowo ani jakoś życiowo, bo w pewnym kwestiach jest strasznie neizaradny


piszesz tak jakby Twój maz był malym, bezbronnym chłopczykiem
on nie jest dorosłym i odpowiedzialnym za siebie facetem ????
odetnij się i daj mu wreszcie dorosnac

Anonymous - 2013-09-30, 21:16

Witaj na Forum.
Powodów takiego zachowania Twojego męża może być wiele. Nie jestem specjalistą w tym temacie, więc nie podam Ci gotowej recepty na Twój problem. Uważam, że dobrym rozwiązaniem dla Waszego małżeństwa byłaby terapia, choć pewnie Twój mąż nie będzie chciał o tym nawet słyszeć. A może się mylę i jednak by się zgodził?
Polecam Ci do przeczytania książkę "Miłość potrzebuje stanowczości" Dobsona.
Dowiesz się z niej jak stawiać granice mężowi, jego zachowaniu - bo Ty musisz je postawić. Nie możesz pozwalać nadal tak się traktować.
To forum to kopalnia wiedzy. Znajdziesz tu wiele informacji o książkach, które warto przeczytać, filmach które warto obejrzeć i wiele innych ważnych informacji które pomogą Ci w Twojej obecnie trudnej sytuacji.

Na początek proponuję abyś posłuchała nagrań ks. Piotra Pawlukiewicza:
http://archive.org/details/xpiotr

Zajrzyj również do naszej Sycharowskiej broszury:
http://www.broszura.sychar.org/

A najlepiej przyjdź na spotkanie wspólnoty do najbliższego Ogniska - www.ogniska.sychar.org i na skypową grupę wsparcia, która spotyka się codziennie o 21.30 - http://www.skype.sychar.org/ .

Wspomnę w modlitwie.

Anonymous - 2013-09-30, 21:48

Jeśli jest tak jak piszesz, że mąż niezaradny życiowo, to pewnie ma kompleksy i jest to klasyczny przypadek. Frustracja, kompleksy , obok żona na której można się od czasu do czasu wyładować i jeszcze poczuć się kimś lepszym niż ona.
Mało to takich małżeństw?....
Zresztą sytuacja w drugą stronę też się zdarzają...
Nie rozumiem tylko dlaczego osoba krzywdzona wierzy, ze samą miłościa i ustępliwością zmieni przemocowca.

Anonymous - 2013-09-30, 22:02

Mlutka, Twój mąż może sobie nie zdawać nawet sprawy jaki ból sprawia Tobie potrzebne są stanowcze działania z Twojej strony. Nie wiem czy sobie zdajesz sprawę ale jesteś niszczona psychicznie i fizycznie. Tak dalej nie możesz pozwalać się traktować. Jeżeli to będzie konieczne to nawet powinnaś odejść od męża do czasu aż nie zacznie pracować nad sobą i nie zobaczysz efektów pracy jego nad własną słabością. Zacznij powoli tak jak doradza Tobie Twardy, zacznij od rozmowy
Anonymous - 2013-09-30, 22:08

kochana,maz nie moze cie tak krzywdzic,nikt nie ma takiego prawa,nawet jesli bys zawinila!Przeciez nikt z nas nie jest doskonaly,nikt nie robi wszystkiego dobrze,ale musi byc podstawowa zasada - szacunek do drugiego.Nie ma innej drogi.To przemoc na ktora nie mozesz sie zgodzic,bo ona cie zniszczy.
bede pamietac w modlitwie

Anonymous - 2013-10-01, 07:50

Moja droga, miałam podobnie. I jakos, póki co, jest trochę lepiej. Przede wszystkim modlitwa i praca nad sobą. Poczytaj sobie o Św. Ricie, odmów do Niej nowennę. Naucz się panowac najpierw nad sobą i nie dowalaj mężowi.
Inna kwestia mój robił tak samo. teraz jest tak: mąż zaczyna coś marudzic, zaczyna przeklinac, moja reakcja jest taka: Nie chcę byś tak się do mnie zwracał. Nie robię ci na złośc, ale jak się nie uspokoisz wyjdę. I jesli dalej to trwa, wychodzę. Za kilka minut sms lub telefon: Przeprazam, poniosło mnie, wróc porozmawiamy na spokojnie. O nie... Nie wracam od razu... ;-) I jest spokojna rozmowa. Z każdym dniem mąż stara się coraz bardziej, choc lekko nie jest. Pamietaj, Ty okreslasz granice. Jak szanujesz samą siebie, mąż będzie szanował Ciebie również.

Anonymous - 2013-10-01, 09:01

MonikaMaria3 napisał/a:
Moja droga, miałam podobnie. I jakos, póki co, jest trochę lepiej. Przede wszystkim modlitwa i praca nad sobą. Poczytaj sobie o Św. Ricie, odmów do Niej nowennę. Naucz się panowac najpierw nad sobą i nie dowalaj mężowi.


MonikaMaria, co ty piszesz?
Toż to syndrom ofiary. Ofiara szuka winy w sobie i zaczyna się zastanawiać, czy nie prowokuje przemocowca.
"niepotrzebnie wyraziłam swoje zdanie, więc może miał rację wyzywając mnie od k...w".

Ps.
św Rita była zmuszona do małżeństwa, a potem wiele lat znosiła obelgi, przemoc fizyczną, zdrady męża. Tak teraz naucza kościół, że kobieta ma cierpieć w milczeniu?

Anonymous - 2013-10-01, 18:37

Dziękuje wszystkim za odpowiedzi, wiem że najrozsądniej byłoby się rozwieść, ale nadal go kocham. Poza tym, boję się, że wielu jego wybuchom mogłam zapobiec np. nie krytykując go za coś, albo nie upierając się przy czymś itp. Na codzień jest naprawdę cudowny, ale ma takie napady co parę miesięcy. Rozmawialiśmy już ze sobą wiele razy, że jeśli się to powtórzy to odchodzę ale jakoś nie potrafię. Boję się też zmian i samotności. Jednak obawiam się, że on się nie zmieni, zwłaszcza, że jego ojciec ma podobne zachowania.
Anonymous - 2013-10-01, 18:48

Malutka, co Ty piszesz? Kto tu mówił, że najrozsądniej się rozwieść? Przecież czego innego dotyczyły te rady powyżej. Stop przemocy nie oznacza z automatu rozwodu, natomiast oznacza postawienie granic. Sobie i osobie stosującej przemoc. Zaczynasz od siebie, od tego:
malutka25 napisał/a:
jeśli się to powtórzy to odchodzę ale jakoś nie potrafię. Boję się też zmian i samotności

Anonymous - 2013-10-01, 19:35

malutka25 napisał/a:
wiem że najrozsądniej byłoby się rozwieść
To jest najgorsze ze wszystkich rozwiązań. Nigdy nie myśl o takiej możliwości jako o ratunku. Rozwód doda tylko utrapienia i niczego więcej.
Anonymous - 2013-10-01, 19:50

Tylko że to się ciągnie już ponad 3 lata. W tym roku było i tak lepiej niż wczesniej, ale i tak parę tygodni temu wściekł się o coś, nawet do końca nie wiem o co i kazał mi się wynosić z domu. Wrzeszczał, że albo się spakuje w parę minut i zniknę, albo wyrzuci moje rzeczy za okno. Nie jestem tam zameldowana. Przez kolejne kilka dni odzywałam się do niego i uspokajał. Dopiero przedwczoraj ochłonął i jakby nigdy nic chce, żeby znowu przyjechała
Anonymous - 2013-10-01, 19:52

kobito Ty masz syndrom ofiary i wspoluzaleznienia
rob cos z tym poki czas, bo im dalej tym będzie trudniej, gorzej, boleśniej
teraz jeszcze możesz wszystko - dopóki mezowi na Tobie zależy............

Anonymous - 2013-10-01, 20:46

malutka25 napisał/a:
Dopiero przedwczoraj ochłonął i jakby nigdy nic chce, żeby znowu przyjechała
To bardzo dobrze postaw teraz granice i swoje warunki albo leczenie w poradni albo nie wracasz do czasu aż zdecyduje sie na leczenie. to są pierwsze kroki do zdrowienia, mów jemu o tym ze spokojem nie z nerwami i nie wymawiaj tego co zrobił złego on musi sam dojść do tego.

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group